Ostatnie dni strachu
Jeszcze tylko dwa dni dyrektorzy szkół mogą wręczać nauczycielom wypowiedzenia warunków umowy bądź zwolnienia z pracy. Byle więc przetrwać do piątku, a potem zacznie się święty spokój.
Ruch służbowy w placówkach publicznej oświaty trwa do końca maja. Do tego czasu dyrektorzy planują organizację roku szkolnego, który zacznie się od pierwszego września. Wszystkie zmiany kadrowe muszą zostać zaplanowane na trzy miesiące wcześniej. Nic więc dziwnego, że końcówka maja to dla nauczycieli najbardziej stresujący okres.
Godzin do podziału z każdym rokiem jest coraz mniej, więc zmiany dotykają każdego. Nie ma pracownika pedagogicznego, który może czuć się bezpieczny. W większości szkół dyrekcja musi podejmować bolesne decyzje: albo zmniejszyć przydział godzin każdemu po równo, albo wytypować wybrane osoby do zwolnienia. Nie ma prostych rozwiązań.
Całe szczęście z pomocą przychodzi natura. Im młodsze jest ciało pedagogiczne, tym natura ma łatwiej. Właśnie dowiedziałem się, że jedna z nauczycielek naszej szkoły zaszła w ciążę. Szkoda, że tylko jedna, ale dobre i to. Ciałom pedagogicznym z innych szkół życzę podobnego sukcesu. Jedyna nasza nadzieja w matce naturze, na nic innego bym nie liczył.
Komentarze
A to z innej bajki, ale tylko pozornie 😉
Oczywiście różne trolle w rodzaju Gekka, parkera itp. napiszą, że polska godzina jest dłuższa … 😉
http://www.rp.pl/artykul/19,1203564-Zbyt-krotki-kurs-liczenia.html
Uważam, że nauczyciele sami sobie powinni robić uczniów.
Może wtedy ich polubią?
@parker
Takich jak ty (i ich potomstwo – przekazują nastawienie do ludzi dzieciom unieszczęśliwiając je!) nikt nie będzie nigdy lubił! Ucz sobie sam swojego egocentrycznego synka i patrz do śmierci, jaką z niego zrobiłeś skonfliktowaną z całym otoczeniem jednostkę – będzie super … 😉
Gospodarz odwołuje się do natury jak najbardziej zasadnie.
W naturze funkcjonuje prawidłowość: część organizmu nie używana (mająca święty spokój) upośledza się, degeneruje i zanika.
(Podobnie w organizmie społecznym)
Funkcjonuje też inna prawidłowość: funkcje organów chorych lub zanikłych przejmują organy zdrowe, nawet jeżeli ich naturalne przeznaczenie jest inne.
(Również w organizmie społecznym)
A w chirurgii obowiązuje zasada, że organ martwy, nie funkcjonujący amputuje się, bo jest groźny dla całego organizmu.
Rozumiem, że entuzjazm związany z prokreacją w domyśle ma związek z zapewnieniem w przyszłości należytej populacji uczniów.
Ale wbrew pozorom, to kłóci się z retoryką związkową.
Wszak liczba uczniów maleje systematycznie (od roku 2010 – spadek o ponad 350tys.) a wiadomo, że każde zamknięcie szkoły czy redukcja liczby nauczycieli to barbarzyństwo, szerzenie obskurantyzmu i arogancja urzędasów.
Wygląda na to, że mandatem do istnienia szkół i nauczycieli uczniowie są co najwyżej w luźnym stopniu.
No i pomysł oraz życzenia dobrze byłoby skonsultować z pełnomocnikiem ds. równego traktowania, przynajmniej do czasu zagwarantowania równych możliwości zajścia w ciążę przez nauczycielki i nauczycieli.
rebe,
chodziło mi o to, że ciężarne nauczycielki po wakacjach raczej nie wrócą do szkoły, więc ich godziny – przez rok lub dwa, a czasem dłużej – zostaną przydzielone innym pracownikom. Gdyby rotacyjnie 10 proc. kadry była w ciąży, a potem na urlopach macierzyńskich i wychowawczych, nie byłoby problemu z brakiem godzin dla pozostałych nauczycieli.
