Macierzyński zamiast Mickiewicza
Od kilku lat szukam pretekstu, aby omawiać na lekcjach wiersze Piotra Macierzyńskiego. Poezja dobra, ale boję się, że ktoś uzna mnie za porąbanego i będę miał kłopoty. Czasy takie, że najbezpieczniej jest czytać z uczniami Mickiewicza. Dzisiaj jednak dostałem przesyłkę od pani poseł Iwony Śledzińskiej- Katarasińskiej z informacją o konkursie na recenzję łódzkiej prozy i poezji. Nagrody funduje m. in. eurodeputowany Jacek Saryusz-Wolski, patronat sprawuje Małżonka Prezydenta RP Pani Anna Komorowska (zob. info).
Do regulaminu konkursu dołączono spis dzieł, aby nauczyciele i uczniowie wiedzieli, z czego wolno wybierać. Między innymi pani poseł poleciła aż trzy pozycje Piotra Macierzyńskiego (tomiki poezji „Odrzuty” z 2007, „Zbiór zadań z chemii i metafizyki” z 2009 oraz „Antologię wierszy ss-mańskich” z 2011 roku). Lepszej rekomendacji dla poety nie można sobie wymarzyć.
Wziąłem się natychmiast do przygotowywania odpowiedniej lekcji i z pierwszego tomu wybrałem następujący fragment do analizy:
popraw psi los zachęcał mnie
plakat na dworcu w Częstochowie
zaraz potem jakiś koleś nazwał mnie kurwą
bo nie chciałem mu dać papierosa
Jezus wybaczył tym co go ukrzyżowali
bo nie wiedzieli co czynią
wybaczyłem mu bo nie wiedział co mówi
fajnie jest podróżować
gdy ma się odbezpieczony pistolet
Cały wiersz można zobaczyć tutaj
Z drugiego tomu wybrałem równie atrakcyjny kawałek:
usłyszałem od niej wiele komplementów
niestety jedynie pod adresem
swojego członka
oraz taki:
podobno ponad połowa mężczyzn nie potrafi odbywać stosunku
dłużej niż przez pięć minut
oczywiście przykro mi że jestem w mniejszości
i to seksualnej
podają że aż 92% mężczyzn ma słabszego i mniejszego członka niż mogłoby mieć
ale jest na to sposób
szczegóły na www.powiekszaniepenisa.pl
gwarantują trwałe powiększenie do siedmiu centymetrów
(nietrwałe może być nawet większe)
i członka twardego jak skała
kiedy tylko zechcesz
nie podają jednak rodzaju skały
i w jaki sposób zgłaszać ewentualne reklamacjejednocześnie obliczono że 72% kobiet oszukuje partnera
i udaje orgazmczy dla kobiet które oszukują warto się aż tak starać
Cały wiersz można zobaczyć tutaj oraz tutaj
Natomiast z wierszy ss-mańskich wybrałem „List do św. Maksymiliana Kolbe”:
przyznaj stałeś ogłupiały z bólu lub strachu
i nie wiedziałeś co robisz może ktoś cię wypchnął
potknąłeś się albo sam już nie pamiętasz
jak znalazłeś się naprzeciwko esesmanasą ludzie dla których ogólny brak higieny i dostępu do książek
jest równie uciążliwy co zrywanie paznokcijeśli miałeś dość wszy i homoseksualistów
albo nie chciałeś by twoja śmierć była przypadkowa
w pełni cię rozumiem
Wpis ten nie jest żadną krytyką wierszy Piotra Macierzyńskiego. To jeden z moich ulubionych poetów. Pragnę jedynie przekazać wyrazy uznania dla Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej oraz Jacka Saryusza-Wolskiego za odwagę w propagowaniu poezji współczesnej. Gdyby nie poparcie ww. posłów, nigdy nie ośmieliłbym się omawiać tej twórczości z nastolatkami. Natomiast obecnie, po tak wyśmienitej rekomendacji, nie wypada zajmować się w szkole tylko Mickiewiczem i jemu podobną klasyką. Czas zająć się Macierzyńskim – teraz już można!
Komentarze
Gospodarzu, od lat śledzę Twojego bloga, z tezami raz się zgadzam, raz nie. I doprawdy nie rozumiem twej ironii, wszakże przecież o taką belferską wolność walczysz od lat. Czyżbyś zrezygnował ze swojego belfersko-uczniowskiego hasła: na polskim omawiajta, co chceta?!!!
@Jacenty – ja nie odebralam wpisu Gospodarza jako ironicznego, tylko absolutnie serio.
I oczywoscie jesli zdarzajace sie w wierszach Macierzynskiego wulgaryzmy czy drastyczna obrazowosc ulatwiaja dziesiejszy uczniom dostep do poezji, to dlaczego nie? To nie jest tak , ze nie slyszeli nigdy slowa na k. a wiersze pozwalaja porozmawiac, kiedy wulgaryzm jest uprawnionym zabiegiem stylistycznym czy literackim, a kiedy swiadczy jedynie o duszy wulgarnej, o ubostwie jezyka.
A co do „że najbezpieczniej jest czytać z uczniami Mickiewicza”, well… sama pamietam czasy kiedy ani Mickiewicz, ani Norwid, ani Wyspianski zbyt „bezpieczni” nie byli.
Nie znałem Macierzyńskiego. Nie jestem zachwycony, ale przeczytałem z zainteresowaniem. Taką poezję lubię najbardziej.
Proponuję, aby wprowadzono ją do gimnazjum. Gwarantuję, że wszyscy gimnazjaliści przeczytają kilkukrotnie. Nawet stwierdzą, że ich wypociny pisane na ławkach są zalążkami poezji.
Problemem będzie tylko wyplenienie cytatów z ww utworów. Będą chodzili i na cały regulator namiętnie wypowiadali słowa poety.
