Naprawianie matury
Spodziewaliśmy się zmian w formule matury i oto zmiany te zostały ogłoszone przez minister edukacji Krystynę Szumilas (zob. info). Jeszcze dwa razy uczniowie podejdą do egzaminu dojrzałości po staremu, a od 2015 r. wejdzie nowe. Cieszę się, że nie musieliśmy czekać na informacje do ostatniego dzwonka, ale dowiedzieliśmy się ponad dwa lata wcześniej. Nauczyciele i uczniowie mają czas na przygotowania.
Największa zmiana dotknęła egzamin ustny z języka polskiego. Nie będzie już prezentacji własnego tematu. Wbrew obawom nie zlikwidowano jednak matury ustnej z mowy ojczystej. Skoro tak, to mnie jako poloniście wypada zmianę chwalić. Lepszy bowiem rydz niż nic. Maturzysta będzie losował zadanie (tekst kultury plus polecenie) i po 15 minutach przygotowania wygłaszał monolog inspirowany tekstem źródłowym (10 minut). Potem krótka rozmowa z egzaminatorami na temat tej przemowy (5 minut). Szczegółów nikt jeszcze nie zna. Jedno jest tylko jasne, a mianowicie skrócenie egzaminu z 25 do 15 minut. Zmiana przyniesie więc oszczędności finansowe, gdyż budżet wyda mniej na maturę (egzaminatorzy otrzymują wynagrodzenie za czas ustawowy, a nie za faktycznie przepracowany).
Wątpię, żeby zmiana ta spodobała się nastolatkom. Młode pokolenie poznaje kulturę najczęściej za pomocą kliknięć, tymczasem egzamin wymusza pochylanie się nad tekstem. Z założenia jest to więc egzamin badający anachroniczne umiejętności. Tak to już jednak jest ze szkołą, że przygotowuje – parafrazując klasyka – armię do udziału w wojnie, która już była. Do nowych wyzwań szkoła nie przygotowuje. Zmiany w maturze pokazują, że będziemy edukować młodzież po staremu, czyli przeciw, pomimo i wbrew temu, jak rozwija się świat. Żałuję, że zamiast przestarzałej formy losowania zestawu z tekstem i poleceniem nie wprowadzono klikania i gadania o tym, co się wyklikało.
Komentarze
O tym wpisie wypowiem się dobrze. 😉 Dostarcza informacji (o maturze). Są nawet aspekty pozytywne. Coś Gospodarza, mniej lub bardziej, cieszy. Coś chwali, a coś nie. Jest krytyka. Jest i, co uważam za najistotniejsze, własna propozycja rozwiązania pewnego problemu: „Żałuję, że zamiast przestarzałej formy losowania zestawu z tekstem i poleceniem nie wprowadzono klikania i gadania o tym, co się wyklikało”. Obawiam się tylko, że nie wyrażona na serio. Ale zawsze coś.
Gospodarz napisał:
„Tak to już jednak jest ze szkołą, że przygotowuje – parafrazując klasyka – armię do udziału w wojnie, która już była.”
oraz
„Zmiany w maturze pokazują, że będziemy edukować młodzież po staremu, czyli przeciw, pomimo i wbrew temu, jak rozwija się świat.”
Analogicznie działa każda instytucja, która kieruje się wyłącznie wewnętrznymi regulaminami, a o swój materialny byt nie musi się martwić, bo ma zapewniony i zarazem stały, niezależny (albo słabo zależny) od zasług czy niepowodzeń. Świat zewnętrzny jest takiej instytucji właściwie zbędny. Po co cokolwiek zmieniać, skoro tak jak jest, jakoś jest i nie jest najgorzej?
Co innego firma, która o byt musi walczyć. Nie swoim regulaminem się kieruje, ale wskaźnikiem zysk/strata pochodzącym z zewnętrznego świata. Kto nie jest skłonny elastycznie do życzeń klientów zmieniać wewnętrznych regulaminów i organizacji pracy, ten odpada z tej gry. Firma nie zawsze może sobie pozwolić na działania motywowane misją, która jest „przeciw, pomimo i wbrew temu, jak rozwija się świat”. Najpierw musi zapewnić sobie byt. Na taką misję może pozwolić sobie instytucja państwowa, której byt zapewnia mimowolnie podatnik.
„Wątpię (…) za pomocą kliknięć (…) pochylanie się nad tekstem (…) anachroniczne umiejętności (…) edukować młodzież po staremu (…) wbrew temu, jak rozwija się świat (…) gadania o tym, co się wyklikało.”
Ja się poddaję. Nie rozumiem, nie czuję o co tu Gospodarzowi chodzi. Mam dosyć tej konwencji. Jeżeli to na serio, to lepiej gęby nie otwierać.
@w czym problem
Gospodarz wyraził się przecież jasno. Matura winna być na czasie: „napisz sms”, „dodaj 2478 znajomości na Fejsie”, „zalajkuj”. No ale matura (ustna) ma być z umiejętności mówienia. To już nie jest na czasie, to jest passe i to już nikomu nie jest potrzebne.
Tylko czemu tyle czasu to trwało i dlaczego wypróbowuje się kolejne wynalazki MEN/CKE zamiast tą kosztowną i nikomu niepotrzebną fikcję ustnej matury z polskiego zlikwidować???
Otóż to. Formuła matury ustnej szybko „wypaliła się”, bo nie ma ona żadnego znaczenia przy rekrutacji. Rewolucja Men-u jest pozorna i, jak zauważył Gospodarz, raczej obliczona (sic!) na oszczędności. Inna sprawa, że już dziś współczuję pierwszemu rocznikowi, który będzie poddany nowej procedurze egzaminowania (np: czemu uczeń ma mówić tylko 10 minut? co, jeśli jest elokwentny i ma dużo ciekawych rzeczy do powiedzenia?). I rzecz jeszcze jedna, na marginesie – podobno jednym z zadań egzaminacyjnych ma być odczytanie (interpretacja) obrazka. Zajrzałem do „nowej podstawy programowej” i takiego czegoś nie ma w wymaganiach (!) Jedynym tekstem kultury opisanym w podstawie jest tekst… Zatem – jeśli idea interpretacji obrazków (np: plakatów) wejdzie w życie, to prof. Żurek tym samym udowodni, że nie zrozumiał tekstu podstawy, który został przez niego zredagowany. A wystarczyło zostawić listę tematów, zrezygnować z sztucznej prezentacji, zachować tzw. rozmowę między komisją a uczniem dotyczącą wybranego tematu itd. itp.
wszystkie te „reformy” polskiej oświaty od 89 roku, to są zwykłe eksperymenty neoliberałów na społeczeństwie – po co to się robi, skoro wracamy powoli do punktu wyjścia? Czemu pozwoliliśmy obniżyć poziom polskiego społeczeństwa, niszcząc mu system oświaty? Czemu jako społeczeństwo jesteśmy tak słabi, tak rozbici, tak mało zorganizowani 5 lat okupacji hitelrowskiej i 45 lat komunizmu nie zrobiło tyle złego w nas ludziach, co 20 lat neoliberalnej ideologii chicago boys.
dziesięć minut na życie i twórczość Janka Muzykanta – starczy i zostanie czasu na milczenie.
