Bunt nauczycieli
Przyłączam się do buntu młodej nauczycielki, która walczy z patologią w szkołach (zob. tekst). A chodzi o nagminne zjawisko, że za materiały niezbędne do prowadzenia lekcji płacą sami nauczyciele bądź rodzice uczniów. Hańbiące dla nauczycieli jest zbieranie od rodziców czy samych uczniów pieniędzy na kopie testów, na papier ksero, na tusz do drukarki czy na cokolwiek innego, co powinna zapewnić szkoła. A jeśli mają za to płacić rodzice, niechże zostanie wydane takie prawo (np. w statucie szkoły), że za materiały szkolne należy przelać na konto szkoły taką a taką sumę. Zgadzam się z młodą nauczycielką, że naszym zadaniem jest uczyć, a nie żebrać (zob. komentarze do artykułu).
Kolejną hańbiącą sprawą jest wymuszanie na nauczycielach, aby dokladali do swojej pracy, czyli za własne pieniądze kupowali to, co jest im niezbędne do prowadzenia lekcji. Dziś nie da się przeprowadzić lekcji bez pomocy (magnetofon, zbiory testów, komputer itd.), a to kosztuje. Jeśli gmina nie chce płacić za te materiały, powinniśmy uczyć wyłącznie przy pomocy takich środków, jakie zapewnia nam pracodawca. Jeśli nie ma czegoś w szkole, nie sprowadzajmy tego za własne pieniądze. I nie mówmy rodzicom, że mają dać pieniądze na coś tam, gdyż jest to potrzebne do przeprowadzenia egzaminu maturalnego. Nie ma np. rzutnika, niech uczniowie zdają maturę bez rzutnika.
Popieram bunt koleżanki i przyłączam się do niego. Komputer w pokoju nauczycielskim to standard. Ksero w pokoju nauczycielskim to norma. I wiele innych spraw. Chcecie rozliczać nauczycieli z efektów pracy, to zapewnijcie nam godziwe warunki pracy. Koniec z żebraniną, koniec z kupowaniem za własne pieniądze. Koleżanki i koledzy, przyłączcie się.
Komentarze
Pewnie, że się przyłączymy. W roku 2037 pierwsi nauczyciele poczują ulgę, że nie muszą dokładać do lekcji, które przygotowują. Bo do tego czasu dodatek motywacyjny wzrośnie o 15 złotych, pensja o kolejne 100. Pokrycie kosztów – jak znalazł.
Bardzo smutny i życiowy temat.
Popieram! Domagam się również aby takie przykłady były wykorzystywane w dyskusji o sprawach nauczycieli. Nasi zwiazkowcy w rozmowach z mediami, rządem powinni to wykorzystywać tłumacząc nasze stanowisko w sprawie pensum, wynagrodzeń, KN i uprawnień emerytalnych. Ja na szczęście nie muszę zbierać na ksero, ale na początek roku szkolnego dostałem imponujący zestaw „narzędzi pracy”: zeszyt, czarny i czerwony długopis.
No panie Belfer – wreszcie! A wrto by jeszcze dodać, a raczej zbuntować się przeciwko biurokracji szkolenej. Nauczyciel ma uczyć, ma także się uczyć, a durne rozpiski wymyślane przez już nie nauczycieli, bo dyrektorów-urzędników. to niech sobie piszą urzędnicy, których owi „Derektorzy” raczą zatrudniać. I rzecz jeszcze jedna, potrzebna jest jak zdrowie przynajmniej częściowa defeminizacja polskiej szkoły!!!!
Do Z.O.
Szczęściarz z ciebie! Ja od kilku lat nie dostałam nawet tego.
Dla mnie nic nowego. Od 2-3 lat nie dokładam do interesu. O dziwo daje się prowadzić lekcje bez kserówek. Nie odbija się to na jakości, wręcz przeciwnie działa pozytywnie, bo uczeń musi więcej pisać, a już tym samym coś mu w głowie zostaje.
Fakt, ze więcej kredy idzie:)), ale w starszych klasach można dyktować.
Acha. Jeszcze jeden plus. Uczniowie wiedzą gdzie jest czytelnia.
Dlatego może zamiast żebrac na ksero nauczyć się pracować bez niego. Kiedyś było można. Problem pojawia sie gdy szkoła zamiast uczyć zaczyna przygotowywać do testów. wtedy faktycznie trudno obyc się bez kserówek. Tylko co nam z takiej szkoły?
mam moralnego kaca, odkąd kupiłam magnetofon
ale na maturze z języka listening jest z.. magnetofonu
a ja nie miałam na czym pracować
🙁
a magnetofon to nie jedyny wydatek..
walczyć można, ale.. ja chcę pracować
a na miejsce jednego, jest 10 innych..
Szanowni Dyskutanci.
Na poczatek pozwolę sobie sformułować dopiero co odkryte przeze mnie prawo:
Im bardziej błaha sprawa, tym gorętsze wzbudza dyskusje i tym więcej przyciąga dyskutantów.
Dowody:
(zob. Paweł Lisicki: Dlaczego warto poznać teczkę ?Bolka? http://blog.rp.pl/blog/2008/06/17/pawel-lisicki-dlaczego-warto-poznac-teczke-%e2%80%9ebolka%e2%80%9d/; Paweł Lisicki: Co wolno Platformie http://blog.rp.pl/blog/2008/09/05/pawel-lisicki-co-wolno-platformie/#comments;Paweł Lisicki: O naciskach nie ma mowy http://blog.rp.pl/blog/2008/09/19/pawel-lisicki-o-naciskach-nie-ma-mowy/#comments). Szczególnej uwadze polecam ostatnie w nich posty. Proszę również uwzględnić debaty sejmowe.