Jeśli wpis na blogu miał być ironiczny, to zakrawa na „robienie wody z mózgu” czytelnikom. Też odbieram tekst serio, a nie, że autor „jest za, a nawet przeciw”.
Co odróżnia poezję od nie-poezji? Czy nietypowe spostrzeżenia, skojarzenia, poglądy (lub coś co jedynie stwarza wrażenie spostrzeżenia, skojarzenia lub poglądu, bo ani w języku potocznym ani literackim nie ma logicznego sensu) wyrażone w niegramatycznych i pozbawionych interpunkcji zdaniach, rozciągniętych dowolnie na kilka linijek, są poezją?
Jeśli tak, to jest to dobry obraz naszych czasów. Czasów braku autorytetów, kpin z wartości, powszechnego braku szacunku do wszystkiego. W takich czasach nawet coś tak niechlujnego może być nazwane poezją.
Wiem z własnego doświadczenia, że zajęcia dotyczace tego typu poezji musza być bardzo dobrze przemyślane, nie mozna polegać na improwizacji. Im mniej zdyscyplinowana klasa, tym takie lekcje bardziej sie udają. Ale prowadzacy je belfer musi być „z jajem”, czyli powinien dyskretnie, a nieraz w sposób wyważony, a w razie konieczności stanowczy, panowac nad przebiegiem zajęć, np. posiadać wprawę w gaszeniu odzywek przekraczajacych granicę dobrach obyczajów. Nalezy pamietać, aby przy tym nie obrazić godności ucznia, ani swojej, oraz nierozważnymi, belferskimi wstawkami nie zepsuć klimatu tych nietypowych zajęć. Czasami było i tak, że recenzje z takich spotkań z poezją, niekoniecznie współczesną, dawali mi katecheci w pokoju nauczycielskim. Ale mi to zwisa i powiewa, jak mawiają ci, którzy walczą ze stresem. Bardzo lubię prowadzić takie lekcje poprzedzone, oczywiscie, naukowym wpisem ich tematu do dziennika.
gimnazjaliści jeszcze nie są przygotowani na jego poezję, ale próbować można, ja czasem próbuje
To się chwali! Szukanie nowych, nieodkrytych dróg!
Kiedyś Mistrzem Poetyckich Sprawności był Asnyk, wcześniej Mickiewicz; później (tak! – później: Norwid. Był jeszcze jakiś Miłosz, Grochowiak, Gałczyński, Leśmian, Bursa, Wojaczek itd.
Dziś jest np. Piotr Macierzyński!
Wy nie cofniecie życia fal!
Nic skargi nie pomogą!
A mnie się to akurat zupełnie nie podoba
Moja wczorajsza wypowiedź nie została opublikowana. Czyżby zaginęła? Powtórzę zatem z pamięci.
Jeśli wpis na blogu miał być ironiczny to zakrawa na „robienie wody z mózgu” czytelnikom. Biorę go serio, a nie, że autor „jest za, a nawet przeciw”.
Czym się różni poezja od nie-poezji? Czy nietypowe spostrzeżenia, skojarzenia lub poglądy (albo coś co tylko sprawia wrażenie spostrzeżenia, skojarzenia lub poglądu, bo ani w języku potocznym, ani literackim nie ma logicznego sensu) prezentowane w niegramatycznych i pozbawionych interpunkcji zdaniach, rozpostartych dowolnie na kilka linijek, mogą być poezją?
Jeśli tak, to jest to poezja na miarę naszych czasów. Czasów bez autorytetów i kpin z wartości. W takim razie zgodzę się, że tak niechlujne „utwory” mogą być poezją.
a ja po raz pierwszy trafiłam na tego bloga, jestem też nauczycielem. Szukałam porad, jak dobrze napisać wniosek o profesora oświaty hehehe – ciekawe efekty- dlatego mówi się „żeglowanie po Internecie”.
Poezja Macierzyńskiego mnie nie porwała- on za bardzo skupia się na swoim członku- co świadczy o pewnym męskim egocentryzmie. Zapewniam Was- mężczyzn, że kobietom wystarczają fantazje- na wasze szczęście. Nie byłam nigdy wielbicielem Mickiewicza – ale chyba zaczynam go lubić, jest bardziej wszechstronny;-)
Nadal nie wiem jak dobrze napisać ten wniosek ( o profesora)- bardziej osobiście, czy sucho i oficjalnie- może jako polonista Pan Dariusz mi podpowie.
Jeśli chodzi o ulubionych autorów to polecam faceta-który napisał tylko 2 książki – Jamesa- Three men in a boat i Three men on a Bummel. Może ktoś podpowie mi, kto w Polsce ponad 100 lat temu pisał tak śmiesznie, współcześnie i fajnie.
Panie Michale,
udało mi się odnaleźć Pańską wypowiedź. Z niewiadomych powodów maszyna wrzuciła ją w otchłań spamu.
Pozdrawiam
Gospodarz
@Dariusz Chętkowski,
Dziękuję uprzejmie. Za to niżej zamieszczam ciąg dalszy 😉
@ Helena, @Szczepan,
Jaka z tego poezja? Jakie „nieodkryte drogi”?
Który artysta malarz lepiej opanował swój warsztat: ten co zna wiele barw, odróżnia tysiące ich odcieni i potrafi je uzyskać na swych obrazach, czy ten co zna podstawowych 12 kolorów, a odcienie nie robią mu żadnej różnicy?
Na tym przykładzie proszę porównać poetycki warsztat Mickiewicza, Słowackiego i im późniejszych z ww. „poetą”. Obawiam się, że współcześni „poeci” w większości przypadków po prostu nie potrafią używać bogatszych i piękniejszych form, a przez to wiele ich utworów, nieraz pomysłowych, uzyskuje taki kształt na jaki pozwala opanowanie poetyckiego warsztatu przez autora. Gdyby autor poprawił swój warsztat, mogłyby zachwycać.
