Nauczyciele nie czytają
Zaledwie co dziesiąty nauczyciel języka polskiego czyta książki. Tak wynika z wstępnie opracowanych badań Sławomira Jacka Żurka. Przypomnę, że profesor odpowiada za zmiany w egzaminie maturalnym, które wejdą w życie za rok.
Badania prof. S. J. Żurka komentuje na swoim blogu Bogusław Śliwerski. Można tam przeczytać m. in.:
„Zaledwie 10 % nauczycieli języka polskiego można zaliczyć do stałych czytelników literatury. Nie czytają oni w ogóle czasopism specjalistycznych. Sami też w nikłym stopniu piszą własne teksty. Trudno się dziwić, że ich uczniowie też nie czytają, nie potrafią mówić, pisać, słuchać i dekodować znaczeń w różnego rodzaju tekstach.” (zob. źródło)
Cały czas mowa o nauczycielach, polonistach. Jak jest z nauczycielami innych przedmiotów, nie chcę w ogóle myśleć. Mam nadzieję, że prof. S. J. Żurek ograniczy swoje badania do nauczycieli języka polskiego, a resztą ciała pedagogicznego zostawi w spokoju. Mogłoby się bowiem okazać, że wynik w grupie polonistów na poziomie 10 procent nie jest wcale taki najgorszy.
Komentarze
To kłamstwo.Czytają Vivę, Życie na goraco i tym podobne pierdoły. I z pasją ogladaja seriale
Panie Dariuszu, może słówko o tych, co jednak czytają?
Zapraszam – nie tylko nauczycieli!
http://krytycznymokiem.blogspot.com
Jak on robił te badania?
Mnie statystycznie Mąż mój zdradza trzy razy w miesiącu. Jakoś z tym żyję.
Do xxx: rozwiedź się z tą nauczycielką.
Co się dziwić, skoro studenci polonistyki chwalą się, że skończyli te studia, nie czytając ani jednej książki… Jestem na drugim roku i o ile potrafię zrozumieć (choć potrzeba tu naprawdę dużej dozy tolerancji), że ktoś ze specjalności wydawniczej albo dziennikarskiej nie czyta kanonu lektur, to takich ludzi jest też sporo na specjalizacji nauczycielskiej. A oni będą uczyć nasze dzieci. Ciekawe, jak będą im tłumaczyć lektury, nie przeczytawszy ich. To smutne, bo przecież jest tyle innych zawodów do wyboru. Nikt ich nie zmuszał do zostania nauczycielami, a pensja jest na tyle niska, że powinni to robić ludzie, którzy naprawdę mają pasję.
Ja bardzo dużo czytam, a jestem nauczycielem języka obcego. Uczę w szkole średniej i przyznaję, że nauczyciele nie czytają. Nie ma z kim porozmawiać o ciekawej książce, którą ostatnio czytałam.
Przykro mi, ale czas w XIII LO w Łodzi, podobno dobrym uważam za całkowicie zmarnowany. Nauczyciele nie dali mi nic, mniej niż w podstawówce, na szczęście w domu miałem co czytać i od kogo czerpać wiedzę. Równie dobrze przygotowałbym się do matury i na studia samodzielnie. A polonistka czytała głównie opracowania lektur, podobno po to, żeby wiedzieć, kto czyta opracowania lektur. Jak przyszedłem z „Mickiewiczem hermetycznym” Zdzisława Kępińskiego wpadła w popłoch… Mtaturę zdawałem w 1996 roku, więc nie takie nowe to zjawisko…
Przecież polska szkoła(lekcje polskiego, kanon lektur, charakter wymagań egzaminacyjnych!) i uczelnia konsekwentnie preferuje czytanie bryków i streszczeń nad poważne lektury i raczej czytelnictwo zabija niż pobudza. To robi również KUL i również prof. Żurek! To skąd się mają ci czytelnicy wśród nauczycieli brać??? 😉
Miejcie odwagę zmienić tej bandzie obiboków zapisy w Karcie Nauczyciela, które są nieadekwatne do ich wkładu i osiągnięć.