Ja pieniądze wyrzucam? Za kogo mnie waszmość masz? To nie dość, że pospolituję się z chamami, żebym jeszcze za nich miał płacić? Za fawor to uważam, że im pozwalam płacić za siebie. (cyt. J.O.Zagłoba, Ogniem i mieczem) – tylko milczenie i po maturze.
Za to egzaminy na prawo jazdy nie do zdania przez przecietnego obywatela
Nie matura, lecz chenc szczera i piec kliknonc na tuitera.
Faktycznie, nie dosc ze losowanie i czytanie, to jeszcze wchodzenie na wlasnych nogach (a kuady i seguaje gdzie?) uzywajc wlasnych oczu do patrzenia (a najnowsze gogle z guglem gdzie?) i nawet naturalnie pocac sie ze strachu (ale nie przed wirtualnym supersoldzerem z cyberdzidą). I to ma byc przygotowanie do zycia w XXI wieku!?
A.L. 24 stycznia o godz. 22:50
„Za to egzaminy na prawo jazdy nie do zdania przez przecietnego obywatela”
Uniwersytecki profesor powinien wiedzieć, że pies jest zwykle pogrzebany w wysokości progu zdawalności 😉
Maturzysta Najjaśniejszej musi przeskoczyć tylko 30% a Kierowca Styczniowy A.D. 2013 – werble poproszę – 91.9%!!!
„Żeby zdać egzamin, trzeba mieć minimum 68 punktów na 74. Tadeusz Hryniewiecki z WORD we Wrocławiu zwraca uwagę, że 69 osób, które nie zdały w czwartek egzaminu w jego ośrodku, nie uzyskało bardzo złych wyników – zdobyły od 62 do 67 punktów.”
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,13292020,Pogrom_na_egzaminach_teoretycznych_na_prawo_jazdy_.html?expand=1&pId=20728594&t=1359101483700#opinion20728594
@ Michale, nie wyciągnąłeś wniosków z poprzedniego wątku…
Gospodarz pisze tam wyraźnie, że nie można mówić wprost, jak jest, gdy nie wiadomo, kto to czyta i komu czytanie posłuży i czy na pewno Gospodarzowi. Odwaga pisania w szatach czynnego na etacie belfra i pod nazwiskiem, ma swoją poetykę edukacyjną.
Więc przesyła On we wpisach, jak dookólny zraszacz ogrodowy, szerokie spektrum przekazu, zadowalające wszelakie gremia, dając świadectwo prawdzie edukacyjnej:
Jest dobrze, bo zmiany (to do władzy).
Jest źle, bo gnębią (to do uczniów-klientów).
Jest uczciwie, bo chwali wbrew własnym interesom (to do siebie)
Jest niesprawiedliwie, bo chodzi o kasę słusznie nauczycielom nadaną, a niesłusznie i podstępnie wyrywaną (to do koleżeństwa).
I jak tu nie cenić i nie lubić takich prawd uniwersalnych, sformatowanych ku oświacie w kwestii matur?
Oraz apostołów etyki, mających w sklepiku dla każdego coś miłego?
Tymczasem, zarówno te jak i poprzednie reguły egzaminu, są wynikiem, jak wszędzie w sferze publicznej, jedynie walki plemiennej szczepu naczelnych (waadza) ze szczepem parweniuszy (beneficjenci etatów) o podział łupu, w postaci pieniędzy skrępowanego w klatce właściciela zoo – czyli podatnika.
Jeśli dzisiaj, nauczyciel może nie rozumieć, na czym polega wartość kulturowa i cywilizacyjna umiejętności produkcji komunikatu paszczowego czy gałowo-paszczowego w zadanym czasie, to pora nam na drzewa (siedzieć i łupać banany, nie wisieć!)
Nieważne, czy gałąź to polonizm czy informatyka alibo religia czy chemija.
To nieważne, w zoologu drzewo nie służy do rośnięcia, a do siedzenia i rzucania w siebie bananami (dopóki się nie skończą).
Ciekawe, kto ze świata zewnętrznego kupi na to spectaclum bilet.
Ot i cała nasza lekcja z matury.
Albo Gospodarz cierpi na blogowe rozdwojenie jaźni, albo pokątnie zatrudnia niektórych, by mu do kosza robaczywe śliwki podrzucali, a przez to gawiedzi (czytaj: Szczepanowi) uciech przeróżnych dostarczali. Nadaremno.
Jest jeszcze trzecie podejście do górki pt. Matura i co zeń wynika. Mianowicie Gospodarz ironią smaczną romantyczną tudzież pospolitą się posługuje w celach – jednakowoż – identycznych!
Tłumaczę. Używając bloga, by informować i dzielić się, na ten przykład wątpliwościami, używa onego niezgodnie z instrukcją, by se z publiczności czytającej – przepraszam – jaja robić. Sadzone.
Wyjaśniam. Matura jest proceduralnie i mentalnościowo zjawiskiem opatrzonym. Zmieniać się musi, bo czasy takie. Zmiany obecne służą konstruktywnemu nabieraniu biegłości adolescentów w zakresie kompetencji tak licznych, że i podstawy nie starcza ministerstwu i wyjaśnień, by to wszystko ogarnąć.
Tymczasem zacny nasz Gospodarz zgrabnym bon motem o elektronicznych kompetencjach młodzieży i oczekiwaniach jej w tym względzie maturalnych, sprawia, że pieklić się zaczynamy ku zadowoleniu jego.
Amen.
PS
Nawet banany w związku z tym smakować przestają, a drzewa – od dziś wierzę we wszystko – korzeniami proces fotosyntezy podejmują, by gruszki w postaci śliwek rodzić na topoli.
@Spam
To wszystko jasne. 🙂
@w czym problem?
Moim zdaniem próg jest słuszny. Nie jest słuszne to, że pytania nie są jawne, jak wcześniej. W TV słyszałem komentarze: „koniec z nauką na pamięć”. A jak można przyswoić wiedzę teoretyczną jeśli nie na pamięć? To jedno. Druga kwestia: cała idea przewodnia sprawia, że ten egzamin to ni pies, ni wydra, coś na kształt świdra. Nie jest bowiem ani stricte teoretyczny ani praktyczny, ponieważ polega na puszczaniu filmików i jest krótki czas odpowiedzi. Jeśli rzeczywiście chodziło o zbliżenie do warunków na egzaminie do warunków na drodze, to może należałoby przeprowadzić egzamin pół-praktyczny, tj. z użyciem symulatora. Czyli jazda wirtualną trasą egzaminacyjną.
@Anonim
Co do ogólnej Twej oceny, to całkowicie się zgadzam. Jesteśmy tak słabi, tak rozbici, tak mało zorganizowani. Nasi przodkowie mieli odwagę walczyć z przeciwnikami uzbrojonymi w czołgi i karabiny. My ulegamy przed tłustymi urzędnikami rozpartymi w fotelach i mówimy, że nic się nie da zrobić. Kto chce podjąć z nimi „urzędową walkę” ten jest sam jak palec. Zjedzą go te grubasy. Nie ma żadnego wsparcia od rodaków. Ba! Postrzegany jest jako odszczepieniec.
