Przyjemność pokazówki
Przychodzi dziecko z batonem w ręku do przedszkola i każdemu po kolei oznajmia, że ma coś pysznego, a koledzy nie mają nic. Co za powód do satysfakcji! Następnie zjada na oczach wszystkich swoją słodkość, nie dzieląc się z nikim nawet okruszkiem, i cieszy się, że inni oblizywali się smakiem. Jedzenie na pokaz smakuje bowiem najbardziej. W ogóle robienie czegoś, gdy inni tego robić nie mogą, jest najprzyjemniejsze. Gdy rodzice i panie przedszkolanki nie interweniują, zostaje tak już na całe życie.
Innym razem pani przedszkolanka zauważyła batonik, więc kazała dziecku oddać go mamie. Mama w szoku. Próbuje przekonać opiekunkę, że dziecko bardzo chce wejść z batonikiem na salę. Na to przedszkolanka: „A Pani byłoby przyjemnie, gdybym na Pani oczach zajadała się czymś pysznym?” Niestety, mama nie rozumie, więc trzeba jej po prostu kazać wyjść z tym batonikiem. Awantura wisi w powietrzu! Mocne słowa padają na zewnątrz – co to za przedszkole?! No pewnie, co to za przyjemność jeść w samotności! Najlepiej żarcie smakuje, gdy jest konsumowane na oczach spragnionych.
Dlaczego rodzice zaopatrują swoje dzieci w drogie gadżety i każą im, aby pod żadnym pozorem nie użyczały ich koleżankom i kolegom? Po co uczniowie przynoszą do szkoły rzeczy, których ktoś inny nawet dotknąć nie może? Pamiętam, jak w pierwszym żłobku córki jedna z mam przyniosła kilka drogich zabawek i poprosiła, aby tylko jej dziecko mogło się nimi bawić. Opiekunka kazała zabrać te zabawki do domu. Albo wszyscy mogą się nimi bawić, albo niech ich nie będzie w ogóle. I znowu fochy dorosłej osoby i obrażanie się na opiekunki.
Interweniuję czasem w liceum, bo przecież na naukę nigdy nie jest za późno. Któregoś razu kazałem dziewczynie, co zapragnęła na lekcji zajadać się jabłkiem, aby podzieliła je na 33 równe części i rozdała (użyczyłem noża). Sam też zjadłem swój kawałek – był bardzo smaczny. A jak ktoś wyciąga minipizzę, to ostrzegam, że będzie musiał zamówić dla wszystkich. Nikomu nie zabraniam jeść i pić, pod warunkiem, że jak inni nic nie mają, to należy się z nimi swoim posiłkiem podzielić. Ja zwykle nie mam nic do jedzenia, więc mnie trzeba zawsze częstować. W ramach rewanżu oferuję łyk swojej herbaty, która smakuje jak zaparzone trociny z fotela (kawa smakuje podobnie). Jak ktoś ma ochotę, niech się poczęstuje. Niczego lepszego do miejsc publicznych nie przynoszę, a jeśli już od wielkiego święta przynoszę, to jestem gotów się dzielić. A jak przy mnie ktoś coś je (także nauczyciel), to ja sam bez pytania się częstuję. Niech wie, że pokazówek nie toleruję.
Komentarze
Pracując przeszło 20 lat z młodszymi dzieciakami w nauczaniu zintegrowanym, niejedno już widziałam. Przynoszą zabawki, słodycze, później (zwłaszcza po pierwszej komunii) także gadżety typu palmtop czy wypasiona komóra. To rodzicom należą się gwizdy. Ale jeśli zwracam uwagę na wywiadówce- co najwyżej mogę dorobić się miana konfliktowej i nieżyciowej wychowawczyni.
Czyli spełnieniem Pańskich marzeń (ich części) były giertychowskie przymusowe mundurki (równające w dół, oczywiście)?
PS
Aż nie chce mi się wierzyć, że w dzisiejszych czasach do liceum chodzą takie pierdoły (pozwalające się okraść przez jakiegoś tam nauczyciela):
„Któregoś razu kazałem dziewczynie, co zapragnęła na lekcji zajadać się jabłkiem, aby podzieliła je na 33 równe części i rozdała (użyczyłem noża). Sam też zjadłem swój kawałek – był bardzo smaczny.”