Litości… Dla jasności – nie jestem polonistą. Ale i ja, moi koledzy czytamy i jesteśmy bardzo na czasie z lekturami; miewamy nawet czytniki 🙂 dużo pożyczamy jedni od drugich, bo pensje i ceny książek nie są zbyt porównywalne.
Tymczasem obowiązków przybywa: plany, rozkłady, sprawozdania, dzienniki te i owe, dodatkowe zajęcia, konsultacje, coraz więcej spotkań z rodzicami. Trudno. Nie sądziłam jednak, że uczeń pierwszej klasy LO zapyta kiedyś, co to orzeczenie. I nie sądziłam, że uczniowie w klasie I mat-fiz zapytani, co ostatnio czytali, oglądali, czego słuchali, popatrzą na mnie z pewnym politowaniem i powiedzą: nie mamy czasu. Lepiej jest w klasach humanistycznych, a jednak połowa uczniów ma kłopoty z rozumieniem tego, czemu służy czytanie. Jakby słowo ‚lektura’ miało moc paraliżującą intelekt i wolę.
Na koniec – uwielbiam czytać fora: wypowiedzi są na temat, są pisane sine ira et studio – bez gniewu i stronniczości, zmuszają do myślenia. A teraz bez ironii (bo ostatnio trzeba zaznaczać, kiedy się jej użyło) – co nam po forach? I tak nie umiemy dyskutować…
To samo dotyczy pracowników naukowych na polskich uniwersytetach, również, a może przede wszystkim, na wydziałach humanistycznych.
Aż boję się pomyśleć, co to oznacza, że jeśli w mojej szkole czytają wszystkie trzy polonistki, a w dodatku o przeczytanych książkach dyskutuje się z matematyczką, informatykiem, anglistkami etc. Ileż tych procent czytaczy odbieramy innym szkołom? Wstyd! 😉
PS. Zapomniałam o najaktywniejszych naszych czytaczach – panu od chemii i o sekretarce! I jeszcze o wielokropku po „etc” 😉
do Belferka: nie mogę, nie jestem mężem nauczycielki, chwała Bogu. Ale znam wiele nauczycielek. A tak w ogóle to prawda w oczy kole?
Jestem polonistką, uczę w szkole, ale jeszcze studiuję. Kiedy miałam w rękach książkę dla przyjemności? Nie pamiętam. Nie mam czasu, bo muszę czytać na zajęcia teksty o języku. Literatura? Tak, czytam – teksty potrzebne mi na zaliczenie przedmiotu z historii literatury. Czegoś świeżego sobie w najbliższym czasie nie sprawię, bo i tak nie miałabym kiedy przeczytać. Ciekawe, czy badanie zakłada też takie sytuacje.
Anno, bo nie mają czasu. Ja czytałam książki pod ławką w szkole, bo szkoda mi było czasu na słuchanie nauczycieli, wolne tempo zajęć, powtarzanie, mówienie bez kontekstów, uciszanie innych, docinanie aroganckim uczniom i same bzdury innych uczniów, czy faworyzowanie jednych a gnojenie drugich. Uważam czas szkolny, po drugiej gimnazjum, za całkowicie zmarnowany. Chodziłam na najwyższych obrotach przez cały dzień, często nie mogąc zasnąć, a jedyne, czego się ode mnie wymagało, to błyskawiczne wkuwanie wszystkiego na pamięć (na studiach zresztą też), kiedy mój umysł zapamiętuje jedynie czytanie sensownej literatury, a nie bzdetne podręczniki, które są tak skondensowane, że niekiedy akapity się wykluczają.
‚Proszę pisać dokładnie tak, jak podyktowałam do zeszytu, bo wtedy mi się łatwiej sprawdza, jeżeli ktoś sformułuje inaczej odpowiedź, nie zaliczam jej’ – nauczycielka w „elitarnym” liceum, to nie żart.
