Lekcja pod kołderką
Zwróciłem dzisiaj uczniowi uwagę i poczułem, że uszła ze mnie energia. Wyczerpałem się w trakcie jednej czynności pedagogicznej, a był to dopiero początek dnia. Po chwili zauważyłem, że uczennica je jogurt i tym jedzeniem przeszkadza innym uczniom, ale nie byłem w stanie przywołać jej do porządku. Nie chciało mi się. Im mniej mi się chciało, tym więcej dostrzegałem powodów, aby reagować. Jednak nie chciało mi się, więc uczniowie robili, co chcieli.
Poczułem się jak tytułowy bohater powieści Iwana Gonczarowa „Obłomow”, o którym niezłą piosenkę napisał Kaczmarski. Bohater ten całe dnie spędza na nicnierobieniu, męczy go wszystko, oddaje się jedynie marzycielstwu. Nie napadłoby mnie to uczucie, gdyby nie ta straszna rzeczywistość. Od rana słyszę o spadku złotówki, na powitanie koleżanka spytała mnie, czy spłaciłem kredyt (wprost przeciwnie, codziennie narastają coraz większe odsetki). Dzwonią do mnie krewni z pytaniem, czy wszystko w porządku, a przecież dobrze wiedzą, że jest źle i będzie gorzej. Już postanowiłem nie odbierać żadnych telefonów, ale czy to coś pomoże? O cokolwiek mnie ktoś poprosi, to nic nie robię. Nawet nie chce mi się odstawić kubka do zmywarki. A jak domofon dzwoni, to nie chce mi się podejść i otworzyć drzwi. Jak to żona, to sama sobie otworzy, a jak ktoś inny, to nie chce mi się z nim gadać. Moc ze mnie uszła. Po co się wysilać, skoro świat się wali? Po co spieszyć się do pracy, kiedy można wpaść w karambol i stracić życie? Po co wzywać lekarza, kiedy może on zginąć, zanim do mnie dotrze?
Nastał czas na nicnierobienie. Nie opłaca się dziś ponosić żadnego ryzyka. Trzeba się powstrzymać od nadmiernej aktywności, gdyż tylko taka postawa gwarantuje mniejsze straty. Najbardziej opłaca się wsunąć pod kołderkę albo okryć szlafroczkiem i próbować przeczekać. Także lekcje można prowadzić metodą na „pod kołderkę”, tzn. aby było ciepło i przyjemnie. Dyrekcję zachęcam, aby była wyrozumiała wobec nauczycieli, którzy decydują się stosować metodę „pod kołderką”, bo przecież w okresie kryzysu należy unikać gwałtownych działań, aktywności, inwestycji itd. Niech więc szef się nie wścieka, gdy zobaczy mnie na lekcji pod kołderką albo w szlafroczku. Po prostu ja w ten sposób próbuję przetrzymać kryzys.
Komentarze
Moze po prostu zadac sobie pytanie. Kiedy bedzie lepiej.
Prawidlowa odpowiedz. Juz bylo.
Pan Lulek
A ilu uczniów rzeczywiście zgłosiło, że to jedzenie jogurtu im przeszkadza?
No trzeba włączyc dodatkowy akumulator – spotkac się z kims, kto nie będzie wysysał energii, niczym wampir! 🙂 nicnierobienie dla pracowitego czlowieka to katorga! nie polecam! 🙂
To po prostu zimowa deprecha 🙂 Polecam zainwestowanie części, ciężko zarobionych (na słodkim lenistwie ;-)) pieniędzy, w żarówkę generującą światło o natężeniu kilku tysięcy luksów. Codziennie zafundować sobie godzinną sesję w takim oświetleniu, i gwarantuję, że już po kliku dniach organizm zaczną zalewać hormony „dobrego samopoczucia”. Sam byłem zdziwiony, jak niewiele potrzeba człowiekowi do szczęścia 😉
Sugerując się definicją Andryou (list do Imagine – chlip.chop.bloog.pl, 29.I) wnioskuję, że „maczo” z szanownego Gospodarza całą gębą 🙂
Dobra ironia nie jest zła.
Pozdrawiam.