Owszem, niektóre pomysły mają się lepiej gdy są zrealizowane poprzez formy uboższe. Ważne jednak, aby to był świadomy wybór twórcy, a nie konieczność spowodowana brakami w warsztacie. Niech nikt nie tłumaczy poważnych niedostatków warsztatu tym, że to „poezja wymagająca”. To jest dopiero robienie czytelnikom wody z mózgu – przekonywanie, że do takiej „poezji” nie dorośli.
Tzw. „poezja wymagająca” do złudzenia przypomina ćwiczenia na „myślenie lateralne” proponowane przez Edwarda de Bono. Kto lubi takie „doszukiwanie się sensu w czymś co jest bez sensu” niech kupi sobie „Umysł kreatywny” tego autora, albo poszuka w internecie zagadek na myślenie lateralne. To jest wartościowa rozrywka. Czytanie i interpretowanie po swojemu „poezji współczesnej” również. Jednak znajomość jednego i drugiego może spowodować, że nie damy się nabrać, poznamy się na „poezji wymagającej” myślenia lateralnego i rozpoznamy, która rzeczywiście nas do niego skłoniła i coś z tego wywnioskowaliśmy dla własnej satysfakcji, a która nie.
Przytoczona w blogowym wpisie „poezja” ani pięknej nie ma formy, ani nie jest „wymagająca”. Jest niechlujna niczym potok internauckich komentarzy na niemoderowanym popularnym portalu informacyjnym.
upps widzę, że ja ze strony treści a Michał ze strony formy strasznie zrugaliśmy Macierzyńskiego, aż mi go żal.
„jakiś” Miłosz, czy Grochowiak brzmi głupio.. pomijając fakt, że Miłosz mnie nudzi. Je sli chodzi o warsztat i treść, to Szymborska jest dla mnie mistrzynią… przez duże „M”
Michał, warsztat to nie znajomość tysiąca odcieni barw, to umiejętność takiego łączenia tych jak chcesz 12 „podstawowych”, ( błąd, są tylko trzy kolory podstawowe) by uzyskać z góry założony efekt, o który malarzowi chodziło. Myślę, że z poezją i z każdą inną dziedziną sztuki jest tak samo.
Nie znam Macierzyńskiego (nazwisko samo w sobie ciekawe) i jego poezji, ale nie muszę, za to fragmenty przytoczone przez Gospodarza są co najmniej interesujące.
http://www.ha.art.pl/haart-w-mediach/2672-dariusz-chetkowski-o-poezji-macierzynskiego.html
tomiki autora
„…usłyszałem od niej wiele komplementów
niestety jedynie pod adresem
swojego członka…”
Niech zgadnę, tytuł wiersza:
„Kompania Nauczycielska?”
Chciałbym poinformować i sprawdzić przy okazji że moje komentarze też do spamu trafiły, jakiś problem techniczny, naprawił pan?
z życia szkoły,
niestety, też się tak stało. Przejrzałem spam (to przeogromna otchłań) i znalazłem parę wpisów – przywróciłem wszystko, co udało mi się znaleźć). Przepraszam, że tak się dzieje. To nie jest cenzura.
Pozdrawiam
Gospodarz
Piotr Macierzyński vel Maciej Rzymski (w zależności od konkursu poetyckiego)
nie przepadam, nie muszę
kto chce, niech go sobie lubi
Ja akurat znam Piotra Macierzyńskiego. Był jednym z poetów, o których pisałam pracę magisterską. Mogę przyznać,że nie jest to mistrz warsztatu. W dodatku jego teksty czasem epatują wulgarnością, ale nie mogę się zgodzić z nazywaniem go „poetą”.
Wielokrotnie spotykałam się z przeraźliwie anachronicznym i chorobliwie ciasnym definiowaniem poezji jako czegoś, co się rymuje. Podobne zażenowanie jak owa definicja wywołuje we mnie powyższy wpis i niektóre z komentarzy. W poezji, zwłaszcza tej współczesnej, nie należy przeceniać webalnego estetyzmu. Już dawno wyczerpano taką formułę. Wiersz może stać konceptem i tak jest u Macierzyńskiego. Wybrane fragmenty są nieznośnie tendencyjne i niekoniecznie reprezentatywne, łatwo dobrać inne – równie mocne i wyraziste, a przy tym niosące ze sobą myśl, nad którą warto się zatrzymać. Naturalnie nie chcę tu napisać, że każdy powinien wielbić Macierzyńskiego, bo porusza się on w obszarze estetyki, której łatwo nie trawić, jednak krzywdzące jest odmawianie mu przynaleźności do grona znaczących i interesujących współczesnych poetów. I tak, bez wątpienia jego teksty mogą otworzyć młodzieży drogę ku poezji. Nie przez wulgaryzmy czy pornografię, ale przez ironię, dowcip, dystans i odarcie tekstów z nieznośnego zadęcia i koturnowej Mickiewiczowskiej poetyki. Pewnie ów Macierzyński znalazł się na tej liście trochę przez przypadek czy inne przeoczenie co nie zmienia faktu, że może tam zrobić sporo dobrego w dziedzinie odczarowywania gęby poezji, tego skostniałego „Słowacki wielkim poetą był”, które już dawno w poezji nie funkcjonuje, natomiast niestety funkcjonuje w szkołach, skutecznie odpychając uczniów od literatury. Osobiście bardziej martwi mnie obecność na tej liście autorów, którzy nie bronią się ani warsztatem, ani estetyką, ani konceptem, generalnie pozostają w obrębie domorosłej grafomanii, posiłkującej się wzajemnym poklepywaniem po plecach w ramach różnych Kół, Kółek i Kółeczek (wzajemnej adoracji).
Na zakończenie dodam, iż moja praca dotyczyła erotyków w poezji najnowszej, a promotor zgodził się z wnioskami, że Macierzyński w tym zakresie reprezentuje w pewnej mierze współczesny romantyzm. Jak to się ma do przytoczonych we wpisie cytatów? Cóż tak samo jak mają się one do całości twórczości Macierzyńskiego- nijak.