?Jeżeli ktoś z Państwa ma dzieci, to trzeba robić w szkole awantury?
powiada prof. W. Krysztofiak. Naturalnie przy odpowiedniej kompetencji rodzica. Kółko się zamyka.
Profesor ogólnie o problemie w wykładzie ?O wolności? dla ?Racjonalista.tv?:
https://www.youtube.com/watch?v=fif3OTV-YoQ
@Bulwers: „Miejcie odwagę zmienić tej bandzie obiboków zapisy w Karcie Nauczyciela, które są nieadekwatne do ich wkładu i osiągnięć.”
Stalo sie to juz w Kalforni, USA. Sad ozrekl ze „tenure” czyli zatrudnienie na stale, praktycznie bez mozliwosci zwolnienia, jest spzreczne z Konstytucja USA
„LOS ANGELES (AP) ? A judge struck down tenure and other job protections for California’s public school teachers Tuesday, saying such laws harm students ? especially poor and minority ones ? by saddling them with bad teachers who are almost impossible to fire”
**https://news.yahoo.com/judge-strikes-down-california-teacher-tenure-195517563.html
Byc moze do Polski tez to dotrze
Większych bzdur dawno temu nie czytałam. Pan przecież jest polonistą. Ma Pan również znajomych w środowisku polonistów. Na podstawie swojej obserwacji środowiska jest Pan w stanie ocenić prawdziwość tego badania… Profesora Żurka poznałam na jednym ze szkoleń, które miało mi rozjaśnić wiele kwestii dotyczących nowej formuły matury. Niczego nowego na nim się nie dowiedzieliśmy od „mistrza”, który rozpływał się nad reformą, której jest autorem. Szczególną uwagę zwracał na to, że lista lektur „została uwspółcześniona”. W tym momencie wskazywał na „Bogurodzicę”, a następnie na „Treny” Kochanowskiego. Jak to się ma do tego, co się mówi i pisze o współczesnym czytelnictwie? Zostawiam to pytanie do bez odpowiedzi… Mam 31 lat. Pracuję 7 lat w zawodzie. Mieszkam w trzydziestotysięcznym mieście powiatowym. Czytam! Wszyscy poloniści w mojej szkole czytają. Wiem, bo wymieniamy się doświadczeniami czytelniczymi. Nas profesor o czytanie nie pytał!
Przepraszam, ale mam wrażenie, że profesor Żurek wyciągnął dane z tej części ciała, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę. Typowy pseudonaukowy „wynik ilościowy” jakich w humanistyce pełno. 90% polonistów nie czyta? W ogóle??? Panie profesorze, niech się Pan nie kompromituje. Za to 90% uczęszcza na rozmaite formy doskonalenia zawodowego??? Skąd te dane? Jaka była próba tych badań pseudosocjologicznych? Ile czasu trwała? Jakiem metody użyto w badaniach? Mogę zapytać dziesięciu dowolnych anglistów o znaczenie słowa „matey” albo jak po angielsku powiedzieć „motorowodniak”. Jeśli na dziesięciu odpowie poprawnie pięciu to – BUM! – mam niepodważalny wynik badania: 50% nauczycieli języka angielskiego nie mówi po angielsku!!! Kpina, szanowny profesorze.
Nauczyciele mają niewiele czasu na czytanie literatury pięknej, bo mają MNÓSTWO tekstów uczniowskich do przeczytania i poprawienia. To jest czasochłonna, żmudna praca.
Ponadto zawaleni są różnymi obowiązkami: bieżące czytanie lektur omawianych z uczniami, opracowywanie rozkładów materiału (nieustannie zmieniająca sie podstawa programowa, nowe podręczniki), tworzenie programów naprawczych, opracowanie sprawozdań z działań zmierzających do zdobycia awansu zawodowego…
Kto ma w domu nauczyciela, ten wie, że nauczyciel, a szczególnie nauczyciel – polonista, nie ma czasu wolnego nawet w weekendy.