A oto post, którego R-ta nie opublikowała:
20 września 2008 o 9:45
Szanowny Panie Redaktorze, Szanowne Panie (Nicki), Szanowni Panowie (Nicki).
Dyskusja, którą Pan wywołał swoim artykułem, jest dyskusją nie na argumenty i fakty, tylko na epitety, a nawet wyzwiska. Rozpoczął tą dyskusję w istocie rzeczy Pan marszałek Komorowski swoimi starannie wypłukanymi i pozbawionymi jakichkolwiek faktów wypowiedziami: IPN ?podlega pewnemu politycznemu przechyłowi na jedną burtę? oraz ?grupa historyków-radykałów albo trochę takich popłuczyn po endecji?, a Pan Redaktor nie wniósł nic nowego do takiego sposobu prowadzenia „oxfordzkich debat” politycznych.
Szanowni Państwo, przeczytajcie uważnie jeszcze raz przede wszystkim to, co sami napisaliście, i to co napisali inni. Jak mało w tych wypowiedziach jest dających się zweryfikować faktów (a często ich w ogóle nie ma), a jak dużo jest nie tylko drwiny, ale i pogardy dla przeciwnika, szczerej chęci dołożenia mu, a tak mało szacunku nie tylko dla innych, ale i dla samego siebie. Jestem jak najdalszy od usiłowania prawienia komukolwiek morałów. Stwierdzam tylko fakt, który Państwo sami możecie zweryfikować. Proszę więc uważnie prześledzić wypowiedzi również i na innych forach, nie wyłączając forów nauczycielskich.
Nie oczekujmy szacunku dla siebie od innych, jeżeli nie mamy szacunku sami dla siebie. Mieć szacunek dla innych nie oznacza wcale przypodchlebiania się innym ani też tolerowania arogancji i samochwalstwa innych. Mieć szacunek dla innych, to znaczy mieć odwagę mówienia im prawdy.
Bezpieczeństwo Polski nie zależy wcale ani od Pana Prezydenta, ani od Pana Premiera, ani od Pana Ministra Spraw Zagranicznych, nie zależy też od eskadry naszych „jastrzębi” czy tarczy antyrakietowej. Nasze bezpieczeństwo i przyszłość Polski zależy od obecnych uczniów liceów, gimnazjów i szkół podstawowych; zależy nie tylko od tego, czego uczniowie są uczeni, ale przede wszystkim od tego, jak są uczeni i jak są oceniani.
W ciągu sześciu miesięcy prowadzenia blogu „Ocenianie uczniów i inne nierozwiązane problemy” (http://aleksander-janik.blog.onet.pl/) odwiedziło go zaledwie 1223 internautów, ale nikt z nich nie zajął ani pozytywnego, ani negatywnego stanowiska co do istoty problemu – chociaż z cała pewnością byli wśród nich rodzice uczniów, nauczyciele i sami uczniowie. Otworzyłem też forum dyskusyjne „Aby ocenianie uczniów było wiarygodne!” (http://forum.onet.pl/0,0,1,0,48727,uforum.html), na którym zadałem pytanie: Czy oceny wystawiane uczniom przez nauczycieli są rzetelne, uczciwe i wiarygodne? Zapraszam nauczycieli, uczniów oraz rodziców do udzielania wyważonych i uczciwych odpowiedzi. Proszę więc sprawdzić, jak rzeczowo i jak gorąco prowadzona jest na nim dyskusja między nauczycielami, rodzicami i uczniami.
Wszyscy – nie wyłączając polityków – rzucają się na każda „popłuczynę”, a unikają jak ognia każdego ważnego i istotnego problemu.
Mamy demokrację i mamy „państwo prawa”, prawa, które jest dowolnie tworzone i uchwalane oraz dowolnie interpretowane ? nawet przez profesorów prawa!
Wnioski:
Szkolnictwo należy postawić na własnych nogach, aby śmiało mogło iść do przodu, i dlatego trzeba uczciwie i jednoznacznie załatwić:
1. przede wszystkim problem uczciwego i wiarygodnego oceniania pracy uczniów przez nauczycieli.
2. następnie problem uczciwego i wiarygodnego oceniania pracy nauczycieli przez samych nauczycieli – a nie przez nadzór pedagogiczny lub gminy (zainteresowani mogą otrzymać szczególowe informacje),
3. a dopiero na tej podstawie można rozmawiać sensownie o adekwatnych do włożonej pracy pensjach nauczycieli.
Innego rozwiązania nie ma.
Natomist szkoda czasu na dyskusje o żarówkach, papierze do drukowanie testów itd. itd.
Przyczyną braku wystarczających pieniędzy na szkoły [i w ogóle] jest rozdęty socjal i przejadanie pieniędzy a nie ich inwestowanie. Niestety obecny „liberalny” rząd jest okrutnie populistyczny, a zatem równie socjalistyczny jak poprzednie. Brak perspektyw na poprawę.
