Nauczyciele awansują
Nauczyciel, aby uzyskać awans i zostać mianowanym bądź dyplomowanym, musi zdać egzamin przed komisją ekspertów. Terminy są najgorsze z możliwych – lipiec i sierpień. Nienawidzą tego czasu zarówno zdający, jak i egzaminatorzy.
Bardzo rzadko kandydaci znają termin z jakimś sensownym wyprzedzeniem, w większości dowiadują się nieomal z dnia na dzień. Nagle do skrzynki wpada list, a w nim informacja, że egzamin będzie za tydzień. Taki system powoduje, że nauczyciele – nie znając dnia ani godziny – warują całe wakacje, czekając na powiadomienie.
Nie we wszystkich ośrodkach tak jest. Pozytywnie zaskoczył mnie Kraków, gdzie publikuje się harmonogram egzaminów (zob. tutaj). Człowiek może sensownie zaplanować wypoczynek. Gdzie indziej jest gorzej – podobno przez ekspertów, z którymi trudno się dogadać co do terminu.
Parę lat temu, gdy miałem zdawać egzamin na nauczyciela dyplomowanego, urzędnik przyjmujący dokumenty poinformował mnie, że te wakacje mam sobie darować. W każdej chwili może zostać ustalony mój egzamin. Naciskałem na urzędnika, ale nic z niego nie wycisnąłem – w czerwcu nikt jeszcze nie znał terminów.
Ponieważ nie chciałem, aby cała rodzina cierpiała przez mnie, postanowiłem dokumenty złożyć po wakacjach. Okazało się to dobrym posunięciem. Egzamin miałem w grudniu, komisja była bardzo miła (te wakacyjne bywają podobno wściekłe), atmosfera wręcz świąteczna. Dlatego wszystkim radzę: jak możecie, nie marnujcie sobie i innym pięknego lata. Zimą też można awansować.
Komentarze
Dobry pomysł 🙂
Zdawałam 06.07, fakt wakacje były spontaniczne.
@Gospodarz
Gdzie Pan w liceum A.D. 2015 widział takie całki jak na tym zdjęciu??? 😉 To jakiś szalony adiunkt polskiej politechniki pod koniec I semestru … 😉
Pewnie, że zimą też można, sama się nad tym zastanawiałam. Lecz jeśli uda się awansować latem, to wyższa pensja przysługuje już od września. A przy naszych beznadziejnych dochodach 300 złotych to naprawdę duża różnica. Dlatego nie dziwię się, że większość nie odkłada egzaminu na zimę.
Egzamin na dyplomowanego wspominam miło, ale sama idea awansu nie ma sensu.
Szkoda czasu i atłasu. Kto chce się rozwijać pracuje rzetelnie. Komu nie zależy ” odstawi sztukę”.
I tyle. (;
Pamiętam z majowego protestu „Solidarności” POiW, gdy wyszła do nas p.ministra i rzuciła ironicznie: „Państwo tu w większości nauczyciele dyplomowani zapewne…” (czyli- już kompletnie bierni w pracy).
Następnie o podwyżkach, które oczywiście „już były” itp., itd.
Aż znów nie chce wracać się do tak traktowanej pracy…