Zaproszenie na studniówkę
Uczniowie zapraszają na studniówkę. Jedni robią to z właściwą kurtuazją, aż szczęka opada z wrażenia, a inni tak, że równie dobrze mogliby człowieka od razu w pysk strzelić – efekt byłby podobny.
Zastanawiam się, którzy zapraszają szczerze. Czy ci, co oszałamiają dobrymi manierami, czy ci, którzy robią to na tzw. odwal się? Zastanawiam się parę lat i nadal nie wiem. Z uczniami nigdy nic nie wiadomo.
Postawię nieśmiertelne pytanie, kto powinien ich nauczyć dobrych manier? Rodzina czy szkoła? Zapewne i rodzina, i szkoła. Podejrzewam, że każda z tych instytucji wypełniła swoje zadanie, czyli wychowała i nauczyła. Problem w tym, że nie zawsze tego samego, co w konsekwencji daje czasem piorunujący efekt.
Zapewne niepotrzebnie narzekam, przecież imprezę poznaje się – parafrazując klasyka – nie po tym, jak się zaczyna, ale jak się kończy. Głęboko wierzę, że tegoroczni maturzyści postarają się, aby koniec ich studniówki był fantastyczny. Jakie wtedy znaczenie będzie miał fakt, że zapraszano elegancko bądź nieelegancko?
Komentarze
Oczywiście, forma zaproszenia na studniówkę, i nie tylko, ma znaczenie. Problem w tym czy wszyscy uczniowie chcą się nauczyć dobrych manier? A czy rodzice i my. nauczyciele, możemy na to wpłynąć? Czy jesteśmy dla nich autorytetami? Czy mamy dla nich czas, by w pogoni za realizacją programu lub łataniem domowego budżetu rozmawiać o ich problemach?
Uczniom nalezy mowic, jak maja sie zachowac. Nawet jezeli rodzice nauczyli manier, to w szkole czesto magicznie one znikają.
Innym problemem jest, kim my, nauczyciele jestesmy na studniowce. Jezeli mlodziez widzi w nas gosci, to zapraszaja nas milo i kulturalnie. Jezeli ‚zlo konieczne’ – zapraszanie to przykry obowiazek, wiec wychodzi na ‚odwal sie’.
Dzis ide na studniowke, na ktora zostalam milo zaproszona…
Należę do pokolenia, gdzie obowiązywała tzw. kindersztuba ! A więc nie pchało się do stołu, szanowało rodziców, grzecznie mówiono „dzień dobry” sąsiadom, nauczycielom i wszystkim, których znaliśmy. Gdy wchodziło się po schodach z dziewczyną szło się za nią, gdyby się potknęła, zawsze była możliwość pomocy, gdy schodziło się po schodach szło się pierwszym, by gdyby osoba nam towarzysząca potknęła się, miała oparcie w poprzedzającym ją partnerze. W tramwaju, czy autobusie ustępowało się miejsca starszym, wiedziało się do czego służą sztućce i jak się nimi posługiwać itp.
Co do dzisiejszych młodych, to wszystkie te sytuacje poruszone przeze mnie nie mają racji bytu. Czasy się zmieniły i każdy walczy z każdym, czasami nie wiadomo o co, ale walczy ( Młodzi studniówkę odtańczą w rytmie poloneza i zacznie się szara codzienność, w której trzeba jeszcze bardziej walczyć „o swoje”, nie ważne jakimi metodami, ważne, że słusznymi (
Jak rodzice mają nauczyć młodzież ogłady towarzyskiej, jak sami jej nie posiadają ? Widzę to w wielu przypadkach ! I co najciekawsze, im bardziej wykształcony człowiek, tym gorsze metody wychowawcze dzieci ( Nie chcę nikogo obrażać, ale taką widzę rzeczywistość w moim świecie, bywają wyjątki, ale to przysłowiowa kropla w morzu.
Młodzi idą do pracy a tam okazuje się „dżungla” więc jeżeli chcesz przeżyć, musisz się dostosować ( Poza tym ogłupiający internet i papka w telewizji( Znam młodych, którzy w ciągu miesiąca potrafią wysłać 1000 sms-ów o niczym (( i żaden rozsądny głos nie przemawia do nich( Zobaczymy jak to będzie dalej postępowało ? Nie jestem optymistą (
Tak, jest coraz gorzej, tak od paru tysięcy lat. Od kiedy zapiski istnieją. Wcześniej był Raj jak wiadomo i wiadomo jak to będzie dalej postępowało, w kierunku Apokalipsy:)))
Co pokolenie starzy psioczą na młodych i to się nie zmienia od wieków. I jest coraz gorzej choć fakty mówią, że coraz lepiej.
@ kalanka
Możesz mówić. Jak odniesiesz ajkkolwiek skutek, to napisz
Odnioslam. Odnosze… Mam nadzieje, ze dalej bedzie mi sie udawac. 🙂