Jak będzie sprawdzana matura?
Dyrektor CKE, prof. K. Konarzewski, zdradził już niejedną tajemnicę instytucji, którą od niedawna kieruje. Wiemy nie tylko, że „Chłopów” już na maturze nie będzie, ale także to, iż egzaminatorzy będą surowo sprawdzać testy maturalne. Wprawdzie bezpośrednio Konarzewski tego nie powiedział, ale dał wyraźnie do zrozumienia (cytuję za „Gazetą Wyborczą” – zob.): „[Krzysztof Konarzewski] apeluje jednak, żeby poczekać na ostateczne wyniki, bo wtedy się okaże, że wiele osób i tak sobie nie poradziło”.
Zapowiedź dyrektora można zrozumieć wręcz jako groźbę: ‚uważacie, że matura była łatwa, to ja udowodnię, iż była trudna’. Jeżeli ktoś nie traktuje słów Konarzewskiego poważnie, to chyba nie rozumie, na czym polega praca egzaminatorów. Klucz, mimo że ustalony przed maturą, podlega dopracowaniu w trakcie sprawdzania testów. Nieraz zdarzało się, iż liderzy przekonywali egzaminatorów, aby sprawdzali bardzo łagodnie (tak było kilka lat temu, gdy na maturze pojawił się bardzo trudny i długi tekst Tomasza Różyckiego, mylonego nagminnie z Tadeuszem Różewiczem). CKE zalecało przymykać oko na ewentualne pomyłki, łagodnie oceniać język wypracowania, gdyż maturzyści rzekomo nie mieli czasu na korektę. W ten sposób CKE próbowała zachować twarz i uratować tyłek swoim ludziom, gdyż wiadomo było, że test maturalny został schrzaniony. Tak samo będzie teraz, tylko w drugą stronę. Aby ocalić wątpliwą reputację autorów testu, egzaminatorzy będą mieli nakazane być surowymi. I nie wątpię, że tegoroczna matura okaże się nagle bardzo trudna, a dowodem będzie mniejsza zdawalność i niższe wyniki. Tak oto Konarzewski udowodni, że dziennikarze nie mieli racji, gdy twierdzili, iż matura była zbyt łatwa.
Nowa matura miała zapewniać obiektywne sprawdzanie, tymczasem okazuje się, że podobnie jak przy starej maturze wszystko w rękach egzaminatorów. Dawniej jednak przekręty miały granicę, bowiem oceniało się swoich uczniów, więc nauczyciele hamowali się w zaniżaniu bądź zawyżaniu ocen, bo przecież za każdą pracą krył się człowiek z krwi i kości. Istniała po prostu granica, której nie wolno było przekraczać, na przykład piątkę zawyżało się do szóstki, a czwórkę do piątki, ale z pracy czwórkowej nie robiło się miernej. Teraz natomiast egzaminatorzy muszą się podporządkowywać liderom, a ci muszą tak tańczyć, jak zagrają im eksperci z Warszawy, np. dyrektor Konarzewski. Egzaminator musi być podporządkowany wytycznym z Warszawy, bo inaczej wyleci z pracy i nie zostanie dopuszczony do sprawdzania, czyli nie zarobi pieniędzy.
Nauczyciel, który sprawdzał starą maturę, był cały czas pod kontrolą. Jego pracę czytał dyrektor, inny nauczyciel, miał do niej dostęp uczeń, jego rodzic, w ogóle masa ludzi mogła się dowiedzieć, jak praca została sprawdzona. Nowa matura rządzi się zupełnie innymi prawami. Z pracą ucznia można robić, co się podoba, zawyżać bądź zaniżać, a wynik takiego sprawdzania jest niepodważalny. Wprawdzie można swoją pracę zobaczyć, ale system nie dopuszcza możliwości podważenia decyzji egzaminatora. Choćby sprawdził nieudolnie, tak już musi zostać.
Uważam, że praca CKE i podległych jej komisji okręgowych (OKE) powinna podlegać kontroli społecznej. Jeśli poziom testów maturalnych woła o pomstę do nieba, to trudno wręcz sobie wyobrazić, jak niski jest poziom sprawdzania tych testów. Nie zarzucam niczego egzaminatorom, to system jest chory, bowiem pozwala na manipulowanie egzaminatorami tak, jak sobie tego życzy dyrektor CKE i jego przedstawiciele w regionie. Uważam, że tak jak na egzaminach są obecni zewnętrzni obserwatorzy, tak samo podczas sprawdzania testów na sali powinni być obecni zewnętrzni obserwatorzy, specjaliści, którzy w żaden sposób nie są powiązani z CKE i OKE. Bez obecności zewnętrznych obserwatorów sprawdzanie nowej matury jest tak samo nieobiektywne jak ocenianie starego egzaminu dojrzałości.