Cóż, podzieleniem jabłka na 33 części człowieka się nie zmieni… Mimo wszystko, popieram, próbować warto, chociaż etap liceum to najczęściej już o wiele za późno.
Zgadzam się. Szkoła to nie miejsce dla pokazówki, dla szpanerów. Oczywiście nie chodzi mi to o osobość czy charakter. Każdy ma prawo nosić kolczyki tam gdzie mu się podoba i farbować włosy – także w dowolnym miejscu. Tego szkoła i nauczyciele nie mogą zabronić, bo to łamanie konstytucji. Ale gdy ktoś ostentacyjnie i egoistycznie objada się pizzą na oczach innych, powinien zostać sprowadzony do pionu.
Do intronoveritasa
Poczucie humoru swiadczy o inteligencji. A ty nie zalapales, ze wpis jest na wesolo :-).
Fajna dziewczyna, z humorem podeszla do sprawy i pewnie zapamieta to jako sympatyczne szkolne wydarzenie, moze nawet do opowiadania kolezankom. Jesli to czyta, goraco pozdrawiam!
Jeśli są takie pierdoły, które nie umieją pojąć, że lekcja to nie czas na jedzenie, tylko takie metody mogą poskutkować. Wydaje się, że człowiek w szkole średniej powinien przyswoić podstawowe normy funkcjonowania w społeczeństwie. W przyszłości, np. pracując w banku też będzie żarł przy kliencie?
Zgadzam się, Panie Dariuszu…Nic dodać, nic ująć. Albo nikt, albo wszyscy…
Myslalam, ze dolaczam do grona oburzonych, komentujacych np: „rece opadaja, ze trzeba o czyms takim pisac”. Tymczasem czytam ze zdziwieniem takiego inviro…cos tam (psedu poprzedniego komemtatora). Mam nadzieje, ze nabralam sie na prowokacje…
Jesli Polacy nie rozumieja jaki wplyw na uczniow i skomplikowane miedzy nimi uklady ma zarcie, gadzety i super ciuchy to chyba trzeba wydacc odpowiednia ustawe. Wowczas nauczyciel bedzie mogl sie zaslonic prawem a nie cierpiec w samotnosci obelgi typu „konfliktowa.”
jak ktos ma, to niech je w domu, jak nie chce się dzielić albo zdziwić, jak nie moze wejść na salę
ot, cała filozofia
rośnie pokolenie egoistów, którzy są tak wychowywani przez rodziców
„niech pani dopilnuje, by nikomu nie pożyczyło książki/temperowki/gumki/ołówka/czegokolwiek”
a jak to dziecko samo potrzebuje, to już inaczej „co z pani za wychowawczyni, że dzieci takie niekoleżeńskie, to raz, po drugie, jak dzieci nie chcą mojemu pożyczyć to pani ma mu dać”
za takie teksty nóż się w kieszeni otwiera 🙁
@ Izabela
„Poczucie humoru swiadczy o inteligencji. A ty nie zalapales, ze wpis jest na wesolo :-).”
Załapałem.
Czy pisanie o giertychu i pierdołach nie świadczy o tym?
Nie załapałaś, ze odpowiedziałem na wesoło? Już nie znęcam się nad inteligencją 🙂
Ale oprócz mniej lub bardziej wesołkowatej formy wpisu jest jeszcze treść:
Autor stawia na ujednolicenie, antyindywidualność. W praktyce takie idee kończą się giertychowskimi mundurkami, zabieraniem jabłek/komórek, no nie liceum a „do woja marsz do woja” po prostu.
A to już nie jest śmieszne: Autor (FUNKCJONAIUSZ PAŃSTWOWY!!!) działa bezprawnie bo jest niekompetentny (jego przygotowanie pedagogiczne nie wystarcza mu na osiągnięcie zamierzonych celów wychowawchych dozwolonymi metodami).
