Szkolne nawyki
Rezygnujemy ze szklanki mleka codziennie, ponieważ – argumentowała przedstawicielka resortu rolnictwa – „cel projektu został osiągnięty: dzieci wyrobiły w sobie nawyk picia mleka” (cytuję za wiadomościami radiowej Trójki). Teraz mleko będzie podawane co drugi dzień, natomiast w pozostałe dni dzieci mogą je sobie po prostu kupić. Jak dobrze pójdzie, to resort zapewne wycofa się całkowicie z projektu. Skoro dzieci przyzwyczaiły się do mleka, to niech piją za swoje.
Argument jest tak genialny, że można go zastosować do wszystkich innych spraw. Gdy tylko dzieci przyzwyczają się do używania papieru toaletowego, to niech go sobie kupują w sklepiku szkolnym (wycofujemy papier z toalet – spora oszczędność). A jak się przyzwyczają do mycia rąk z użyciem mydła, to niech je sobie kupią (wycofujemy mydło z toalet – kolosalna oszczędność). Gdy wyrobią w sobie nawyk pisania na tablicy, to niech kredę kupują za własne pieniądze – po co szkoła ma za to płacić? Do wielu rzeczy można dzieci przyzwyczaić, a potem nakazać, aby same płaciły za swoje przyzwyczajenia.
Okazuje się, że program „Szklanka mleka” to wyłącznie konsumpcjonizm, a nie propagowanie zdrowego stylu życia. Wystarczy bowiem zainwestować w przyzwyczajenie klienta do jakiegoś produktu, np. picia mleka, a potem czerpie się zyski ze sprzedaży towaru. Resort rolnictwa nie jest w ciemię bity, głupio tylko zrobił, że tak bez bicia przyznał się, iż reprezentuje interesy producentów, a dzieci ma w nosie. I jak tu nie propagować buntu i oporu wobec tego, co narzuca szkoła?
Zastanawiam się, jakie nawyki szkoła wyrabia w dzieciach, za które potem muszą przez wiele lat płacić. Przecież picie mleka to tylko czubek góry lodowej.
Komentarze
Proponuję nowy program: szklaneczka jabłecznika (żubrówka plus sok jabłkowy). Na rok, żeby się dzieciaki przyzwyczaiły. Tak samo jak mleka mamy za dużo jabłek i wódki, więc komuś trzeba to sprzedać.
Okazuje się, że program ?Szklanka mleka? to wyłącznie konsumpcjonizm,
To nie konsumpcjonizm.
To marnotrawstwo publicznych pieniędzy.
To uleganie rolniczemu i mleczarskiemu lobby, które zamiast promować swoje produkty przy pomocy instrumentów rynkowych, znalazło sobie dojście do MEN i doi dwa razy.
Najpierw krowy, a potem nas, płacących podatki.
Po pierwsze, co do wartości zdrowotnych mleka, to wielu naukowców wyraża wątpliwości.(nie mówię o mleku przetworzonym)
Tak więc, wyrobienie nawyku picia mleka, nie jest żadną wartością.
Nawyk niejedzenia chipsów, batonów i coca coli, byłby taką wartością,ale tu polska szkoła tradycją stoi.
Na każdym piętrze automat z gównianym jedzeniem.
Po drugie, za wyżywienie dzieci odpowiadają rodzice, więc fundowanie osobom zamożnym darmowego jedzenia,w sytuacji gdzie tyle dzieci w Polsce przychodzi do szkoły głodne, jest niemoralne.
Po trzecie, skala marnotrawstwa żywności( w „mojej” szkole za publiczne pieniądze, rozdaje się jeszcze warzywa i owoce) uczy dzieci braku szacunku dla chleba naszego powszedniego.
W mojej prywatnej ocenie, więcej niż połowa rozdawanej żywności trafia do kosza.
Nawet sugerowałem w mojej szkole, żeby jabłka deserowe na Szarą Renetę zamienić,to bym raz w tygodniu szarlotkę robił z tego co znajduję w tornistrach swoich dzieci.
Wszyscy parsknęli śmiechem, a ja serio mówiłem.
Ile to nas wszystkich kosztowało poprawienie kondycji finansowej niektórych mleczarni, niech świadczy fakt, że prawdziwym powodem wycofywania się z akcji jest, zwyczajny brak pieniędzy.
Ciekaw jestem, ile w skali kraju ich zmarnowaliśmy?
Moim zdaniem, im szybciej się tę skandaliczną akcję zakończy,tym lepiej.
O produktach Microsoftu na komputerach w pracowniach nie ma chyba co mówić bo biorąc pod uwagę poziom nauczycieli TI w szkołach na nic innego nie można liczyć. Natomiast jak kształtować sobie klientów pokazuje ładnie przykład pracowni ICIM (komputery z funduszy EFS), które w wielu łódzkich szkołach miały „fabrycznie” zainstalowany zestaw oprogramowania pochodzący od jednego z bardziej znanych portali. Oczywiście także odpowiednio ustawiona strona startowa w przeglądarce, wyszukiwarka, źródła RSS, tapeta na pulpicie itd.
Popieram Parkera. Opisany przez niego mechanizm, dzięki któremu w szkołach gościła akcja Szklanka Mleka, to prawda. Również wyrzucane do kosza rozdawane produkty. Ile myśmy mieli w szkole problemów z dzieciakami, które obrzucały się na przerwch woreczkami plastikowymi z mlekiem. Nareszcie będzie spokój. I piszę to nie dlatego, że nauczyciele mają z tym kłopot. Wszyscy mają z tym kłopot, a marnotrawstwo pieniędzy przeznaczanych na tę akcje było niewyobrażalne. Rozdawnictwo jest najgorszą formą pomagania komukolwiek.