Pozdrawiam
Gospodarz
Niestety belferxxx uważam, że rebe ma sporo racji i jeśli można dodam swoją (w końcu żyjemy w demokracji). Prawd jest taka, że dziś dzieci rodzi się coraz mniej jednocześnie nauczyciele wydają się być zupełnie niedostosowani do tej sytuacji. Zamiast dbać o uczniów dbacie coraz bardziej o siebie i z resztą też nie do końca. Sam rozmawiałem z jednym człowiekiem, który opowiedział mi, jak przedwczoraj rozmawiał z młodą sprzedawczynią w sklepie i ta mu powiedziała, że spotkała swoją starą nauczycielkę, uczącą dotąd w szkole, która powiedziała, że nadal (mimo, że już dawno przeszła na emeryturę) nadal pracuje na 1/5 etatu. Czy już naprawdę świat oszalał? Czy naprawdę stare pryki nie mogą dać szansy młodym osobom szukającym pracy po studiach?
Oczywiście jest to tylko jedna strona medalu – bywają osoby młode (wiem, bo sam byłem kiedyś uczniem, wbrew pozorom), ale nie zmienia to faktu, że jest zbyt mała rotacja w gronie nauczycieli. Tudzież zbyt mały posłuch międzypokoleniowy. Wewnętrzna walka i konkurencja międzypokoleniowa psuje atmosferę ogólnoszkolną.
Przepraszam za wprowadzenie w błąd w moim komentarzu pomyłka w rubryce pomyliłem się i wpisałem nieistniejącą stronę internetową (pomyślałem, że to rubryka do nadania tematu serdecznie przepraszam.
Grokorg493urk.
@Dariusz Chętkowski; 28 maja o godz. 11:01 245120
I tak też myślałem.
Dziesięć procent tu już coś.
A nie ma tyle? Może jakiegoś systemu zachęt potrzeba? Może by jakieś Rady szkoleniowe w tej materii wdrożyć?
I koniecznie hasła. (jak na sali maturalnej), np. „Przyjemne z pożytecznym – pro publico bono”.
Jak Pan sądzi, czy środowisko zdolne jest do działań pro publico bono, nawet zawężonego do własnej kasty?
A co do natury, natura jest bogata i różnorodna. I różnorakie daje możliwości.
Jednym daje łatwość ciąży, innym łatwość potrzeby poratowania zdrowia.
Gdyby więc „rotacyjnie 10% kadry była na poratowaniu”, byłaby łącznie na stole już 1/5 puli pensumowej. A można myśleć dalej…
I tak jak myślałem nie ma to oczywiście żadnego (zbieżnego) związku z oświatą.
Z życzeniami owocnych ciąż – pozdrawiam.
@Grokorg493urk; niedostateczna rotacja zatrudnienia w organizacji ma o wiele poważniejsze konsekwencje w jej funkcjonowaniu. I szkoła nie jest tutaj wyjątkiem.
Gdyby 20% było w ciąży można by jeszcze nowych zatrudnić, a potem te wszystkie dzieci do szkół, więc wyż demograficzny i jeszcze więcej nauczycieli i znów 20% w ciąży, ani byśmy się obejrzeli i w kraju byłyby tylko dzieci i nauczyciele. A utrzymywaliby się z podatków które sami płacą. Jakby chcieli podwyżkę, toby sobie podatki podnieśli i podwyżkę sfinansowali.
@parker; 28 maja o godz. 13:27 245124;
Niestety, myślisz nie-politycznie oraz nie-pragmatycznie. Jak Ty z biznesu żyjesz?
Po pierwsze: Jak na stole jest 20%, to po co mam obcych dopuszczać do podziału? Ja bym nikogo nie zatrudniał.
Po drugie: Wyż demograficzny ma związek z liczbą nauczycieli odległy i niejasny. Od ilu lat jest niż i co z tego? Poza tym czy słyszałeś gdzieś o potrzebie zatrudniania nowych? Jest subtelna ale podstawowa różnica między samoobroną tych, którzy są przy stole a dopuszczaniem nowych.
Po trzecie wreszcie: Socjalizm nie polega na dzieleniu się swoim.
Dwa lata temu zrobiłem wykresik pokazujący przewidywaną liczność uczniów w poszczególnych grupach wiekowych (typach szkół).
**http://tinypic.com/view.php?pic=ac97hu&s=8
Mówienie o „spadku liczby uczniów o iks tysięcy” jest oczywiście prawdziwe, ale warto pamiętać, że ten spadek przebiega różnie w różnych typach szkół. Przedszkola i nauczanie początkowe widzą akurat wzrost liczby dzieci a nie spadek.
Dane liczbowe na obrazku wziąłem wtedy tylko dla miasta Łodzi, nie dla całej Polski.
…a może dla woj. łódzkego?, marne notatki, w każdym razie myślę, że co do zasady obrazek dobrze ilustruje naturę problemu przesunięcia w fazie liczby uczniów w różnym wieku i konieczności odpowiedniego przesunięcia w fazie dostosowywania liczby nauczycieli do tego zjawiska.