—
„Fajna dziewczyna, z humorem podeszla do sprawy i pewnie zapamieta to jako sympatyczne szkolne wydarzenie…”
Co Ty pierdzielisz?!
We wpisie jest mowa o tym, że KAZANO jej oddać jabłko i jeszcze nauczyciel wyskoczył do niej ze swoim NOŻEM! (uwaga – na wesoło ale nie do końca).
Gdzie tam masz jak dziewczyna podeszła???
Nauczyciel miał prawo powiedzieć: schowaj. Zabierać nie miał.
A szczeniara jest pierdołą, bo nie umiała w wesoły sposób wytłumaczyć belfrowi, że co wolno wojewodzie (rodzicom), to nie… 😉
@ Ewa
„Jeśli są takie pierdoły, które nie umieją pojąć, że lekcja to nie czas na jedzenie, tylko takie metody mogą poskutkować. Wydaje się, że człowiek w szkole średniej powinien przyswoić podstawowe normy funkcjonowania w społeczeństwie.”
Nie zrozumiałaś wpisu. Autorowi nie chodziło o JEDZENIE NA LEKCJI, tylko o WYRÓŻNIANIE SIĘ części dzieciaków:
– w żłobku zabawkami,
– w przedszkolu batonikiem,
– potem „drogimi gadżetami”.
Wpis jest wesoły (jak zauważyła już bystra Izabela), lekki ale i niestety niezborny, bo miesza dwie sprawy: niechęć Autora do wyróżniania się poszczególnych dzieciaków (co może mieć pozytywne skutki – socjalizacja: trzeba ja kiedyś nauczyć, że nie wszyscy mogą sobie na to samo pozwolić, że nie wszyscy są równi pod wzgl. finansowym) z jedzeniem na lekcji.
To pierwsze jest zasadniczym tematem wpisu.
Ale komentatorka powinna, jako osoba inteligentna zapewne, odróżnić „ziarno od plew” 🙂
————————————–
@ tsubaki
„Jesli Polacy nie rozumieja jaki wplyw na uczniow i skomplikowane miedzy nimi uklady ma zarcie, gadzety i super ciuchy to chyba trzeba wydacc odpowiednia ustawe.”
Ma taki wpływ jak na ciebie widok przejeżdżającego młodego szczyla maybachem jadącego do najdroższego hotelu po kolacji w najdroższej restauracji jadącego oczywiście z super laską – na co go stać.
—
„…trzeba wydacc odpowiednia ustawe. Wowczas nauczyciel bedzie mogl sie zaslonic prawem…”
O prawie.
Od kiedy status nauczyciela został zrównany ze statusem funkcjonariusza publicznego należy mówić nie tylko co nauczyciel BĘDZIE WIĘCEJ MÓGŁ (np. zwiększona ochrona przed nakładającymi kosze na głowy) ale także a nawet przede wszystkim o zwiększonej ODPOWIEDZIALNOŚCI (nie można zabrać jabłka, bo masz przekroczenie uprawnień)!
Ok, na wesoło, ale może trochę zbyt radykalnie… Mam głodować w szkole, bo innym się nie chce rano zrobić sobie kanapek? Przy wysiłku umysłowym potrzebuję jeść dużo, i to do tego stopnia, że nawet gdy na każdej przerwie coś wpylam, w czasie lekcji i tak zastanawiam się, ile do dzwonka, żeby znowu móc wyciągnąć kanapeczkę… Gdybym miała każdą z nich się dzielić z całą klasą, chyba bym umarła 🙁
Oj nvinoveritas
Widze jak bardzo Cie zabolalo, ze zalapales ze to wesole dopiero po moim komentarzu ;-). Musiales sie odniesc do tego az w kilku postach 🙂 Milo mi :-).
„We wpisie jest mowa o tym, że KAZANO jej oddać jabłko i jeszcze nauczyciel wyskoczył do niej ze swoim NOŻEM! (uwaga – na wesoło ale nie do końca).
Gdzie tam masz jak dziewczyna podeszła???
Nauczyciel miał prawo powiedzieć: schowaj. Zabierać nie miał.
