Prawie jak w przedszkolu
W Polsce o sprawach poważnych nikt nie mówi na serio, tylko żartuje. A oto dowód. Wydział Edukacji w Łodzi namawia rodziców pięciolatków, aby zapisali swoje dzieci do szkoły. Tak, tak, nie chodzi o sześciolatków, lecz o młodsze dzieci. One to powinny już zacząć edukację w szkole (zob. tekst). Dzięki temu zwolniłyby się miejsca w przedszkolach dla trzylatków. Rodzice tych maluchów są w tak dramatycznej sytuacji, że – apeluje Dorota Szafran, wicedyrektorka Wydziału Edukacji Urzędu Miasta Łodzi – trzeba im pomóc. Nie ma miejsc w przedszkolach dla trzylatków, więc dzieci pięcioletnie należy posłać do szkół. W szkole – twierdzi Szafran – jest prawie jak w przedszkolu.
Pomysł jest genialny, tylko nie od razu się to widzi. Przecież w ten sposób można by rozwiązać wszystkie problemy edukacji, wystarczy tylko pomyśleć. Na przykład do mojej szkoły trudno się dostać. Nie ma miejsc, więc mnóstwo absolwentów gimnazjów odejdzie z kwitkiem. Sytuacja jest naprawdę dramatyczna dla rodziców 15-latków. Wystarczyłoby jednak zaapelować do uczniów klas drugich, aby zechcieli po wakacjach zapisać się na studia, a wtedy zwolniłoby się aż 170 miejsc (tylu mamy drugoklasistów). Wprawdzie nie mielibyśmy w kolejnym roku w ogóle klas maturalnych, podobnie jak w przedszkolach nie byłoby grup pięciolatków – ale przecież matura jest tak łatwa, że świadectwa można by wydać każdemu bez organizowania egzaminu, nawet rok wcześniej, bo i tak wiadomo, że matury nikt nie obleje. Proszę zatem urzędników wydziału edukacji, aby odbyli pielgrzymkę po liceach i przekonali uczniów klas drugich, że już czas najwyższy na podjęcie studiów. Młodzież dostarczy uczelniom świadectwa dojrzałości w późniejszym terminie. Oczywiście jako argument można sparafrazować tezę wicedyrektor Szafran, że na studiach jest prawie jak w szkole.
A tak na serio, to chyba w łódzkim wydziale edukacji jest prawie jak w przedszkolu. W każdym razie pomysłowości na miarę pięciolatków urzędnikom nie brakuje. Skoro już wiemy, że wydział edukacji funkcjonuje jak przedszkole, to apeluję do urzędników, aby zechcieli zwolnić miejsca w tym przedszkolu dla trzylatków. Sami zaś niech się jak najszybciej zapiszą do szkoły. Może wtedy nauczą się rozumu i rozsądku. Na naukę w szkole nigdy nie jest za późno, choć czasem bywa za wcześnie.
Komentarze
Propozycja nr 1, do aktu urodzenie należy się wydawać dyplom mgr, może nie ze wszystkiego, ale zarządzanie ze specjalnością oswiatową – luzik.
Propozycja alternatywna, przywrócić funkcję selekcyjną szkoły, nie zniekształcać str. społecznej fikcją równych szans, 30% inteligiencji nam nie potrzeba. Lekarz, prawnik, inżynier ma być piśmienny. Wiem, to trudne do przyjęcia, bo scholaryzcji wspólczynnik pójdzie w dół, no i trzeba wyzbyć się dogamtu wyuczlaności wszytkich ze wszystkiego. Trzeba posypać głowę popiołem, skoro udało się wprowadzić gimnazja – to teraz trzeba równie odważnie je skasować, przywrócić 8 klasową podstwową szkołę, a po niej egzamin zewnętrzny który będzie decydował o mozliwości ubiegania się:
a. najlepszych uczniów – jeżli zechcą o przyjęcie do liceum og. bądź wybranego technikum ( powiedzmy 25 % najlepszych wyników w skali kraju, tyle miejsc w liceach)
b. 25% tych nieco słabszych do techników i ci, którzy chcą mogą zrezygnować i iśc do zawodóek), reszta z tych którzy ZDALI EGZAMIN czyli przynajmniej osiągnęli 51 % mogą iśc do zawodówek. Reszta niech szuka szczęścia w przysposobieniu zwodowym. Będzie taniej, matura i studia będą oznacząć , że mamy człowieka jako tako wykształconego, któremu nie jest obca podstawowa logika . Rewolucja? Zgroza? Niepoprawne? Nieuropejskie? Ale do bólu skuteczne, przewidywalne i ekonomiczne uzasadnione. OKE, CKE do domu, testt czy pytania układają podobno specjaliści z kuratoriów, na maturę, no można popraosić Politechnikę, UJ i UW oczywiście np. A i drobiazg, nadzór nad szkołami niższego rzędu sprawują szkoły wyższego, zaś nad nimi np PAN. MEN do domu, jest niepotrzebne. Albo do najogólniejszych prac, niech reprezentuje , ale nie szkodzi. Pozdrawiam
dobre, dobre;)
a jednak – cholera – nawet tę prostacką maturę oblewają i to w całkiem znacznym procencie. mam tylko nadzieję, że tego „zaszczytnego” grona nie powiększą uczniowie mojej szkoły…
Drogi Autorze,śmiem twierdzić,że przedszkolaki są dojrzalsze od ludzi odpowiedzialnych za edukację.Idąc tym tokiem myślenia:lekiem na bezrobocie są wcześniejsze emerytury (a na to jeszcze nie wpadli-szkoda).Nie wiadomo smiaćsie,czy płakać.
