MEN wpuszcza nauczycieli w maliny
Kiedy Andre Gide odwiedził Związek Radziecki, zachęcono go do wyrażenia opinii na temat Kraju Rad. Pisarz nie dał się prosić. Napisał zatem opinię i udał się na pocztę, aby wysłać ją Stalinowi. Niestety, pani w okienku nie mogła przyjąć swobodnego tekstu, bowiem obowiązywały specjalne formularze. A na każdym formularzu musiało być napisane: „Słońce Narodu, Wielki Stalinie” i „Towarzyszu, Przywódco Świata Robotników i Chłopów” czy coś w tym stylu. Pisarz nie napisał zatem nic, więc wyszło na to, że nie zabrał głosu w sprawie jakości życia obywateli ZSRR.
Zachciało mi się wyrazić opinię na temat projektu programów nauczania. Skoro – pomyślałem – do wypowiadania się zachęca sama minister edukacji, to nie będę się opierał. Poczułem się wręcz zobowiązany przez Katarzynę Hall do wystukania za pomocą klawiatury wszystkiego, co mi się w tym projekcie nie podoba albo i podoba. Nie będę zwlekał – pomyślałem – tylko napiszę od razu. Gdy jednak zobaczyłem, że pisać można tylko na specjalnych drukach, tylko w ramach specjalnej ankiety, poczułem się jak Andre Gide w Kraju Rad. Przecież tu nikogo nie obchodzi, co ludzie myślą o projekcie zmian w edukacji. Przecież tu tylko chodzi o zebranie głosów, a następnie o pochwalenie się, ile to osób wyraziło opinię na temat projektowanych zmian. Gdy to zrozumiałem, postanowiłem nie wypełniać ankiety. Wyjdzie zatem, że nie zabrałem głosu w sprawie reformy programów nauczania.
Jakościowo ankieta jest kompletnym dnem. W taki sposób to można badać opinię konsumentów tłuszczu mlecznego. Pani minister, trochę szacunku dla nauczycieli. Chce pani wiedzieć, co myślą nauczyciele o reformie, czy też ma pani to gdzieś? Przecież pytania są tak sformułowane, aby udowodnić, że nauczyciele sami sobie zaprzeczają, że co człowiek, to inna opinia. Nawet gdyby wypowiedziało się zaledwie tysiąc osób, to i tak nie uda się z tych wypowiedzi sformułować sensownych wniosków. Wniosek ministerialnej komisji będzie bowiem tylko jeden: nauczyciele nie wiedzą, czego chcą, więc zrobimy to, co chce Katarzyna Hall i jej zespół. Po co więc badać i pieniądze na to wydawać? Fałsz, fałsz, z każdej strony fałsz. Czyli Kraj Rad w nowych szatach.
Poniżej zamieszczam ankietę, aby każdy mógł sam ocenić jej jakość.
ANKIETA
Po zapoznaniu się z przedstawionymi materiałami, zapraszamy do podzielenia się opinią z autorami projektów. Ankiety będą szczegółowo analizowane przez zespoły autorskie.
Jestem:
Uczniem
Studentem
Rodzicem
Nauczycielem
Pracownikiem poradni psychologiczno-pedagogicznej
Dyrektorem szkoły lub placówki oświatowej
Pracownikiem samorządu terytorialnego
Pracownikiem kuratorium
Pracownikiem systemu egzaminacyjnego
Egzaminatorem
Pracownikiem naukowym
Członkiem związku zawodowego nauczycieli
Osobą kształcącą nauczycieli
Osobą doskonalącą nauczycieli
Publicystą lub dziennikarzem
Twórcą lub animatorem kultury
Żadna z wymienionych możliwości
Proszę zaznaczyć przedział Pani / Pana wieku:
Do 25 lat
26-35 lat
36-45 lat
46-55 lat
56-65 lat
Powyżej 65 lat
Proszę zaznaczyć sektor miejsca pracy:
Pracuję w sektorze publicznym
Pracuję w sektorze prywatnym
Pracuję i w sektorze publicznym i w prywatnym
Obecnie nie pracuję
Czy uważa Pani / Pan, że proponowane wymagania szczegółowe:
w większości są zbyt ogólnikowe
niektóre są zbyt ogólnikowe
są odpowiednie
niektóre są zbyt szczegółowe
w większości są zbyt szczegółowe
są zbyt nierówne, niekiedy za bardzo ogólnikowe, niekiedy za bardzo szczegółowe
Jeśli sądzi Pani / Pan, że poziom szczegółowości nie jest odpowiedni, to proszę podać konkretny przykład lub przykłady.