A szczeniara jest pierdołą, bo nie umiała w wesoły sposób wytłumaczyć belfrowi, że co wolno wojewodzie (rodzicom), to nie?”
A dziewczynki dalej nie rozumiesz. Nikt jej nie mogl do niczego zmusic, o czym doskonale wiedziala! Gospodarz jest doswiadczonym pedagogiem i tez wie, ze to dziala, tylko gdy jest z tego zabawa. Gdyby dziewczynka byla „pierdola”, nie miala poczycia humoru (inteligencji) zachowalaby sie tak jak ty opisujesz, ze powinna. Niestety introveritas, przykro mi 🙂
„Ma taki wpływ jak na ciebie widok przejeżdżającego młodego szczyla maybachem jadącego do najdroższego hotelu po kolacji w najdroższej restauracji jadącego oczywiście z super laską – na co go stać”
Intro..Nikt NAPRAWDE BOGATY swojejgo bogactwa nie musi nikomu pokazywac! NIE ZALEZY MU!. A swoje dzieci najchetniej wysyla do szkoly z mundurkami i o zaostrzonej dyscyplinie. Maybachem jezdza najczesciej tacy, ktorzy kupili je na kredyt tylko dlatego, zeby inni widzieli i zazdroscili. Tacy tez kupuja swoim dzieciom na raty wypasione komorki do pokazania w przedszkolu. Intro.. to podstawy! Wydaje mi sie ze wszyscy znaja juz powyzsza prawidlowosc, tylko nie ty (to na wesolo i z poblazliwym usmiechem 😉
?
Jedzenie jedno NA PRZEERWIE, a komóreczki, mp3, mp3, aparaty, kamery i inne to drugie
Jak zginie czyja wina? Szkoły i nauczycieli.
Jak ukradną? To samo.
Jak popsują? Też.
A mundurek nie jest taki zły – dzieciaki nie zachlapują markowych spodni czekoladą z batoników podjadanych na lekcji 😉
I nie chodzi o równanie w dół – tylko o to, że to szkoła, a nie rewia mody, na rewie można iść po lekcjach. I tam błyszczeć. Zamiast myśleć o nauce dzieciaki myślą o bzdurach. Wyniki mamy – po każdym sprawdzianie na koniec 6 klasy, gimnazjum…
Mnie to wyglada bardziej na leczenie kompleksow rodzicow w fazie przedszkolnej a pozniej to dziedziczenie tych kompleksow. Motyw jedzenia jakos mi nie pasuje do drogich zabawek czy gadzetow, bo jakim to popisywaniem sie jest posiadanie jeblka? A zmuszanie ludzi do dzielenia sie tak malymi rzeczami ni jak ma sie do tlumaczenia, ze posiadanie czegos lepszego nie oznacza ze jest sie lepszym. Dla mnie to wyglada na pokaz socjalizmu, gdzie tylko dlatego ze cos masz oznacza ze obok siedzi 20 darmozjadow z ktorymi trzeba sie podzielic wiec w sumie nie jest oplacalne miec cos (choc to tez skrot myslowy i moglem zle zrozumiec slowa szanownego gospodarza).
a tu opis, jak nauczyciele wyglądają NAPRAWDĘ:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,5694950,Nauczycielki_o_kolezance_z_pracy__Trzeba_ja_psychicznie.html?skad=rss
Nie chodzi o to, czym się człowiek dzieli i czym szpanuje: jabłkiem, czy mp3. Chodzi o mechanizm, który się przy tym uruchamia! Młodzież i dzieci powinny nauczyć się empatii i szacunku dla uczuć innych ludzi, w tym wypadku osób, których nie stać na coś tam… To wszystko
To teraz w szkole można jeść na lekcjach ? No pięknie, pięknie…
@ Izabela
„Widze jak bardzo Cie zabolalo, ze zalapales ze to wesole dopiero po moim komentarzu ;-). Musiales sie odniesc do tego az w kilku postach Milo mi :-).”
Drugi raz nie będę tłumaczył.
