Z nożem do szkoły

Wiadomość, że uczeń wbił nauczycielowi nóż w plecy, porusza i skłania do refleksji. Powodem zaatakowania był komentarz – typowa belferska uwaga, że jak się uczeń postara, to potrafi. I wtedy chłopiec wbił nauczycielowi nóż w plecy, a następnie uciekł (zob. tekst).

Wiele razy wypowiedziałem podobną uwagę, a przecież nigdy nie dostałem nożem. Nie znaczy to, że moi uczniowie nie posiadają noży. Parę razy zdarzyło mi się zarekwirować tak chłopcom, jak i dziewczynom noże (motylki i sprężynowe), także uczniom liceum, w którym obecnie pracuję. Przypomniało mi się, że jeden z moich uczniów przyszedł na lekcję z siekierą, gdyż chciał sprawdzić, co czuł Raskolnikow. Źle, że przyniósł do szkoły siekierę, dobrze, że nie zrobił z niej użytku.

Coraz więcej uczniów nosi ze sobą narzędzia, którymi mogą zrobić komuś krzywdę. A gdy jedziemy na wycieczkę, to mogę dać sobie uciąć rękę, że kilka osób weźmie ze sobą noże. Nie małe scyzoryki do otwierania butelek piwa, lecz całkiem duże. Po co im to jest potrzebne?

Między mieć a użyć jest bardzo mała odległość. Zgadza się, że młody człowiek może nie zdawać sobie sprawy, że jak bierze, to po to, aby użyć. Nieraz jest głęboko przekonany, że bierze tylko dla szpanu, aby poczuć, jak to jest mieć. Gdyby dziecko było wyćwiczone w panowaniu nad sobą, nie byłoby kłopotu, ale przecież panowanie nad sobą nie jest cechą dzieci. Dlatego samo posiadanie niebezpiecznego narzędzia, a nie dopiero jego użycie, powinno być dla nauczycieli i rodziców alarmujące. Kiedy informowałem rodziców, że ich córka bądź syn wzięli na wycieczkę nóż sprężynowy czy motylek, bagatelizowali. Pytali, czy coś się stało. Rodzicom wydaje się, że ich dziecko nie byłoby zdolne do użycia narzędzia, które wzięło ze sobą.

Odsuwamy od siebie myśl o tym, że dzieci są zdolne do wbijania noża w plecy, a potem budzimy się w środku zdarzenia i wpadamy w histerię. Mnie też informacja o wbiciu noża nauczycielowi w plecy poraziła i przeraziła. To nie znaczy, że spodziewam się, iż zaraz coś takiego mnie spotka. Raczej zaniepokoiło mnie to, że nie robię wielkiej afery, gdy złapię ucznia na posiadaniu noża. Po prostu zabieram i oddaję rodzicowi. Ale to nie wystarczy. Niestety, trzeba robić aferę i wielką burzę. Tak jak dziecko z zapałkami oznacza pożar, tak uczeń z nożem oznacza śmierć, a w najlepszym wypadku kalectwo.