Rusycyści uczą angielskiego
Ostatni uczniowie zakończyli w tym roku naukę języka rosyjskiego w mojej szkole. Nowa grupa nie powstała, trzeba więc było pożegnać się z rusycystą.
Najgorsze lata dla rosyjskiego były tuż po 1989. Ale przetrwał, chociaż z trzech rusycystów zostało dwóch, a potem tylko jeden. Ostatnio godzin tego języka było tyle, co kot napłakał. Dwie grupy po dwie godziny, a wreszcie została jedna bardzo nieliczna grupa. Od września nie będzie żadnej.
Nauczyciele musieli albo odejść na emeryturę, albo się przekwalifikować. Jedna z nauczycielek, dla której rosyjski był językiem ojczystym, uczy w Łodzi angielskiego. Ostatni uczniowie, których uczyła, nie mogli wyjść z podziwu dla jej umiejętności. Jak uczy angielskiego, nie śmiem oceniać.
Większość szkół pożegnała się z rosyjskim dużo wcześniej. My trwaliśmy, ponieważ rusycystą był dyrektor. Kiedy go zabrakło, język ten przetrwał tylko dwa lata. Trochę szkoda, ale mówi się „don’t worry, be happy”. Czy ktoś wie, jak to powiedzieć po rosyjsku?
Komentarze
Jezeli nauczyciel ma solidne, uniwersyteckie wyksztalcenie poparte praktyką, a nie podyplomówkę, to da sobie świetnie radę w szkolnych meandrach. Jednakże nie powinien zamykać się w kregu podstaw programowych, winien dorabiać tłumaczeniami, itp. Kiedyś dyrekcje ukladały plany „pod anglistów” , bo było ich mało, dzisiaj jest inna sytuacja. A tak na marginesie: kazdy z nas powinien mieć swój plan dzialania wrazie utraty pracy z różnych przyczyn……
Расслабься, будь счастлив
W moim LO język rosyjski mocno się trzyma, mamy klasę, w której ten przedmiot jest realizowany w zakresie rozszerzonym i dzieciaki z powodzeniem przystępują do rozszerzonej matury oraz olimpiad. Mamy jednego rusycystę, który jest świetnym nauczycielem, dodatkowo lubianym przez młodzież.
Przekwalifikowanie się – ludzka rzecz. W mojej szkole rodowita Rosjanka nie uczy rosyjskiego, bo nie ma tego języka w ofercie szkoły, za to z powodzeniem radzi sobie, prowadząc język angielski. Dawniej miała też godziny francuskiego, ale od jakiegoś czasu nie ma zapotrzebowania na dwie romanistki (nigdy nie było, ale Oksana dostawała czasami, aby mieć więcej godzin, dziś spokojnie utrzymuje etat z samych godzin angielskiego). Oprócz tego zna jeszcze włoski i hiszpański. Wszystkimi językami (oprócz hiszpańskiego) włada biegle. Podsumujmy: Rosjanka, która zna język polski, angielski, francuski, włoski, a także w miarę hiszpański. Poliglotka w najczystszej postaci.
Niedługo to samo będzie z jęz. francuskim, bo młodzież woli angielski czy modny ostatnio hiszpański. Droga donikąd.
W moim zespole szkół język rosyjski mocno się trzyma, mamy klasy, w której ten przedmiot jest realizowany i dzieciaki z powodzeniem przystępują do matury. Mamy rusycystkę, który jest świetnym nauczycielem, dodatkowo nie jest lubiana przez młodzież. Zdawalność 100%
Не парься, будь счастлив.
Nie byłem taki mądry bez pomocy, tzn. druga część łatwa, ale pierwszą z początku przetłumaczyłem na „не волнуйся” i jakoś mi nie pasowało. Dopiero youtube podpowiedział „не парься”.
Rosyjski przydaje się w domu jak rodzice chcą przy dzieciach prywatnie porozmawiać. Strasznie to denerwuje dzieciaki. 😉
Не парься, будь счастлив.
Nie byłem taki mądry bez żadnej pomocy, tzn. druga część łatwa, ale pierwszą z początku przetłumaczyłem na „не волнуйся” i jakoś mi nie pasowało. Dopiero youtube podpowiedział „не парься”.
Rosyjski przydaje się w domu jak rodzice chcą przy dzieciach prywatnie porozmawiać. Strasznie to denerwuje dzieciaki. 😉
W szkole, w której uczy się moja córka jedną z nauczycielek angielskiego jest również Rosjanka. Wolałabym, aby uczyła ona rosyjskiego, ale niestety, młodzież nie chce brać udziału w tych lekcjach. W podstawówce zmusiłam ją, aby przez trzy lata uczyła się języka Puszkina. Teraz nie mam już na to wpływu. A szkoda, bo to taki piękny język.