Przykro mi 🙂
—
„A dziewczynki dalej nie rozumiesz. Nikt jej nie mogl do niczego zmusic, o czym doskonale wiedziala!”
Ja napisałem o tym, co się wydarzyło (wg Autora) a Ty dalej swoje wymyślanki ciągniesz, co to dziewczynka nie myslała.
CZYTAJ nie wymyślaj. Łatwiej będzie Ci dogadać się z innymi.
—
„Gospodarz jest doswiadczonym pedagogiem i tez wie, ze to dziala, tylko gdy jest z tego zabawa.”
Gospodarza na podstawie jego opowieści nie można uznać za doświadczonego/kompetentnego pedagoga. Pisałem o tym wyżej. Nie będę się powtarzał.
Zabawa w zabieranie? Super. Jak dorosną będzie zabawa w kradzież czy rozbój (z nożem). Ale to działa, tylko gdy z tego jest zabawa HAHAHA
—
„Gdyby dziewczynka byla ?pierdola?, nie miala poczycia humoru (inteligencji) zachowalaby sie tak jak ty opisujesz, ze powinna. Niestety introveritas, przykro mi”
Użyłem „pierdoła” w b. określonym kontekście. Jeśli tego nie łapiesz, przykro mi. Nie będę się powtarzał 🙂
—
„Intro..Nikt NAPRAWDE BOGATY swojejgo bogactwa nie musi nikomu pokazywac! NIE ZALEZY MU!. ”
Srintro.
CZY WIDZIAŁAŚ KIEDYŚ NAPRAWDĘ BOGATEGO DZIECIAKA oprócz Bila Gejtsa?! (który w odróżnieniu od dorosłych -nb b. nielicznych- nie czułby potrzeby tego okazywać)
CZY WIDZIAŁAŚ KIEDYŚ DZIECIAKA, KTÓREMU „NIE ZALEŻY”?!
CZY WIDZIAŁAŚ KIEDYŚ DZIECIAKA?!?!?!
Dlaczego piszesz o zgredach? Kiedy ja cały czas o szczylach pisałem (i o Twojej reakcji na szczyla w merolu).
Plizd, bardziej na temat.
Pozdrawiam
PS
Oj, Izabela
Coś czuję w kościach, że u Ciebie za vino nie idzie veritas (sensu largo) 😉
@ Zofia – troszkę zmienię (sens pozostawię):
„A mundurek nie jest taki zły – [ludzie] nie zachlapują markowych spodni czekoladą z batoników podjadanych… [i wogóle nie zachlapują]
I nie chodzi o równanie w dół – tylko o to, że to [życie], a nie rewia mody, na rewie można iść po…”
Pomyślał (jak Zofia) sobie Mao Tse Tung i wprowadził obowiązkowe mundurki dla 1/5 ludzkości.
Potem jeszcze wiele razy myślał i wprowadzał…
Na szczęście Zofia może sobie tylko popisać 🙂
Pozdrawiam Zofia
Invinoveritas, tak to mozna każde słowa przeinaczyć, zeby wyszło na to, co ktoś chce udowodnić.
A jeśli nie możesz doczekać sie czasów gołych pępków i głębokich dekoltów w szkole – nie skrywanych przez mundurek, to chyba coś nie tak..
@ Zofia
„Invinoveritas, tak to mozna każde słowa przeinaczyć…”
To może jeszcze:
„A jeśli nie możesz doczekać sie czasów gołych pępków i głębokich dekoltów w [Chinach] – nie skrywanych przez mundurek, to chyba coś nie tak..” powiedział Mao i rozstrzelano parę dekoltów. 😉
A poważniej.
Ja uogólniam rzucane tutaj pojedyńcze pomysły.
Staram się, nieudolnie najwyraźniej, pokazać (przesadzając trochę) punkt widzenia zamordystów-giertychowców (tak Was sobie nazywam) 😉
A jeszcze poważniej.
Przeczytaj next wpis Autora i dodaj sobie:
-zakaz wyróżniania się i
-przyzwolenie dla „odrobinki” agresji.
PS
I ja wiem, ze następny wpis Autora to jakieś osobiste porachunki.