Jesli to prawda, to przede wszystkim nalezy wziac sie za to, na co nauczyciele traca bez sensu czas ! Bo ciagle musza zapisywac bezsensownie kilometry kwadratowe papieru tresciami, ktorych i tak nikt nie czyta, albo ktore temuz nauczycielomi nic nie daja. Ale wymaga tego inspektorat oswiaty w gminie, albo starostwie, ,kuratorium oswiaty, ministerstwo…. Jeszcze inni madrale przysylaja rozne ankiety, bo pisza taka czy inna prace, dyrekcje kaze wypelniac ( oczywiscie za darmo ). Mnie sie nawet zdarzylo, ze taka madrala poprosila o zdjecia ( prac moich uczniow ) – minimum 10. Gdy odpisalam, aby przyslala zlecenie z konkretna kwota ile jest gotowa za to zaplacic, abym mogla podac konkrety szklnemu fotografowi- nie odpowiedziala. Ta pisanina odbywa sie, oczywiscie , poza normalnymi obowiazkami ( sprawdzanie prac pisemnych, przygotowawanie do lekcji, przygotowywanie testow egzaminacyjnych do egzaminow czastkowych, potem ostatecznych etc. ) Kiedy zatem nauczyciel ma czytac- skoro siedzi nad papierami czesto deo poznej nocy !? Ja kochalam prace w szkole, ale miala, dosc. Placono mi za 9. godzin, a poswiecalam na obowoazki szkolne 5.razy tyle. Teraz mam prace od- do-. Nie martwie sie o uczniow, nie zarywam nocy. Brak mi szkoly. Ale – skoro dla calej administsracji szkolnej ( od dolu do gory ) waznejsze sa papierki, a nie konkretne wyniki, ( np. ilu uczniow dostalo sie na studia, jak sobie tam radza, ilu dostalo prace w zawodzie i jak przeklada sie wiedza szkolna na praktyke etc ) to ….
Ja czytam bardzo dużo, różnej literatury, zazwyczaj to co mi wpadnie w ręce w bibliotekach,lub księgarniach. Jak chciałam porozmawiać z koleżankami polonistkami o literaturze współczesnej polskiej czy zagranicznej to nie miałam z kim, bo one rzeczywiście nie czytają. Na 30 polonistek znam tylko jedną która czyta i dodatkowo sama pisze wiersze
Uwielbiam takie sensacyjne tematy. Pan Żurek – jak każdy „ekspert” od reform w oświacie sprytnie skierował uwagę na brak kompetencji nauczycieli, żeby wytłumaczyć w razie czego wpadki na przyszłorocznych egzaminach maturalnych. W październiku właśnie ten autor podstawy programowej i nowej koncepcji egzaminu maturalnego na warszawskiej konferencji zapytany został o szczegóły tego egzaminu. Na egzaminie maturzysta będzie mógł użyć jako argumentu w swojej wypowiedzi każdego znanego mu tekstu kultury. Nauczyciele zadali Panu Żurkowi pytanie – co ma zrobić egzaminator, jeśli nie będzie pewny, czy dany tekst kultury nie został zmyślony przez zdajacego. Odpowiedzi nie usłyszeliśmy. Rozumiem teraz, że Pan Żurek zna wszystkie teksty kultury jakie stworzyła ludzkość i nie na tak głupie pytania niedouczonych nauczycieli nie odpowiada.
Tak właśnie przeprowadza się reformy w naszym kraju. Takich mamy ekspertów od oświaty.
W tegorocznym „kluczu” maturalnym z języka polskiego podobni Panu Żurkowu eksperci przypisali słowa jednego bohatera „Wesela” innemu bohaterowi i dopiero Ci nieudacznicy nauczyciele poprawili klucz.
O Bożże, o czym mowa?
Nauczyciel-polonista, ani żaden inny, nie jest od czytania literatury.
Nauczyciel jest od przedstawiania tematu lekcji, przedstawienia co i jak, przepytania z tego co i jak, oraz wykonania wielu czynności męczących i w dużej mierze zbędnych: wypełnianiu papierów, załatwianiu spraw administracyjnych, ślęczenia na dyżurach, odbywania szkoleń na temat tego co i jak, żeby było wiadomo, co jest co i jak.
