Odreagować liceum
W restauracji niedaleko mojego stolika siedziała piękna dziewczyna i strasznie przeklinała. Już miałem zwrócić jej uwagę, gdy dosłyszałem usprawiedliwienie. Używa wulgarnego języka, ponieważ jest tegoroczną maturzystką i musi odreagować naukę w liceum.
Nauczyciele pilnowali, aby uczniowie ładnie mówili, dlaczego dziewczyna musi teraz rzucać k…rwami i ch…jami. Osoby, z którymi siedziała przy stoliku, nie przeklinały, widocznie chodziły do szkół, gdzie nauczycielom było wszystko jedno, jakim językiem posługują się uczniowie. To wyjaśnienie było dla mnie wystarczające, dlatego nie zwróciłem jej uwagi, chociaż obiad mniej mi smakował.
Niedawno spotkałem absolwentkę mojego liceum. Z trudem ją poznałem, ponieważ wytatuowała się od stóp po czubek głowy. Jak się okazało, także na zasadzie odreagowania. Regulamin mojej szkoły zabrania uczniom tatuowania widocznych miejsc. Więc gdy tylko kończą szkołę, niektórzy malują całe ciało, aby pokazać, że już są wolni. Robią w nadmiarze to, czego wcześniej nie mogli.
Obiecaliśmy dyrekcji, że w wakacje pomyślimy, co trzeba zmienić w statucie szkoły. Moim zdaniem, trzeba pozwolić uczniom przeklinać, ile tylko wlezie, tatuaże umieszczać, gdzie tylko chcą, i w ogóle zezwolić na wszystko. Jeśli im będziemy czegokolwiek zabraniać, jak tylko skończą naukę, zaczną nam wstyd przynosić. Jeszcze się ludzie będą ich pytać, jakie szkoły ukończyli, aby tam nie posłać swoich dzieci, bo strach.
Mnie też w restauracji strasznie korciło zapytać dziewczynę, do jakiej szkoły chodziła, ale dałem sobie spokój. Kto wie, może w jej liceum był realizowany program przeciwdziałania przemocy i teraz w ramach odreagowania zechce dać mi w mordę?
Komentarze
W mojej dawnej szkole z kolei odwrotny trend. 2 lata po ukończeniu liceum, sytuacja zmieniła się diametralnie. Wcześniej można było robić wszystko, tylko niektórzy nauczyciele, ci bardziej gorliwi, robili problemy z palenia w ubikacjach i przeklinania. W tym momencie dochodzą mnie słuchy, że nawet na przerwie nie można wyjść na świeże powietrze czy do sklepu (wcześniej straż miejska przyprowadzała uczniów, którzy palili pod pewnym sklepieniem). Teraz jak głosi legenda, wyjścia pilnuje wuefista …
Wakacyjna wena widocznie wdeche!
Jakie ja sobie wyobrażałem odreagowania gdy najstarsza kończyła zakonne, żeńskie liceum… 😉
Panie Chętkowski
A mnie się wydaje, że problem stoi, albo siedzi, albo leży inaczej. Wydaje się, że cała Polska jest dzisiaj jednym wielkim usprawiedliwianiem (się?) i odreagowaniem. Nie wiem tylko, po czym i dlaczego. Na prawdę nie wiem i nikt o tym nie rozmawia. A w pojedynkę nawet proch trudno wymyślić.
Tymczasem na cały świecie panuje opinia, że z Polakiem się nie dyskutuje bo on zawsze i w każdym przypadku znajduje usprawiedliwienie i odreagowanie, że winni są inni, że u innych jest jeszcze gorzej, że Niemcy, że żabojady, że zaborcy, że Angole, że w Afryce też kradną i tak w ogóle, w szczególe i na każdym kroku. I nigdy odpowiedzialności za swoje własne działanie.
Przeklinanie choćby nie ma nic wspólnego z odreagowywaniem tylko jest oznaką bezsilności. Ten, od którego nic nie zależy, który może tylko gadać sobie a muzom, ten gada. Ten właśnie odczuwany brak odpowiedzialności za siebie, ta mentalność niewolnika, za którego zawsze ktoś inny decyduje, skutkuje mentalnością, że się należy i, że jedyną reakcją jest narzekanie. A kiedy narzekanie nie wystarcza, wzmacniamy je przekleństwami. A kiedy i to nie wystarcza, wieszamy właścicieli albo aktualnie rządzących za to, że nie dali a nam się nie chciało zadbać.
Może więc jest tak, że ta dziewczyna nie odreagowuje tylko pokazuje, że nareszcie coś od niej zależy. A Państwo w szkole nie nauczyli, że tę nagłą odpowiedzialność za własną osobę można wyrazić także w inny niż uliczny sposób.
Stąd po namyśle proponuję rozpocząć od pokazania młodym ludziom, że od nich coś zależy, wtedy nie będą musieli odreagowywać.
A mnie się wydaje, że to zwyczajny brak kultury. 😉
Bardzo dobrze powiedziane, Vero.
W jednym przypadku zrozumiem i wulgarny język i gesty nieprzyzwoite. Gdy uczeń po zakończeniu nauki w dowolnej szkole ocenia swoje perspektywy. Chociaż niedawno spotkałem szczęśliwego absolwenta kierunku ”logistyka i cośtam”. Złapał robotę na stacji benzynowej. Trzy miesiące na umowę zlecenie! Reszta była zielona z zazdrości.
„Tymczasem na cały świecie panuje opinia, że z Polakiem się nie dyskutuje bo on zawsze i w każdym przypadku znajduje usprawiedliwienie i odreagowanie” yada yada yada…
Czego najlepszym dowodem jest przepraszający zwrot „Pardon my French” w ustach osoby angielskojęzycznej której właśnie wymknęło się przekleństwo.
Wychowanym na eintopfach wszystko co najgorsze zawsze kojarzy się z Polską. Nie mówiąc już o starszym rodzeństwie Polaków, tak niezawodnie rezonującym Niemcom.
A może by tak zabronić uczyć się? Niech odreagują
A najpiękniejsi są ci, co to „zmuszeni” byli do wstąpienia do PZPR, bo gdyby nie oni to posadkę objąłby ktoś jeszcze gorszy. No a potem to czy się stoi czy się leży, trochę ukraść się należy. No i kiedy już został tylko ocet, to się wyemigrowało do Hameryki i teraz dzień w dzień poucza tych, co zostali bo przecież w Jackowie jasność umysłu z nieba sama spływa i oświeca.
Tyle, że nie zauważyli, że swoją wiochę umysłową zabrali ze sobą i potrafią tylko pluć jadem i wyzywać. Jak za dawnych czasów. Albo nawet poświęcić 2 dni na przerzucanie 3000 stron internetu, żeby tylko znaleźć i dokopać. To taka ponuracka złośliwa „mendalność”. Typowe i mało oryginalne.
@mpn
Wielokrotnie mam takie przemyślenia