Chyba o dwóch programach myślimy. Słyszałem w tv reżimowej, że oszczędności dotkną programy prowadzone przez ministerstwo pracy i polityki społecznej czyli skierowane do dzieci wywodzącej się ze skrajnej nędzy. Nieznany mi biurokrata z ministerstwa tłumaczył, że nie ma pieniędzy na mleko dla głodnych dzieci ale starczy na jabłko. Tyle tylko, że okrucieństwem jest dawanie głodnemu jabłka bo wzmaga apetyt. Nawet pomyślałem czy nie lepszy byłby papieros, który w moim przypadku wytłumia poczucie głodu. Jeden papieros jest chyba nawet tańszy od jabłka.
Pozdrawiam
A w mojej wiejskiej szkole (małej) dzieci mleko lubiły. Najwięcej szło mleka smakowego (truskawkowe, czekoladowe, waniliowe), do którego dopłacały ok. 5 zł miesięcznie. Biąłe było za darmo.
argument przedstawicielki ministerstwa rolnictwa – normalnie z Monty Pytona żywcem wyjęte…
Zabawy z mlekiem i owocami w roli głównej mają miejsce chyba we wszystkich molochach, jak Polska długa i szeroka. Czasem ma to bardzo nieprzyjemne skutki, dla nauczyciela oczywiście.
http://www.gazetalubuska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20091123/POWIAT16/561531052
Pisze Pan o przyzwyczjeniach i ich finansowych skotkach, chce jednak zwrocic uwage ze mleko wcale nie jest takie zdrowe dla organizmu ludzkiego np, dla osob po zawale serca czy operacji „bypass” jest wogole zakazane chyba ze wogole odtluszczone t.zn, w postaci bialej wody, zreszta wszystkie produkty mleczarskie jak np. tluste sery (zolte i tp.tez sa wykluczone z diety tych biednych sercowcow bowiem powoduja powstawanie tego osadu na sciankach przewodow krwionosnych hamujacych przeplyw krwi a w przypadkach krancowych blokujacych jej ruch co jest glowna przyczyna zawalow serca, takze znowuz z tym mlekiem nie jest tak rozowo jakby sie chcialo wierzyc, i tyle.
Z powazaniem
„A jak się przyzwyczają do mycia rąk z użyciem mydła, to niech go sobie kupią”
Pytanie do polonisty, „go sobie kupią” czy „je sobie kupią” czy może obie formy są poprawne. Zawsze mi się wydawało, że jednak „je sobie kupią” (nawet jeśli bardzo często słyszy się w analogicznych sytuacjach „go”), ale Autor z racji zawodu jest w tej kwestii bardziej kompetentną osobą niż ja, więc pozwalam sobie zapytać…
hlmi pisze:
2009-12-02 o godz. 02:02
To zależy od nazwy mydła.
Biała woda zwana obecnie „mlekiem” nie posiada cennych dla organizmu dziecka wartości odżywczych. Nie ma powodu, dla którego tę breję należało by podawać naszym dzieciom. Mleko – owszem, choć nie w znacznych ilościach (zawartość kazeiny). Za niesłusznego i zbrodniczego systemu, podawano w szkole mleko w kubkach, gorące. Cieszyło się dużą popularnością, pito je chętnie. Tylko, że ówczesne mleko było prawdziwe, tzn. poza pewną dawką proszku IXI (chłopstwo zawsze miało swoje zdanie na temat zdrowia „miastowych”) zawierało też dobroczynne ingrediencje, zupełnie odwrotnie do współczesnego wyrobu mlekopodobnego.
hlmi,
dziękuję za eleganckie zwrócenie uwagi na błąd (już poprawiam). Rodzaj nijaki (np. dziecko, mydło) ma w bierniku formę „je” (widzę je, kupuję je), zaś męski – „go” (widzę go, np. widzisz psa, widzę go, kupisz ser, kupię go). Mydło jest oczywiście rodzaju nijakiego, szczególnie szkolne.
Pozdrawiam
DCH
Podzielam opinię Eli i Gospodarza.
W szkole moich dzieci (w niezamożnej starej dzielnicy) uczniowie chętnie piją mleko z kartoników. Niektórzy nawet bardziej je polubili przy rówieśnikach (córka sąsiadki). Do smakowego dopłaca się 5 zł na m-c, tzw. białe jest darmowe. Gdy zostaje po nieobecnych, można dostać do domu (każde). Mój syn (wcale nie wzór grzeczności) nigdy nie zniszczył.
Jeśli będzie trzeba zapłacę, (jeszcze) mnie stać, ale dziecko mówi, że jego kolega Michał oprócz tego mleka nie ma żadnego pożywienia w szkole. Tak, mogę zrobić więcej kanapek, ale gdy takich Michałów jest pół klasy ?…
Przykre, że w Wielkiej Brytanii podręczniki i zeszyty są za darmo, a w Polsce odmawia się dzieciom 20 ml mleka.
Pieniądze przesunie się na wojnę w Afganistanie ?
Emilia pisze:
2009-12-03 o godz. 22:51
Potrzebującym się nie odmawia.
Jak się daje wszystkim to nie ma na obiad dla tych co to mleko dla nich to za mało.
Wielka Brytania to liberalny kraj.Metro w Londynie do 12 lat za darmo.
Muzea za darmo dla wszystkich.
Taka drapieżna odmiana liberalizmu panuje.
Parkerze, ależ przecież moje odniesienie do Wielkiej Brytanii było przykładem pozytywnym!
Emilia pisze:
2009-12-05 o godz. 19:22
Wiem,ale tak rzadko ktoś o liberalnych rozwiązaniach dobrze mówi, to chciałem więcej dodać.
Sarkazm na koniec, nie był do Pani adresowany.