🙂
intro…
Tak sie zagmatwales w udowadnianiu, ze jednak masz poczucie humoru, ze trudno sie zorientowac o czym piszesz. A uzywana skladnia swiadczy, ze puscily ci nerwy. A z takimi sie dalej nie dyskutuje.
Szkoła mój drogi, gdybyś zapomniał, to miejsce nauki. Nie paradowania z gołymi niemal tyłkami, z gadżetami i do szpanowania stanem posiadania.
Masz córkę? Miałbyś pretensje do szkoły, że nie upilnowała jakiegoś chłopca, bo się tak napatrzył jak paraduje niemal goła i ją napastował? Miałbyś.
A gdyby drzazgą z krzeseła sobie spodenki za 1000zł zahaczyła? Mialbyś.
A gdyby synek przyniósł roztrzaskaną mp3/mp4 czy komórkę za kolejny 1000, bo na przerwie ktoś podeptał? Miałbyś.
W szkole dziecko ma się uczyć, o czym chyba zapomniałeś.
Niech się chwali portfelem mamusi i tatusia po lekcjach.
ps. Masz obsesję na temat Mao? MOze zamiast nim zajmij sie dziećmi.. I powtarzaj im, ze szkołą jest od uczenia sie, więcej pożytku będzie niż z takich opowiadań…
@ Izabela
Przepraszam.
Nie jestem w stanie przebić Twojego poczucia humoru.
Czyli:
-zmyślania co znajduje się we wpisie (wesołość dziewczynki) i potem odnoszenie się do tego,
-pisania w każdym(!) komencie „poczucie humoru”, „wesołe” (czyli: mam poczucie humoru, bo piszę „poczucie humoru”).
Naprawdę śmieszne. Zwłaszcza to ostatnie 🙂
@ Zofia
„Szkoła mój drogi, gdybyś zapomniał, to miejsce nauki.”
Czyli nie wychowywania? Np kazać komuś podzielić się jabłkiem, bo uważa się komunę za najwłaściwszy model życia?
Czyżby to krytyka wpisu Właściciela bloga?
—
„Nie paradowania z gołymi niemal tyłkami, z gadżetami i do szpanowania stanem posiadania.”
Dlaczego? Bo tak uwaszasz Ty i Autor wpisu?
Pomijając, że od zabraniania jedzenia batonów w grupie daleko odbiegłaś (gołe tyłki), to wyobraź sobie, że istnieją inne poglądy: niech sobie paradują i szpanują.
—
„Masz córkę? Miałbyś pretensje do szkoły, że nie upilnowała jakiegoś chłopca, bo się tak napatrzył jak paraduje niemal goła i ją napastował?”
Ożesz…
Wg Ciebie to jednak prawda, że dziewczyna/kobieta zawsze jest winna agresji/gwałtom?
Wow! Dzisiaj już nieczęsto spotyka się takie spoglądy…
PS
„Masz obsesję na temat Mao?”
Nie.
Mam obsesję na punkcie ludzi o poglądach Mao, którzy próbują narzucać je innym.
Choćby było to tylko zabieranie jabłek i rozdawanie innym.
Nie zaprzeczysz, że paradowanie w mini ledwo zakrywajacej posladki i z dekoltem do pasa zwieksza szansę, że – no właśnie – ktoś nie wytrzyma, ktoś, znaczy jakiś chłopiec/mężyczna.
Wychowaniem szkoła też sie zajmuje, ale przede wszytkim naucza – od wychowywania są jeszcze rodzice. O ile potrafią zauważyć różnicę pomiędzy szkoła, a podwórkiem. Jak ma się dzieciak skupić na nauce, jak mi brzęczy mp3? Jak ma się skupić, jak sie tylko modlu w duchu, zeby mu ktos aparatu nie zabrał. Jak ma się skupić, skoro boi się ruszyć, zęby na plastyce sukieneczki za setki zł nie zachlapać.
I co sie dziwić dzieciom, jak maja podobnie do Ciebie myslących rodziców, którzy uważają, że jak dziecko chce, to może wszystko.
