Koniec nauki odręcznego pisania
Z koszyka świadczeń edukacyjnych wypada nauka odręcznego pisania. Zastąpić ma ją nauka pisania na klawiaturze. Dzieci przestaną stawiać literki w zeszytach, zamiast tego będą je wystukiwać na maszynie. Na razie takie zmiany planuje wprowadzić Finlandia za niecałe dwa lata (zob. info).
To chyba krok w dobrym kierunku? Pisanie odręczne to sztuka, której opanowanie wymaga podobnego wysiłku, jak nauczenie się języka obcego. I to bez znajomości ortografii. Opanowanie zasad ortograficznych jest równie trudne, jak wyćwiczenie drugiego języka obcego. Zamiast nauki odręcznego pisma i zasad ortograficznych lepiej uczyć dzieci od pierwszej klasy podstawówki dwóch języków obcych.
Pisania na komputerze większość dzieci uczy się w domu, w szkole można by tę umiejętność tylko podrasować. Wysiłek właściwie żaden. Jest to tak praktyczna i potrzebna umiejętność, że sama wchodzi do głowy i w palce, nie trzeba jej się właściwie uczyć. Co innego pisanie odręczne. Z tym jest coraz gorzej. Nawet jak się dziecko nauczy pisać, to tak, że nie da się tego odczytać. Coraz więcej uczniów w liceum pisze na komputerze, także podczas lekcji, gdyż odręcznie – czytelnie i szybko – nie potrafi. A studenci nagrywają wykłady, gdyż nie umieją notować długopisem.
Dla zwolenników tradycji można by uchylić małą furtkę. Jak komuś zależy na opanowaniu zanikającej sztuki pisania odręcznego, niech chodzi na zajęcia dla zainteresowanych. Obok kół rysunku, śpiewu i tańca czy gry w szachy nauczyciele prowadziliby też koło odręcznego pisania. Taka jest przyszłość, im szybciej więc pójdziemy śladami Finów, tym lepiej.
Komentarze
Niedobrze. Pisanie reczne angazuje zupelnie inne obszary mozgu niz pisanie na klawiaturze. Wspomaga pamiec. W pewnych badaniach wykazano, ze osoby robiace notatki reczne wiecej zapamietuja niz te stukajace na klawiaturze. Sama nie lubie pisac recznie, ale zgadzam sie z teza, ze nauka pisania na klawiaturze zubozy dzieci intelektualnie.
A skorzystanie z umiejętności odręcznego pisania,
w moim przypadku skończyło się niesmacznym komentarzem urzędnika MPWiK w Warszawie.
Ten do mnie zadzwonił (zwraca jego zaliczona umiejętność posługiwania się telefonem), nazywając moje kilka zdań „jakimś odręcznym pisemkiem”.
Pewnie na szkoleniu z czytania rękopisów i kindersztuby
wyszedł na papierosa.
Ale co ma się dać przeczytać? Pismo odręczne nie służy dziś zazwyczaj po to, aby je ktokolwiek poza piszącym odczytywał. Moja praca jest jednym z ostatnim miejsc, gdzie jeszcze pisze się dokuentację ręcznie, a i to już chyba bardzo długo nie przetrwa. Ręcznie pisze się dla siebie, poza wybranymi zawodami.
A na studiach i tak nie dało się zrobić notatek ręcznie. Pisem półobrazkowym dawało radę zapisać większą część informacji.
To moze zabrac tez dzieciom kredki, a zaczac uczyc je obslugi Corel Draw?
Jeszcze pare lat a przeczytamy : Przyprowadz dziadków na „warsztaty eutanazyjne” a dostaniesz Ipoda,Iphona czy innego Syfona + CD z genderowym pornolem !!! 😉
Pewnie tu wyjdę na ramola, ale podejrzewam popuchę ze strony autora 😉
Wlaściwie – czyta też mało kto ze zrozumieniem, to i po co umieć pisać?
Dla mnie to paranoja i powtórzę pytanie: zamiast kredek nauczyć Corela?
Zgodzę się, że pisanie odręczne lepiej wpływa na pamięć. Zauważyłem, że notatki z przedmiotów (robione w szkole/liceum) dłużej pamiętałem niż po tym jak przeczuciłem się na robienie notatek na komputerze w czasie studiów. Co prawda mógłbym być lekarzem, bo moje pismo odręczne to istne hieroglify. W każdym razie: nie sądzę żeby to się przyjęło. Pismo odręczne to jednak bardzo potrzebna umiejętność.