@st.anger
„W poezji, zwłaszcza tej współczesnej, nie należy przeceniać webalnego estetyzmu. Już dawno wyczerpano taką formułę. Wiersz może stać konceptem i tak jest u Macierzyńskiego.”
Kto powiedział, że „nie należy”? Niech sobie będzie wiersz konceptem. Jeśli ów koncept można wyrazić pięknie, dbale, estetycznie, to dlaczego tak tego nie zrobić? Lepiej wyrazić go byle jak, nie przywiązując do tego wagi? Nie chodzi mi tu o to czy utwór ma być patetyczny, dowcipny, czy jeszcze inny, ale o zwykłą formę wyrazu, wręcz kulturę komunikowania pewnych myśli czytelnikowi. Proszę wybaczyć, ale w sformułowaniach typu „skostniała”, „koturnowa poezja” nie widzę niczego innego jak obrony (poprzez atak), tego, że wielu współczesnych poetów (i „poetów”) po prostu nie potrafi, ani nawet nie próbuje się nauczyć, stosować wyrafinowanych form. Na ich znajomości mogliby tylko zyskać i mieć większą swobodę wyboru przy tworzeniu.
„(…) krzywdzące jest odmawianie mu przynaleźności do grona znaczących i interesujących współczesnych poetów”
Zatem doprawdy, nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale wygląda na to, że internet przepełniony jest poezją. Nie mówię, że pan Macierzyński nie jest pomysłowy. Nie mówię, że nie potrafi sformułować żadnej oryginalnej myśli. Mówię za to, że jest nie mniej pomysłowy niż wielu anonimowych internutów nie aspirujących do miana poety i nie publikujących swoich wypowiedzi w tomikach. Proszę sobie poczytać komentarze na dowolnym popularnym niemoderowanym forum. Nie wątpię, że znajdzie się parę ciekawych konceptów, prawdopodobnie nawet przebijających twórczość ww. pana „poety”. Kto wie, może nawet odnajdzie się jakiś „poetycki” talent?
A pisząc nieco poważniej, jeśli może być tu jakakolwiek mowa o krzywdzeniu, to krzywdzące jest dla czytelników, a dla młodzieży zwłaszcza, określanie twórczości tego pana mianem poezji. Rzekoma krzywda „poety” wobec „krzywdy” polegającej na robieniu ludziom wody z mózgu, jest tu groteskowo mała. Doprawdy nie rozumiem jak można liczyć, że tego typu twórczość zbliży młodzież do poezji? Chyba trzeba uważać młodzież za idiotów. Proszę sobie wyobrazić, że ona też myśli logicznie, też jest twórcza i pomysłowa. I wyciąga wnioski. Widzi, że bełkotliwa twórczość jednego pana jest określana mianem poezji, a bełkotliwa twórczość drugiego pana jest określana mianem grafomanii. I co sobie myśli? Że tak naprawdę to nie wiadomo o co w tym chodzi. Nie wiadomo jak odróżnić co jest naprawdę wartościową poezją a co nie. Czy to zależy od czyjegoś widzimisię, że jedno to poezja a drugie grafomania? Czy od marketingu? Kurcze. Nie wiadomo. Autorytet, który miałby w dziedzinie poezji coś młodzieży wskazać, jest najczęściej nieautentyczny. Skoro bowiem ani kryterium formy się nie liczy, ani kryterium poprawności gramatycznej, ani logicznej spójności, ani estetyki, to co się liczy? Nic. Wniosek jest jeden: poezja może być wszystkim i wszystko może być poezją. Czyli poezja to tak naprawdę nic wartościowego, bo wszystko co codzienne i powszechne też nią jest. To co robisz Ty, to co robię ja i to co robił Adam Mickiewicz też. Poezją jest to co się komu spodoba aby poezją było. Młodzież dochodzi wtedy najczęściej do wniosku, że tej całej poezji nie rozumie i przyznaje sama przed sobą: albo poezja jest głupia, albo młodzież jest za głupia na poezję – co może być kolejnym szkolnym doświadczeniem, „cegiełką” w budowie poczucia niższej wartości. Nic dziwnego, że zainteresowanie poezją jest marginalne. Dlatego właśnie uważam, że krzywdzące jest nazywanie ww. twórczości poezją, bo to jest niszczenie pojęcia poezji, rozszerzenia go do granic takich, że tak naprawdę już nic nie znaczy.
Natomiast wobec poezji Słowackiego czy Mickiewicza, choć tematyka może się młodzieży wydać nieaktualna, a język archaiczny, to jednak widać perfekcyjny warsztat. Nie da się temu zaprzeczyć: nie każdy tak potrafi. Nie każdy ma tak wygimnastykowany umysł. Jest logika, jest sens, forma. To jest wartościowe. Są współcześni, którzy tak potrafią. Większość ich jednak nie jest powszechnie znana, a w swej twórczości skupia się przeważnie na dowcipkowaniu.
„(…) promotor zgodził się z wnioskami, że Macierzyński w tym zakresie reprezentuje w pewnej mierze współczesny romantyzm”
I to jest właśnie ta krzywda wyrządzana czytelnikom i poezji w ogóle. Autorytety oparte o tytuły naukowe wypowiadają takie twierdzenia i w ten sposób same sobie szkodzą. Proszę skleić kilka komentarzy z Pudelka, podpisać znanym nazwiskiem i zapytać promotora, czy to bardziej w nurcie romantyzmu czy pozytywizmu? 😉
Michale, jakże elitarnie wyobcowany, podważasz sens istnienia promotorów i korzyści, jakie współczesna poezja przynosi nauce i ekonomii.
Zwłaszcza tym (po)wyższym wartościom, wybudowanym na gruncie systemu postmodernistycznej (eheu) edukacji publicznej.
