Dorosłe dzieci

Moi uczniowie biegają z imprezy na imprezę i opijają dorosłość. Mijają z wielkim hukiem ich własne osiemnastki i zaczyna się dorosłe życie. Niestety, nie każdy pojmuje, że teraz trzeba będzie żyć inaczej. Co bowiem można wybaczyć dziecku, tego osobie dorosłej już wybaczyć nie wolno.

Oglądaliśmy w szkole film o Holocauście. Film hollywoodzki, więc jak krowie na granicy tłumaczono widzom, czym jest nazizm. Między innymi non stop pokazywano faszystowskie pozdrowienie „Heil Hitler”. Aktorzy po sto razy podnosili rękę i pozdrawiali się nawzajem. W końcu młodzież podchwyciła ten gest i też zaczęła tak się pozdrawiać. Parę osób podniosło rękę i krzyknęło „Heil Hitler”. Gdyby to zrobiły dzieci, można by wybaczyć, ale jak potraktować osoby dorosłe?

Uczniowie klasy maturalnej chcą, aby traktować ich jak ludzi dorosłych. Domagają się prawa do usprawiedliwiania swoich nieobecności, prawa do zwalniania się z lekcji, wychodzenia ze szkoły, kiedy tylko chcą, bo przecież są dorośli. Podczas dyskusji z nauczycielami powołują się na kodeksy i konstytucje, na prawa obywatelskie, na wszelkie możliwe przepisy, które mają dowodzić, że osób dorosłych nie wolno traktować jak dzieci. Szkoła łamie prawo, gdy do uczniów dorosłych odnosi się jak do dzieci. To bezprawie – twierdzą 18-latkowie.

Każdy kij ma jednak dwa końce. Nie można być dorosłym tylko w jedną stronę. Nie można tylko czerpać korzyści z bycia dorosłym i nie poczuwać się do obowiązków, jakie wynikają z owej dorosłości. Dlatego zwróciłem uczniom uwagę, że wykonywanie w miejscu publicznym faszystowskich gestów to wcale nie jest drobnostka. Gdyby byli dziećmi, to co innego, można opieprzyć i wystarczy. Jednak ludzi dorosłych należy potraktować inaczej. Trzeba by powiadomić policję, złożyć doniesienie do prokuratury, że tacy a tacy dorośli już osobnicy krzyczeli „Heil Hitler” w szkole, na oczach kilkudziesięciu osób udawali nazistów i w ten sposób propagowali faszyzm.

Nie zrobiłem jednak tego, gdyż dla mnie 18-letni uczniowie to jeszcze dzieci. Więc potraktowałem ich tak, jak należy traktować niepełnoletnich. Gdybym jednak spełnił ich żądania i przy każdym uchybieniu traktował jak ludzi dorosłych, to dopiero by było. Zanim dotarliby do matury, mieliby taką kartotekę na policji, że rumieńcem wstydu oblewaliby się przy nich recydywiści. Chociaż więc uczniowie są formalnie dorośli, to jednak bardziej, a może nawet jeszcze bardziej, potrzebują rodzica i wychowawcy niż policjanta czy sędziego.