Ha! Gdybym miała uczyć na tym, co daje mi szkoła to musiałabym przeprowadzać lekcje bez podręczników ponieważ wszystkie podręczniki, z których nauczam zakupiłam za własne, ciężko zarobione pieniądze. Oraz kasety/płyty, z których korzystam na lekcjach. Owszem, wydawnictwa dają TEORETYCZNIE gratisowe zestawy dla nauczyciela, ale tylko jeśli zakupi się zbiorowo przynajmniej 15 zestawów podręczników dla dzieciaków. A mnie się NIE CHCE zbierać kasy, prosić żeby w terminie wpłacili, wykładać za zapominalskich, a potem drżeć czy zapominalscy oddadzą. Bo, cholerka, z jakiej racji? Pomijam fakt, że jeśli klasa jest mniej liczna, 25 osób na przykład, co za tym idzie grupy są mniej liczne niż 15 osób, co za tym idzie nie ma takiej możliwości żeby te 15 zestawów na grupę kupić, wydawnictwa mają to gdzieś, martw się sam człowieku. Czyli kupuj pomoce naukowe za swoją kasę. Chore to jest.
Przyłączam się. Drukuję sprawdziany i pomoce w domu, używając prywatnego komputera i drukarki. Papier kupuję sama. Nie będę żebrać od moich uczniów. Na początku roku dostałam zeszyt 32 – kartkowy i 2 długopisy, którymi nie da się pisać!!! Co tydzień zużywam jeden długopis z czerwonym tuszem, za który płacę z własnej kieszeni (jestem polonistką i mam co sprawdzać).
Czy ktoś pracujący w urzędzie też sam kupuje artykuły biurowe?
Ludzie , to nie tu należy wylewać owe żale…..,my to wszystko znamy!
Proponuję zalać kancelarię sejmową i ministerialną podobną korespondencją…….albo zorganizować akcję wysyłania listów(maili ) do gazet i wszelkich oświatowych/edu instytucji.
W nich krzyczeć i opisywać to wszystko,bo tu…..ech…..spuścimy nieco krwi ,a jutro znowu na własnym sprzęcie ….do roboty(u mnie wczoraj ok. 100 stron druku na własnej drukarce – zbuntowana uznałam,że moje nerwy też kosztują i dla św. spokoju zrobiłam to w domu).
Można też zalewać różne oświatowe urzędy(to ich durne decyzje i rozdzielniki,regulaminy i instrukcje ) pismami w innych „palących” sprawach:
– brak mydła i ręczników(u Was też,czy tylko w mojej szkółce mamy prywatne),
– skandaliczne „prawo” dot. odpowiedzialności nauczyciela na kilkudniowych wycieczkach (za friko)
– bzdurne akcje Sprzatania Świata,czyli grzebiemy w miejskich odchodach rękoma dzieci….,a za wypadki i niebezpieczne znaleziska w trakcie…odp.nauczyciel/opiekun…..itd,itd…..aż ktoś to zauważy….może dziennikarz jakiś znajomy…..z „Polityki”….
Same „przyłączam się/popieram” NIC TO!!!!!!!!!!
Jestem w identycznej sytuacji jak polonistka, która wywołała bunt. Co z niego wyniknie? Czy pani Hall zza ministerialnego biurka zadziała? Obawiam się, że wyda sie stosowne pismo, które nikogo do niczego nie będzie zobowiązywać i nauczyciele nadal będę płacić z własnej kieszeni za ksero. Tak samo, jak w ubiegłym roku zostało rozesłane zalecenie, żeby nie zmuszać nauczycieli do pisania planów wynikowych. I co? Do końca września mam zrobić plan wynikowy dla każdej klasy i dla, uwaga!, każdego ucznia z dysfunkcjami – a mam ich, uwaga! łącznie 40 w 4 klasach, w których uczę. Dla niezorientowanych – plan wynikowy to rozkład materiału wraz z wymaganiami na cały rok szkolny, ok. 20 stron druku.
Popieram. Jestem matką 2 uczniów. T fatalnie, że szkoła wymusza na nauczycielach takie sponsorowanie podstawowej funkcji państwa. Na dodatek rodzice chcą czy nie muszą brać w tym udział dobrowolnie ponosząc te koszty. Mam znajomą, która od kilku lat jest sekretarką zatrudnioną w zespole szkół, gdzie powinny być jeszcze dwa sekretariaty – dla gimnazjum i dla liceum. Można się tylko domyslać co by było gdyby dziewczyna podała szkołę do Sądu Pracy. Często sama kupowała tusz do drukarki (szkolnej), instalowała oprogramowanie wymagane przez MEN, serwisowała komputery sekretariatu. Kobieta ma w obowiązkach wypłaty dla nauczycieli i pozostałego personelu a dyrektor odebrał jej dodatek kasjerski.
Mnie nie interesuje polityka, a politykami w większości się brzydzę. Czytając posty nie odniosłam wrażenia, że chodzi tylko o żarówkę czy papier ksero. Nauczyciele są rozgoryczeni, ponieważ co roku dostają coraz więcej obowiązków, oczywiscie za prawie te same pieniądze. Nie chodzi ile dokładamy, bo i tak dokładamy i dokładać będziemy. Chodzi o to, ile pracy i zaangażowania wkładamy w pracę, jak bardzo jest ona obciażająca, a z drugiej strony zbiurokratyzowana. Nie sądzę, że to kwestia sfeminizowania, a po prostu bzdurnego prawa i wiecznego oszczędzania na szkole. Czy ucząc w podstawówce klasę 29 – osobową, w której 8 dzieci ma dostosowanie jestem skazana na sukces czy na porażkę? Czy lepiej, żebym zajęła sie dydaktyką zamiast tworzenia kolejnych niepotrzebnych mi do niczego papierków?