…………………………………………………………………………….
Wymagania:
Są zdecydowanie za wysokie, żeby je zrealizować w zaplanowanym czasie
Dadzą się zrealizować, ale raczej tylko wobec zdolniejszych lub lepiej zmotywowanych uczniów
Mogą wystąpić kłopoty w przeciętnym oddziale klasowym
Dadzą się zrealizować wobec większości uczniów
Dadzą się zrealizować i zostanie jeszcze czas na indywidualną pracę z uczniami – wyrównawczą lub rozwijającą zainteresowania, zależnie od potrzeb
Są zdecydowanie za małe, powinno się od uczniów wymagać dużo więcej
Trudno powiedzieć
Jakie są mocne strony proponowanych wymagań? Prosimy o podanie konkretnych przykładów.
…………………………………………………………………………….
Jakie są słabe strony proponowanych wymagań? Prosimy o podanie konkretnych przykładów.
…………………………………………………………………………….
Tu można dopisać to, co dodatkowo Pani / Pan uważa za istotne do przekazania:
…………………………………………………………………………….
Komentarze
A to ci będzie szpas, gdy ankietę wypełni nauczyciel będący egzaminatorem, członkiem związku, wicedyrektorem, rodzicem, animatorem kultury, mający powyżej 180 cm wzrostu, lubiący naleśniki ! Niech tenże belfer napisze, że wymagania szczegółowe są zbyt nierówne, niekiedy zbyt ogólne, niekiedy zbyt szczegółowe, ale nic to, albowiem i tak dadzą się zrealizować i zostanie jeszcze czas na indywidualną pracę z uczniami – wyrównawczą lub rozwijającą zainteresowania, zależnie od potrzeb, pod warunkiem,że w budżecie gminy znajdzie się na to kaska.
Nad wynikami ankiet będzie pewnie musiało pochylić swe czoła grono powołane do zadań strategicznych – Rada Edukacji Narodowej. Bo zespoły autorskie, choćby wytrzeszczały gały jak kocur, gdy sra w sieczkę – nie uradzą. Takie sobie ankiety wymyśliły.
A mnie się wydaje, że problemem jest niechęć pani minister do dotarcia do szerokiej rzeszy nauczycieli. Bardzo nieliczna liczba wyżej wymienionych zechce „zabrać głos” wypełniając ankietę i tracąc czas na coś, co i tak nie będzie brane pod uwagę w późniejszych ustaleniach. Dla nauczyciela, który poważnie podchodzi do swej pracy i wypełnia swoje obowiązki należycie tzn. po pięciu albo sześciu godzinach lekcyjnych (niejednokrotnie bez przerw ze względu na pełnione dyżury), po trzech, czterech dalszych godzinach spędzonych na poprawianiu zeszytów, sprawdzianów, przygotowywaniu materiałów na następne lekcje (nie wspominając o wypełnianiu innych bezsensownych papierków) ankieta sformułowana w ten sposób pozostanie gdzieś w stercie papierków, których wypełnienie można odłożyć na później (czytaj – nigdy).
A może w końcu zmianami w sferze edukacyjnej zajęli by się nauczyciele z krwi i kości, czynni zawodowo, z różnych środowisk, uczący różnych przedmiotów, a nie „urzędasy”, którym ciągle coś się wydaje…
Może nie należy się poddawać tak bez walki?
Zignorować test (poziom: podstawówka, tak na marginesie), napisać to, co powinno być przekazane w ostatnim punkcie (ew. 3 ostatnich).
Hm.
Świetnie napisane! Nic dodać, nic ująć:)
Cóż, po przeczytaniu powyższej ankiety mającej „zbadać” opinie nauczycieli dotyczące wymagań, odczuwam jedynie zażenowanie. Myślę sobie tak: albo pani minister totalnie ignoruje zdanie nauczycieli, albo ich samych uważa (delikatnie mówiąc) za ignorantów.
Pani minister, więcej szacunku dla nauczycieli i jednocześnie dla siebie samej!
Nauczycielka z 25-letnim stażem w zawodzie – Lena M.
P.S. Dziekuję Panu D. Chętkowskiemu za trafne i konkretne artykuły i za to, że Pan tu jest.