Niemniej jednak nie zgadzam się z Tobą co do oceny przyczyn tego opłakanego stanu. Dlatego dla dobra wspólnego i na chwałę III Rzeczypospolitej Polskiej zamieszczam ten oto link do terminu neoliberalizm. Neoliberalizm można krytykować z dwóch stron: albo za to, że jednak dopuszcza ingerencję państwa, albo za to, że dopuszcza jej za mało. Akurat jeśli chodzi o edukację, to państwo ingeruje (w Polsce) i to mocno. Więc dlaczego krytykować akurat neoliberalizm za to, że dopuszcza tu ingerencję, skoro istnieje wiele innych nurtów w ekonomii, które domagają się ingerencji państwa na znacznie większą skalę? Bądźmy uczciwi i krytykujmy za stan oświaty tych, którzy są jemu faktycznie winni. Najlepiej z nazwiska, a nie z nazwy nurtu ideologicznego.
Jeśli chodzi Ci o szkołę chicagowską z Miltonem Friedmanem na czele, to akurat on miał pomysł na edukację zgoła inny niż reformy przeprowadzane w Polsce. On bowiem był pomysłodawcą tzw. bonu oświatowego.
Natomiast co do oceny nas, społeczeństwa, zgadzam się i ubolewam razem z Tobą.
@ Szczepanie,
a co z fotosyntezą, jeśli gałęzia tak licznemi małpy oblepione, że liści słonko nie widzi?
Żaden korzeń podatkowy tej masy nie zdzierży, każden jeden się ugnie – a jak i złamie, to z drzew deszcz złamasów* na rynek wolny spadnie.
Tyle, że kupować komu tamże już nie będzie.
Więc i na blogu, niektórym gałęzznym przetwórcom bananów w papkę edukacyjną liście życiodajne przychodzi udawać, a przezornym korzeniom drżeć i trząść tem bananowym towarzystwem ugałęzionym – zawczasu, zanim do złamania i upadku dojdzie 😉
*) Złamas wykorzenny (fractur exradicalis, Linn.) to bynajmniej nie epitet, a żyjątko zacne, spotykane w gajach bananowych. Proszę o szacunek dla przyrody i jej objawów behawioralnych 😉
Zszedłszy z drzewa na ziemię, nawet tę ziemię, warto w temacie drgawek maturalnych skonfrontować belferbloga z wnioskami poznawczymi światłych naukowców. (prof. Magdalena Fikus, prof. Tadeusz Cegielski i prof. Krzysztof Konarzewski).
Ujawniają, co i tak wiadomo, chociaż jak się zdaje, nie Gospodarzowi (dobór linku), że z prezentacji maturalnych zrezygnowano, ponieważ belfrzy nie uczestniczyli w obowiązku pracowniczym i nie przygotowywali maturzystów w zakresie zleconej programem kompetencji.
Więc maturzyści zrzynali slajdy, co wykazało, że zmiany i ministerstwo są gupie oraz wobec Narodu złośliwe, a belfrzy mają rację, żeby już lepiej było jak zawsze było, tylko płacić im za to trzeba więcej.
CBDO i z góry wiadome, w świetle wiedzy i praktyki zarządzania organizacjami patologicznymi oraz propedeutyki socjologii sabotażu narzędziowego brzytwą, nie tylko Spamowi 😉
Taki też będzie los ewentualnych dalszych wszelakich zmian kosmetyczno-kieszonkowych chorego systemu.
Polecam, lepsze niż Spam:
http://www.tok.fm/TOKFM/0,129169.html
Fotosynteza ma miejsce na co dzień w procesie dochodzenia do matury! Sam cel maturalny istotnym jest, ale pod pewnymi warunkami! Te zaproponowane w nowym rozdaniu wydają się sensowne! Syllabus jednak, by było sprawiedliwie, w ogólnych zarysach (w liczbie minimum stu wariantów pytań) winien być upubliczniony! Jasnym wszem i wobec winno być, jakie są warunki gry! Szczegóły muszą być tajne i co roku modyfikowane! (Przepraszam – CapsLock, czy cuś, mi się omsknął!)
Uważam jeszcze, że nie tylko cel w postaci gotowej kompetencji się liczy, lecz także droga. W warunkach nauczania humanistycznego to droga kształtuje charakter, umysł – i duszę też. Cel – rozumiany technicznie, a ta pokusa jest u nas najżywsza – dość prymitywnym się wydaje, gdyż o zasadzie Bildung zapomina, grożąc, że tylko pragmatyków zacnych wykształcimy, czujących pismo nosem tylko wtedy, gdy ono namacalne korzyści przynieść może.
Co do bananowców, to ja fachowców zapytam. Nie małpy, bo one żreć tylko potrafią, lecz zoologów zacnych, jak to naprawdę z liśćmi u nich bywa i w ogóle, po co są.
Bo nauczyciele od nauczania, jak tuszę. Tylko że to już chyba ustaliliśmy ;-).
Teza Konarzewskiego, że nauczyciele mieli odpowiadać za prezentacje, jest bzdurna. Wystarczy zajrzeć do pierwszego lepszego dokumentu opisującego dotychczasową maturę ustną z j. polskiego (przygotowanie prezentacji jest jego – przepraszam za słowo – obowiązkiem, jeśli zdecydował się zdawać maturę…). Były szef CKE, Konarzewski, ma/miał to do siebie, że formułuje sądy, które nijak pasują do rzeczywistości oświatowej.
@Spam
Ale autorytety i znawcy edukacji:
Prof. Fikus – biolog, organizator Festiwalu Nauki – o kontakcie ze szkołą danych brak, a Panią Profesor znam osobiście;
Prof. Cegielski – Wielki Mistrz Wielkiej Loży Narodowej (masoni), prof. historii UW (specjalność-masoni) – o kontaktach ze szkołą danych brak;
prof.Konarzewski – autor pomysłu na egzekwowaną biurokratycznie paznokciową podstawę programową (opracowaną w pół roku), szef CKE – odwołany za mobbing(czytaj poniewieranie podwładnych),osobiście(!) zmieniał finalne arkusze maturalne z różnych przedmiotów [taki się czuł nieomylny;-)] w międzyczasie zrobił się(!) koordynatorem unijnego programu CKE pt.”Bank zadań” o wartości dziesiątków milionów euro, z realną szkołą związków brak.
Te akurat osoby w tej (!)akurat kwestii mogą dać wyłącznie pokaz mniemanologii stosowanej…;-)
Co do pomocy w pisaniu prezentacji przez nauczycieli – poloniści miewają po 100 i więcej maturzystów – ile czasu mogą poświęcić jednemu? I od ilu poświęconych godzin będzie to bardziej praca nauczyciela, a mniej ucznia…;-)
@Michał
> jak można przyswoić wiedzę teoretyczną jeśli nie na pamięć?<
Akurat kierowcy(i wielu innym osobom!) tzw.wiedza teoretyczna nie jest potrzebna do recytowania tylko do wykorzystania w praktyce np. w trakcie prowadzenia samochodu. Umie prowadzić zgodnie z przepisami i zachować się w sytuacjach drogowych – znaczy jego "wiedza teoretyczna" jest OK, a jeśli nie umie, to choćby znał kodeks drogowy na pamięć co do przecinka, to i tak jest to bezużyteczne!!!