Poza tym nauczyciel ma trochę czasu na sprawy osobiste: dzieci, podlanie doniczek z zielistką, kawa z cukrem i obejrzenie w tv 4538 odcinka „Klanu”.
To się mieści w systemie. System tego żąda, a innego nie oczekuje.
Czytanie literatury zmniejsza ilość czasu na czynności osobiste i tworzy rozziew z wymaganiami systemu. To męczy i frustruje, co jeszcze bardziej zmniejsza ilość czasu na czynności osobiste – bo nie czasu na czynności systemowe. Tu ilość czynności i czasokres ich wykonywania nie mogą być zmniejszone ani zlekceważone.
@Anonim: Nic dodać, nic ująć. Dokładnie takie było moje pierwsze skojarzenie, że jarający się swoją maturą (traktowaną dość podejrzliwie przez nauczycieli praktyków) prof. Żurek zadbał z góry o wskazanie winnych jej ewentualnego niepowodzenia.
Jestem polonistką, w szkole pracuję 31 lat, czytam prasę fachową, średnio ok. 50 książek rocznie / czasem więcej /,głupich seriali nie oglądam – nie byłam „obiektem” badania profesora Żurka. Jeżeli wyniki badań są wiarygodne, w co wątpię – serdecznie współczuję uczniom !!!
Panie i panowie formumowicze. Nie obrazajcie sie na wyniki badania. Wszak te 10 % czytających to pewnie wy, mimo, że was o to nie pytano. Jak dzieci …
A jakim językiem mówią w Polsce pono wybitni intelektualiści, byli premierzy, ministrowie i profesorowie – vide taśmy Wprost – taki język to nie z lektur szkolnych … 😉
To, że nie czytają to niestety prawda… dobrze by jednak było gdyby chociaż mówili poprawnie po polsku i egzekwowali poprawną polszczyznę pośród swoich uczniów …
xxx
14 czerwca o godz. 19:05
„do Belferka: nie mogę, nie jestem mężem nauczycielki, chwała Bogu. Ale znam wiele nauczycielek. A tak w ogóle to prawda w oczy kole?”
Nie w moje.
Ale, niestety, obawiam się, że badania mogą oddawać stan.
„Kiedy pomyślę, jakim jestem inżynierem, boję się iść do lekarza.”
Pracuję od 30 lat. Teraz w gimnazjum. Uczę historii i WOS. Jestem autorem trzech skromnych książek – historycznej i 2 tomików/arkuszy poetyckich, w tym limeryków. Niestety, mało jest mi znanych, zaczytanych nauczycieli. Może coś tam czytają, ale nie ma czasu, na dyskusję o tymże -” bieżączka” nauczycielska, to raczej uniemożliwia. Ale – wśród pań – bo to one są w większości polonistkami, nie słyszę dyskusji w pokoju nauczycielskim, o nowej książce, czy o nowym tomiku poetyckim. Ale jak mówię, o tym, to czasami słuchają…..czasami
Ta dyskusja jest głupia.
alle się obudził opór materii;-) Rzucili się prawie wszyscy na te wieści i ich posłańców.