@Arleta
Naprawdę uważasz, że twoje dziecko porządnie się nauczy języka jeśli się je będzie przymuszało do nauki? Naprawdę? Widziałam już różne komentarze rodziców na tym blogu, ale twój jak do tej pory przebił je wszystkie. I pozwolę sobie jeszcze dopowiedzieć, że to, czy dany język jest piękny, jest relatywne, dlatego ty możesz uważać rosyjski za piękny, twoja córka – niekoniecznie. I w przyszłości sama oceni, co jest warte nauki i lektury, a co nie.
@N. Nie ma to jak odrobina polskiego jadu w komentarzach.
Warto czasem zmuszać kogoś do nauki, bo nie każdy dzieciak zna wartość zdobywanej wiedzy.
Kto uczy dzieci tego, co jest piękne, jeśli nie rodzice?
A rosyjski jest piękny. Szkoda tylko, że klimat wokół niego popsuła polityka..
Ja zacząłem uczyć się ukraińskiego dla odmiany 🙂
@N. 4 lipca o godz. 22:20
„Widziałam już różne komentarze rodziców na tym blogu, ale twój jak do tej pory przebił je wszystkie.”
Widziałam już różne komentarze na tym blogu. Nie wiem, czy twój przebił je wszystkie, ale z pewnością należy do najgłupszych. Wóz ma powozić woźnicą. Dziecko ma wychowywać rodzica i nauczać nauczyciela.
Maluch będzie decydował czy chce do żłobka czy do cyrku. Przedszkolak czy chce lody czy pomidorową. Uczeń który język obcy będzie dla niego lepszy.
Blacha ma decydować czy będą z niej garnki czy nocniki.
Na przykładzie komentarza @N. po stokroć widać jak bardzo Lem niał rację co do internetu.
@N. 4 lipca o godz. 22:20
„Widziałam już różne komentarze rodziców na tym blogu, ale twój jak do tej pory przebił je wszystkie.”
Widziałam już różne komentarze na tym blogu. Nie wiem, czy twój przebił je wszystkie, ale z pewnością należy do najgłupszych. Wóz ma powozić woźnicą. Dziecko ma wychowywać rodzica i nauczać nauczyciela.
Maluch będzie decydował czy chce do żłobka czy do cyrku. Przedszkolak czy chce lody czy pomidorową. Uczeń który język obcy będzie dla niego lepszy.
Blacha ma decydować czy będą z niej garnki czy nocniki.
Bo blacha ma większe doświadczenie życiowe niż blacharz.
Na przykładzie komentarza @N. po stokroć widać jak bardzo Lem niał rację co do internetu.
nie wiem dlaczego, ale żaden komentarz nie chce „wejść”
P.S. gratulacje z powodu coraz trudniejszych kodów captcha. Ktoś upadł na głowę?
Język rosyjski powinien byc wrecz obowiazkowy w Polsce. To jezyk, ktorym mozna porozumiec sie nie tylko w Rosji i krajach bylego Zwiazku Radzieckiego, ale tez w Bulgarii i Serbii. Madrzy ludzie na Zachodzie tez sie go ucza, zwlaszcza Niemcy. Tylko polska mlodziez nakrecana przez idiotyczne wzory nawet nie pomysli, ze sojusze możemy zmieniac, ale polozenia geograficznego – ni keska:))
@N
Jezykow nie uczymy się dlatego, ze sa one „piekne”, ale po to, aby porozumiec sie z ludźmi, ktorzy takim językiem mowia. Z Rosjanami mamy i miec bedziemy kontakty bez względu na to, jakie maja oni wobec nas zamiary. Tym bardziej powinnismy znac ich język, jesli maja zamiary zle:))
@ N. 4 lipca o godz. 22:20
ty pewnie masz genialne dzieci, których nie przymuszasz do niczego, bo one same z siebie wiedza co jest dobre dla nich. One mają tak po tatusiu czy mamusi czy Duch Święty spłynął na nie ?
Jako patriota musisz być dumny z siebie „Widziałam już różne komentarze rodziców na tym blogu, ale twój jak do tej pory przebił je wszystkie. ”
Wytłumacz proszę, jak jej córka oceni coś czego nie zna i nie będzie mogła skorzystać, np. importując/eksportując towary, czy korzystać z ich kultury bez katolickich pośredników z Watykanu ?