@Ula-kula
Nauczyciel powinien napisać prezentację, wygłosić ją i ocenić. Jeśli tego nie robi, to znaczy, że kradnie pieniądze podatników, dba tylko o swój etat i jest nieetyczny.
Refleksje praktyka: ucząc młodzież, muszę ją przygotować do zdania ustnej matury z polskiego. Jeżeli były badania pilotażowe (pisała o tym „Wyborcza), dlaczego zadania, które obejmowały, nie są przedmiotem konsultacji polonistycznej braci ? Znowu jesteśmy pomijani. Formuła prezentacji sprawdziła się tylko, gdy wygłaszali je ci, którzy tworzyli ją samodzielnie. Corocznie , od początku nowej matury, zasxiadając w różnych komisjach (od szkoły przy zakładzie karnym, dla dorosłych, w liceach z górnej półki i w takich budaxh, jak moja, grajacych w lidze podwórkowej) miałem niewiele możliwości prowadzenia autetnycznej rozmowy z wygłaszajacymi prezentację. Więcej wysłuchiwałem placzliwych sugestii ich wychowawców. Dlatego wniosek, by ustny egzamin był składany przed komisją złożoną z nauczycieli z innej szkoly. Nurtują mnie wątpliwości dotyczące krótkiego czasu rozmowy z maturzystą oraz, jak ma wygladać praca z tekstem (analiza, interpretacja, kontekst historyczny?). Czy w zakres pytań mogą wchodzić zagadnienia gramatyczne, podobne do nieczęsto pojawiajacych sie w dotychczasowym czytaniu ze zrozumieniem? Jakie bedą kryteria oceny, bo one przecież powinny się różnić od dotychczasowych. Oby praca z tekstem nie sprowadziła się do jego streszczenia,czyli do poziomu starszych klas podstawówki. Jedno jest pewne: korepetytorzy będą mieli raj, uczący problem: jak ogarnąć to wszystko w pogoni za uciekajacym czasem. No i chyba czeka nas weryfikacja egzaminatorów, będą szkolenia dotyczące sprawdzania elektronicznego, ci, którzy wybrali świadczenia kompensacyjne, nie będą mogli uczestniczyć w pracach OKE. Proszę o refleksje innych polonistów, może Gospodarz się wypowie również, jak problem widzi w oparciu o swoje doswiadczenia.
No tak, ktoś ubolewał (chyba Michał) nad brakiem merytorycznej dyskusji i brakiem merytoryznych komentarzy tu.
ale z czym i kim tu dyskutować.
Gekko vel Eltoro vel Spam podrzuca link do skądinąd ciekawej dyskusji, gdzie o edukacji wypowiada się 3 osoby, z tych 3 dwie nie mają nic wspólnego (ani teoretycznie ani praktycznie) z rzeczywistością szkoły.
Trzecia ma zwyczaj obarczania za wiele rzeczy nauczycieli i robi to z lubością (acz prof. Konarzewskiego lubię)
I tenże Konarzewski wypowiada opinie dwie;
1) Nauczycielom się nie chce pomagać uczniom w przygotowaniu prezentacji maturalnych i dlatego je zlikwidowano
2) Projekty w gimnazjum to fikcja.
Na potwierdzenie pierwszej tezy nie daje ani grama argumentu ni dowodu, nic.
Gekko jednak, nie wiedzieć czemu, wpada w ekscytację, bo niechęć do nauczycieli prof. Konarzewskiego łaczy się z jego niechęcia, żaden nie daje dowodów ni argumentów.
Dlaczego miałbym się przejmować więc bardziej opinią anonimowego spama czy nieanonimowego Konarzewskiego a nie np. opinią Chętkowskiego?
Oczywiście wiem, że spam dostarczy mnóstwo retorycznych pseudopopisów, dalej nie uargumentowanych.
Tezę 2 prof. Konarzewski potwierdza dowodami tzw. anegdotycznymi, więc znowu jest to jego opinia na podstawie kilku/kilkunastu/kilkudziesięciu rozmów. Więc znowu słabe i mało przekonujące.
P.S. Rozbawiło mnie porównanie prof. KOnarzewskiego, który stwierdził, że nauczyciele nic nie pomagają z tymi prezentacjami i przeciwstawił tych złych nauzycieli dobrym promotorom magisterek.
No bo wcale nie kwitnie rynek plagiatów, pisanych prac za pieniądze, promotorów,którzy mają tylu magistrantów, że nie mają czasu na czytanie prac itd
Ja np. pamietam, że pomoc mojego promotora ograniczyła sie do przyniesienia mi jednej ksiązki i jednego artykułu z „Tygodnika Powszechnego” (przez dwa lata seminarium magisterskiego)
Przepraszam za dowód z anegdoty, ale prof. Konarzewski moim retorycznym wzorem, ciekawe czy spam wpadnie w ekscytację:)
@ Ula-kula
25 stycznia o godz. 21:15
– – –
Myślę, że ten Twój stek insynuacji, ksenofobii i nienawistnych personalnych inwektyw świetnie charakteryzuje to, co na blogu z typowego „belfra” Szkoły Polskiej wyłazi.
W tej sytuacji, na miejscu Pani Profesor, zażądałbym satysfakcji, za publiczne inkryminowanie znajomości osobistej.
Kompromitujące, ale jakże edukatywne dla badaczy życia na gałęziach bananowców.
Fakt, na to drzewo nie sposób niżej spaść, więc powstrzymam się od adekwatnych a nasuwających się życzeń.
PS Do masonów zawsze należy dołączyć Żydów, aby to ulewanie kulało harmonijnie, w rytm poloneza, o nauczycielko!
@ Szczepan
25 stycznia o godz. 20:36
„Uważam jeszcze, że nie tylko cel w postaci gotowej kompetencji się liczy, lecz także droga.”
– – –
Ach, Szczepanie, wzbudziłeś mój niepokój, czy aby na gałęziach nie pokutuje obyczaj humanistyczny, znany z anegdoty.
Otóż, ugałęzieni humaniści zaprotestowali przeciwko świątecznemu oświetleniu Drzewa Poznania. Albowiem, nie można w celu oświecenia, razić lampek prądem!
Tymczasem ex definitione, kompetencja składa się także z motywacji, więc o wymuszaniu jej niegodnymi metody mowy być nie może.
Inna rzecz, że w rozgałęzionym systemie etatowania bytów zbędnych, wszystko, co działa jest podejrzane o pragmatyzm, czyli zamach na najwyższe Wartości.
A konkretnie na ostatniego banana na szczytowej gałęzi.
Wszyscy gałęziowcy mu hołdują i czczą, co gwarantuje, że żaden go nie tknie.
Z pozostałymi Twymi refleksjami, w ogólnym zarysie się zgadzam 🙂
Pozdrowienia.
@Ula-kula
Zgadzam się z Tobą. Nie musisz mi tłumaczyć. 😉 Uważam podobnie. Albo z egzaminu teoretycznego powinno się zrezygnować albo nie, a nie tworzyć egzaminy ni takie, ni owakie.