Krok to iście siedmiomilowy, w kierunku społeczeństwa homo-sovieticus 2.0, właściwie homo-neoliberaticus 1.0, co na jedno wychodzi, gdyż zmienia się jedynie nomenklatura oraz forma argumentacji, sofistyczna retoryka, natomiast cel stworzenia nowego człowieka, tępego, zniewolonego robola, tym razem nie kołchozowego, a korporacyjnego, pozostaje wciąż ten sam, albowiem – jak powiadał Mao Tse Tung zainspirowany zapewne żydowskim bolszewizmem – „nie ważne jaki jest kot, byleby mysz łapał””.
Oduczanie pisania idzie w parze z intensywnym kursem oduczania myślenia oraz posługiwania się logiką. Idealnym narzędziem do kreacji społeczeństwa kretynów, którzy siłą rzeczy nie mogą podać argumentacji dla swych opinii – o ile je jeszcze w ogóle posiadają – są tzw. portale społecznościowe, jak Twitter, za pomocą którego ludzkość poszczekuje wzajemnie w sieci, ograniczona limitem 160 bodajże znaków maksimum, ze spacjami włącznie.
To Orwell w czystej formie oraz jego „Rok 1984” Ale kto dzisiaj czyta Orwella…
Pisanie ręczne to sztuka ale także podstawa edukacji. Czy chcemy mieć wtórnych analfabetów ??? „Tylko tak dalej”
Panie Chętkowski! Jeśli napisał Pan „na poważnie”, to ręce i nogi opadają. Może jeszcze nie uczmy czytać, przecież mogą słuchać mp3 lub oglądać Youtube.
A u mnie na studiach już jednak były dostępne notatki drukowane, najpierw kserowane, potem chodziły przez internet. Niestety te własne, zapisywane w szaleńczym tempie pismem półobrazkowym, nie zachęcały do czytania, a i tak zresztą były zbyt ubogie, by na nich coś zaliczyć.
PS
Znowu mamy tu jakiegoś geniusza, któremu się pisanie kojarzy z eutanają i gender. Naprawdę ożna by takie brednie usuwać.
@Janusz Z – to co opisujesz, ma miejsce w Polsce i krajach islamskich. Niepotrzebna jest do tego klawiatura komputera, wystarczy katecheza czy Koran.
@ osadopol Jak „pisanie ręczne” może być podstawą edukacji? I co do tego ma wtórny analfabetyzm?
Kiedyś zamieniono tabliczki woskowe na zeszyty, potem pióra na długopisy. To tylko narzędzia i te się zmieniają. Nie zmienia się słabość polskiej edukacji, nie będącej w stanie nauczyć posługiwania się rozumem.
W badaniach wychodzimy nieźle. Pytanie, czy to świadczy dobrze o nas, czy źle o badaniach.
Czy w dalszej kolejności dojdzie do rezygnacji z nauki czytania, rysowania , myślenia – w rozumieniu rozwiązywania problemów, mówienia. Czy potrzebne też będą muzea, galerie sztuki, kina, teatry.
cccamel
Nieźle w tumanieniu co poniektórych sprawdza się Talmud, także w Polsce i w krajach islamskich, choć nie pośród Polaków, czy Arabów. Weźmy jegomościa pt. al-Baghdai na przykład – talmudysta z aparycji oraz działania jak nomen omen sto bandytów, a taki z niego przecież Arab, jak z koziej, hmm, jak to było? Nieważne, w każdym, razie o instrument dęty chodziło.
A czy nie jest aby edukacyjnym zbytkiem na dzikim Zachodzie nauka liczenia? Nie wystarczy Excel?
Panie Januszu Z prosze nie zwracać uwagi na cccamela ..to podszywany polak…Izrael jego ojczyzną jest.
Kiedyś uczyli m.in.(vide Szkoła Rycerska) fechtunku i jazdy konnej. Dziś nie uczą – czy z tego akurat(!) powodu mamy gorszą edukację??? 😉
No i widzi Pan, Panie Dariuszu jacy otwarci, patrzący szeroko i daleko na świat i przyszłość są Pańscy czytelnicy. Niezwykle światłe, otwarte umysły zabrały głos, co zauważył już @belferxxx. To mniej więcej to samo, co stwierdzenie, że mnie bili w d.., rozumu nie wbili to dlaczego moim dzieciom ma być lepiej.
Zwracam uwagę, że jeszcze niedawno w wielu szkołach uczono kaligrafii. Ta umiejętność wydaje się w nowym świecie bardziej potrzebna niż nauka bazgrania. Mnie by się przydała bo sam swoich zapisków nie odczytam.
