Do szkoły z pałką czy paralizatorem?
Jeden ze sklepów z militariami reklamuje swoją ofertę hasłem „Powrót do szkoły!”. Zachęca w niej do kupienia m. in. paralizatora oraz pałki teleskopowej. Jak widać, kampania „Bezpieczna szkoła” nie przyniosła spodziewanych rezultatów, dlatego trzeba wziąć sprawy w swoje ręce.
Na razie obowiązują stare przepisy, więc nauczyciel nie może ani agresywnego ucznia grzmotnąć, ani nawet wrzasnąć. Zresztą nie miałby czym, bo przecież w szkole nie ma już porządnych narzędzi do walnięcia – drewnianych piórników czy linijek, od których puchły uczniowskie łapy, nie uświadczysz. Jak się zmieni prawo i można będzie wziąć wyrostka za twarz, to nie będzie czym. No przecież nie inteligencką łapą, bo się uszkodzi. Gardła belferskie też już wyszły z wprawy.
Zapoznałem się wnikliwie z ofertą i najbardziej upodobałem sobie gaz pieprzowy przeznaczony do obrony przed osobami będącymi pod wpływem środków odurzających typu dopalacze, wóda, piwo etc. Opowiadał mi kolega nauczyciel, że jak trzepnął nim pijanego łobuza na osiedlu, to ten aż przysiadł na trawie i cały się w sobie stłumił, że jego kobieta zaczęła wrzeszczeć, iż go zabił. Tak spokojnego jeszcze go bowiem nie widziała. No i właśnie coś takiego sobie kupię. Gdy się zmieni prawo oświatowe, będzie jak znalazł.
Komentarze
@Gospodarz
U naszego Wielkiego Brata w USA władze serio postulują, by nauczyciele mieli na lekcjach giwery na wypadek terrorystów. Przy tym paralizator czy gaz to „Małe Miki” …. 😉
Cóż, wieloletnia praca wychowawcza pedagogów według najmodniejszych metod przynosi rezultaty…
Ten paralizator to do ochrony przed miłującym dzieci księdzem-katechetą?
Jakie młodzieży chowanie, takie…
Coś w stylu amerykańskiego prezydenta
Grochem go i klęcznikiem, panie belfer…
–
…nauczyciel nie może ani agresywnego ucznia grzmotnąć, ani nawet wrzasnąć
–
Hi, hi, ale subtelna, choć środowiskowo Freudowska trauma. Kolejna w zeszycie humoru szkolnego, pod nazwą belferblog.
Niestety – (i jak zwykle) kulą w płot.
Nawet dobra zmiana nie zmieniła służb zajmujących się ręcznie czy narzędziowo dziecięcą agresją i nie uczyniła nimi belfrów, isn’t it?
Natomiast nie od dziś wiadomo, że w szkole takich czynności wobec uczniów agresywnie niewiernych wartościom pałkarskim, dokonują masowo katecheci, co polecam jako kontakt o przysługię koleżęską „w sprawie”, na miarę ambicji i poczucia humoru autora bloga (apele o inne poczucia zawodowe chyba już co najwyżej byłyby ścianą dla grochu).
Albo pałką na wietrze.
–
Już 1 września! Szkoła wzywa!
Rekord padnie na Bielanach. Do pracy na zmiany szykuje się połowa z 16 podstawówek, lekcje potrwają do godz. 17.30, 17.50. Późno? Owszem, ale w SP nr 289 przy ul. Broniewskiego dzwonek zwolni uczniów już po dobranocce, o godz. 19.30… Przed reformą w szkole było 28 oddziałów. Teraz będzie 35.
…
Moja córka będzie miała 39 lekcji – mówi mama ósmoklasistki. – To zwykła klasa. W planie są trzy godziny obowiązkowego przygotowania do egzaminu na koniec szkoły, z polskiego i angielskiego oraz matematyki.
…
Moje dziecko poszło do pierwszej klasy w wieku sześciu lat, będzie konkurować o miejsce z dziećmi o rok i dwa lata starszymi. Nie ma mowy o równych szansach. Zastanawiałam się nawet, czy nie byłoby lepiej, gdyby miała rok przerwy i starała się o liceum później, ale ma na siłę oblać egzaminy? Czuję się bezsilna i bezradna.
…
Doszło do tego, że koledzy i koleżanki córki w wakacje chodzili na korepetycje z polskiego i matematyki. Do tej pory korepetycji nie planowałam, ale w matematykę na pewno będę inwestować. Sama jestem matematyczką, widziałam arkusze egzaminacyjne. Byłam zaskoczona, zadania są bardzo trudne. Czy chodzi o to, by dzieci zapełniły szkoły branżowe?