@ Grzesiu nieoceniony,
Spam pod wpływem belfrów (a nawet belferek) nie wpada, ale wisi!
Wierzaj, że Spam dwa dni ostatnie w mieście Łodzi, na ten przykład, niejedną korepetycją macał behawiory belferskie. I nie on jeden.
Żadne to usprawiedliciwnie, ale nieróbstwo, ignorancja, niekompetencja i przy tem pazerna arogancja, nie tylko publicznym etatowcom belferskim akurat właściwa.
Przykład temu wybija z góry, a przewodzi temu Głowa naszei rei publicis, czyli np. Prezydia Sejmu i Senatu.
I to jest na publicznych etatach właśnie premiowane…!
A gwoli merytorycznej dysputy, czekam, aż Ty właśnie, komu tak ona droga, zamieścisz poświadczony katalog godzin rekolekcyjnych spędzonych na przygotowaniu ucznia do maturalnej prezentacji, przez choć jednego publi-belfra.
W zamian służę PITami rynkowych korepetytorów w temacie, wskazującymi nie na nadmiar bogactwa w narodzie edukowanym, ale na bezczelne olewanie obowiązków pracowniczych przez publiczne belferstwo.
Ale nie wcześniej, niż swoje zarzuty poprzesz jakimikolwiek, poza Grzesiowym mniemaniem dowodami.
Z pocałunkami w belferski mankiecik zasyłam.
@Spam
Nie sądziłem, że kiedykolwiek napiszę: masz, Spamie, rację. Piszę: masz, Spamie, rację. W kwestii masonów i tym podobnych „argumentów”. Tylko błagam – nie uogólniaj (robisz to ciągle). Nie wszyscy nauczyciele spadają aż tak nisko, choć wielu z nich daleko do ideału.
Maturzysto!
Głośno i wyraźnie oraz tak szybko jak tylko potrafisz przeczytaj poniższy tekst. Nie musisz z niego nic rozumieć, gdyż nie ma w nim sensu. To jest test na poprawną dykcję i jak go zdasz dostaniesz się do szkoły aktorskiej bez dalszych korowodów.
Powodzenia!
stek insynuacji ksenofobii nienawistnych personalnych inwektyw charakteryzuje satysfakcji inkryminowanie kompromitujące edukatywne adekwatnych
nieróbstwo ignorancja niekompetencja arogancja etatowcom merytorycznej dysputy katalog rekolekcyjnych korepetytorów edukowanym jakimikolwiek
@grześ
Akurat Tobie nie zarzucam braku merytorycznych wypowiedzi 😉 . To co napisałeś jest merytoryczne, jak najbardziej.
Nie uważam natomiast, że argumenty, jak to określiłeś, anegdotyczne są z zasady niewłaściwe. Każdy kieruje się własnym doświadczeniem i na nim buduje swoje opinie. To bardzo dobrze, że potrafi się konkretnie wskazać znane sobie wydarzenie by uzasadnić dlaczego taki pogląd uznaje się za prawdziwy a inny nie. Jasne też jest, że ktoś inny może doświadczyć innych wydarzeń i dlatego się z danym poglądem nie zgadzać. Oczywiście, badania statystyczne byłyby lepsze niż tego typu argumenty. Mogłyby bowiem pogląd zweryfikować. Np. wskazać, że dane wydarzenie jest wyjątkowo rzadkie bądź jest normą. No ale niestety nie na wszystkie kwestie dysponujemy badaniami, więc trzeba korzystać i z innego typu argumentacji.
@Ula-kula
Chcę Ci zwrócić uwagę na to, że to KTO wypowiada dany argument powinno być w uczciwej dyskusji w ogóle nieistotne. Nieistotne czy ma tytuł profesora. Nieistotne czy ma cokolwiek wspólnego z edukacją. Nieistotne jaką ma płeć i kolor skóry. Nieistotne czy jest anonimowym użytkownikiem bloga. Nieistotne czy użyje go Spam czy ktoś inny. Liczy się argument. Sam w sobie. On podlega ocenie i krytyce. Jeśli seryjny morderca, gwałciciel i notoryczny oszust wyartykułuje z siebie twierdzenie Pitagorasa, to nie stanie się ono przez to mniej prawdziwe.
Mam kilka spostrzeżeń.
1. Studenci i bibliotekarki nie będa dorabiać na prezenrtacjach, chwała Bogu.
2. W końcu maturzysta będzie musiał coś wykrztusić od siebie – o zgrozo teraz co poniektórzy nie mają publicznego wystąpienia aż do obrony pracy mgr albo i wcale
3. Państwo znowu zaoszczędzi sobie na pewne premie…
4. Spam/gekko znów udowodni, że wszystko wina belfrów
5. Profesorowie żyją we własnym świecie tak jak metodycy, kuratorzy, wszelkie organa, metodycy i z życiem nie mają wiele wspólnego.
@Michał
To kto(!) się wypowiada w takiej dyskusji ma(!!!) znaczenie, szczególnie gdy wypowiada się swoje opinie i tylko opinie. W tym wypadku jest istotne czy dana osoba „wie” coś ze słyszenia, mniemania itd.czy też zna z osobistego (!) doświadczenia sprawy, o których mówi!!! Skądinąd ta trójka profesorów wypowiada się bez przygotowania na tematy od sasa do lasa podrzucane przez prowadzącego. Profesor biologii czy historii specjalizujący się w masonach nie mają na temat oświaty większych kompetencji niż Kowalska w kolejce do magla…;-) Nie mam nic przeciw masonom ani profesorom biologii! Konarzewski miał okazję swoje kompetencje zademonstrować w praktyce – o niektórych aferach z nim związanych(poprawianie arkuszy, mobbing pracowników etc. ) pisała nawet przychylna mu GW!
Ula-kula masz racje, a Michał nie! To tak w skrócie, rozwijać i uzasadniać nie ma potrzeby.
@Ula-kula
W swoich wypowiedziach bardzo mało się koncentrujesz na opiniach. Niemal wcale. Twoja uwaga jest na osobach. To je krytykujesz. Nie na tym polega dyskusja. Bronisz tezy jakoby argument ad personam był w porządku. A nie jest. To jest błąd. To jest chwyt nieuczciwy. Taki argument nie prowadzi bowiem ani do potwierdzenia ani do zaprzeczenia opinii, a zatem niczego do dyskusji nie wnosi (prócz negatywnych emocji). Dopisywanie wykrzykników również nie sprawia, że wypowiedź staje się bardziej wiarygodna.
@Spam
Znów mi gupio, jak nie wiem.
Oczywistą oczywistość napisałem i mam – Spam.
„Nie o to chodzi, by złapać króliczka…” – to jasne…
Tylko że w warunkach testującego pomiaru końcowego, obiektywizującego jakoby przekaz treści edukacyjnych, jest drobne, ale zasadnicze przekłamanie.
Szanowni Rozmówcy wspomnieli o nim, mimo to – przypomnę.
W liczbie dużej szkół uczy się „pod” maturę, a nie nad. Dobiera metody i style skuteczne, bo proste i zrozumiałe: uczymy tak, by wszyscy zdali. Inne sprawy są istotne o tyle, o ile wprowadzają szum w przekazie, wsadzając kij w szprychy, piasek w tryby itp. tak działającego kieratu.