Komentarze
Pelna zgoda!
CKE/OKE, jak inne instytucje biurokratyczne w Polsce, są w tej chwili poza wszelką kontrolą:-(((
Publiczne ogłaszanie, że czegoś na maturze już nie będzie, jest – w wypadku dyrektora CKE – nieco na wyrost. Legutki, Konarzewscy, Magdziarze, Sawiccy i inni – przemijają, znikają wraz z kolejnymi opcjami politycznymi i ministrami, a bywa, że częściej. Łaska pańska na pstrym koniu jeździ.Kolejna zawierucha wywieje i obecnego dyrektora wraz z jego chłopofobią, ale nie usunie corocznej dyskusji związanej z „nową” maturą, egzaminami gimnazjalnymi, sprawdzianem szóstoklasistów, kluczami, systemem oceniania zewnętrznego itd. A gdyby tak zrezygnować z matury, zwanej (co dziś brzmi wesolutko) egzaminem dojrzałości? Czy jeden dokument – świadectwo ukończenia szkoły średniej – nie wystarczyłby? Skoro trwa dyskusja nad sensownością pisania prac magisterskich czy licencjackich, może warto pogwarzyć o zasadności pisania matur? Wówczas uczelniom pozostałoby ustalenie zasad rekrutacji na studia. Rekrutacja do szkół ponadgimnazjalnych także powinna odbywać się w nich, a nie na podstawie wyników egzaminu gimnazjalnego, który powinien zniknąć jak najszybciej. Pozdrawiam.
No to piękne rozumowanie! Może do każdej komisji NIKowiec jeden + pożyczyć od ROsjan emerytowanych enkawudzistów? Czy są granice kosztów w tym absurdzie? Matura jest za droga, to jest niwybaczalne marnowanie pieniędzy w podbno biednej polskiej edukacji!!! Mam pomysł, a może sprawdzanie 6 stopniowe? A może testy na popierze ze znakiem wodnym, a może …
wie pan gdybym miał pieniądze to zaskarżyłbym tego dyrektora, za manipulowaniami maturą…tak tak manipulowaniami, bo czymże innym??przeicież jeśli w temacie jest napisane wyrażnie interpretacji tekstu to nie ma prawa mówic, że za to będzie minimalna punktacja!!może los da mi szanse i wygram w totka pierwsze co to ide do sądu go podac, o manipulacje…chyba jest coś takiego??czy to nie podlega pod oszustwo??
Słowa, słowa, słowa … i tylko piękne i mylące słowa, a żadnych DANYCH LICZBOWYCH. Dlaczego Pan, Panie Gospodarzu, nie przeczytał ze zrozumieniem mojego komentarza http://chetkowski.blog.polityka.pl/?p=461#comment-61214 i innych komentarzy na ten sam temat. Ocenianie uczniów jest NIERZETELNE i PRZYPADKOWE, bo nauczyciele myślą tylko o swojej skórze, a nie o swoich uczniach. Ostatni Pański felieton jest tego najlepszym dowodem. O wszystkim nauczyciele doskonale wiedzą, ale nic nie zrobili i zrobić nie chcą, aby było inaczej. Proszę sobie wyobrazić, że jest Pan maturzystą, o którego troszczą się – tak, jak Pan to opisał w swoim felietonie – dyrektor CKE i inni specjaliści z CKE (OKE) oraz egzaminatorzy zewnętrzni (czyli nauczyciele), którzy raz „na żądanie” przymykają oko, a innym razem stroją się w szaty surowych i bezwzględnych sędziów orzekających według „klucza”.
„Uważam, że praca CKE i podległych jej komisji okręgowych (OKE) powinna podlegać kontroli społecznej”. A konkretnie jak Pan to sobie wyobraża? Wtedy dopiero byłyby oburzenia na brak zaufania do nauczycieli! Kto i w jaki sposób miałby ich kontrolować?