Tak, niech młodzież spójnie poznaje granice i kryteria poezji, tożsame z zakresem i poziomem kultury i ekonomi i w ogóle całej tej naszej przaśno-buraczanej cywilizacji.
Minęły czasy, gdy salon określał, kto inteligent.
Teraz świadczy o tym promocja i jej promotorzy, na piśmie i za stosowną opłatą.
I tego uczyć ma szkoła publiczna oraz tym żywić nauka swych koryfeuszy promowanych, Michale – pomnij me słowa 😉
Myślę, że warto dzieciakom pokazać, że poezja to nie tylko anachroniczny i nadęty Mickiewicz (osobiście nie lubię Mickiewicza).
Gdybym pracowała w szkole omawiałabym na zajęciach takie teksty. Kiedy byłam na praktykach, zapytałam dzieciaki, czy lubią poezję i cała klasa stwierdziła, że to nudy i „Litwo, ojczyzno moja”, i szajs. Zrobiłam im wtedy lekcję z poezji najnowszej , czytaliśmy m.in. Macierzyńskiego. Efekt? Moja klasa była w szoku, bo nie wiedzieli, że poezja to coś poza Słowackim czy Baczyńskim, że może być mocna, dowcipna, że może posługiwać się obrazami ze współczesnego życia. A kilka dni później jeden uczeń przyszedł pochwalić się, że kupił sobie płytę Świetlików i bardzo mu się podoba. No i wyszło na to, że jednak ta poezja nie jest taka fajansiarska, że ma taki wachlarz estetyk, iż można w niej znaleźć coś dla siebie.
Czy można ukrywać przed uczniami istnienie poezji najnowszej? Udawać, że poezja skończyła się na przyzwoitej i gładkiej estetycznie Szymborskiej? Wg. mnie to jest przekłamanie. Mówi się, że młodzi nie czytają, a w szkole oferuje im się literaturę, która ma nikłe szanse zachęcić ich do tego czytania, bo nie ma nic wspólnego ze światem, w którym te dzieciaki żyją. Uważam, że szkoła powinna pokazywać pełen wachlarz możliwości- od Reja po Macierzyńskiego. Tak, żeby każdy uczeń mógł znaleźć coś, co do niego przemawia.
Chciałabym podjąć dyskusję, ale mój komentarz choć go nie widzę podobno nie może zostać opublikowany, bo już opublikowany został …?
@mmm
„czytaliśmy m.in. Macierzyńskiego. Efekt? Moja klasa była w szoku, bo nie wiedzieli, że poezja (…) może być mocna, dowcipna, że może posługiwać się obrazami ze współczesnego życia.”
„Mówi się, że młodzi nie czytają, a w szkole oferuje im się literaturę, która ma nikłe szanse zachęcić ich do tego czytania, bo nie ma nic wspólnego ze światem, w którym te dzieciaki żyją.”
Zgadzam się, że oferowana w szkole literatura często jest nudna i oderwana od współczesnej rzeczywistości. Wiele treści u Mickiewicza jest nieaktualnych i napisanych archaicznym językiem, co na pewno nie jest zachęcające dla uczniów. Jednak czy szlachetne zamierzenie, jakim jest promocja czytelnictwa wśród młodzieży, ma polegać na tym aby młodzież czytała COKOLWIEK, nie ważne co, byle czytała? Analogicznie, by promować sztukę jaką jest film, można włączyć na lekcji „Świat według Kiepskich”. Czyż ten serial również nie jest „mocny, dowcipny i posługuje się obrazami ze współczesnego życia” i „ma coś wspólnego ze światem, w którym te dzieciaki żyją”?
Gdy dowiaduję się o takiej postawie nauczyciela, to utwierdzam się w przekonaniu (nie po raz pierwszy), że lekcja jest przedstawieniem jednego (często nieudolnego) aktora. Jak się okazuje, nieraz gotowego posunąć się nawet do prezentowania treści niemal pornograficznych, by zyskać poklask młodej publiczności. Zapewne gotowego również usprawiedliwić swe postępowanie tym, że „to dla ich dobra”.
Owszem, można w szkole pokazać, że takie to, a takie twory są i niektórzy to lubią. I tylko tyle. Dlaczego? Bo żeby kwestionować jakieś wartości, trzeba mieć uzasadnienie, np. zaproponować lepsze. Nic by nie przyniosło Einsteinowi samo kwestionowanie Newtona. Mickiewicz i Słowacki też kwestionowali poezję, którą zastali (a jednocześnie nie przeszkadzało to temu, że Słowacki za wzór stawiał sobie Kochanowskiego). Tylko, że oni znali formy, które odrzucali, a w zamian proponowali również coś wartościowego.
A co proponuje współczesna poezja? Brak szacunku do gramatyki, ignorowanie wymiaru estetycznego, brak logiki. A co w zamian? Nic.
W ww. „wierszu” ‚podmiot liryczny’ powątpiewa w szlachetność i wartość Św. Maksymiliana Kolbe. W imię czego? W imię jakich wartości? Żadnych. Kwestionowanie dla kwestionowania. Dekadencja. Sodoma i gomora.
😉
Michale, nijak się z tobą nie zgadzam. Niestety nadal nie mogę zamieścić uzasadnienia. Jakaś cenzura czy co?
Napiszę więc tylko, że popadasz Pan w absurd nie dostrzegając różnicy między poezją najnowszą i podrzędnymi sitcomami. A z tym ,że forma jest wyznacznikiem poezji nie da się zgodzić. Forma, drogi Panie to jedynie skorupa- wyrób rzemieślnika słowa. Poezja nie ogranicza się do rzemiosła. Oj, zdecydowanie nie.
