Kwiaty i słodkości
W ulotkach reklamowych paru sklepów pojawiła się oferta prezentów na koniec roku szkolnego, np. „Żegnaj szkoło. Kwiaty i słodkości dla nauczyciela”. Na obrazku widać, jak dziecko wręcza kwiaty i czekoladę uśmiechniętej nauczycielce. Czy nie jest to namawianie do łapówek?
Branża handlowa próbuje z zakończenia roku szkolnego uczynić dzień podobny do Bożego Narodzenia czy mikołajek. Chodzi o stworzenie zwyczaju kupowania prezentów. Ludziom wmawia się, że z pustymi rękami nie wyraża się wdzięczności, że dziękuję to za mało. Zapewniam, iż z tą kampanią reklamową nauczyciele nie mają nic wspólnego, to raczej nasz wizerunek wykorzystuje się, aby zwiększyć sprzedaż.
Coraz więcej uczniów przychodzi podziękować tylko słowami. Kończy się epoka obdarowywania nauczycieli bukietami kwiatów, paczkami słodkości czy innymi dobrami konsumpcyjnymi. Dzieci nie czują takiej potrzeby, a nauczycielom jest niezręcznie przyjmować prezenty. To raczej rodzice, mentalnie tkwiący w poprzedniej epoce, każą dziecku zanieść prezent. I właśnie do nich, do rodziców, sklepy adresują swoją reklamę.
Kto jednak nie ma takich rodziców, ten przychodzi do szkoły z niczym. A potem wstydzi się podejść do nauczyciela i podziękować, bo koledzy mają kwiaty, czekoladki, upominki itd. Zachęcam tych, którzy z pustymi rękami idą na zakończenie roku szkolnego, aby się nie wstydzili podziękować. Dobro słowo od ucznia znaczy dla nauczyciela więcej niż góra kwiatów i tona słodyczy.
Komentarze
No nareszcie, zachęcam szkoły do wprowadzania zakazu przynoszenia nawet kwiatków.
Choć na drodze takiego zakazu będą stały te głupie mamy udzielające się w szkole i organizujące te szopki z zakończeniem roku, dniem nauczyciela itp. Co one by robiły? Szkoła dzieci to ich życie.
Byłoby co robić, ale to trzeba by o szkole nie myśleć w kategoriach dziewiętnastowiecznych.
Podobno w badaniach wyszło, że prawie 80% ludzi chce likwidacji gimnazjów.
Dobrze, że ci co kończyli siedmioletnią podstawówkę już poumierali, bo do tamtych czasów trzeba by się wracać.
„Dobro słowo od ucznia znaczy dla nauczyciela więcej niż góra kwiatów i tona słodyczy.”
Tez tak zauważyłem, dlatego moje dziecko pójdzie do szkoły z gołymi rekami (poza składkowymi kwiatkami od całej klasy na koniec szkoły i „laurką” dla wychowawcy skomponowaną przez wszystkich) i wiem, że na pewno podziękuje tym, którym chce podziękować. To musi być żenujące dla normalnego nauczyciela przyjmowanie czego innego niż podziękowań.
Nie wiem czy żenujące dla nauczyciela, ale dla uczniów na pewno, wszystko jest w porządku jeśli lubisz nauczyciela i jesteś mu wdzięczny za wkład jaki włożył w wychowanie i nauczanie, ale ilu z nas w swoim życiu dało kwiaty nauczycielowi któremu wcale nie miało się ochoty tych kwiatów wręczyć, ja pamiętam przynajmniej dwie takie sytuacje i to było dla mnie niezręczne i żenujące. Teraz faktycznie się to zmienia i nawet na wyższych uczelniach po obronie studenci też nie dają kwiatów komisji. I dobrze.
Saro,
„Teraz faktycznie się to zmienia i nawet na wyższych uczelniach po obronie studenci też nie dają kwiatów komisji. I dobrze.”
A czemu dobrze?
Co złego jest we wdzięczności?
Ja pamiętam, wraz z grupą wręczaliśmy prezent recenzentce i promotorowi i zaprosiliśmy ich na wspólny obiad.
I dla mnie było to coś pozytywnego.
