Śmierć pod znakiem zapytania

Na stronie mojej szkoły pojawiła się informacja, że zmarł nasz Kolega i wieloletni nauczyciel XXI LO w Łodzi – Paweł Ciupiński (zob. info). Wiedzieliśmy, że choruje, ale ufaliśmy, iż najgorsze nie przyjdzie tak prędko. Ja chociażby wyobrażałem sobie, że jak ktoś przeżyje Dzień Zmarłych, to przynajmniej do Bożego Narodzenia śmierć powinna się go nie imać. Moje przesądy na nic się zdały.

Rzadko się zdarza człowiek, którego lubią wszyscy. Dzisiaj w liceum podkreślaliśmy tę niezwykłą cechę naszego Kolegi. Był osobą powszechnie lubianą i cenioną. A przecież szkoła to miejsce, gdzie bardzo łatwo o konflikty. Ja sam w kółko mam z kimś na pieńku, różne osoby się na mnie boczą, to normalne w pracy nauczyciela. Z Pawłem było inaczej. Gdy jakiś wychowawca nie dawał sobie rady z klasą i zwyczajnie miał jej dość, co w oficjalnym języku nosi nazwę „wyczerpania wszystkich możliwości pedagogicznego oddziaływania”, wtedy do akcji wkraczał prof. Ciupiński i przejmował trudną klasę. Okazywało się, że żadne środki pedagogiczne nie zostały wyczerpane, gdyż profesor oddziaływał na uczniów na sto różnych sposób i wszyscy chodzili jak w zegarku. Taki nauczyciel to dla szkoły skarb.

Minęły zaledwie dwa lata, odkąd Paweł Ciupiński przestał uczyć, a już klasy go nie znają. Niestety, trzyletnie liceum powoduje, że pamięć o nauczycielu, nawet tak doskonałym, trwa krótko. Uczniowie zapewne obserwowali dzisiaj ze zdumieniem, co się dzieje w szkole, gdyż wszyscy nauczyciele przeżywali tę śmierć na swój sposób, niektórzy bardzo mocno. Mną też nieźle tąpnęło i mogłem wydawać się dziwny. Przypomniały mi się wycieczki, które razem odbyliśmy, dyskusje o literaturze (był nauczycielem wychowania fizycznego, a rozmawiał ze mną jak polonista z polonistą), o sztuce kaligrafowania (był jedynym w szkole nauczycielem biegłym w tej dziedzinie), o sporcie, miłości, przygodach, podróżach i o tym wszystkim, co stanowi esencję życia. Jechać z nim na wycieczkę klasową znaczyło nie mieć problemów z uczniami. Kto pracuje w szkolnictwie, ten wie, iż do tego potrzeba nieraz cudu. Jest mi niezmiernie żal, że cudu zabrakło teraz i że Paweł nie wymknął się chorobie.