A to, że do Pana nie przemawia estetyka współczesnej poezji, że Pan nie jest z nią kompatybilny, że nic Pan nie może z niej wyczytać, że jej Pan nie czuje, nie znaczy, że jest ona bezwartościowa. Czemu? Ano z prostego powodu- nie jest Pan ani pępkiem świata, ani odzwierciedleniem wrażliwości wszystkich pozostałych odbiorców literatury. Do mnie np. nie specjalnie przemawia Szymborska, ale nie oznacza to, że będę negowała wartość jej twórczości i odmawiała jej tego, co się jej należy. Przemawia do mnie natomiast Macierzyński. Nie zawsze, nie każdym tekstem, ale zdarza mu się. I co mi Pan na to odpowie? Że świadczy to o tym, iż Pan jesteś inteligent, a ja idiotka?
Ps. Co do tekstu o Kolbe- dobry przyczynek do bardzo nie na rękę rozważań. Sądząc po tym, co Pan pisze, nie sądzę, by Pan go zrozumiał, bo on proponuje zamiast różowych baloników heroizmu nagą, życiową prawdę.
*niespecjalnie
@st.anger
Droga Pani. Jeśli chce Pani rzeczywiście podjąć kulturalną dyskusję ze mną, to przede wszystkim oczekiwałbym, że odpowie Pani na zadane pytania. Doradzam również mniej emocji. Jaśniej się wtedy myśli. 😉
„Napiszę więc tylko, że popadasz Pan w absurd nie dostrzegając różnicy między poezją najnowszą i podrzędnymi sitcomami.”
Czy nie za łatwo przychodzi Pani określanie „Świata według Kiepskich” podrzędnym sitcomem? 😉 Skoro odnosi się Pani do wypowiedzi, którą skierowałem do @mmm, to proszę odpowiedzieć na pytanie, które tam zawarłem: Czyż ten serial również nie jest ?mocny, dowcipny i posługuje się obrazami ze współczesnego życia? i ?ma coś wspólnego ze światem, w którym te dzieciaki żyją?? Od @mmm dotychczas nie dowiedziałem się co poezja współczesna („poezja” pana Macierzyńskiego w szczególności) ma do zaoferowania więcej niż ów „podrzędny sitcom”. Może Pani wie? 😉
„A z tym ,że forma jest wyznacznikiem poezji nie da się zgodzić.”
A napisałem tak gdzieś?
„A to, że do Pana nie przemawia estetyka współczesnej poezji, że Pan nie jest z nią kompatybilny, że nic Pan nie może z niej wyczytać, że jej Pan nie czuje, nie znaczy, że jest ona bezwartościowa.”
Skąd Pani to wszystko o mnie wie? Jeśli chce Pani dyskutować, proszę odnosić się do tego co rzeczywiście napisałem, a nie przypisywać mi wytwory własnej wyobraźni. Tak się składa, że są utwory poezji współczesnej, które cenię, w tym np. autorstwa Zbigniewa Herberta.
Skoro stwierdza Pani, że współczesna poezja nie jest bezwartościowa, to proszę napisać jaką ma wartość. Proszę nazwać tą wartość. Polskimi słowami, wymienić wartości, które niesie „poezja” z powyższego wpisu. Dokładnie się przyjrzyjmy i oceńmy. Samo stwierdzenie, że coś jest „dobre”, „wartościowe” nie wystarcza mi. Jak już się dowiemy co to za wartości, to będziemy mogli stwierdzić czy „podrzędny sitcom” też je dostarcza, czy nie.
„(…) nie jest Pan ani pępkiem świata, ani odzwierciedleniem wrażliwości wszystkich pozostałych odbiorców literatury.”
Wielbłądem ani motylkiem też nie jestem. I Pani też nie. 😉
Dlaczego nie odpowiedziała Pani na moje wcześniej postawione pytanie: „Niech sobie będzie wiersz konceptem. Jeśli ów koncept można wyrazić pięknie, dbale, estetycznie, to dlaczego tak tego nie zrobić?” Unikając odpowiedzi, utwierdza mnie Pani w tym, że rezygnacja współczesnych poetów (i „poetów”) z estetycznych form wynika z nieumiejętności i braków w poetyckim warsztacie.
„Przemawia do mnie natomiast Macierzyński. Nie zawsze, nie każdym tekstem, ale zdarza mu się. I co mi Pan na to odpowie? Że świadczy to o tym, iż Pan jesteś inteligent, a ja idiotka?”
Dla mnie, to może Pani się zachwycać czymkolwiek. Nawet plama na obrusie może do Pani „przemawiać”. Nic mi do tego.
Gdy człowiek inteligentny zachwyca się plamą na obrusie, bo dostrzegł w niej np. zabawny kształt przypominający coś, to z reguły potrafi drugiemu inteligentnemu człowiekowi wskazać ten kształt i opisać, tak by ten zrozumiał o co temu pierwszemu chodzi i co go zachwyca. Ten drugi, być może, również się zachwyci (to już rzecz jego gustu). Grunt by zrozumiał. Później ten drugi może wyjaśnić pierwszemu, jak on wcześniej postrzegał ową plamę i tak to mogą sobie o plamie na obrusie dyskutować. Natomiast w poezji współczesnej często jest tak, że jeden niby się czymś zachwyca, ale nie potrafi temu drugiemu za nic wyjaśnić czym. I tu są różne możliwości: albo ten pierwszy udaje, że cokolwiek dostrzega, albo źle tłumaczy, albo uroił sobie i próbuje wskazać coś czego w ogóle nie ma. Jednak najprościej jest powiedzieć, że to ten drugi jest, pisząc delikatnie, „niewrażliwy na poezję”, ?nie czuje jej?, ?nie potrafi nic z niej wyczytać? itp. . Wtedy ten pierwszy może czuć się zwolniony z wyjaśnień (często własnych urojeń), bo przecież szkoda czasu dla kogoś ?ślepego na poetyckie piękno?. Gospodarz o twórczości p. Macierzyńskiego napisał, że to „poezja dobra”, @zet, że „interesująca”, @stary, że „TAKĄ poezję lubi najbardziej”. Autorzy tych wypowiedzi zechcieli zachować w tajemnicy co takiego dobrego i interesującego zaobserwowali. Niech im będzie. Ja pozwolę sobie twierdzić, że w tej twórczości nie ma absolutnie nic bardziej wartościowego niż w internauckich komentarzach na niemoderowanych popularnych forach.