„tak samo podczas sprawdzania testów na sali powinni być obecni zewnętrzni obserwatorzy, specjaliści, którzy w żaden sposób nie są powiązani z CKE”. Podobno „najlepsi specjaliści” od oceniania zostali już zatrudnieni w CKE i OKE, to gdzie Pan znajdzie jeszcze lepszych? Szkoda, że Pan nie zauważył mojej uwagi, że przy obecnym ocenianiu „specjaliści” od „niedouków” różnią się tylko wysokością otrzymywanych wynagrodzeń.
Wystarczy rzetelnie – i bez naciągania – zastosować właściwe metody statystyczne – i problem zarówno oceniania zewnętrznego, jak i wewnątrzszkolnego w całości staje się rozwiązany. Rozwiązanie takie zostało podane już dwadzieścia lat temu!
Drogi Gospodarzu, nie przesadzajmy, egzaminatorzy to ludzie po studiach, nauczyciele ze stażem i też uczący maturzystów. Klucz się precyzuje, ale zawsze z korzyścią dla uczniów i w rozsądnych granicach. Żaden lider, dyrektor itp. nie narzucał i nie narzuca sposobów punktowania, są jeszcze weyfikatorzy, też nauczyciele. A tak przy okazji- jesteśmy chyba jedyną grupą zawodową, która mówi źle o sobie i siebie samych w złym świetle przedstawia. Pozdrawiam i życzę owocnego sprawdzania, nie martwmy się na zapas:)
Szanowni Państwo
A skąd wiadomo, co nauczyciele robią na lekcjach? Dlaczego w salach lekcyjnych nie ma obiektywnego, niezależnego eksperta, który oceniałby jakość prowadzonych zajęć? Osobiście znam nauczycieli, a pewnie zna ich również nasz Drogi Gospodarz (w końcu jesteśmy z tego samego miasta, a nasze szkoły dzieli zaledwie kilka kilometrów), którzy na zajęciach zajmują się doprawdy wszystkich, poza nauczaniem. Ktoś powinien reagować i interweniować!!! Poziom pracy woła o pomstę do nieba, gdzie MEN, kuratoria, organy prowadzące i inni. Kto za tym stoi, i komu to służy?! Dawnej, za PRL-u byli prawdziwi nauczyciele, nie to, co teraz. Wszystko idzie na psy …
Problem z łatwą/trudną maturą ma jeszcze jedno oblicze. Teraz matura jest również przepustką na studia. Prawdopodobnie matura za rok odbije w drugą stronę i będzie trudniejsza (za przeproszeniem, ta była łatwa). Średnie z roczników będą się różnić. Osoby, które nie dostaną się w tym roku na wymarzony kierunek, z łatwością zrobią to rok później, gdyż staną w szranki z osobami, które rok później zdawać będą trudniejszą maturę i uzyskają gorsze wyniki. Można to zaobserwować na popularnych kierunkach na dobrych uczelniach – w niektórych rocznikach wręcz dominują osoby rok starsze, które przeczekały jeden cykl i spróbowały ponownie.
Brakuje instrumentów, które pozwoliłyby zachować w miarę podobny poziom matury w kolejnych latach. O ile łagodniejsze ocenianie jeszcze jestem w stanie zaakceptować by nieco podratować sytuację, o tyle ostrzejsze zapewne będzie polegało na jeszcze bardziej schematycznym trzymaniu się klucza i szukaniu błędów tam, gdzie ich być nie musi.
Takie błędy, jakie popełnia CKE są niedopuszczalne! Nie można uczyć ludzi, że bezproblemowo przejdzie się maturę, a uczniowie, którzy się do niej przygotowywali lub nawet przeczytali lektury (!) to „banda frajerów”.
To znowu ja …
O poziomie można sądzić dopiero po sprawdzeniu prac, a nie przed. Każdy z wypowiadających kieruje się jeno własną, jakże subiektywną oceną. A tematach maturalnych – jak wiadomo – znają się wszyscy. Nie od dziś wiadomo, że na egzaminie nie może być pytań o konkretną wiedzę, lecz jedynie o tak kochane „subiektywne wrażenia”, dywagacje „co autor miał na myśli”, interpretacje, nadinterpretacje, subinterpretacje itp niekwantyfikowalne kwestie. Tymczasem pytanie o datę unii lubelskiej ma łatwość 0,10; frakcję opuszczeń 0,42; a moc różnicującą 0,19.
