Upadłe szkoły

Na stronach wielu szkół widnieją informacje o niezawodnym przygotowywaniu uczniów do egzaminu maturalnego. Niestety, nieaktualne. 100-procentowa zdawalność, którą się szczycono, to już przeszłość. Maturę zdało 70 procent, więc nie ma się czym chwalić.

Jestem po rozmowie z nauczycielką, która prowadziła klasę maturalną. Dziewięć osób na trzydzieści nie zdało matury. Takiej klęski szkoła nie poniosła od 25 lat. Najstarsi nauczyciele nie pamiętają podobnego wyniku. Mimo to jeszcze w tym roku szkoła łowi kandydatów na informację, że tutaj wszyscy zdają egzamin maturalny. Przydałoby się chociaż małymi literkami napisać, że dotyczy to lat poprzednich.

Cokolwiek się stało na maturze, nie przełoży się to w żadnym wypadku na zatrudnienie pracowników. Ruch kadrowy w szkołach kończy się z ostatnim dniem maja, czyli przed ogłoszeniem wyników egzaminów zewnętrznych. Czy więc poszło naszym uczniom dobrze, czy źle, nie przełoży się to na pozycję nauczycieli w szkole. Przyszłoroczne godziny już rozdane, klasy przydzielone. Kto miał zostać zwolniony, został dawno temu. Matura nie jest aż tak ważna, aby zagroziła czyjejś pozycji w szkole.