„Ps. Co do tekstu o Kolbe- dobry przyczynek do bardzo nie na rękę rozważań. Sądząc po tym, co Pan pisze, nie sądzę, by Pan go zrozumiał, bo on proponuje zamiast różowych baloników heroizmu nagą, życiową prawdę.”
Doprawdy wierzy Pani, że tu chodzi o prawdę? Bo mnie się coś wydaje, że jest to jedynie przedstawienie nietypowego – jak to Pani ładnie ujęła – konceptu. Zresztą konceptu, który może być właśnie tylko jako niezobowiązujący koncept podany, bo biorąc sprawę serio, nikt dziś nie sprawdzi i nie udowodni jak było naprawdę. Można wierzyć w wersję taką lub inną. Uznaje Pani kompetencje Pana Macierzyńskiego w opisanej sprawie? Jest dla Pani autorytetem? W imię czego więc taki koncept? Tak jak napisałem: w imię zakwestionowania szlachetności Św. Maksymiliana Kolbe dla samego zakwestionowania. Autor nie proponuje tu nic w zamian. Nic wartościowego. Żadnej „nagiej, życiowej prawdy”, bo jakie on może mieć pojęcie o tym co się naprawdę wydarzyło? Jeśli coś proponuje, to wydumane (i bezpodstawne) przypuszczenie: „mogło tak być”. Nic więcej. I to ma być wartościowe przesłanie jego „poezji”?
Na Pańskie pytania odpowiedziałam w poście, który dziwnym trafem nie daje się opublikować. Co do emocji to raz jeszcze proszę nie stosować Pudelkowych chwytów i nie starać się grać stereotypem „mężczyzna= intelekt, kobieta= emocjonalne rozedrgania”, bo jak już wspominałam niespecjalnie mnie takie manipulacje bawią.
Generalnie mając na uwadze to, że Pańskim głównym argumentem jest dążenie do deprecjacji mnie jako interlokutora, a istotą poezji jest dla Pana forma, nie widzę ani sensu, ani potrzeby dyskusji z Panem. Może gdyby Pan zaczął rozmawiać rzeczowo zamiast w koślawej ironii starać się mnie obrażać, byłabym skłonna traktować Pana poważniej. Póki co zostawiam Pana z Pańskimi przesądami.
Ps. I tak uważam Macierzyńskiego za taki sam autorytet za jaki uważam Słowackiego czy Mickiewicza. I za większy autorytet niż Jan Paweł II czy Jola Rutowicz (tak dla jasności).
Ciekawe, czy usprawiedliwiona świętym gniewem bzdura może mieć płeć i na tej podstawie równouprawniać się w słuszności – swą krzywdą?
Czysta poezja psychomanipulacji 😉
Michale, pozdrawiam i dziękuję za odświeżające rozumem posty 🙂
@st.anger
„Na Pańskie pytania odpowiedziałam w poście, który dziwnym trafem nie daje się opublikować.”
Proszę spróbować zamieścić go np. usuwając dowolną kropkę lub przecinek. Maszyna powinna wziąć to wtedy za inny tekst niż już podany i przekazać do moderacji. Może to pomoże.
Co do pozostałej części wypowiedzi: deprecjonuję Panią? Gram stereotypem? Stosuję pudelkowe chwyty? Staram się Panią obrazić? Niebywałe. Jestem zaskoczony. Nie jest Pani ciut przewrażliwiona? Nie wyczytuje Pani między wierszami zbyt wiele? 😉 Zapewniam Panią zupełnie serio: Pani twórczość na tym blogu jest 1000 razy lepsza od twórczości ww. „poety”. Gdyby było inaczej, nie podejmowałbym z Panią dyskusji. Wykluczone również, abym chciał Panią obrazić. Wielka szkoda, że pod pozorem rzekomej obrazy nie ujawni Pani wybitnych argumentów miażdżących w pył moje przesądy. 😉 Liczyłem, że poezja współczesna wreszcie stanie się mniej mistyczna i odsłoni swą wartość, którą dostrzegają jedynie ci nieliczni wrażliwi na jej piękno. Niestety, to jeszcze nie ten moment. 😉
@Spam
Dziękuję i pozdrawiam również.
Tak sobie wracam do ww. wpisu na belferblogu, czytam co napisał Gospodarz i oto co znajduję:
„Wpis ten nie jest żadną krytyką wierszy Piotra Macierzyńskiego. To jeden z moich ulubionych poetów.”
Tego fragmentu w pierwotnie opublikowanej wersji (na dzień 05.11.2012r.) na pewno nie było. Nigdzie nie widzę informacji o tym, że wpis był modyfikowany i kiedy (ani jak). Jak rozumiem, autor wziął sobie do serca to, że niektórzy czytelnicy nie byli do końca pewni czy tekst (pierwotny) jest napisany na serio czy miał być ironiczny (sam do takich należałem, np. Jacenty odebrał tekst jako ironię, a Helena, że jest serio ) i postanowił napisać wprost jak miało być. I bardzo dobrze! Z tym, że teraz wyszło… niestety jeszcze gorsze robienie wody z mózgu czytelnikom i komentatorom belferbloga.
Proszę sobie wyobrazić, że za 10 lat, po odebraniu przez p. Macierzyńskiego literackiej Nagrody Nobla, cała rzesza internautów wyszukuje o nim informacji i trafia na niniejszego bloga. Czytają i co sobie pomyślą? Że komentarze pisali jacyś idioci, którzy po lekturze prostego tekstu musieli między sobą dyskutować kto odebrał tekst jako ironię a kto wziął go serio.