…
Na Targówku problem jest w prawie każdej szkole. – Nauczyciele rezygnują z pracy w trakcie roku szkolnego lub po przeprowadzonych już rozmowach wstępnych w sprawie zatrudnienia. Zgłaszają się na rozmowy, ale nie podejmują pracy z uwagi na niskie zarobki. Nauczyciel stażysta podejmujący po raz pierwszy pracę zarobi miesięcznie 1750 zł netto, przez trzy lata pracy
…
Gdy tylko nauczyciele osiągną odpowiedni wiek, odchodzą na emeryturę, bo system jest tak skonstruowany, że gdy pracują dłużej, emerytura jest mniejsza … A podanie o przejście na emeryturę mogą złożyć każdego dnia.
…
Gdy nauczyciel przychodzi na rozmowę o pracę, mówi, że ma już w jednej szkole zajęcia w poniedziałki i środy, więc może pracować tylko we wtorki i czwartki. I dyrektor musi się dostosować albo ma wakat.
…
Stażysta potrzebuje teraz dwóch lat, by zrobić staż. Gdy szkoła potrzebuje zatrudnić nauczyciela na roczne zastępstwo, co się często zdarza, nie podpisze z nim umowy na dwa lata. I wtedy nauczyciel nie odbędzie stażu. Po co więc ma zaczynać staż, którego nie może skończyć?
…
w rywalizacji będą uczestniczyć dwa roczniki i częściowo także trzeci – 16-latki po gimnazjum, 15-latki po podstawówce, a także spora reprezentacja 14-latków (dzieci reformy sześciolatkowej). To znaczy, że w Warszawie kandydatów do liceów i szkół zawodowych będzie o 2,4 razy więcej niż zwykle.
Rok temu Broniarz (razem z PO) grzmiał, płakał i ubolewał, że będą masowe zwolnienia nauczycieli
— Ależ masowe zwolnienia były. W gimnazjum został już jeden rocznik, więc resztę nauczycieli trzeba było zwolnić. Nikt nie wziął pod uwagę, że ci zwalniani nauczyciele znajdą sobie pracę w innych niż oświata miejscach, że wielu z nich nie zechce każdego dnia przemieszczać się od szkoły do szkoły, gdzie ma dwie lekcje, lub też każdego dnia iść do innego miejsca pracy. Nikt wtedy nie myślał o tym, że rynek wchłonie matematyków, informatyków, fizyków, chemików, których teraz dramatycznie brakuje w szkołach.
@ płynna rzeczywistość
–
Ależ nie tylko o tym pomyślał, ale to zamyślił.
Każda rewolucja zakłada zamach na struktury, aby wypełnić je nowym ciałem.
Kadry przesiano, kto możebny odszedł sam, kto impotentny i stukrotnie negatywnie przesiany – pląsa w prysiudach na powierzchni.
Na resztę stolców i etatów publicznych mknie już szarańcza wyzutych z kompetencji dewiantów cywilizacyjnych i zepsutych darmochą katechetów dobrej sztamy.
To nie chaos i rzeź niewiniątek, ale nowe szaty stajni Augiasza, mające swym blaskiem sparaliżować ucieraną masę dostawców pińcetplusów do szkolnego młyna.
A jest to dopiero miły złego początek.
–
Dzieci i rodzice – na eksport, jedyna rada.
@Płynna nierzeczywistość
1.Co do Bielan – szkoda, że GW nie lała takich łez, gdy podobne rzeczy, w związku z wpychaniem kolanem dodatkowego rocznika 6-latków do SP, działy się np. na Białołęce … 😉
2. Rzeczywiście ta „reforma” systemu oceniania nauczycieli jest absurdalna, ale ma wzorzec w „ewaluacji” min. Berdzik&Kluzik oraz oderwanych od szkoły niedokszałconych często, „krakowskich socjologów”. Ale fakt – dobrze to opisuje cytat z jednego z forów:
>Ten system awansowy to przykład skrajnej, biurokratycznej niekompetencji urzędasów z MEN. Jest taki kawał. Zapytali stonogę, jak ona robi, że chodzi i jej się nogi nie pomylą. Zaczęła się zastanawiać – najpierw 3 noga, potem 8, potem 15 itd. Przy 75 się zatrzymała i tak stoi do dziś… Bo stonoga ma chodzić po prostu, i tyle!!! Podobnie zapytała Zalewska jej urzędasów z MEN, jaki jest dobry nauczyciel, a oni zaczęli wyliczać – no i stąd mamy te 25 obszarów (miało być 3 razy tyle!). Tymczasem dobry nauczyciel ma EFEKTYWNIE uczyć i … być(względnie) lubiany. A jak to robi, to już sprawa jego predyspozycji i talentów – może urokiem osobistym, może poczuciem humoru, może wielkimi kompetencjami, może ciepłem i empatią, może pomysłowością – wszystko jedno jak, byle EFEKTYWNIE. A w tych kryteriach o UCZNIU i efektach(!) uczenia i wychowywania go – ani słowa, choć podobno szkoła DLA NIEGO(?) jest … <