Naziści i narkomani

W szkołach można spotkać więcej nazistów i amatorów narkotyków, niż nam się to wydaje. Według moich pobieżnych obserwacji średnio 2-3 osoby na klasę i tyle samo w gronie pedagogicznym (ale to całkiem inna historia). Mam na myśli tylko ludzi, którym trudno jest ukryć swoje poglądy lub zachowania.

Szkolnych nazistów i narkomanów dzielę na prawdziwych i nieprawdziwych. Czasem wygłaszanie nazistowskich poglądów lub ujawnianie swego nałogu to chęć zwrócenia na siebie uwagi innych, szczególnie wrażliwych osób płci przeciwnej. Czasem wykonywanie faszystowskich gestów, rysowanie swastyki na ławce czy też okazywanie narkotycznego otępienia lub euforycznej radości to tylko drażnienie się z nauczycielem lub kolegą.

Z tego powodu niełatwo odróżnić zgrywanie się od prezentowania poglądów, w które naprawdę się wierzy, i niewymuszonych zachowań. Nieraz nie wiedziałem, czy iść z lekturą do przodu, czy zatrzymać się i poświęcić resztę lekcji na rozmowę z nazistą albo osobą, która miała mętny wzrok i ledwo trzymała się w ławce. Nie wiedziałem, ponieważ obawiałem się, że to tylko młodzieńcza prowokacja. Autorytety pedagogiczne głoszą, że trzeba reagować na każdy wybryk młodzieży, nie zastanawiając się, czy to zgrywanie się, czy też ujawnianie swego prawdziwego ja.

Kiedyś otrzymałem od ucznia ciekawy tomik wierszy. Chłopiec przyniósł maszynopis swoich utworów, chcąc usłyszeć ode mnie ocenę. Wiersze były wybitne z tego powodu, że zmuszały mnie, nauczyciela, do tego, aby się od nich odwrócić. Uważam, że jeśli jakiś tomik wierszy nadaje się do przeczytania za jednym zamachem od początku do końca to jest to zwykły kicz, literacka bzdura. Ten zbiór dawał się czytać tylko w małych dawkach, był więc – jak dla mnie – doborowy.

W tekstach o dojrzewaniu i młodzieńczym buncie ujrzałem wiersz z tzw. „nazizmem i ćpaniem w tle”:

O co poeta nie prosi Apollina (fragment)

jesteś gówno wart w swoich słabościach
jak wyprzedany towar a cena
wciąż atrakcyjna

znosisz świat bo obiecali
kto kiedy i co nie wiesz
ale obietnica była

walisz głową w podłogę ścianę strop
w sufit jeśli dobrze skoczysz
masz cel w życiu wzloty i upadki

złamałeś nogę w nadgarstku
rękę złamałeś w dziewięciu
miejscach
w przemyśleniach […]
i pozwalasz sobie robić zdjęcia

na zdjęciu leży

wielki poeta
w kałuży własnych wymiocin
i ze strzykawką wbitą
w dupę po sam tłok

w szkole stara panna
dyktuje wytatuowanym nazistom
i ćpunom w skórzanej bieliźnie
co poeta miał na myśli

Nie chcę żyć w świecie, w którym pełnię rolę starej panny (stereotypowe określenie zidiocenia), dyktującej nazistom i ćpunom – moim uczniom – jak należy rozumieć piękno wielkiej literatury. A chyba mi się to już parę razy zdarzyło.

Autora tej poezji, którego pewnie też polonistycznie masakrowałem, pięknie pozdrawiam.