@N
I po co tyle jadu? Nie wiem, czy wiesz, ale dzieci z reguły mówią „nie”, gdy chodzi o dodatkowe obowiązki. Po pierwszym roku nauki (w IV klasie) córka próbowała zrezygnować z lekcji rosyjskiego. Moje „zmuszanie” polegało na tym, że ukończyła cały trzyletni kurs. Dlaczego? Ponieważ uważam, że jak się coś zaczęło, to trzeba to skończyć. I żeby Cię uspokoić dodam, że nie miała przez to więcej lekcji w tygodniu niż jej koleżanki i koledzy z klasy. Teraz jest w gimnazjum i zgodnie z jej życzeniem nie uczy się już rosyjskiego. Bardzo dziękuję za tak troskliwe zajęcie się moją córeczką, ale zapewniam, że nie dzieje się jej żadna krzywda. Pozdrawiam serdecznie!
Jeśli rusycysta zna język angielski i w sposób rzeczowy wykłada swój przedmiot, bardzo proszę. Podobnie jest z innymi przekwalifikowanymi nauczycielami (w tym także z polonistami uczącymi historii). Jeśli robią to dobrze, jak najbardziej. Przekwalifikowanie się – ludzka rzecz.
——————————–
@N. 4 lipca o godz. 22:20
„Widziałam już różne komentarze rodziców na tym blogu, ale twój jak do tej pory przebił je wszystkie.”
Widziałam już różne komentarze na tym blogu. Nie wiem, czy twój przebił je wszystkie, ale z pewnością należy do najgłupszych. Wóz ma powozić woźnicą. Dziecko ma wychowywać rodzica i nauczać nauczyciela.
Maluch będzie decydował czy chce do żłobka czy do cyrku. Przedszkolak czy chce lody czy pomidorową. Uczeń który język obcy będzie dla niego lepszy.
Blacha ma decydować czy będą z niej garnki czy nocniki.
Na przykładzie komentarza @N. po stokroć widać jak bardzo Lem niał rację co do internetu.
A mnie rosyjski bardzo się podoba i właśnie myślę jak tu znaleźć czas i pieniądze żeby się go uczyć. I będę się go uczyć z prawdziwą przyjemnością.
A mnie rosyjski bardzo się podoba i właśnie myślę jak tu znaleźć czas i pieniądze żeby się go uczyć. Będzie to dla mnie prawdziwa przyjemność.
@Arleta
Dzieci mówią „nie” dodatkowym obowiązkom, które wymyślają dla nich rodzice. Jak same coś wymyślą, to potrafią być bardzo konsekwentne. To raz. Dwa – w naturze dziecka leży częste zmienianie zdania – żeby wiedzieć co jest interesujące, co chce się robić, trzeba tego spróbować. Im bardziej inteligentne dziecko, tym więcej rzeczy wydaje mu się ciekawe i chce ich spróbować. A dzień się nie wydłuża. Trzy – ciekawe podejście: rodzić przymusza dziecko do zaczęcia czegoś, a potem mu mówi, że jak zaczęło, to powinno być konsekwentne i skończyć. Tyle, że to nie dziecko coś zaczęło, a rodzic i potem się upiera.
Moja córka (10 lat) uczy się niemieckiego i angielskiego. I to od pierwszej klasy, bo chodzi do szkoły społecznej z programem nauczania 2 języków obcych od pierwszej klasy. Angielskiego uczyliśmy ją od małego, miała go też w przedszkolu. Córka lubi uczyć się języków, sprawia jej to frajdę. Chociaż czasami oczywiście łapie ją leń. 🙂 Podoba jej się to, że może porozmawiać na wakacjach w obcym języku.
Od nowego roku szkolnego będzie się uczyć trzeciego języka – właśnie rosyjskiego. Mamy znajomych Rosjan, ktorzy od czasu do czasu nas odwiedzają ze swoimi dziećmi. Dzięki temu córka naturalnie zainteresowała się tym językiem i sama chce się go uczyć. Zna już trochę słówek i zwrotów od tych naszych znajomych. Ja nauczyłam ją alfabetu. Mam nadzieję, że zapał córki nie będzie słomiany, oczywiście będą ją podtrzymywać w wyborze. Uważam, że im więcej języków pozna, tym większe szanse na rozwój, dobrą pracę, nawiązanie kontaktów będzie miała w przyszłości.