Zaczyna się od batonika w przedszkolu, kończy się później wychowaniem egoistów zapatrzonych w siebie.
mu brzęczy*
Gdyby się i ktoś „dofasował” do mojego drugiego sniadania to bym go kulturalnie wyrżnął w pysk. Co innego gdy siadamy w trakcie okienka i jeden robi kawę, a drugi częstuje bogactwem inwentarza. Co nie znaczy, ze dzieli kanapkę na 5 części.
Herbata z trocin?? Nie wierzę, ze na lepszą nie stać, więc to pewnie jakiś przysmak Gospodarza :))
Jedzenie na lekcjach?? Zabraniam. Niepotrzebnie rozprasza. Zezwalam na spożywanie napojów. Łyk wody potrafi być zbawczy.
Dzielenie się z innymi ma wypływać z chęci dzielenia, a nie z przymusu odgórnie zaordynowanego przez nauczyciela.
sajonara!
Tą chęć dzielenia się należy jednak zaszczepić, aby w przyszłości procentowała, prawda? A kto ma to zrobić? Nauczyciel na przykład. Na konkretnych przykładach – choćby podczas lekcji przy spożywaniu jabłka.
Jeszcze raz przeczytalam wpis gospodarza bo stracilam orientacje czytajac komentarze.
Gospodarz ma osobowos,c wiec jakos staral sie tylko, w atmosferze wsplnie spozywanego przez klase jablka, obrzydzic dziewczynie takie zachowanie, ktore utrodnia koncentracje i nauczycielowi i innym uczniom.
Gospodarz nie dosiegnal inteligencja „introverti cos tam” (jakby dosiegal to by sobie jakies fajne pseudo wymyslil a nie taki tam Dariusz-chocby i imiennik slynnego woda prskiego) i skapnal sie, ze swoja metoda wychowawcza zaburza nowy, liberalny, i bez zludzen, kapitalistyczny porzadek, ktorysmy sobie wyslimaczyli zapatrzeni w zachod. A w tym nowym porzadku blyskotliwi zwyciezcy jezdza mejbahami czy jak im tam, zra jabla na lekcji i ogolnie blyszcza na zewnatrz bo w domu juz nie maja sily. Reszta sie przyglada i podziwia a jak nie podziwia to znaczy, ze nie zna histori, teskni za Mao Tse, malo inteligentna, a fe, nie dziwota, ze nie stac na restauracje.
Intro cos tam,
Nie jezdze jakas kolubryna bo mam male dziecko i samochod dostosowany do opieki nad nim (wiem, ze nie rozumiesz jak mozna niejezdzic sportowym samochodem ale madrzejsi od ciebie zrozumieli i wyprodukowali taki samochod jak chcialam), w restauracjach nie jem bo tam kit wciskaja (wiem, ze i tego nie rozumiesz, za najlepsze mieso to od chlopa ze wsi). A na super laski skoro cie STAC, czyli kupujesz je, to juz potrafie sobie ciebie wyobrazic.
PS Moj syn chodzi do szkoly w mundurku, dzieki czemu mam jakies trzy problemy z glowy. W szkole nigdy nie bylo tematu kto co przyniosl, bo niczego sie nie nosi. To jakby do kosciola przyniesc magnetofon i Dode puszczac.
A ja tam byłam i jabłko jadłam! I to było bardzo mądre, a koleżanka wcale nie była zmuszona się dzielić, tylko chciała!
U mnie w szkole tak samo. Mam w klasie jedną numerantkę, która przez 1 miesiąc nie nosiła mundurka(u mnie kamizelka) bo chciała pokazać swoje super ciuchy. Nauczycielka na to nic, bo to jej ulubienica. ZAWSZE grupa popularnych(już na szczęście coraz mniej lubianych) wręczała sobie na Gwiazdkę prezenciki(np najnowsza gra PC za360 zł.) Jeden tata zamierza powiedzieć o tym na zebraniu. Jestem ciekawa, jaki będzie cyrk.
Może pozwą go za obrazę majestatu wcześniej wspomnianej numerantki?
Ale pewnie inni rodzice się do tego przyłączą