Sam uczyłem studentów kilka lat (właściwie uczę do dziś), i po 3 latach nauki, jak kończyły grupy swą edukację w kolegium dostałem ze 2 czy 3 razy jakiś prezent i poszliśmy wspólnie na piwo.
Oczywiście układ jest jasny, nie przyjmuje sie prezentów w trakcie nauki ani drogich prezentów.Nie wymaga się też od nikogo prezentów
Ale kwiaty, czekoladki czy w wypadku studentów butelka jakiegoś alkoholu.
Dla mnie to zwykły miły gest.
I dla mnie gadanie, że wręczanie prezentów to łapówka czy cuś, to pitolenie jest, po prostu ludzie lubią dawać i lubią otrzymywać prezenty.
P.S. Raz prezentu nie przyjąłem, gdy grupa studentów na prywatnej uczelni chciala mi dać przed testem prezent, właściwie do dziś nie wiem w jakim celu:)
Powiedziałem im, że jak chcą, to mogą mi wręczyć po zakończeniu kursu i po egzaminie, już nie dostałem:)
Grzesiu, to nie łapówka, to napiwek.
To część procesu wychowawczego. Jeśli ktoś tego nie rozumie mogę przytoczyć konkretny przykład z życia dorosłych. W chwilach doniosłych i uroczystych kwiaty wręczane są prawie zawsze, np. otwarcie wystawy, wernisażu. W momentach przyznawania odznaczeń czy przy uroczystościach rocznicowych miejskich, wojewódzkich czy państwowych.
Przykre jest to że muszę wyjaśniać swoje zachowanie kilku niedouczonym nauczycielom. Te kwiaty dla nauczyciela, które jutro wręczy moje dziecko ma je nauczyć trudnej umiejętności odpowiedniego zachowania w różnych sytuacjach w dorosłym życiu.
Proszę sobie wpisac na youtube „podziękowanie dla nauczyciela”
W moim poprzednim wpisie załączyłem konkretny link do filmiku ale z jakichs powodów ten wpis się nie ukazał. 🙁
Dziwię się, że ktoś krytykuje ten zwyczaj. Nie chcesz – nie dajesz. Proste. Szkoła ma także wychowywać i ja zawsze pytałam moje dzieci, czy składali się na kwiaty dla nauczyciela. Innych wyrazów wdzięczności nie pochwalam. Nie jestem matką, która chociaż raz była w trójce klasowej i niestety, w klasie moich dzieci żaden rodzic NIC nie robił. Może dlatego, że to duże miasto i tutaj zwyczaje są trochę inne.
Musimy przecież nasze dzieci uczyć WDZIĘCZNOŚCI i to nie okazywanej drogimi prezentami, ale zwykłym kwiatkiem i słowem dziękuję. Moja córka miała niedawno ślub. Bardzo się wzruszyłam, gdy na weselu dostaliśmy od pary młodej kwiaty ze słowami wdzięczności. Tego trzeba uczyć od małego. Łapówki lekarzowi nigdy nie dałam, ale po operacji poszłam podziękować z kwiatami. Niestety rodzice mają coraz mniej klasy i ten swój brak wpajają dzieciom. Często im więcej kasy, tym mniej klasy.
rodzic
27 czerwca o godz. 17:35
Nie wiem czego rodzic uczy w ten sposób dziecko, jeżeli to trudna umiejętność nauczyć się uczestniczyć w rytuałach, to akademia nie wystarczy i opłatek?
Ale twoja sprawa, mam nadzieje dziecko się na taka naukę konformizmu okaże oporne.
Człowiek nie ma prawa wychowywać drugiego człowieka. Kto mu dał takie prawo?
Bóg?
Najpiękniejszy prezent zdarzyło mi się dostać w ubiegłym roku. Było to elegancko opakowane oryginalne zadanie tekstowe, prowadzące do układu równań liniowych, ze stanowiącymi doń ilustrację załączonymi pięcioma „małpkami” . Zadanie, ma się rozumieć, należało do kategorii „roztwory” i miało ładne rozwiązanie w liczbach całkowitych :-).
„Człowiek nie ma prawa wychowywać drugiego człowieka. Kto mu dał takie prawo?”
Ty to jesteś prawdziwy „ignorant”, dodałbym polski, typowy.