Nawet dzisiaj żal człowieka ściska kiedy widzi mękę mańkutów piszących w prawo lewą ręką. Tortura, obóz koncentracyjny. Już dla samego tego faktu warto przejść na wirtualną klawiaturę. Osobiście czekam na tablety przystosowane do szybkiego pisania, z uchwytem z tyłu. Ale chyba jestem przestarzały bo młodzi potrafią jednym palcem, kciukiem szybciej niż ja. To jest sztuka.
Moze zrezygnujmy tez z matematyki bo po co nam umiec obliczac skoro sa kalkulatory?
Podstawowe zadanie edukacji to umozliwienienie czlowiekowi wybicie sie na samodzielnosc. Osoba nie potrafiaca pisac recznie jest intelektualna kaleka – czy tez osoba niepelnosprawna. Pomysl tak niedorzeczny, ze trudno sie zdobyc na argumenty. Co zrobic, kiedy trzeba zapisac lub przekazac wiadomosc, a bateria wygasla, klawiatura nie wspolpracuje, a mikrofon sie popsul? Rece opadaja.
A co na to wszystko zakochani piszący swoje wyznania na ścianach i murach ?
”Moze zrezygnujmy tez z matematyki bo po co nam umiec obliczac skoro sa kalkulatory?”
Z matematyki już zrezygnowaliśmy.
Czytam te gromy, które ludzie piszą w odpowiedzi na Pan wpis i śmiech mnie pusty bierze – jak by to wziąć na poważnie to można dojść do wniosku, że pisanie na ekranie zniszczy naszą cywilizację. Ludzie zawsze protestują przeciwko zmianom tymczasem jak by się zastanowili ile w tym roku napisali na komputerze, a ile odręcznie, to może by dało im to dało coś do myślenia.
Przy okazji – czy ktoś z przedmówców zwrócił uwagę, że nikt już prawie nie pisze odręcznie i nie wysyła pocztą tradycyjnych listów. Normą stały się sms-y i e-maile (te drugie szczególnie wygodne dla tych co lubią się rozpisać). Do tego dochodzą różne komunikatory itp. To jest rewolucja elektroniczna w komunikacji, która dzieje się na naszych oczach.
Od dłuższego jedynym zastosowaniem pisma odręcznego u mnie jest składanie podpisów. A i to czynię z niechęcią. Notatki tworzę w formie elektronicznej, na papierze… jedynie diagramy, graficzne ujęcie przemyśleń uzupełnione etykietami z drukowanymi literami. Nigdy nie miałem predyspozycji do kaligrafii, zawsze był to spory wysiłek i dyskomfort. Moje zeszyty szkolne mogą zaświadczyć. Możliwość pisania przy użyciu klawiatury to dla mnie wybawienie. Być może czas zaoszczędzony na trenowaniu pisania ręką uda się przeznaczyć na coś bardziej rozwijającego?
Moja opinia jest moja własna i nie ma potrzeby się do niej odnosić.
A więc…
Po pierwsze nie rozumiem czego bronimy sugerując że Finowie są głupi i pożałują swojej decyzji? Przecież nasza edukacja jest lata świetlne za nimi, więc raczej nie jesteśmy autorytetami…
A historycznie – ludzkość ma powiedzmy ze 150 tysiecy lat, a ręcznie powszechnie piszemy od około stu – więc można powiedzieć, że właściwie nie ma czego bronić, bo tak naprawdę stymulacja naszego mózgu za pomocą poruszania pałeczką po podłożu jest mało przekonująca w porównaniu do polowania na np. dzika. Jak przestawaliśmy polować to jakoś nikt nie robił o to burzy a teraz bronimy tego żałosnego pióra i papieru. Nawet nie robimy burzy o to, że dzieciaki mają tak mało ruchu w jakieś sensownej formie, że nie ma żadnej kultury ruchu. Wychowujemy po prostu piszące bazgroły grubasy.
W tej chwili ilość wyprodukowanych treści przez ludzkość to prawie w 100% jest forma elektroniczna, z której wtórnie produkuje się formę papierową a prawie żadna nie jest ręcznie pisana. Forma ręczna jest po prostu nieprzyswajalna dla otoczenia.
Nie cofajmy się do czasów sprzed Gutenberga, w tej chwili nic nie obroni ręcznego pisania tak jak nic nie obroni książki w tradycyjnej formie. Przecież nawet rękopisy sprzed tysiąca lat jest lepiej zeskanować i publikować w e-formie, dla dobra ich samych.
I jeszcze jedno. Według mnie to nie osoba nie-pisząca ręcznie jest niepełnosprawna intelektualnie – raczej osoba, która pisząc jakkolwiek nie potrafi przekazać treści. A z tym ciągle jest największy problem!
