Absolwenci nie próżnują
Miło mi się zrobiło, gdy zobaczyłem w prasie nazwisko tegorocznego absolwenta mojego liceum. Marcin Rau nie tylko dostał się na prawo, ale także zaczął pisać teksty do „Gazety Wyborczej” (zob. wybrany materiał jego autorstwa). Od razu widać, że ma niezłe pióro i reporterskie zacięcie. Wprawdzie czytelnicy wytykają mu błędy, ale to tylko świadczy o tym, że przeczytali ze zrozumieniem. Poza tym zimny prysznic w postaci sensownej krytyki zawsze wychodzi człowiekowi na dobre.
Nad Wigrami widziałem tablicę z napisem: „Łabędzie karmione latem umierają zimą z głodu”. Miłośnicy przyrody proszą turystów, aby w okresie letnim nie karmili ptaków. Wprawdzie ludzie to nie ptaki, ale mądrość ludowa przyrównuje osiągnięcie dojrzałości z opuszczeniem gniazda. Tak sobie myślę, że młodość, szczególnie po maturze, to dobry okres, aby wyfrunąć z domowego gniazdka i trochę się postarać (np. zarobić pieniądze, zdobyć doświadczenie, sprawdzić, ile jest człowiek wart, co może sam osiągnąć itd.). Jeśli rodzic teraz „dokarmia” swoje dorosłe dziecko, to szykuje mu „śmierć” zimą, czyli gdy zabraknie troskliwego opiekuna. Tak wychowane dziecko będzie bowiem przez całe życie myślało, że mu się wszystko należy bez wysiłku.
Kiedy ma się człowiek starać, jeśli nie w okresie wiosny swojego życia, jeśli nie wtedy, gdy jest w pełni sił? Nikt nie mówi o zatyraniu się na śmierć, ale inicjatywa w poszukiwaniu zajęcia byłaby mile widziana. Jak ktoś twierdzi, że dla młodych nic nie ma, niech się puknie w czoło. Oczywiście, dla osób niezaradnych i bezmyślnych ofert jest mniej (takie osoby mogą mi umyć samochód – zapłacę połowę stawki komercyjnej), natomiast dla ludzi z inicjatywą możliwości jest wiele. Jak ktoś nadal nie wierzy, to widocznie został przekarmiony i teraz wyciąga swą łabędzią szyję, aby rzucono mu więcej kęsów. Niestety, trzeba już wzbić się do lotu, bo darmowy chleb się kończy.
Komentarze
Nie chcę tu wyjść na chwalipiętę, ale mój syn (tegoroczny absolwent LO) już drugi rok ma swoją stałą rubrykę w lokalnym tygodniku 🙂 Wprawdzie to nie Wyborcza, ale mimo wszystko porządny tygodnik.
Nie dają mi spokoju te łabędzie :/
a Gołebie, Sikorki lub Niebieskie ptaki?
Niedawno rozmawiałem z dziewczyną , uczennicą klasy, której byłem wychowawcą., sprzedawała czereśnie,które mógłbym jeśc wiadrami. Chciałem je kupic, nie przyjęła pieniędzy. Wielu moich uczniów, absolwentów, pracuje zwłaszcza w gastronomii, co jest okazją dla mnie do niespodziewanych spotkań w bardzo rozrywkowej, wakacyjnej atmosferze, co nie zawsze wzbudza entuzjazm mojej żony. Zbytnio jej się nie dziwię, ale się tym nie przejmuję, w końcu to jej wina ,że nie pracuje w szkole; wczoraj ledwo usiedliśmy w ogródku piwnym, na stół wjechały dwa piwa, a kelnerka poinformowała, że są one prezentem od personelu i wskazała na swoją koleżankę; którą była moją wychowanką……..
http://miasta.gazeta.pl/lodz/1,35136,6874458,Wakacje_lodzkich_maturzystow__sprzedawca__ratownik.html?utm_source=RSS&utm_medium=RSS&utm_campaign=4815831