Ja rozumiem, że oprócz Gospodarza, niemal wszyscy wypowiadamy się tu anonimowo i nie należy wszystkiego co się tu dzieje brać śmiertelnie serio. Jednak skoro coś co czytelnik komentował wczoraj, dziś może zostać skasowane i zmienione, to łatwo zrobić z niego kretyna. Tego typu sytuacje powodują, że niniejszego bloga już w ogóle nie można brać poważnie. Nasuwają też niestety skojarzenia z treścią książki „Rok 1984”.
Szkoda, że Gospodarz nie podmienił „poezji” na coś wybitnego, albo, że nie przyznał się do ironii (a jednak był we mnie cień nadziei, że to ironia 😉 ).
Jeśli to,co pisze Macierzyński nazywane jest poezją,to znaczy,że ja nie wiem co to jest poezja…Co do pana Macierzyńskiego to znam go osobiście z konkursów poetyckich.Kilka razy byłam świadkiem,jak bezczelnie traktował innych poetów,wyśmiewał.Macierzyński to przede wszystkim,, krytyk literacki”.Według niego samego tylko on i jeszcze zaledwie kilku innych to poeci,reszta to głupcy,którzy nigdzie nie powinni pokazywać się ze swoimi wypocinami.Jedyne czego nie mogę odmówić wierszom Macierzyńskiego,to tego,że są w wulgaryzm ubrane jego własną prawdą.
Pozdrawiam wszystkich,kochających poezję i piszących z potrzeby serca.
@poetka
Jejku! A ja liczę na to, że autor tej twórczości to człowiek z ogromnym dystansem do niej, który odbiera wszelkie nagrody „poetyckie” skoro je dostaje, ale po cichu śmieje się z tych co mu je dają i wydają tomiki jego „poezji”. 😉 Chyba, że też robią to dla jaj. 😉 Wprost trudno uwierzyć, że miałoby to być na poważnie. Byłby to dla współczesnej poezji regres większy niż można by przypuszczać.
Postanowiłam wypowiedzieć się oficjalnie,ponieważ nie wstydzę się tego co myślę.Mam w domu trzy tomiki Piotra Macierzyńskiego i był czas,że sięgałam do nich.Jego wiersze czyta się lekko,choć często są wulgarne,to autorowi nie brak oczytania i inteligencji.Mam córkę w wieku gimnazjalnym i nie dałabym jej tych wierszy do przeczytania.Według mnie niewłaściwym byłoby wprowadzenie do gimnazjum tej poezji.Pewnie,że spodobałaby się ona wielu uczniom,ale czy o to chodzi,abyśmy z każdej możliwej strony podsuwali jej to czego i tak jest w nadmiarze?Co się uczniom najbardziej spodoba,to oczywiste,czy jednak to prawdziwa poezja?Myślałam,że ona zawsze będzie ujmowała swym pięknem i delikatnością.Jednak żyjemy w takich czasach,że przekłada się to niestety i na poezję.W końcu przecież poeta pisze o tym co dzieje się nie tylko w nim,ale i dookoła. Ja również piszę wiersze i osobiście znam Piotra.Mnie również nie podoba się to jak potrafi potraktować innych poetów.Z moich wierszy również się śmieje i twierdzi,że nie powinnam ich wydawać.Taką opinię ma o wielu poetach,więc cóż;)Zawsze znajdą się osoby,które skrytykują to,co inni polubią.Kocham pisać i robię to,bo to jest cudne.W przeciwieństwie do Piotra mam ten luz,który pozwala mi spokojnie czekać na konkursach na werdykt jury.Jak sam przyznaje on głownie dla wygranej przyjeżdża
na konkursy.Na naszym ostatnim spotkaniu na zgierskim konkursie Piotr zaproponował mi,że napisze o mnie felieton,bo chce się wypowiedzieć na temat poetów mnie podobnych,tzn,takich,którzy nie wiadomo po co wydają wiersze,skoro nie mają ani jednego dobrego.No cóż krytyk z niego to zapewne jest i to bezpośredni.Jeśli kiedykolwiek nastaną czasy kiedy Macierzyński ceniony będzie jak dziś Mickiewicz,to choć wierzę w reinkarnację nie chcę się narodzić ponownie;)Pozdrawiam Piotra,bo lubię z nim dyskutować i obserwować jego zachowanie.Mam nadzieję,że przyłączy się do dyskusji.:)Państwa zapraszam na moją stronę internetową,choć taka marna ze mnie poetka.
13 listopada o godz. 18.30 serdecznie zapraszam do pubu Łódź Kaliska na łódzką premierę tomiku Piotra Macierzyńskiego pt. „kwik”. Będzie okazja skonfrontować swoje opinie z ich obiektem.
Szanowny Panie,
Serdecznie zapraszamy na łódzką premierę najnowszego tomiku „kwik” Piotra Macierzyńskiego w dniu 13 listopada 2013 roku o godz. 18:30 do Klubu Łódź Kaliska przy ul. Piotrkowskiej 102. Spotkanie z autorem poprowadzi Aneta Bryzek.
Pozdrawiamy,
Fundacja Korporacja Ha!art
Podczas wspomnianego wyżej wieczorku poetyckiego zachęcamy serdecznie do wzięcia udziału w dyskusji z poetą i jeśli uzna Pan za stosowne, proszę w naszym imieniu zaprosić na spotkanie także młodzież, którą Pan uczy.
Opis wydarzenia można znaleźć pod linkiem:
https://www.facebook.com/events/214037125434078/?fref=ts
Uszanowanie,
Korporacja Ha!art
@Fundacja Korporacja Ha!art,
bardzo dziękuję za zaproszenie. Przekażę informację uczniom.
Pozdrawiam
Gospodarz