Nowy pomysł egzaminacyjny na pewien czas podleczy sytuację. Na jak długi, pewności nie ma żadnej. Wszyscyśmy przyzwyczajeni do tego, by poznawać reguły gry i natychmiast je kontestować, omijać, krytykować, potępiać. Tak to działa.
Tak więc rychło powstanie rynek „nauk pomocniczych” pt. „Jak łatwo zdać maturę” (nie zdając sobie sprawy z kulturowych, literackich i estetycznych powikłań przekazu kulturowego, jego złożoności).
Poza tym sama podstawa tak została skonstruowana, by cele rozumieć nie tyle procesualnie, ile ze względu na pomiarowy skutek. To nie musi być złe, dyscyplinuje nas wszystkich, ale w zbiorze wymagań przeróżnych, znów podkreślimy paznokciem te, które łatwo opisać językiem pomiarowca-testowca, a nie żałosnego idealisty-holisty. Ten holizm egzaminacyjny po latach kluczy jednowymiarowo orientowanych, brzydko mi pachnie.
Nauczyciele naprawdę wywalczyli sobie prawo do unikania obowiązku prowadzenia prezentacji. Rozbiło to system i zamiar szybko i skutecznie. Zniszczyło całkiem mądry pomysł, który miał w zamyśle uczyć samodzielności, krytycyzmu, analizy materiału, selekcji, wybredności i – pracowitości.
Obecny pomysł, jeżeli zgodzimy się znów na to, że egzamin ustny szkoły wyższe mają w nosie, stanie się swoją parodią.
Ale to już było i na mój nos – powtórzy się – jak zwykle.
Obym się mylił.
Użytkownik zet, nowy bóg, objawił nam:
„Ula-kula masz racje, a Michał nie! To tak w skrócie, rozwijać i uzasadniać nie ma potrzeby.”
Nie ma potrzeby, czy nie potrafisz? 😉
@ Szczepan
27 stycznia o godz. 1:22
„W liczbie dużej szkół u c z y s i ę…”
– – –
No właśnie – ‚uczy się’. Nie: nauczyciele uczą, ale tak bezosobowo. To znamienne, choć spontaniczne sformułowanie 🙂
Cała taktyka belferska polega, w istocie, na kontestacji obowiązków i uzurpacji przywilejów, jak w każdym zakładzie pracy etatem podatkowym chronionym.
To jest nieuchronne, bo tak kształtuje ludzkie zachowania fałszywy system; jednak wejście do i akceptacja systemu to już wybór indywidualny drogi życiowej.
A nie losowa krzywda i przeznaczenie, jak ‚za komuny’, co nauczyciele publiczni usiłują wmówić podatnikom.
Cała ‚merytoryka’ dyskusji o zmianach trybu i treści egzaminu jest w tym wątku biciem piany.
Ponieważ abstrahuje od celu edukacji i procesu kształcenia w postaci egzaminu… dojrzałości.
Bez celu, każda droga jest równie mądra jak i głupia.
I na tym bazuje belfer-kontestacja, mgląc cel, uzasadnia każdą rzekomą krzywdę i fałszywą krytykę.
Bynajmniej, nie ma wątpliwości że cele i treści podstawy programowej NIE są znane i zrozumiałe nauczycielom. To nie leży w interesie taktyki kontestacyjnej.
UE zbadała ostatnio w Polsce pojmowanie prawa cywilizowanego przez publicznie zatrudniane środowiska prawnicze. Okazało się, że nasi prokuratorzy i sędziowie NIE mają pojęcia, na czym polega np. konflikt interesów, rzecz kluczowa w sprawności zawodowej cywilizowanych społeczeństw. Tak jest na każdym państwowo zmonopolizowanym (czytaj:regulowanym) rynku pracy w PL. To analogia do pojmowania celów i zadań pracy nauczyciela w szkole publicznej.
W sumie – programowa kontestacja treści i procesów zadań zawodowych pracowników sektora publicznego to cecha systemowa, wynikająca z jego struktury zarządczej i (konsekwentnie) selekcji
personalnej.
W takich warunkach dyskusja z beneficjentami systemu o skutecznych procesach i obiektywnych wynikach jego funkcjonowania (np. o maturach) jest jedynie karykaturą i kabaretem cywilizacji.
Pięknym tego przykładem apostolska przemowa Michała do ulewającej żółć kuli, toczącej dojrzałość etyczno-intelektualną belferstwa typową ścieżką upadku, jak czerw, całe etatowe ciało gogiczne 😉
Nb. rzekomo „nietypowi” wobec powyższych zachowań nauczyciele (@Darek), dopóki udzielają milczącego poparcia i nie reagują na tym podobne i dominujące, a poniżające ethos belferski wypowiedzi ex domo sua, popychają tym mocniej czerwia w głąb cielska i nie mają prawa twierdzić, że tusza zepsuta, ale ogon zdrowy 🙂
Pomyłka w diagnozie niestety nie zachodzi, Szczepanie, z równą pewnością podzielam za to nadzieję na pomyłkę co do niedostępności terapii 🙂
Z pozdrowieniami.
@Michał
Jeśli ktoś (np.prof.Konarzewski – pozostali się akurat w tej kwestii nie wypowiedzieli(jeszcze raz przesłuchałam audycję), więc przytaczanie przez Spama/gekko ich nazwisk na poparcie swojej tezy jest nadużyciem) twierdzi, bez podania uzasadnienia, że z prezentacji zrezygnowano z powodu lenistwa polonistów, to ma znaczenie kim on jest i z czego jest znany … Inaczej potraktuję wypowiedź „Michał ma AIDS” z ust jego lekarza(będzie wiarygodna choć nieetyczna), a inaczej z ust kogoś, kto Cię po prostu nie lubi…;-)
Mylisz argumenty z opiniami. W przypadku opinii(niepopartych uzasadnieniem) ma(!) znaczenie kto(!) je wypowiada, w przypadku argumentów (dowodów, uzasadnień) – nie!!!
Konarzewski podaje taką opinię(choć już w 2005 roku przed(!) pierwszą masową zewnętrzną maturą dyrektorzy szkół na spotkaniu z ówczesnym premierem Belką poddali uzasadnionej krytyce ten pomysł oraz dokładnie przewidzieli jak to się skończy. Ja mogę napisać, że po prostu urzędasy MEN/CKE muszą się jakąś działalnością i kreatywnością wykazywać w swoim pasożytnictwie i stąd ta zmiana…;-) Też opinia, nie gorsza niż Konarzewskiego i nawet chyba bardziej uzasadniona…;-)
Nie dziwi, że akurat odpowiedzialni za wynik „nauczyciele przewidzieli, jak się to skończy”…
Straż pożarna złożona z podpalaczy ma stuprocentową przewidywalność.
Co dowodzi, że argumenty oparte na faktach, zależą od postawy i interesów twórców faktów.
Oczywiście, nauczyciele nie mają z tym nic wspólnego; za zwiastowany przez nich samych wynik sabotażu odpowiadają masony, cykliści i szemrane Profesury, nie mówiąc o władzach okupacyjnych Republiki Zblaciarzy na publicznym uwłaszczeniu.