Właściwie mógłbym podpisać się (nomen omen) pod wypowiedziedzią jpkx1984. Nigdy nie miałem specjalnych predyspozycji do ładnego pisania, natomiast odkąd pamietam szkoła prześladowała mnie na tym punkcie wywołując ogólnią niechęć, co by nie mówić wstręt do przedmiotu o nazwie „Język polski” (we wczesnej podstawówce miałem pokreślone na czerwono całe zeszyty – „nieczytelne”). Na szczęście w toku edukacji okazało się, że jestem niezły z tzw. przemiotów ścisłych, więc przez cały okres edukacji maskowałem dzięki temu zerową wręcz chęć zaangażowania w jakiekolwiek pisemne formy wypowiedzi, zapewne w dużej mierze spowodowaną traumą wczesnej edukacji. A na dzień dzisiejszy zarabiam dużo ponad średnią krajową pisząc oprogramowanie i spędzając na klepaniu w klawiaturę wiekszą część dnia. Co myśle o nauce pisania odręcznego? Myślę, że każdy powinien opanować podstawy (może być nawet pisanie liter drukowanych) na wypadek awarii prądu. Ponadto piękne pisanie zostawiłbym osobom chcącym się rozwijać plastycznie – reszty szkoda traumatyzować, bo można bardziej zaszkodzić niż pomóc.
” A na dzień dzisiejszy zarabiam dużo ponad średnią krajową pisząc oprogramowanie i spędzając na klepaniu w klawiaturę wiekszą część dnia.”
I w tym sęk. Dziękujemy za system wyborczy. Zawsze myślałem, że pisali analfabeci.
Jeśli ten wpis jest na poważnie, to w pełni popieram to co napisali „Janusz Z” i „oteksamptis”.
Pisze Pan: „Opanowanie zasad ortograficznych jest równie trudne, jak wyćwiczenie drugiego języka obcego.”. Czy Pan trochę nie przesadza? Z mojego doświadczenia wynika, że sporo więcej kosztowała mnie nauka angielskiego niż ortografii.
Dla mnie pomysł Finów to kolejny krok w kierunku przenoszenia otaczającego nas świata z tzw. realu do … Nawet nie wiem, jak to do końca jak to nazwać. W każdym razie wydaje mi się, że ewentualną kolejną wojnę światową wygra nie ten, kto ma lepszy arsenał militarny, ale lepszych hackerów.
ach, gdzie te czasy, gdy człowieka uczyli kaligrafii w szkole..
ile się nad tym namęczyłam i napłakałam, żebry równiutko literki stawiać to moje. Fakt, to było prawie 60 lat temu, ale do dzisiaj ciarki mnie przechodzą, gdy o tym myślę i co najlepsze, wcale ładnie pisać się nie nauczyłam 🙂
atematyka nie opiera się na liczeniu, tylko na myśleniu
Po prostu żydowstwo chce sobie wychowac tępych idiotów, którzy beda dla nich tyrać. Tyle w temacie.
Kolejne miejsce gdzie trzeba sprostowac te mylnie, albo raczej nieprecyzyjnie podawana informacje: dzieci w finskich szkolach nie przestana stawiac literek w zeszytach, litery ktorych beda sie uczyc pisac beda uproszczone, do lamusa idzie tylko nauka kaligrafii, i w jej miejsce bedzie wiecej godzin pisania na klawiaturze, pozdrawiam z Finlandii!
Bardzo dobry pomysł. Finowie są zawsze w awangardzie, gdy chodzi o edukację i mają w tym sukcesy. Pismo ręką przydaje się już w wyjątkowych sytuacjach. Przejście całkowicie na pismo drukowane i tak już się niemal dokonało. Oczywiście pisanie na komputerze nie zwalnia ze znajomości ortografii – automatyczne korektory są dalekie od ideału.
Jestem studentem piątego roku. Rzeczywiście dawniej zdarzało mi się robić notatki na laptopie, ale wbrew pozorom nie jest to taka prosta sprawa. W przypadku wielu osób, pisanie na komputerze kończy się tym, że zamiast notatek z wykładu powstaje „stenogram”, który do nauki jest właściwie bezużyteczny. Pozdrawiam!
Proponuję, żeby Pan Dariusz Chętkowski sprawdził dokładnie na czym mają polegać zmiany w fińskim szkolnictwie, bo trochę się zagalopował w swoich wnioskach i wizji „szkoły przyszłości”. Pisze o tym w swoim poście nieco wyżej równiez „M”. W poniższym linku jest też przekierowanie do oryginalnego fińskiego artykułu.
Pozdrawiam,
http://www.bbc.com/news/blogs-news-from-elsewhere-30146160
O!!!!!!!!
KURWA MAC!!!!!!!!!!!!!
(no bo jakzez inaczej mozna takie kretynstwo skomentowac)