Nauczyciele pracują w wakacje

Leżę sobie nad wodą i korzystam z uroków wakacji, gdy nagle mój spokój zostaje przerwany przez telefon ze szkoły. Okazuje się, że nauczyciele wrócili i już pracują. Mam nadzieję, że to nie przez mnie.

Pisałem jakiś czas temu, że jak ktoś nie dokończył roboty przed wakacjami, to powinien wrócić i zrobić swoje. Gdy okazało się, że w mojej szkole nauczyciele pracują w sierpniu, nabrałem podejrzeń, iż w jakimś stopniu się do tego przyczyniłem. Gdyby tak było naprawdę, musiałbym się liczyć, że po powrocie czeka mnie kocówa. Bijcie, koleżanki i koledzy, należy się.

Na szczęście powód był inny. Do pracy wróciła komisja ds. planu lekcji. Roboty przy układaniu planu jest tyle, że zespół musi zacząć już teraz, inaczej nie zdąży przed początkiem roku szkolnego.

Obawiam się, że koleżanki i koledzy z mojego liceum mocno przesadzili, że wzięli się za plan tak wcześnie. Uczniowie przyjdą na rozpoczęcie roku szkolnego i od razu dostaną gotowy spis zajęć. Potem wyjdą ze szkoły i rozniosą tę wieść po całym mieście. A przecież w wielu placówkach układanie planu zaczyna się dopiero we wrześniu i trwa do połowy października.

Uczniowie z tych szkół dowiedzą się, że skoro u nas można być gotowym ze wszystkim na 1 września, to dlaczego u nich nie można. I kocówa murowana – ale tym razem nie dla mnie, tylko dla zespołu ds. planu lekcji. Bijcie, ludzie, za pracę w wakacje należy się surowa kara. Co z nich za nauczyciele!