Boga pominąłem w cytacie, bo nie wierzę, by mu się chciało, aż tak szczegółowo zajmować ludźmi.
Ignorancie, masz dzieci? Bo jeżeli tak, to nie dziwię się, że duża część młodzieży zachowuje się tak, jak się zachowuje, skoro niektórzy rodzice nie wychowują. Pamiętaj, że wychowuje się głównie przez swój przykład.
Teraz do osoby od filmu: i co chciałeś osiągnąć? W internecie znajdziesz mnóstwo filmów z fajnymi, niesfrustrowanymi nauczycielami, którym młodzież szczerze dziękuje i których odwiedza nawet po skończeniu szkoły (patrz moje dzieci). Podejrzewam, że takiego sfrustrowanego człowieka, jak ta nauczycielka znajdziesz w każdym zawodzie. Myślę, że i ty taki jesteś. Źle ten film świadczy nie tylko o tych konkretnych nauczycielach, domagających się podziękowania 1 RÓŻĄ swoim kolegom. Widać ta młodzież nie za wiele się nauczyła przez 3 lata (zwłaszcza w domu), więc powody do frustracji są. Ale cóż się dziwić skoro niektórzy twierdzą, że nikt nie ma prawa wychowywać drugiego człowieka. Może dlatego tzw. domy starców pękają w szwach. Nigdy nie zazdroszczę nauczycielom, zwłaszcza że sama chodziłam do trudnej klasy w liceum, a i parę razy po moje dzieci do szkół jeździłam i naprawdę nie chciałabym mieć do czynienia z cudzymi dziećmi, a zwłaszcza ich rodzicami. Wolę swoją firemkę w której jestem sama sobie sterem i żeglarzem, bo chamskiego klienta mogę się pozbyć, a ucznia z klasy – nie.
@w czym problem?
Obejrzałem filmik jak „barany” się dobrze bawiły.
Po co przyszli w ostatni dzień do szkoły? Świadectwo można odebrać na wakacjach.
Hanna 27 czerwca o godz. 21:43
„Teraz do osoby od filmu: i co chciałeś osiągnąć?”
Pierwsze co zrobiem to odruchowo wpisałem „thank your teatcher” i pokazało się całkiem dużo ładnych i wzruszających piosenek dla nauczycieli, niektóre z tekstem. Pomyślałem jednak: „Co się będziesz puszył i przechwalał, że umiesz po angielsku. Z pewnością takie same albo i lepsze piosenki znajdziesz na youtube także po polsku.” No i wtedy wpisałem to czego rezulaty mogłaś sama zobaczyć.
miało być „teacher”
Jak skutecznie powstrzymać cięcia w edukacji i opiece?
Spotkanie informacyjne z przedstawicielkami Komisji Międzyzakładowej OZZ IP w Poznańskich Żłobkach.
Przez Warszawę przetacza się kolejna fala cięć w stołecznej oświacie. Rok po prywatyzacji stołówek w szkołach i przedszkolach, Biuro Edukacji Urzędu m.st. Warszawy zaleciło dyrekcji stołecznych placówek edukacyjnych ograniczenie etatów woźnych i personelu administracyjnego, skrócenie etatów nauczycieli i nauczycielek oraz zwiększenie liczebności klas szkolnych i grup przedszkolnych.
Nie tylko warszawski samorząd forsuje plany oszczędności kosztem praw
pracowniczych i jakości kształcenia – podobne działania prowadzą władze Poznania, Wrocławia, Krakowa i Częstochowy. Tym samym, koszty kryzysu finansów samorządowych są przerzucane na barki jednej z najniżej zarabiających grup zawodowych.
Działania władz wszędzie budzą opór – od spontanicznych protestów rodziców i stowarzyszeń lokalnych, aż po walkę podejmowaną przez pracownice przedszkoli, szkół i żłobków. Międzyzakładowa Komisja OZZ Inicjatywa Pracownicza działająca przy Poznańskich żłobkach od ponad roku prowadzi spór zbiorowy domagając się wyższych płac i protestując przeciwko prywatyzacji żłobków w stolicy Wielkopolski. Aktywność komisji pozwoliła na wywalczenie podwyżek wynagrodzeń dla żłobianek, uzyskania rekompensaty za pracę w nadgodzinach oraz zmusiła władze Poznania do wycofania się z prywatyzacji instytucji opieki nad dziećmi. Sukcesy te były możliwe dzięki ich determinacji i wytrwałym prowadzeniu protestu, który przybierał różne formy – od dyskusji na Komisjach i Radzie miasta, aż po blokady ruchu drogowego.