Oto merytum dyskusji – J23, czyli kwiat oświaty esbeckiej w całej krasie argumentacji 🙂 🙂 🙂
Czas zmienić lokal, ale przez eksmisję towarzystwa.
@S-21
Nie bronię nikogo. Nie zajmuję w ogóle stanowiska w omawianej sprawie. Wypowiadam się tu jedynie co do sposobu dyskusji.
Każda opinia, twierdzenie, teza, jakbyśmy tego nie nazwali, ma swoją wartość logiczną (np. 1 – prawda, 0 – fałsz). Argumenty, na poparcie bądź obalenie tezy, też mają swoją wartość logiczną. A ta wartość jest niezależna od osoby, która artykułuje opinię czy argument. Teza, że „Użytkownik S-21 ma AIDS” też ma wartość logiczną. Ponieważ ta wartość, dla kogoś może nie być znana (nie jest lekarzem i nie potrafi tego zweryfikować), to może wyrobić sobie pogląd na podstawie wiary w autorytet bądź niewiary w antyautorytet. Oczywiście, poleganie na autorycie, w codziennym życiu jest przydatne, znacznie ułatwia funkcjonowanie (nie trzeba się nad wszystkim zastanawiać, sprawdzać i kwestionować). Często bowiem autorytety mają rację. Jednak często nie oznacza zawsze. Nie oznacza też na każdy temat. Opinia autorytetu (czy antyautorytetu) nie przesądza ostatecznie o wartości logicznej zdania (opinii, tezy, twierdzenia, argumentu – czego sobie życzysz). Dlatego powoływanie się na autorytety czy antyautorytety nie wnosi nic do dyskusji: nie potwierdza to bowiem, ani nie zaprzecza przywoływanym tezom.
@ Michał,
w kwestii dociekania prawdy i podważenia argumentów opartych na opiniach i atrybutacji (nadawaniu im wiarygodności autorytarnej)….
Najprościej byłoby udowodnić, że nauczyciele publiczni, powszechnie, zgodnie z zadaniami za jakie się im płaci, przygotowywali maturzystów do wykonania i przeprowadzenia prezentacji egzaminacyjnych.
Wszak przygotowują ponoć „pod maturę”, haha!
Sami jednak belfrzy twierdzą, że maturzyści masowo „ściągali” prezentacje z netu.
Ergo, albo przygotowania nie było i konieczna okazała się ściąga (a także korepetycje), albo też są kompletnymi idiotami i ściągali coś, co wypracowali pod opieką belfrów.
Tropienie logiki w taktyce sabotażu ma sens tylko, jeśli zauważymy, że logiką manipulacji jest absurd rzeczowy, ale wpływowy emocjonalnie.
BTW, wgląd w systemowy stan kompetencji belfrów, a stąd wiarygodność autorytetu w tej sprawie jest nieskończenie wyższa u Spama, nie mówiąc o prof. Konarzewskim – niż kogokolwiek z anonimów trzepiących tu osobistą pianę.
Różnica polega na zakresie wglądu i dostępności aparatu poznawczego…hihi 🙂
Ale tu, to przecież tylko babla-blog, ku uciesze gawiedzi.
Pozdrowienia.
No i znowu, szanowny Szczepan pisze:
„Nauczyciele naprawdę wywalczyli sobie prawo do unikania obowiązku prowadzenia prezentacji.”
Otóż, panie Szczepanie, a może chociaż ze 3 linki, że nauczyciele walczyli o to?
Bo jakoś nie kojarzę, a interesuję się edukacją i czytam dużo z tej branży.
Bo jesli nie masz dowodów, to po co to piszesz?
Ja np. nie walczyłem o to, jest mi to zupełnie obojętne, ba, nawet jako ten zły nauczyciel doceniam wartość prezentacji i żałuję, że sam zdawałem ustna mature klasyczną, a nie przygotowywałem prezentację.
@Michał
Dla mnie profesor biologii jest autorytetem w kwestii biologii(no ostatecznie organizacji nauki w Polsce, choć tu…;-) ] Podobnie profesor historii jest autorytetem w swojej dziedzinie i tylko z niej. Prof. pseudonauki jaką jest tzw.pedagogika (czyli mniemanologia stosowana nieoparta na eksperymencie) Konarzewski wie zapewne lepiej ode mnie co i kiedy powiedział Dewey a co Komensky i jak ich zaszufladkować, ale na tym koniec…;-)
Ich twierdzenia poza specjalnością zasługują na uwagę tylko poparte dowodami i argumentami. I to one (a nie tytuł naukowy czy miejsce wypowiedzi(media))decydują o ocenie wartości(prawdziwości wypowiedzi. Dlatego mogę przyjąć, że Twój lekarz wie czy masz AIDS(to jego poletko), a pan. X już by musiał papier pokazać…;-)
Matko jedyna. To ja już głupi jestem.
Gramy – źle. Nie gramy – jeszcze gorzej.
Chcemy – źle chcemy. Się krytykujemy, oczywiście kretyńsko to robimy: z ukrytą nadzieją na bablanie i ocalenie konfitur.
Konarzewski cud miód, Chętkowski – beka dziegciu.
Zakres wglądu nam szwankuje?
No tak.
Dziękujemy za instruktaż!
@ Szczepan, tak.
Na tym polega grecka tragedia i jednocześnie komiczny dylemat beneficjentów służących każdemu opresyjnemu systemowi.
Chcą wejść i korzystać z domu uciech i jednocześnie zachować dziewictwo, krzycząc: gwałtu, rety!
Alarmują o gwałcie (kasując pobory) – śmiech na sali.
Biadają o marności poborów (za …gwałt na zawodzie) – chichot gawiedzi.
Każde wyjście jest złe, poza wyjściem z systemu.
Inaczej swą grecką tragedią wypracują nam wszystkim grecką katastrofę cywilizacyjną i ekonomiczną.
Śmiejmy się więc i blogujmy, póki nas, podatników (i Unię) stać na finansowanie tego edu-spectaclum pro publicis.
Ja mam ze wpisów nieodparte wrażenie, że Gospodarz bawi się na blogu dobrze, a przecież nam, gościom, nie życzy chyba gorzej niż sobie?
Pozdrawiam i zalecane remedium, mając na to papiery autoryteta, rekomenduję! 🙂
@ grześ
27 stycznia o godz. 19:47
– – –
Tak z ciekawości – jaka jest Twoim zdaniem ‚wartość prezentacji’?
Na czym polega iu jako ma cel fachowe przygotowanie ucznia do prezentacji?
Czy wśród Twoich lektur znalazła się także podstawa programowa?
Ja myślę, że to będzie Twoim cennym i jednoznacznie dowodowym wkładem w śledztwo pt. „dlaczego wszyscy kłamią o nauczycielstwie, skoro ja, Grześ, też mam etat nauczyciela i do prezentacji nie przygotowywałem nikogo”.
Spraw i nam, Grzesiu, przyjemną lekturę branżową, abyśmy i my nie musieli robić tego, o czym czytamy.