Witam, znalazlam przypadkiem tego bloga. Ucze anglika, niestety ksera w pokoju nie ma, komp jest, wow, ale za to jak wolno chodzi net.
Mazaki, farby, plakaty- fajnei byloby miec jej do pracy. Niestety trzeba sie prosic. Chyba jezykowiec powinien miec tablice z mazakami do pisania prawda? albo lab. jezykowe… eh, szkoda slow. a RZUTNIK? ekran, nie ma co marzyc. trzeba rezerwowac, pozyczac. laptopa sama z domu przynosze.
Pozdrawiam autora tekstu 🙂
A potem uczniowie mowia,ze nie nauczyli sie… a tu brak srodkow i mozliwosci…
Zgadzam sie z panem. Czemu to rodzice albo nauczyciele mają wyposarzać szkołę jeśli szkoła do nich nie należy?? Niech szkołę wyposarzają ci do których ona należy. pozdrawiam
A sędziowie (zarobki od 4000 na rękę miesięcznie- do 10tys.) dziś i jutro strajkują.I nikt się nie oburza, nie umoralnia, o etosie sędziego nie moralizuje;-))))))))))))))))))))))))))))))))))
Szanowni Nauczyciele.
Macie prawo do niezadowolenia z warunków, w jakich pracujecie. Macie też prawo do niezadowolenia z wynagorodzeń, które otrzymujecie. Ale nie rozczulajcie się tak bardzo nad sobą i nie róbcie z siebie świętych niewiniątek.
Uczycie dzieci tylko tego, co Was nauczono, a nie tego, co dzieci będą potrzebować w życiu. Niezależnie od tego, czy chcecie, czy też nie, uczycie dzieci również swoimi osobowościami, tego, czym naprawdę jesteście – uczycie nie tylko swoich zalet, ale i swoich wad.
Nad tym – co napisałem w notatce przed dwoma dniami – przeszliście tak, jakby jej w ogóle nie było. Jeżeli w mojej wypowiedzi są błędne stwierdzenia, to Waszym obowiązkiem – nie w stosunku do mnie, ale w stosunku do Waszych uczniów – jest te błędy wykazać.
Szanowni Nauczyciele! W przytłaczającej większości – jesteście gotowi tańczyć na każdą melodię, którą zagra dyrektor szkoły, nadzór pedagogiczny czy Ministerstwo Edukacji Narodowej – jeżeli do tej piosenki będzie dołączona podwyżka. Ale czy będzie to korzystne bardziej dla urzędników administracji oświatowej niż dla Waszych uczniów – to nad tym, nikt się zastanawia.
Potraficie też nie zauważać, a nawet odwrócić się plecami od tych spośród Was, którzy chcą zrobić coś wiecej niż ciągle narzekać na te same od lat dolegliwości (http://aleksander-janik.blog.onet.pl/2,ID334595677,DA2008-08-06,index.html).
Strajkując o żarówki, kredę, papier oraz inne drobiazgi możecie się tylko ośmieszyć.
NALEŻY ZDECYDOWANIE ZASTRAJKOWAĆ (bez szkody dla uczniów) PRZECIW PLANOM WYNIKOWYM, POZOROM I ZBIUROKRATYZOWANIU SZKOLNICTWA!
Dlaczego jesteście aż tak przesadnie potulni? # polonistka (2008-09-23 o godz. 19:44) skarży się: [Do końca września mam zrobić plan wynikowy dla każdej klasy i dla, uwaga!, każdego ucznia z dysfunkcjami – a mam ich, uwaga! łącznie 40 w 4 klasach, w których uczę.] Dlaczego Pani i pozostali naucztciele musicie pisać „plany wynikowe”, zamiast zażądać od Ministerstwa Edukacji Narodowej, aby specjaliści, którzy plany wynikowe „wykreowali”, „wykreowali” też wzorcowe plany wynikowe i przedstawili je nauczycielom.
Odmawiajcie dyrektorom pisania planów wynikowych i zawiadamiajcie o tym Ministerstwo Edukacji Natodowej żądając jednocześnie od Ministerstwa przedstawienia Wam takich planów (http://www.men.gov.pl/component/option,com_wrapper/Itemid,33/). Przesadnie bojaźliwi mogą przekazywać dyrektorom szkół opracowane przez siebie „plany wynikowe” w zaklejonych kopertach z napisem: „Można otworzyć, ale dopiero po opublikowaniu przez Ministerstwo Edukacji Narodowej wzorcowych planów wynikowych dla każdego przedmiotu i dla każdego poziomu nauczania”
Primo: Aleksander Janik niestety, elokwencją maskuje niewiedzę. Bez komentarza dalszego się obędzie…
Secundo: Nowoczesna szkoła wymaga nowoczesnych narzędzi, i…nowoczesnego myślenia mających wpływ na jej finansowanie…Oddolny ruch, jeśli nie jest np. radykalnym, warcholskim(vide: np. górnicy) spływa jak po kaczce po decydentach, którzy nawet nie przestrzegają prawa…
Szanowny he-manie!