W niedzielę 30 czerwca przedstawicielki Komisji IP w Poznańskich Żłobkach opowiedzą o swojej walce, działaniach podejmowanych przez związek w ostatnim czasie i o tym, jak ich działania zmieniły sytuację w Poznaniu.
Prezentacja będzie punktem wyjścia do dyskusji nad protestami przeciwko cięciom edukacji w Warszawie – w jaki sposób możemy wykorzystać doświadczenia poznańskiej kampanii przeciwko prywatyzacji żłobków? w jaki sposób OZZ IP może prowadzić działania w sektorach edukacji i opieki? Jak skutecznie zablokować antyspołeczną politykę władz samorządowych?
Organizatorem spotkania jest Warszawska Komisja Środowiskowa
OZZ IP
Data: Niedziela, 30. czerwiec 2013, 14:00 – 17:30
Miejsce: Centrum Społeczne Syrena, Wilcza 30, Warszawa
Kontakt :501 303 351
https://www.facebook.com/events/642768089086504/
„nie dziwię się, że duża część młodzieży zachowuje się tak, jak się zachowuje, skoro niektórzy rodzice nie wychowują.”
Widzisz, uważam, że duża część młodzieży tak się zachowuje dlatego, że większość rodziców wychowuje.
A jak patrze na ludzi, to wydaje mi się, że większość lepiej by zrobiła, jakby nie wychowywała.
Wychowywanie to wpływania na drugiego człowieka, jeszcze się kształtującego ale autonomicznego przez drugiego człowieka, ukształtowanego, najczęściej w ten sam sposób jak sam był ukształtowany. Tak sztafeta pokoleń która zapewniała spokój społeczny, jak ktoś się chłopem urodził, to chłopem miał umrzeć. To go ojciec i matka wychowywali, żeby się przystosował do zginania karku przed panem, bo taki jego los a ksiądz z ambony coś pier.. lił o życiu na tym leż padole i przyszłym a jakże szczęśliwym życiu w dodatku wiecznym.
Ja to za wieczne życie, nawet jak szczęśliwe dziękuję, nie chcę się mordować, ale to dygresja.
Tradycyjny model wychowania miał wychować posłusznego względem hierarchii człowieka, hierarchia była na każdym poziomie, od domu, a w nim surowego ojca po króla.
Szkoła miała za zadanie wychować karnych żołnierzy i robotników dla przemysłu, początkowo dla chłopców oczywiście.
Ta wdzięczność, te kwiatki to element hierarchii, podporządkowania, nosi cechy hołdu składanego swojemu panu przez lennika. Nie mam czasu więcej, kawa się skończyła, ale wrócę do tematu:)
Wdzięczności należy bezwzględnie uczyć, atoli akcja sklepikarzy ma na celu WYŁĄCZNIE pielęgnację interesów branży cukierkowo-kwiatowej. Dzieci mogą przecież namalować obrazek lub przynieść polny kwiatek, gdy okolica sprzyja. Dla Matki Boskiej przynosi się też kwiaty polne i dobrodziejka jakoś się nie obraża – przypuszczam, że ciało pedagogiczne nie będzie czuło się przez to niedowartościowane.
W kategorii moralno-wychowawczej wartość prezentów ufundowanych przez rodziców jest z przeproszeniem gówienna, w kategorii społecznej promuje stwarzanie 2-klasowego społeczeństwa już w podstawówce (niech dzieci poznają radosną rzeczywistość, w której przyjdzie im żyć).
Nowy wspaniały świat!
do rodzic
Przytaczasz przykłady, których nie można porównywać, uroczystości, wernisaże, odznaczanie itp. to imprezy jednorazowe i przez to honorujące kogoś i jego dokonania. Zakończenie roku szkolnego to zwykła, powtarzalna do bólu rutyna pracy szkoły, nie widzę powodów, żeby się z tej okazji obdarowywać.