Ogłaszam szybki konkurs – o czym informują nas wymienione wyżej parametry zadania? Są tacy, co postulowali stosowanie metod statystycznych. A więc pora zastosować …
Jak zwykle gospodarz wypowiada się o rzeczach, o których nie ma pojęcia, a swoje problemy osobiste próbuje rozwiązać wyżywając się na innych.
Bądźmy realistami. Stara matura to dopiero były przekręty. Nie napisałeś nic, nie przyszedłeś, a piątkę też mogłeś mieć. Gospodarz tego bloga to naprawdę powinien swoje kompleksy zacząć leczyć na samym sobie, a nie ubliżając innym.
Gospodarz jest z tych, co lubili popić i pojeść???
http://my.opera.com/mmaly/blog/wyscig-niekompetencji
Popieram „Realistę”.
Były okropne przekręty. Teraz jest przynajmniej uczciwie, a że bezdusznie ? – nigdy nie jest tak jakby się chciało.
Pan K. Konarzewski nie ma już żadnego moralnego prawa być dyrektorem CKE. Zachował się jak niedojrzały emocjonalnie nastolatek, w myśl zasady „ja wam pokażę!”.
Wkurzył mnie pan Konarzewski jednym- kategorycznym twierdzeniem, że „Chłopów” tak prędko nie będzie. Za tydzień z 2 klasą miałam omawiać tę lekturę. Oni już wiedzą o tym, co powiedział szef CKE, ilu przeczyta????
Teraz nie jest za dobrze, są rożni, naprawdę różni egzaminatorzy- rzetelni i sprawdzający byle jak. Jednak NIGDY nie chciałabym wrócić do tak feudalnego systemu ze świętą krową panem nauczycielem, jakim była stara matura. Napatrzyłam się dosyć tego podlizywania, feudalnych stosunków, zwracania uwagi, czyje dziecko pisało. Już wolę, gdy uczeń jest dla mnie kodem- staram się dobrze sprawdzić to, co napisał.
Brawo Mada!!!
Jakie brawa! To „rzeczywistość skrzeczy”. A najbardziej wkurzają mnie resentymenty związane z tzw. starą maturą- teraz to dzieci głupie i pisać nie potrafią i my je jeszcze ogłupiamy, a kiedyś, panie, za starej matury, to wszyscy wysmakowane eseje pisali! Bzdura, ściągano w wyjątkowo ordynarny sposób, w TV pokazywała obrazki, jak to maturzysta demonstruje wachlarz ściąg. Nowa matura, ocenianie, układanie tekstów jest ciągle wielce niedoskonałe, ale i tak o niebo lepsze od starej.
Ciekawy wpis. MAda ma racje.
portal motoryzacyjny
samochody motoryzacja
„Tymczasem pytanie o datę unii lubelskiej ma łatwość 0,10; frakcję opuszczeń 0,42; a moc różnicującą 0,19.
Ogłaszam szybki konkurs – o czym informują nas wymienione wyżej parametry zadania? Są tacy, co postulowali stosowanie metod statystycznych. A więc pora zastosować ?”
spróbuję…
0,10 – 90% uczniów odpowiedziało niepoprawnie
0,42 – 58% zdających nie dopowiedziało w ogóle
0,19 – ? – pojęcia nie mam
na jednej lekcji tłumaczyła nam takie kwestie matematyczka (jeszcze w gimnazjum)
pozdrawiam Gospodarza tegoż interesującego blogu
jestem w trakcie matur
Zasadniczo zgadzam się z Panem, bo zawsze jako egzaminator mam przykre poczucie, że biorę udział w jednej wielkiej manipulacji i hucpie, której nie można realnie się przeciwstawić (tzw. liderzy i weryfikatorzy nie znoszą nawet najmniejszej krytyki klucza i procedur, czując się poddańczo lojalni wobec OKE).
W rezultacie i po 50% uzyskują półanalfabeci, nie potrafiący napisać ANI JEDNEGO poprawnego zdania, przekonani, że Boryna była kobietą, „Dziady” dotyczą powstania warszawskiego, a Szwedzi zdobywali Zieloną Górę (przykłady autentyczne).
Tak, do tego co roku są inne „wytyczne z góry” (np. w kwestii punktów za walory)- i to prawie codzienne zmieniane, więc przew. komisji panikują po każdym e-m. z OKE lub CKE.