Nie brakuje Panu tupetu, ale tupet to nie to samo, co wiedza i inteligencja. Ja jestem stary wróbel i na Pana plewy zawarte zarówno w primo, jak i w secundo nie dam się złapać.
Drodzy Nauczyciele! Macie dwie wypowiedzi moją i Pana he-mana. OCEŃCIE więc sami, gdzie są konkrety i fakty, a gdzie pasujące do wszystkiego frazesy o „nowoczesnych narzędziach” etc.!
P. S. Przez skórę czuję, że to Pan był twórcą – lub jednym z twórców – „nowoczesnego narzędzia” w postaci „planu wynikowego”. A czy obliczył Pan, ile godzin zajęło nauczycielom pisanie „planów wynikowych”, które powinni poświęcić na lepsze przygotowanie się do lekcji?
b
Gdzies tu wczesniej przeczytala, wpis jakiejs nauczycielki zalacej sie, ze musiala testy kopiowac w pacy u meza. Czy maz pracuje na panstwowym czy dla prywatnej firmy nie ma znaczenia, nauczycielka ukradla te pare kartek. Jesli takie jest morale tejze grupy zawodowej to ja jako podatnik zabraniam wyrzucania kasy na papier, dlugopisy i inne materialy. Mam podstawy domniemywac, ze zostana one wykorzystane nie w sposob do tego przeznaczony. Juz sobie wyobrazam, jak nauczyciele licza i kalkuluja kazda kartke papieru, czy aby na Pewno nie poszla ona na marne. W budrzetowce nie ma takiego myslenia, wiec mowie’NIE!
To, że firma mogła NALEŻEĆ do jej męża już do wyobraźni trafić nie może?
Jeszcze jedno. W dobie powszechnych słowników wmontowywanych do edytorów i przeglądarek takie orty są już doprawdy haniebne :/
Ortografia to przezytek. Juz to praktyczni Niemcy zauwazyli i o „umlautach” czyli nic nie wyrazajacych kropkach nad literami A, O i U, zapomnieli. Polska jak zwykle w tyle. Bez ortografii zabrakloby pola do popisu dla Bloodthirstow. Poza tym przecietnemu czlowiekowi na co dzien mowiacemu w kilku jezykach, do tego skupionemu na samodzielnym mysleniu bez powielania utartych stereotypow ( a bedzie to wymogiem dla przyszlych pokolen)nie jest latwo zyc z ortografia. Przyszle pokolenia beda nam wspolczuc zesmy sie z takim bezlogizmem meczyli.
Jakby maz mial wlasna firme to by nauczycielka w tej firmie pomagala, a nie w szkole, ewentualnie w ogole nie pracowala, ewentualnie nie plakala nad paroma kartkami papieru-na swoim maz zawsze troche lepiej zarobi tyle by nie szkoda bylo na papier „Z WLASNEJ KIESZENI”. Raczej obstawilabym, ze maz pracowal na poczcie albo w urzedzia miasta. Stamtad dopiero artykuly biurowe wyciekac musza. Mentalnosci HOMO Sovieticusa w jedno pokolenie sie nie zniszczy.
Brak Ci wyobrazni by wyobrazic sobie, ze ktos skalkulowal sobie i dopiero skomentowal.
Ortografia to przeżytek. Podobnie jak szacunek dla dyskutanta zapewne. Bo to niczym cuchnący oddech jest. W komunikacji nie przeszkadza, prawda?
Nie jest łatwo żyć z ortografią. Podobnie jak z wieloma innymi elementami naszego najlepszego ze światów. I co z tego?
Jeśli Twoim zdaniem umlauty nic nie wyrażają, to gratuluję. Gratuluję. A, wspomnij to jeszcze niemieckim wydawcom, ci ciągle jeszcze są z tyłu za najnowszymi trendami.
Próba wyjaśnienia, dlaczego niby małżonek NA PEWNO nie jest właścicielem owej firmy jest tak nielogiczna (tfu, bezlogiczna, nie jestem na czasie), że nawet nie wiem, jak z nią polemizować.
Bloodthirster,
„takie orty są już doprawdy haniebne :/” Co za przyklad szacunku dla dyskutanta. Bardzo mi milo:~
„Nie jest łatwo żyć z ortografią. Podobnie jak z wieloma innymi elementami naszego najlepszego ze światów. I co z tego?” To z tego, ze jest ortografia narzedziem do obrazania, narzedziem, ktorym zgrabnie sie poslugujesz.
Umlauty, OK wyrazaja ale „rz”i „zet z kropka” to juz na pewno nic. Zreszta umlauty w czyms tam przeszkadzaja skoro ma sie od nich odchodzic. Ze wydawcy wciaz je stosuja? Starsi przestali by ksiazki kupowac! Nie od razu Krakow zbudowano. Niemcy przynajmniej dlugofalowo planuja.
Popieram podwyzki dla nauczycieli, kserokopiarka i papier w pokoju nauczycielskim niezbedne, ale wolanie o wklad do dlugopisu smieszne jest. Dlugopis to osobista rzecz jak chusteczka do nosa. Po co sie tak rozdrabniacie. Za pare lat nie obejdzie sie bez osobistego robota do kserowania i podawania kawy.
