Niedopuszczenie do matury
To już ostatni tydzień nauki w klasach maturalnych. W piątek uczniowie staną się absolwentami i po weekendzie majowym będą mogli przystąpić do matury. Podobno jednak nie wszyscy zostali dopuszczeni do tego egzaminu. Czy to możliwe?
Warunkiem dopuszczenia do matury jest posiadanie świadectwa ukończenia szkoły średniej, liceum bądź technikum. Każdy absolwent ma prawo podejść do matury. A zatem tylko brak oceny z obowiązkowego przedmiotu lub ocena niedostateczna uniemożliwiają zdawanie egzaminu dojrzałości. Jeśli wystawiono świadectwo ukończenia szkoły, równoznaczne to jest z dopuszczeniem do matury.
Zdarza się jednak, że nauczyciel powinien postawić ocenę niedostateczną z przedmiotu, jednak decyduje się dać – w prezencie – ocenę pozytywną, a w zamian zobowiązuje ucznia, aby nie przychodził na egzamin. Niejako umawia się z uczniem na zasadzie „coś za coś”. To właśnie potocznie nazywa się niedopuszczeniem do matury. Chociaż coś takiego się zdarza, to jednak nie ma żadnej mocy prawnej. Umowa nie jest ważna, gdyż nauczyciel nie może wymagać od ucznia, aby nie przychodził na maturę. Wystawienie oceny pozytywnej jest równoznaczne z dopuszczeniem do matury.
Postawienie uczniowi oceny pozytywnej, a potem zmuszanie go, aby nie zdawał matury, przypomina dawanie komuś prawa jazdy, a potem oczekiwanie, że nie będzie prowadził samochodu. Po wystawieniu oceny – że sparafrazuję klasyka – oni mogą panu uczniowi skoczyć tam, gdzie nauczyciel może pana ucznia w dupę pocałować.
Komentarze
Uczyłem ćwierć wieku, i o niczym takim, o czym pisze Gospodarz, nie słyszałem……
Brednie.Niedopuszczenie do matury to jest niedopuszczenie do matury czyli brak świadectwa ukończenia szkoły ponadgimnazjalnej. Pierwszy raz słyszę, żeby niedopuszczeniem do matury nazywać jakieś dziwne umowy z uczniami, Równie dobrze można tak nazwać np. zabranie uczniowi przed egzaminem dowodu osobistego albo długopisu.
Niestety to przykre, ale coś w tym jest. Już któryś rok z rzędu pojawiają się cierpiące dusze z błaganiem „Postawi Pani 2, ja do matury na pewno nie będę przystępować, nawet takie oświadczenie mogę Pani napisać”, itp. Wydaje się to niewiarygodne i totalnie niedopuszczalne, ale skoro tak młodzież mówi, to znaczy, że pewnie są miejsca, w których takie praktyki się stosuje. Na szczęście, nie wszędzie.
Niestety słyszałem o takich umowach, „dam ci dwa ale nie przychodź na maturę”. Słyszałem też o przypadkach, że ktoś miał wymaganą średnią na ocenę dopuszczająca a nauczyciel nie chciał mu dać tego dopa bo uważał, że uczeń nie zda matury z tego przedmiotu (matematyka).
Tez słyszałam o podobnych sytuacjach, dotyczyly one najczesciej szkół zawodowych. Rzecz jasna nauczyciele są rozliczani ze skuteczności nauczania na podstawie tego, jak i czy ich uczniowie zdali maturę. Trudno więc dziwić się, ze nie chcą, by przystępowali do niej ci, ktorym najprawdopodobniej nie uda się zdać.
@Gospodarz
To może być co najwyżej dżentelmeńska(!) umowa – nie zawsze przedmiot jest uczniowi potrzebny. Ale rzecz może się opierać WYŁĄCZNIE na wzajemnym zaufaniu i wtedy działa … 😉
@Janghyeok
wystawienie oceny niedostatecznej przy odpowiedniej średniej jest praktycznie niemożliwe
@anglista
Ale czasem ludzie mają problem z 50% frekwencji … 😉
A jak przylezie na ten egzamin?
Dosypać silnego środka przeczyszczającego, będzie musiał wyjść i to parę razy.
Niech zdaje w nowym terminie.
Wtedy środek wymiotny.
W końcu najgorszy tuman się połapie. Niech zdaje gdzie indziej.
Niektórzy nauczyciele myślą, że oblanie przez ucznia matury świadczy źle o kompetencjach nauczyciela. A przecież na wiele spraw nie mamy wpływu lub nasz wpływ jest bardzo niewielki. Po prostu przeceniamy nasze możliwości. I to jest problem nauczycieli i ich przełożonych. Niektórzy starają się zapobiec utracie swojego dobrego imienia właśnie tak. Uważam, że postępując w ten sposób są śmieszni i powinni popracować nad swoim ego.