Dodam, że zasięgnęłam nawet opinii psychologa dziecięcego, czy to dobrze wprowadzać trzeci język. 🙂
@Kalina
Jeżeli chcemy się porozumieć z innymi używamy języka obecnie przyjętego za międzynarodowy do komunikacji, tj. języka angielskiego. O esperanto nie zamierzam wspominać, bo ograniczył go jego paneuropejski charakter. Owszem, mamy kontakty z Rosjanami, z Niemcami także, że względu na nasze położenie geograficzne. I dlatego też w szkołach są te języki (rosyjski, niemiecki, w większych miastach inne, tj. francuski, hiszpański, włoski…) nauczane. Ale problem polega na tym, że jeśli ktoś się nie chce uczyć, to się nie nauczy. Ilu uczniów uczy się np. języka niemieckiego w gimnazjum, niekiedy nawet i kontynuuje w szkole ponadgimnazjalnej, ale po tylu latach nauki nie potrafi się dobrze w tym języku porozumieć? Nawet widząc jaką wspaniałą mają oni okazję i jak przydatny może być dla nich niemiecki w przyszłości? Taka „nauka” to marnowanie czasu i pieniędzy. A zatem nawet jeśli ktoś chce się z owymi ludźmi porozumieć i dlatego się uczy ich języka, ale – dajmy na to – języka nie lubi/nienawidzi/nie znosi, to się go nie nauczy, a co za tym idzie – nie dogada się. Tylko tyle i aż tyle. I końcówka: to znaczy, że mamy się uczyć języka (w tym wypadku rosyjskiego) na zapas? Tylko dlatego, że to nasi sąsiedzi mogą mieć „złe zamiary”, tylko dlatego, że może w najbliższej przyszłości nam się przyda? Ale z naciskiem na ‘może’. To dlaczego nie nauka czeskiego, bo przecież, kto raczy wiedzieć, Czesi też mogą mieć wobec nas wrogie zamiary… Może. Kiedyś tam.
Pozdrawiam.
@Arleta
Nie chciałam być aż tak nieuprzejma, ale obawiam się, że chyba tak zabrzmiałam. Chodzi mi tylko o to, że staram się (naprawdę się staram) zrozumieć rodziców, którzy wysyłają swoje dzieci na x-zajęć dodatkowych, tylko dlatego, że uważają, że jest to dla dziecka najlepsze. I chociaż faktycznie – nauka jest najlepsza, ale jeszcze dochodzi tu kwestia nauki czego konkretnie.
Najlepszą metodą nauki dziecka języka obcego jest bilingwistyczne wychowanie, kiedy dziecko jest jeszcze małe. Ponieważ dziecko nie widzi komunikacji werbalnej z rodzicem jako obowiązek, to też język jest przyswajany w najbardziej naturalny i właściwy sposób. Ale kiedy jest ono już starsze, zaczyna szkołę i zakres wiedzy jest podzielony na przedmioty, wtedy każdy język nauczany w ten sposób (rosyjski, 1 x w tygodniu po 1,5h, angielski, 2x w tygodniu po 1h i tak dalej…) też widzi jako przedmiot. Jeśli lubi dany język to świetnie, wręcz wspaniale, ale jeśli nie? Przynajmniej jeszcze takie szczęście, że taka nauka jest w miarę „lekka”, bo i czego można uczyć ucznia podstawówki? Podstaw.
I owszem, warto skończyć to, co się zaczęło, ale tylko wtedy, kiedy to ma sens. Czy naprawdę nie lepiej by było córkę zapoznać z najbardziej rozpowszechnionymi językami i najbardziej użytecznymi, i pozwolić jej wybrać? Dzieci potrafią być uparte, ale kiedy np. chwilowo nauka stanie się bardziej męcząca, przynajmniej będą mieć świadomość, że to one dokonały wyboru. Kończąc już, chciałabym jeszcze dodać, że naprawdę nie było w mojej intencji kolokwialnie „wściubiać nosa” w nie swoje sprawy, ale jedynie zrozumieć, co rodzice sobie w takich sytuacjach myślą. I w żadnym fragmencie mojej wypowiedzi nie insynuowałam, że dzieje się jej jakakolwiek krzywda. Kto wie, może w przyszłości pani córka samemu wznowi naukę rosyjskiego, ale raczej nie przez owe lekcje dodatkowe, ale z innych przyczyn: ten język jej się spodoba, uzna rosyjski za przydatny, będzie jej potrzebny i tym podobne… I wtedy też natrafi na Puszkina. Albo nawet i na Lermontowa i innych pisarzy/poetów rosyjskich.
Pozdrawiam serdecznie.
Relegowanie z polskich szkół języka rosyjskiego jest delikatnie mówiąc nieporozumieniem. To odcięcie się od próby zrozumienia tej wielkiej europejskiej kultury i duszy rosyjskiej. O wiele większej niż rodzima.
To ustawienie się plecami do Rosji, to prowincjonalne spoglądanie na „Europę”, jakby ta zaczynała się za Odrą i Nysą Łużycką (cytując stały fragment przemówień tow. Wiesława)
Ale taki jest trynd od 25 lat Wolności.
Ustawienie się do kogoś plecami, odsłania pewne miejsce, które doskonale się nadaje na wymierzanie kopniaków.