Zreszta dobra lekcja nie na bajerach technologicznych sie opiera tylko na wiedzy, kretywnosci nauczyciela, jego szacunku dla uczniow i odpowiedzialnosci. Mam w pracy do dyspozycji mnostwo takich narzedzi i powiem szczerze, ze choc czasem przydatne, w wiekszosci niepotrzebnie czas zabieraja, tak, ze nie ma kiedy na twarze uczniow spojrzec. Stara, dobra kreda, tablica i chec do pracy, ot co potrzeba!
?takie orty są już doprawdy haniebne :/? Co za przyklad szacunku dla dyskutanta. Bardzo mi milo:~
Nic nie rozumiesz.
Nie zaatakowałem Ciebie. Zaatakowałem Twój stosunek do ortografii. A Twój stosunek do ortografii to brak szacunku do mnie i każdego czytającego, choćbyś nawet nie zdawał sobie z tego sprawy. Może jeszcze zrezygnuj z dużych liter, zracjonalizujesz język pisany jeszcze bardziej.
?Nie jest łatwo żyć z ortografią. Podobnie jak z wieloma innymi elementami naszego najlepszego ze światów. I co z tego?? To z tego, ze jest ortografia narzedziem do obrazania, narzedziem, ktorym zgrabnie sie poslugujesz.
Obrażania? W którym niby momencie Cię obraziłem? Patrz wyżej.
Umlauty, OK wyrazaja ale ?rz?i ?zet z kropka? to juz na pewno nic. Zreszta umlauty w czyms tam przeszkadzaja skoro ma sie od nich odchodzic. Ze wydawcy wciaz je stosuja? Starsi przestali by ksiazki kupowac! Nie od razu Krakow zbudowano. Niemcy przynajmniej dlugofalowo planuja.
Planują, no jasne. Dla Twojej wiadomości: Niemcy przeszli ostatnio dwie reformy ortograficzne afaik, pierwsza z nich eliminowała w wielu wyrazach „podwójne s” (ale nie zrezygnowała z tego znaku w ogóle), umlautów nie ruszyła wcale albo ruszyła w minimalnym stopniu. Co ciekawe, druga reforma bodajże wycofała się z części tych zmian.
A co do racjonalności „rz”. Nie wspominając już o szacunku do języka i czytelnika: niektóre z tych potworków wyglądają tak dziwnie, że czasem tracę sekundę-dwie na odgadnięcie, o czym w tym wyrazie chodzi.
Co ciekawe, z pozostałą częścią komentarza się zgadzam (choć tablica interaktywna zamiast tablicy tradycyjnej to jednak fajna sprawa).
Szanowni Panowie tsubaki i Bloodthirster!
Zapomnijmy przez chwilę o sobie, a skoncentrujmy się na istocie sporu – oraz na wynikających z niego wnioskach.
Jest faktem, że nauczycielka żaliła się, że musiała kopiować testy w pracy u męża – a nie w szkole. Zgodnie z zasadami i logiką „państwa prawa” popełniła przestępstwo – prokurator mógłby już wszcząć śledztwo, jeżeli już nie przeciw …, to w sprawie …
A co miała zrobić …? Moim zdaniem – którego nikomu nie narzucam – działała w DOBREJ WIERZE i postąpiła rozsądnie. Szkodliwość społeczna jej czynu jest mniejsza niż wynikające z niego korzyści (uczniowie mogli napisać test!).
A teraz wniosek ogólny: to nie nauczycielka popełniła przestępstwo, ale to „państwo prawa” wymusiło na niej popełnienie tego przestępstwa, ponieważ nie mogła skopiować testów w szkole tam, gdzie chciała i gdzie powinna je skopiować. W końcu należałoby wprowadzić rozróżnienie między tym, co jest wykroczeniem dokonanym celowo i z pełną świadomością wbrew prawu, a wykroczeniem, które wymusza na obywatelach system prawno-społeczny – a szczególnie system reklamujący się jako „państwo prawa”.
O etyce i moralności można mówić tylko wtedy, kiedy człowiek ma praktycznie – a nie tylko teoretycznie – możliwość wyboru działania. Nasze „państwo prawa” bardzo łatwo i chętnie określa wymagania – ale zbyt często nie daje dostatecznych środków na ich wykonanie.
A tak na marginesie. Ta idealna – zdaniem tsubaki – „budżetówka” trzymała mnie na chłodzie przed Urzędem Miasta Krakowa tuż przed Bożym Narodzeniem 2007. I nie jest to jedyne dalekie od ideału działanie „budżetówki” (zob. http://prp2008.republika.pl/mainad.htm).
Nie miałem zamiaru zabierać głosu, ale dostarczyliście Panowie jeszcze jednego dowodu dla sformułowanego przez mnie prawa: Im bardziej błaha sprawa, tym gorętsze wzbudza dyskusje i tym więcej przyciąga dyskutantów.
@ Aleksander Janik: problem polega na tym, że z relacji tsubakiego nie wynikało, czy ta nauczycielka skserowała dokumenty w zakładzie państwowym (względnie prywatnym, nie należącym do jej rodziny). A to ważne przy szermowaniu argumentem o przestępstwie.