Ukłony w pionie nisko wypoziomowane składam u stóp Belfra Grzesia 😉
To co kto przyjmuje na wiarę, jakie autorytety uznaje a jakie nie (i w jakich sytuacjach), jakimi zasadami się kieruje w tym względzie, to jego prywatna sprawa. Każdy ma prawo uznawać autorytety jakie sobie chce. To, że różni ludzie cenią sobie różne autorytety (albo nie cenią antyautorytetów) jest naturalne. Jednak gdy dochodzi do dyskusji dwóch osób , to gdy jedna przedstawia tezę, to druga nie powinna mówić: Nie jesteś dla mnie autorytetem w tej sprawie (albo: mój autorytet twierdzi inaczej), bo (np.) masz krzywy nos. W każdym razie taki argument nie sprawia, że potwierdzona bądź podważona zostanie teza. Tą prostą prawdę próbuję Ci przekazać. 😉
Sprowadza się to do tego, że jeśli już koniecznie chcesz kogoś skompromitować i przedstawić jako antyautorytet, to pokaż słabość jego tez. To jest uczciwe. Natomiast ujawnianie słabości charakteru, niechlubnej przeszłości, problemów z prawem, etc. jest w dyskusji nieuczciwe. Jest unikaniem tez. Twierdzisz, że są słabo uargumentowane? OK. Punkt dla Ciebie.
@Michał
„Prof.”Konarzewski przedstawił sobie pod publiczkę chwytliwą(dla spama!) historyjkę bez uzasadnienia. Udowadnianie, że ona nie jest prawdziwa to dowodzenie,że się nie jest wielbłądem (dla polonistów!).
Ja twierdzę, że to Ty przy jesteś winien katastrofie smoleńskiej. A teraz udowodnij, że nie jesteś…;-)
Oczywiście, że (jak słusznie sugeruje wpis inicjalny) „naprawianie matury” jest tak naprawdę jej psuciem.
Oczywistym kłamstwem, że nauczyciele nie przygotowywali do prezentacji maturalnych.
Wystarczy sprawdzić fakty, oto jeden z setek dowodów:
„CAŁA POLSKA! Prezentacje maturalne!!! Doświadczony nauczyciel, egzaminator OKE, świetnie znający wymagania maturalne oferuje profesjonalne lekcje,pomoc w przygotowaniu prezentacji!!! włącznie z napisaniem jej od podstaw – 100 zł. POLECAM!”
http://www.korepetycjedlaciebie.pl/dla_uczniow/prezentacje-maturalne,matura
Ja też polecam, a ukradzione nauczycielom tym „naprawianiem” 100 złotych, niechby oszczercy wpłacili na równie szczytny cel.
Na przykład na 15 pensję dla etatowo ukartowanych, skoro już na tę 14-tą brakuje podatnikom Samorządnej Rzeczypospolitej.
I tyle.
@Spam(gekko)=chyba jednak Konarzewski 😉
http://wyborcza.pl/1,75478,13272678,Samobojstwo_licealisty_z_Warszawy__Czy_Stas_zabil.html
Oto w najbardziej niepublicznej z niepublicznych szkół korzystającej z bezwarunkowego wsparcia GW i mającej medialnego jak diabli dyrektora [nawet lodówkę strach otwierać bo a nóż wyskoczy;-)] Jana Wróbla czyli na Bednarskiej/Raszyńskiej zabił się uczeń. Z dawek marychy jakie podaje matka w mediach wynika, że przez ostatnie pół roku był na okrągło zaćpany. I jakoś nikt w szkole tego nie zauważył. Mimo, że kasę bierze(publiczną i rodziców!) że hej, warunki mają super, nieliczne klasy i cały personel to wg teorii spama profesjonaliści najwyższej klasy. Jakoś personel mętnie się tłumaczy.I pana dyrektora z mediów wymiotło – jakoś nie komentuje i nie analizuje…;-)
@S-21
Ei incumbit probatio, qui dicit, non qui negat 😉
Zadanie na tzw. czytanie ze zrozumieniem (dla polonisty, jak najbardziej): Jeśli gdzieś napisałem coś wbrew powyższej sentencji, proszę wskazać. 😉
@ Pan Chętkowski, Gospodarz
Re: S-21. 28 stycznia o godz. 18:29
Czy Gospodarz zareaguje na wyjątkowe chamstwo, jakim są obelżywe insynuacje niejakiego S-21 wobec koleżeństwa, posługujące się śmiercią ucznia?
Czy też „po trupach” to także typowy standard nauczycielskiej (a w tym przypadku esbeckiej) etyki?
To ciekawe studium przypadku, czym może być etyka etatowego praktyka oświaty publicznej.
Zobaczymy, tak czy siak.
@Spam
Ten system ma być opresyjny. Stawiać wymagania, określać granice, dawać możliwości realizacji swoich talentów – pod pewnymi warunkami. I być jednocześnie przyjazny, ochraniający. Ma przypominać pomyślnie rozwiązywaną na co dzień kwadraturę koła.
Ten dylemat nie jest zabawny ani śmieszny. Nie powinien być jednak tragiczny w sensie nierozstrzygalności równorzędnych racji między belfrem (szkołą) a uczniem (rodzicem).
Wtedy nie ma sensu.
@Grzegorz
Panie Grzegorzu – wywalczyli. Dosłownie. Byłem wtedy naocznym świadkiem i uczestnikiem zdarzeń – jako polonista obserwowałem to i zabierałem głos w potyczkach blogowych. Naiwnie broniłem idei matury ustnej i krytykowałem pomysł wycofania się polonistów z konsultacji. Bo pierwotnie to oni mieli prowadzić swoich uczniów. Wykazali, że nie mają na to czasu. Powinni też dostać dodatkowe wynagrodzenie. Była – tak pamiętam – ostra dyskusja tuż po wprowadzeniu nowych ustaleń, wycofywanie się ministerstwa, groźby strajku. Nie podam linków – pamięć mnie jednak nie myli.
Prezentacja była świetnym pomysłem, dopóki nie stała się najpierw elementem korepetycji a potem wulgarnego ściągania i plagiatowania.
Komisje w większości udawały, że deszczyk siąpi i nie przeszkadzały nikomu w osiągnięciu egzaminacyjnego sukcesu. Dobre szkoły z definicji dawały dobre punkty: 19 – 20. No bo jak inaczej? Tak jest od dawna. Rzadko się zdarza, by ktoś oblał ustny.
Własnymi siłami rozwalamy system, gdy nam nie pasuje. Taka jest prawda.
Ten też rozwalimy.
Panie Spamie,
zastanawiałem sie, jak zareagować, ale tak mnie Pan „zachęcił”, że zrezygnowałem. Po Pańskim komentarzu wszystko, co bym napisał, będzie za słabe.
Pozdrawiam
Gospodarz
@ Panie Gospodarzu Chętkowski
„…Po Pańskim komentarzu wszystko, co bym napisał, będzie za słabe….”
Podzielam ten pogląd ze wzajemnością, niezależnie od mojego akurat komentarza.
Jak słusznie Pan zakłada, dalszy pobyt w tej „gościnie” i towarzystwie mi nie odpowiada.
Współczuję Panu oraz i zwłaszcza – podopiecznym.
Spam.