Przecież ona nawet swoje znane spotkania w województwach tak organizuje żeby dyrektorzy nie mogli jej o nic zapytać.Dziennikarze tak, a nauczyciele Boże broń! Dyrektorzy mają tylko zobaczyć ministra opowiadającego o swojej(!) reformie.I tyle! Ew.(ale to już nie p.minister) opowiedzieć jak jej genialną koncepcję mozliwie dobrze wdrażać;-))))
Pan Dariusz, jak zwykle, przesadza. W trzech ostatnich punktach ankiety może sie wypowiedzieć do woli, ale zamiast wyrazić konstruktywną opinię w ankiecie (po przeczytaniu propozycji zmian) uprawia krytykanctwo na blogu.
Do tej pory MEN nie pytało nikogo o zdanie (może poza jakimiś swoimi zaufanymi ekspertami) i nikt nie protestował. Teraz, gdy coś próbuje zmienić, niektórzy głośno krzyczą, że pani minister totalnie ignoruje zdanie nauczycieli itp. Naszej grupie zawodowej bardzo trudno dogodzić. A może by tak zacząć reformę od siebie?
Belferka (ale nie ta, co wyżej)
Panie kochany, pan szybko sprawdź czy przypadkiem pan tajemnicy państwowej nie ujawniasz. Jak na dodatek ktoś z ministerstwa przeczyta, to może jeszcze pana do sądu za obrazę uczuć osobistych lub urzędnika pracującego pozwie. W końcu porównywanie do Kraju Rad to potwarz jakich mało.
Ciekawi mnie czy Belferka, która wpisała się jako druga wypełniała ankietę i czy udało się jej w pełni wyrazić swoją konstruktywną opinię. Ja w rubryce ostatniej chcąc przekazać to co uważam za istotne (a chciałam sporo uwag zapisać) ledwo zaczęłam, a już miejsce na wpis się skończyło. Dlatego przychylam się do opinii Gospodarza na temat konstrukcji ankiety i zainteresowania MEN zdaniem innych na temat reformy programowej.
Szanowni Państwo,
a może po prostu nalezy zabrać nasze dzieci ze szkoły. Edukacja to nie tylko szkoła i nauczyciel, to przede wszystkim uczeń i rodzic odpowiedzialny za wychowanie i edukację swego dziecka.
Szkoła państwowa, publiczna nie sprawdziła się przez cały okres PRL i obecnie. Rozumniej będzie zabrać dzieci ze szkół i prowadzić edukację domowa. Taniej, lepiej,mądrzej, zdrowiej i tak dalej. Wychowamy mądrych ludzi, otwartych na innych i inne kultury, bez kompleksów, z szerokimi horyzontami. Zbierzmy się razem, podziękujmy państwowej szkole (nie chce rozmawiać z rodzicami o kolejnych zmianach programowych), twórzmy domowe szkoły. Wzory są już w naszym kraju, wystarczy poczytać o edukacji domowej w internecie.
Powodzenia.
Do Gosi,
owszem, ankietę wypełniłam, i to dwukrotnie – osobno dla części wstępnej i osobno dla swojego przedmiotu (język obcy). Nie wiem, czy moja opinia jest konstruktywna, ale na pewno jest zwięzła i udało mi się przekazać to, co chciałam. Może to specyfika języków obcych, a szczególnie matury sprawia, że nabywa się umiejętność przekazania jak najwięcej treści w określonej liczbie wyrazów.
Do Anny(i innych)
O to wlaśnie chodzi autorom „reformy” – żeby ludzie(których jako tako stać na to!) zabrali dzieci ze szkól publicznych(niebezpieczne i tragiczny poziom) do szkól (wysoko)platnych!Nie przypadkiem p.Hall jest ze środowiska szkól niepublicznych i ich przedstawicelami się otacza.
Bo „nauczanie domowe” na większą skalę jest nierealne – wymaga od rodziców kompetencji i ilości czasu dostepnej b.nielicznym;-)
Myślę zresztą,że post Anny jest już, nieco zakamuflowaną, formą promocji szkól (wysoko)platnych.
A szkoly pbliczne w PRL wiele mnie nauczyly i nie wspominam ich źle….Już raczej szkoly III RP, ale to nie ich wina…
Do Belferki 2,
nie w specyfice języków obcych i sposobie przekazywania zwięzłych informacji rzecz, a w ilości zakresów edukacyjnych, na które się wypowiadamy np. I etap edukacyjny – kształcenie zintegrowane.