Do Pana Bloodthirstera. To nie było szermowanie argumentem o przestępstwie, to było tylko celowe przejaskrawienie, z którego się nie wycofuję. A Pański nickname, czy nie jest jeszcze większym przejaskrawieniem? Jest Pan upartym dyskutantem. Warto byłoby, aby Pan zmierzył się ze znacznie trudniejszym problemem – z taką zmianą Ordynacji Wyborczej, aby zwiększone zostały uprawnienia wyborców, a ograniczone przywileje gremiów kierowniczych w partiach politycznych (zob. Potrzebujemy nie tylko wolnych, ale i rozumnych wyborów do Sejmu! Aby wyborcy mogli rzeczywiście wybierać i decydować: http://prp2008.republika.pl/mainad.htm). Nie chodzi oczywiście o to, aby „robić z igły widły” lub „szukać dziury w całym”. Jeżeli podpisze Pan swoją wypowiedź imieniem i nazwiskiem (noblesse oblige), to – w razie potrzeby – bardzo chętnie się do niej ustosunkuję. Zapraszam też Pana tsubaki. Możliwe, że „bezlogizm” nie jest poprawny językowo, ale jest określeniem trafnym, na przykład bezlogizm legislacyjny. Problem Ordynacji Wyborczej jest oczywiście otwarty dla wszystkich zainteresowanych.
Pan chyba żartuje 🙂 Dlaczego u licha ciężkiego mamy tu dyskutować o ordynacji wyborczej? Owszem, przez moment uciekłem w ortograficzną dygresję, ale przez cały czas uczepiony byłem sprawy ksera, która w tym miejscu jest tematem (temacikiem) przewodnim. Jeśli już chcemy dryfować w odległe miejsca, to wolałbym dyskusje o feudalizmie w kapetyńskiej Francji czy walkach pod Wiaźmą podczas „Tajfuna” 🙂
Już nie wspominając o tym, że generalnie jestem zwolennikiem obowiązującego modelu proporcjonalnego.
Co do mojego podpisu: na szczęście moje ewentualne szlachectwo jest tak mocno wątpliwe, jak to tylko możliwe, pozostanę więc przy nicku. Który bynajmniej nie musi być przejaskrawieniem.
Nie chciałabym się wtrącać, ale tsubaki chyba jednak jest kobietą 🙂
Drogi Panie Bloodthirsterze. Z przykrością informuję, że nie interesują mnie ani dyskusje, ani debaty na temat kserowania testów, kredy, mydła, żarówek i tym podobnych kluczowych problemów. Życzę owocnych dyskusji …
1. „takie orty są już doprawdy haniebne :/Nic nie rozumiesz.
Nie zaatakowałem Ciebie. Zaatakowałem Twój stosunek do ortografii. ”
Jesli ten zwrot nie zaatakowal mnie to pewnie jestem przwrazliwiona, jakas depresja pewnie. Skoro jestes nauczycielem moze jednak warto przyjac do wiadomosci, ze sa tacy wrazliwcy na swiecie. Stymulujaco by ta mysl wplynela na Twoja zdolnosc empatii. (Teraz sie boje czy to ma byc zdolnosc empatyczna, umiejetnosc wspolodczuwania, inteligencja emocjonalana? pewnie znowu jakis bezlogizm popelnie) Jesli oczywiscie zalezy Ci na rzeczowej dyskusji. Poza tym dlaczego jeszcze mnie nie zbesztales za brak polskich znakow, toz to brak szacunku! Potworek na potworku! Ale czytasz.
2. „Planują, no jasne. Dla Twojej wiadomości: Niemcy przeszli ostatnio dwie reformy ortograficzne afaik, pierwsza z nich eliminowała w wielu wyrazach ?podwójne s? (ale nie zrezygnowała z tego znaku w ogóle), umlautów nie ruszyła wcale albo ruszyła w minimalnym stopniu. Co ciekawe, druga reforma bodajże wycofała się z części tych zmian”
Bloodthirster, sam piszesz, ze zmieniaja system pisma tylko ze nie od razu. Wlassnie dla takich jak Ty(ja rowniez, przyznam) od bezlogizmow odchodzic trzeba stopniowo, zeby sie ludzie nie pogubili, szczegolnie starsi, dojrzali, mlodzi sie przyzwyczaja.
Dlaczego krytykuje ortografie? Bo mieszkam 10 lat za granica, zapomnialam jej, moje dziecko mowi po polsku ale pisze te potworki o ktorych wspominasz. Wiem, ze jest to powszechne wsrod emigrantow (patrz bye bye poland w Polityce)nie tylko polskich ale i innych narodowosci. Nie nauczy Niemiec umlautow w Azjii a polak U z kreska w Ameryce. Swiat sie globalizuje twoje wnuczeta moze kiedys beda pisac Ci e-maile z takimi potworkami. Wtedy wspomnij mnie;)
3. Jesli chodzi o mityczna panie co to skradla papier. Czytajac te wolania o rozne rzeczy przypomniala mi sie dawna nauczycielka, ktora kazala mi nosic cegly czy dachowki, chyba oczywiste, ze nie wlasne, ze szkoly do swojego domu. W PRL-u oczywiste bylo za to , ze co zostalo na stolowce czy na budowie to sie do domu bralo. Zupelnie inny temat poroszylam i na sile nie dalam jej miec meza biznesmena zeby zasygnalizowac problem. (nie twierdze, ze jedynie do oswiaty mozna sie przyczapiac a nawet mi przykro, ze na przykladzie nauczycielki a nie np urzednika to zrobilam) Pracuje w prywatnej szkole gdzie jest mnostwo tego i owwego ale kazdy nauczyciel wpisuje do zeszyciku ile kartek, w jakim dniu i dla ktorej klasy uzyl. Dlugopisow, tasmy, mazakow itp nie daja.
