Jajeczko z kiełbaską
Zamarzyło mi się dzisiaj w pracy jajeczko z kiełbaską. Kiełbaska może być bezmięsna, zresztą może jej nie być wcale, natomiast jajeczkiem wypada się stuknąć z koleżanką i kolegą. Jak się człowiek nie zderzy dobrym jajeczkiem, to może się potem zderzyć bez jajeczka, czyli pokłócić, posprzeczać, a nawet wziąć za łeb. Różnie to w pracy bywa. A święta są od tego, żeby się pewnych humorów pozbyć. Najlepszym lekarstwem na rodzącą się w sercu niechęć do koleżanki czy kolegi w pracy jest wspólna konsumpcja jajeczka.
Jutro mamy radę pedagogiczną, czyli posiadówkę do wieczora. Jak nie będzie jajeczka, to nie widzę sensu, aby siedzieć przed świętami tak długo w pracy. Jak mówi przysłowie, kto szanuje święta Boże, temu Pan Bóg dopomoże. Rada pedagogiczna bez jajeczka będzie oznaczać brak szacunku dla świat. Czyli nie ma co liczyć w pracy na błogosławieństwo Boże. Zwykła harówka, do tego bez efektów, czeka nas po świętach i tyle. Do jutra jednak parę godzin zostało, więc – sugeruję komu trzeba – nie zapomnijmy o jajkach. Koniecznie poświęconych, bo przecież nie o zwykłe mi chodzi. Błogosławmy sobie nawzajem w pracy, skoro rząd nam pobłogosławić nie chce.
W tym miejscu moja bluźniercza dusza zadaje pytanie świętemu żołądkowi, czy w pracy powinno się dzień święty święcić. I tu jestem rozdarty na dwoje, co – jak twierdził św. Augustyn – staje się przyczyną niemożności osiągnięcia szczęścia przez człowieka. Z jednej strony chciałbym sobie w pracy pojeść razem z całą radą pedagogiczną i przez to jedzenie zbliżyć się do koleżanek i kolegów, bo przecież ludzie jedzący razem tworzą wspólnotę. A ludzie jedzący poświęcone jajka tworzą świętą wspólnotę. Z drugiej strony, szkoła jest miejscem pracy, a nie biesiadowania. Porządek musi być i szacunek dla etosu pracy, a nie szukanie okazji, żeby sobie poużywać. Jeśli więc jajeczka nie będzie na jutrzejszej radzie, należy to uszanować. Dlatego obiecuję nie urządzać scen z powodu braku poświęconych jajek, ale zaraz po radzie idę na kiełbaskę. Jajka już wtedy może nie być. Jak inni nie szanują świąt, to ja też ich nie będę szanował. Przykład idzie z góry.
Komentarze
😀
W Wielkim Poście nie wolno jeść jajek, a kiełbasa to szatańska okrasa.
A czy przypadkiem szkoła nie powinna byś również miejscem zsekularyzowanym? Jeśli na przykład w gronie pedagogicznym znalazłby się jakiś żyd (małą literą, bo nie o narodowość chodzi a o wyznanie), który nie uznaje świąt Wielkiej Nocy (przeczą one wyraźnie jego religii), lub buddysta (zmartwychwstanie jest obrazą dla reinkarnacji) – jak powinien się zachować?
Samo świętowanie (poza godzinami pracy, a przynajmniej poza tymi godzinami, za które płacą) jest okey, pod warunkiem, że jest fakultatywne, że nie odbywa się podczas zebrania rady pedagogicznej, do uczestnictwa w którym wszyscy nauczyciele (bez względu na religię i poglądy) są zobowiązani.
A ja powiem szczerze, nie cierpie w pracy tego dzielenia sie oplatkiem,jajeczkiem, tego przenoszenia zwyczajow swiatecznych, rodzinnych do szkoly. Owszem zyczenia tak i wystarczy. Od razu zaznaczam, ze nie kestem konfliktowa, lubie ludzi i oni mnie, ale zeby z kazdzm sie calowac i prawic jakies komunalz to nie.
Popieram Martę- żadnych jajeczek. Ani opłatków. To wszystko jest nieszczere i kłamliwe. Koleżanka koleżance podkłada świnię na każdym kroku, dyrektorka czyha na najmniejsze potknięcie pracownika, a potem obściskują się i całują. Fuj!
Pański tekst bardzo poprawił mi humor. Szczególnie ta „święta wspólnota”. Jestem zakonnikiem, właśnie wpadła mi w ręce pana książka „Z budy”, i musze stwierdzić, że z tego co pan pisze przebija się głęboka troska o człowieka. Dobry czas na refleksję, szczególnie w okresie wielkanocnym. Zresztą moje osobiste doświadczenie jest takie, że im człowiek bardziej „naznaczony” przez życie, tym Panu Bogu bliższy. Pozdrawiam serdecznie i przepraszam p. Krzysztofa, za nie zsekularyzowany wpis 🙂
Każdy projektuje sobie swoją wizję świata, i jeżeli mu z tym dobrze, to okey. Byle robił to na własny użytek i nie narzucał się ze swoją projekcją jako częścią obowiązującej wizji świata. Dlatego szkoła powinna być miejscem albo równego dialogu między rozmaitymi systemami religijnymi, albo miejscem z założenia areligijnym (co nie znaczy antyreligijnym). Ponieważ pierwszy projekt jest niezwykle trudny do realizacji, przyjęło się (a właściwie prawnie zostało uregulowane, jak mniemam) stosować ten drugi.
Ja się nie gniewam, nie ma za co przepraszać 🙂
Dlaczego w Polsce nawet nauczyciele posluguja sie tym okropnym infantylnym jezykiem, ktory doprowadza mnie do rozpaczy ? Dlaczego nie mozna jesc jajka z kielbasa. Zycze wszystkim Wesolych Swiat.
Przykro mi, ale nie rozumiem, przeciez juz skomentowalam.
Jajko to tradycja, trzeba się podzielić, ale to nie wszystko i za „jajeczko” raczej Bóg błogosławił nie będzie. Mam wrażenie jakoby wszyscy się zapomnieli, że to nie jest święto jajka i kiełbasy ale święto Zmartwychwstania i tego powinniśmy się trzymać.