Kasiu, dlaczego nadzieję, przecież jak Rzplita Rzplitą jeszcze żadna głowa nauczycielska nie spadła przez matury? Powoli dydaktyka staje się nieszkodliwym (a może szkodliwym?) hobby. Wystraczy po majwiększej klęsce jakiś program naprawczy, się pomonitoruje, coś będzie ewaluować, a może nawet coś się zrobi, np. metodą autorefleksji …
E tam, marudzicie 🙂 Takie wyjście stworzono właśnie dla nauczycieli:
http://wyborcza.pl/1,75248,6631151,Odchodzisz_ze_szkoly__Idz_do_przedszkola.html
Przedszkole rządzi! 🙂
Niestety, w polskiej edukacji ciągle jest jak w CCCP za Stalina – „i śmieszno i straszno”. Wydaje mi się że tak naprawdę to ludzie pracujący w wydziałach oświaty mają gdzieś to, jak na ich terenie będzie wyglądało szkolnictwo w przyszłości. Horyzont czasowy tych ludzi to rok bieżący a co będzie dalej to już mało istotne. Nie wiem czy wynika to z niekompetencji tych ludzi, złej organizacji zarządzania oświatą czy może z bardzo istotnego dla tej i innych spraw permamentnego braku pieniędzy. Pewnie, po trochu, ze wszystkich tych czynników. Tam gdzie wszystkiego brakuje należy nadrabiać bajerowaniem, tego naszym decydentom nie brakuje.
Szkoda tylko że te wspaniałe pomysły nie są oparte na gruntownej analizie rzeczywistości.
To rzeczywiście szlag człowieka może trafić, jak słyszy się takie dyrdymały. To po to, likwidowali żłobki i przedszkola 15 i 10 lat temu, żeby teraz narzekać, że jest mało miejsca dla poszczególnych grup.
Postulowałem kiedyś, aby stworzyć (być może w Łodzi) Centrum Protestu Obywatelskiego i bez oglądania się na MEN oraz inne wydziały edukacji organizować przedszkola, szkoły i licea tak, aby uczniowie uczyli się w 12-16 osobowych grupach.
Tu nigdy nie będzie normalnie, bo rozpanoszony, beztroski i prymitywny polski management edukacyjny wywinie jeszcze nie jednego kozła.
Pozdrawiam.
Do Andre
> ?i śmieszno i straszno?. <
Z tym pierwszym niewielu by się zgodzilo-szczególnie te 20-30mln z tamtego swiata;-)
Jeśli chodzi o ten „management edukacyjny” to jest to jakieś kuriozum. Gdyby tej klasy management działał w jakimś banku, to już dawno po takiej instytucji pozostałyby jedynie tumany kurzu. Dyrektorzy placówek edukacyjnych, którzy znają ich specyfikę i potrzeby, są w znacznym stopniu niesamodzielni, zdani na łaskę gminy. W zasadzie najważniejsze decyzje dotyczące szkół czy przedszkoli podejmowane są poza nimi, przez ludzi mających często o nich mgliste pojęcie (jeśli jakieś w ogóle mają). Tak naprawdę to edukacją zarządzają ludzie którym jedynie wydaje się że się na tym znają. A już o zarządzaniu na poziomie ministerstwa to szkoda pisać. Popatrzmy na te wspaniałe reformy które mieliśmy do tej pory i na nowe, fajne pomysły obecnej pani minister, która nie sprawdziła się jako dyrektor we własnej szkole, za to ktoś pomyślał że będzie świetnym menadżerem na wyższym poziomie.
Czasami pojawiają się tu pytania „a co nauczyciele robią aby to zmienić?”. Tylko co oni mogą? Ich uwagi nie są przez nikogo uwzględniane (bardziej słucha się bajdurzenia grupki profesorów zebranych przy bezalkoholowym), na protesty nikt nie zważa a strajki uważane są za nieetyczne, niezgodne z posłannictwem nauczyciela.
Postuluję, aby zapisywac dzieci do szkoły natychmiast po odcięciu pępowiny. Szkoda czasu na bezpłodne leżenie w kołysce. Trzeba się spieszyc, pokończyc trzy kierunki studiów, by jak najszybciej rozpocząc błyskotliwą karierę na zmywaku w Anglii.
A to Polska właśnie…