4. Panie Janik stosujac pana logike ide sobie jutro, W DOBREJ WIERZE, ukrasc troche wegla bo przeciez taka drozyzna, ze nie idzie wytrzymac, a potem niech bedzie , ze do wykroczenia zmusilo mnie: rzad, liberalizm, niewidzialna reka, niepotrzebne skreslic. Acha i niech bedzie tak, ze wybralam mniejsze zlo. Tak jak rzekoma pani.
Niech się nawet kiedyś to uprości (co powitam z niejakim smutkiem, bo to upraszczanie często do zubożania prowadzi; nie jestem wcale zresztą taki pewny tego upraszczania, w Niemczech nastąpił od tego odwrót). Póki jednak się nie uprościło… dura lex, sed lex (przecież sama jesteś twarda w kwestii przestrzegania prawa, co zresztą i ja staram się u siebie wdrażać). A poza tym: istnieje dziś naprawdę dużo mechanizmów informatycznych na bieżąco wskazujących błędy (być może jednak na obczyźnie jest z tym trudniej). To ostatni już OT z mojej strony w tym miejscu.
Do Pani tsubaki oraz innych wielbicieli prawa.
1. Podany przykład nie jest adekwatny do sytuacji. Złodzieje i oszuści (jak również nieroby i lenie) chcą się wzbogacać nie swoją własną pracą, ale kosztem innych. „Rzekoma pani” nie kserowała „planów wynikowych” (i tym podobnych „nowoczesnych narzędzi” wykoncypowanych przez edukatorów) ani dla siebie, ani dla innych nauczycieli. Podkreślam, kserowała testy dla swoich uczniów. Zgodnie z Pani koncepcją „państwa prawa” nie powinna nic robić i czekać na uchwalenie odpowiedniej ustawy przez Sejm – i wtedy byłoby dobrze, bo zgodnie z prawem! Pozwoli więc Pani, że pozostanę przy swojej logice. Dużo – ale nie wszystko można zwalać na obywateli!
2. PRAWO ma tylko wtedy sens i tylko wtedy jest użyteczne, kiedy jest podporządkowane SPRAWIEDLIWOŚCI. Prawo sztywne, stawiające siebie i swoje przepisy ponad SPRAWIEDLIWOŚCIĄ, jest w istocie rzeczy bezprawiem.
3. Przyjrzyjmy się więc prawu (czy też przepisom prawa) z punktu widzenia praktycznego, a nie wyłącznie teoretycznego. Prawo w naszym „państwie prawa” tworzone jest przez urzędników i prawników – w ich własnym interesie – a nie w interesie OBYWATELI. To nie urzędy administracji państwowej OBSŁUGUJĄ obywateli – a wręcz przeciwnie – dzięki odpowiedniej konstrukcji przepisów prawnych, to obywatele … OBSŁUGUJĄ urzędy (i urzędników) administracji państwowej.
Dowód 3-1. Urzędnik przygotowujący dane do dowodu osobistego powinien z właściwego USC otrzymać faksem skrócony odpis aktu urodzenia lub zawarcia związku małżeńskiego (żyjemy przecież w 2008, a nie 1908 roku). Nie tylko wymyślono, ale i uprawomocniono bardzo precyzyjną, ale i maksymalnie skomplikowaną procedurę.
Petent musi sam napisać podanie do właściwego USC (znalezienie adresu, etc.). USC właściwy do wystawienia odpisu nie przyśle go bezpośrednio petentowi, tylko prześle go do USC właściwego dla miejsca zamieszkania petenta. Petent otrzyma tylko pismo informujące go, że odpis został wysłany do „właściwego USC …” i może go otrzymać po przedstawieniu odpowiedniego upoważnienia. To nie kończy jeszcze kłopotów petenta. Poczta może doręczyć mu zawiadomienie, że może otrzymać …, a do USC może odpisu jeszcze nie doręczyć i może go tam nie być. W końcu uszczęśliwiony petent zanosi odpis stosownego aktu, który urząd sobie zabiera …
Urząd mógłby zrobić to wszystko znacznie łatwiej i szybciej, gdyby „państwo prawa” chciało sŁużyć swoim obywatelom, a nie samo sobie.
Dowód 3-2. Mienie zabużańskie. Całe lata debat i dyskusji. Nie wystarczy udowodnić, że rodzice pozostawili dom i działkę etc za Bugiem. Spadkobiercy (obecnie już ludzie w podeszłym wieku) muszą jeszcze przedstawić dowody zameldowania(!) z wszystkich miejsc zamieszkania nie tylko swoich(!), ale i swoich rodziców (najwidoczniej prawodawcy nie pamiętają – bo i skąd – o powojennej migracji). Urzędy powinny mieć odpowiednie dane, ale nie zawsze je mają. Kseruje się więc ankiety o wydanie dowodów osobistych itd. Gdyby obowiązek gromadzenia dokumentów (poza szczególnie uzasadnionymi przypadkami) spoczywał na urzędach, a nie na obywatelach, wszystkie procedury zostałyby natychmiast uproszczone. A tak – to można odrzucać jeden wniosek za drugim, ponieważ nie spełniają przepisów prawa!
Nie chciałbym podważać Pani wiary w prawo, ale dobrze by było, aby Pani zaczęła powątpiewać w doskonałość prawa – a ściśle mówiąc – w doskonałość ludzi, którzy prawo tworzą, i którzy się na nim opierają.