A prawda jest taka, że nie czytacie… Byłem świadkiem zgłoszenia na posiedzeniu rady pedagogicznej wniosku, by do biblioteki szkolnej zakupiono paniom nauczycielkom.. Poradnik Domowy
@Jakub
„Mickiewicz hermetyczny”? Poważnie? Ze wszystkich ciekawych książek, jakie tylko można przeczytać, wybrać coś takiego i jeszcze chcieć to z kimś omawiać? Nic dziwnego, że nauczycielka wpadła w popłoch…
@q-ku
A Ty czytasz? Ze zrozumieniem??? 😉 Pan Żurek, polonista, profesor (uczelniany)KUL, znany z tragicznej nowej podstawy programowej z polskiego oraz równie tragicznych projektów nowej wersji matury(za co nie omieszkał pobrać ogromnej kasy niezależnie od efektów!) nie jest specjalistą od badań społecznych, np. czytelnictwa. Wyrzucił, jak z kapelusza, jakieś liczby, które mają usprawiedliwić przewidywaną klęskę jego wytworów… 😉 Jak wyglądało to badanie, na jakiej próbie, jak dobranej, jakie pytanie były zadane??? Bez tej wiedzy można, znalazłszy jednego nauczyciela, który nie czyta, mianować go próbą i stwierdzić nawet, że 100 % nauczycieli nie czyta… 😉
@belferxxx
Wchodzi w rachubę wariant:
Dyrekcja:
Profesor Żurek przeprowadza ankietę sprawdzającą czy poloniści potrafią czytać. Proszę o wypełnienie.
Poloniści:
Ten Żurek ? No to olewamy to żurem…
Według badań GUS w ubiegłym roku przeciętny, miesięczny dochód gospodarstw domowych rolników wyniósł 5044 zł!!!. To aż o 755 zł więcej niż w gospodarstwach domowych pracowników. Te 5044 zł to kwota pomniejszona już o podatki i składki na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne.
Może chłopi zaczną czytać książki ? 🙂
Ty Nauczyciel. Wytłumaczyć Ci , co to jest gospodarstwo domowe?
…oświećcie mnie, czy się nie mylę… prof. Żurek był wielkim entuzjastą reformy roku 2005. Tamta reforma okazała się ponoć wielką klapą, a za rewolucyjne zmiany odpowiada… prof. Żurek. Rozumiem, że jeśli za 10 lat pojawi się okazja przeprowadzenia kolejnej rewolucji oświatowej, na czele stanie prof. Żurek. Dobrze, że mamy takiego męża opatrznościowego z Hogwartu….
@XXX
Świń razem nie pasaliśmy, więc dla Ciebie nie jestem ?Ty Nauczyciel?. Sam naucz się czytać ze zrozumieniem. A jeśli coś Ci umyka pytaj na forach internetowych, albo sięgnij do słowników. Poprawisz czytelnictwo 🙂
Co za bzdury!!! Jestem nauczycielem informatyki i niemieckiego i czytam bardzo dużo. DLA PRZYJEMNOŚCI! A nie tylko bzdurne rozporządzenia.
Problem wydaje się nie tak powierzchowny, jak można by było przypuszczać. Nieczytanie związane jest z zanikiem kultury czytania. Na studiach polonistycznych (jestem studentem tegoż kierunku) podczas egzaminów z historii literatury rzadko sprawdza się znajomość lektur. Co więcej: system studiowania 3+2 uniemożliwia wnikliwe czytanie lektur. Część studentów z góry zakłada, że nie będzie czytać wszystkich 200 pozycji, skoro na zajęciach omawia się maksymalnie 30.
Jakie książki ma polecać polonista, skoro sam nie czyta? Kanon lektur jest obowiązkowy.
Pomijam sposób promowania literatury najnowszej. Ważne są te teksty, na których wydawcy mogą zarobić. Im większe wydawnictwo, tym bogatsza promocja – umówmy się – różnych dzieł.
Ludzie wolą oglądać tv niż czytać.
Czytanie grozi własną opinią.
Bzdura!!!! Profesor Żurek już popisał się przy opracowywaniu reformy! Jestem polonistką, czytam literaturę najnowszą, zwłaszcza polską. Orbitowski, Cherezińska, Twardoch, Karpowicz…. Moi uczniowie również znają te nazwiska (nie tylko z opowieści na lekcji). Takie stwierdzenia obrażają wielu wspaniałych i mądrych polonistów. Może profesor Żurek swoją miarę przykłada do innych. W jakim celu nieustannie obraża się polonistów? W jakim celu podważa się nasze kompetencje? Może ktoś chce pokazać zasadność ostatniej reformy? Reformy, która przyniesie mnóstwo złego.