Wigilijna edukacja
Emeryci gościli w szkole. Czasem przychodzą pojedynczo, ale tak licznie to tylko na szkolną Wigilię. Powiedziałem, że jak zostanę emerytem, to też będę przychodził na tego typu uroczystości. Ktoś inny powiedział, że po przejściu na emeryturę jego nogi nie przekroczą progu tej szkoły. Zmienisz się – odpowiedziałem.
Szkoda, że związek emerytów z dawnym miejscem pracy jest tak nikły. Zwykle nauczyciel pracuje w jednej szkole kilkadziesiąt lat, zdarza się, że jest to jego pierwsza i ostatnia praca. Zresztą wystarczy kilkanaście lat, aby czuć się tu jak w domu. A jednak emeryci przychodzą rzadko. Co by się stało, gdyby poprowadzili koła zainteresowań albo popracowali z uczniami, którzy mają duże zaległości. Mamy uczniów chorych, dla których kontakt z emerytowanym nauczycielem byłby bardzo korzystny (cierpiący łatwiej zrozumie cierpiącego). Podejrzewam, że korzyść byłaby obopólna. Ci starsi ludzie przez całe życie uczyli i wychowywali, a teraz tego nie robią. Podejrzewam, że większość emerytów pracowałaby za symboliczne pieniądze. Wiem, że niektórzy pracowaliby za darmo, ale honor nie pozwala im się wpraszać. Obawiają się, że w szkole już nikt ich nie chce. To nieprawda, są bardzo potrzebni, ale my, pracujący nauczyciele, jesteśmy niewprawni w zachęcaniu emerytów do współpracy. Najlepiej potrafimy składać życzenia, żeby było lepiej, gorzej radzimy sobie z poprawianiem rzeczywistości.
Za jakiś czas przejdę na emeryturę i będę tęsknił za nauczaniem, wychowywaniem. Nagła starość mnie tak zawstydzi, że nie będę miał śmiałości oferować swojej pomocy. I tak pozostanie mi tylko kontakt ze szkołą w Wigilię i Dzień Nauczyciela. Mamy stowarzyszenie absolwentów szkoły, przydałoby się stowarzyszenie emerytów XXI LO. Jak nie powstanie taka organizacja do czasów mojej emerytury, to spróbuję ją stworzyć. Może znajdą się emeryci, którzy pomogą, i pójdzie jak z płatka.
Komentarze
Gdyby nie Wigilia,
to ja bym bardzo szczodrze,
życzyła Ci, nasz Łysopalku,
skręcenia nogi w biodrze.
Ale skoro się rodzi,
ten, kto się rodzić musi,
to niech Ci się powodzi,
niech Cię dyrekcja nie zdusi.
Niech biedne uczniowskie sumienie
po nocach Cię nie dręczy,
że zbyt się nie trzymał tematu,
żeś ogon gonił zajęczy.
Niech zmilknie biedna na wieki,
stłumiona ucznia dusza,
choć przecież Profesora,
i tak to zbytnio nie rusza.
I na koniec roku życzę
udanych, fajnych wakacji,
By się Pan potem nie zwalniał,
Nie gubił intepretacji.
A na koniec Panu życzę, choć sobie to dedykuję,
niech pan poczuje wrażenia, co człek przed maturą czuje.
Poziom adrenaliny podskoczy nad toposferę,
a żeby było miło, niech święta atmosferę
mają miłą i ciepła, acz nie bardzo parną,
bo gdy z matury zyskam ocenę dosyć marną,
spotka Profesora kara prosto z nieba,
gdy nas Pan nie nauczy tego, czego trzeba.
Wesołych Świąt.
Wigilia to temat okolicznościowy.
Tymczasem – UWAGA! – majstrują przy podwyżkach,czyli będzie jak zwykle!
Nowe pomysły ministerstwa – zaiste godne i sprawiedliwe:
Musimy motywować nauczycieli. Nie może być tak, że ten, który pracuje niewiele ponad przeciętną, dostaje takie same pieniądze jak ten, który organizuje dla uczniów imprezy, wycieczki, udziela się w zajęciach pozalekcyjnych – mówi Hall.
Wycieczki,zajęcia pozalekcyjne……mają być promowane,bo widoczne i
można zamieścić w kronikach szkoły-ładnie wygląda……,a nocna
praca nauczyciela-polonisty ,który o 2-4 sprawdza kretyńskie
wypracowania i po 5 latach takiej praktyki sam już lepszego nie
napisze….to na pewno nie będzie zauważone.
Praca wychowawców,dokumentacja -dzienniki ,procenty,średnie,tysiące
podliczonych obecności i nieobecności,dyskusje z rodzicami,telefony
od tychże po 22,praca wykładowców,sprawdziany,testy,matury…już
sprawdzane w szkołach(próbne)-to oczywiście o kant stołu……i tak
tego w kronice i w sprawozdaniu nie ma….,więc motywacyjny się nie
należy….
Zaczynam tęsknić za Giertychem-to był widoczny i przewidywalny
wróg.Teraz przyszła ekipa inaczej nawiedzona….cicha,z poczuciem
naszego poparcia narobią szkody.
Tymczasem w szkolnictwie ,jak w klasie na lekcji, winna być
przestrzegana jedna i tylko jedna zasada-PO PIERWSZ – NIE ZNIECHĘCAĆ!
Problem polega na tym,że „góra” nie ma pojęcia o praktyce i pracy „na dole”(jak to mozliwe?)…..i wymyśla ,wymyśla ,realizuje jakąś wizję sobie tylko bliską,dla siebie tylko odkrywczą…..
Ratunku!Znowu biją!!!
Od 25 lat powtarzam ,że nie będzie dobrze w resorcie,dopóki sama nie zostanę ministrem edu.
Całkowicie zgadzam się z przedmówczynią.
Świąt pełnych radości oraz twórczych pomysłów ( i możliwości ich realizacji )w Nowym 2008 roku w pracy z młodzieżą !!!
Jestem „weteranem pracy” z młodzieżą – bardzo lubiłam swój zawód . Niestety do „MOJEGO LICEUM ” nie chodzę. Chociaż czas mam dobrze zorganizowany ( trochę pracuję w szkole dla dorosłych) , to chętnie poprowadziłabym w „swojej szkole” jakieś zajęcia ,również nauczanie indywidualne ,ale nie ma takich”zwyczajów”.
„a nocna praca nauczyciela-polonisty ,który o 2-4 sprawdza kretyńskie
wypracowania”
A kto kazał pisać te kretyńskie wypracowania ?
A tematem tych wypracowań zapewne było „co poeta miał na myśli” lub „Mickiewicz jako taki, a jak nie taki to jaki i dlaczego”.
Powiedzcie, czy w Waszych szkołach – choćby przy okazji ostatnich spotkań wigilijnych, istnieje coś takiego jak zintegrowany zespół. Czy tzw. starzy nauczyciele są zadowoleni z miejsca jakie im przypada ? Czy młodzi poczuwają się do czegoś więcej niż zwykła uprzejmość wobec starszych kolegów ? A starsi co w tym temacie mogliby powiedzieć z tzw. autopsji ?
Ja powoli sposobię sie do odejścia na emeryturę. Młodzi nauczyciele są uprzejmi ale … Dość powiedzieć, że wielu będących w wieku moich córek ,nie ma potrzeby nawet pozdrowić, zapytać jak leci, zrobic cokolwiek co pozwoliłoby poczuć sie pewniej.
Cieszą mnie dni dyżuru, kiedy zostawiam dziennik i wychodzę z pokoju aby pełnić dyżur. Nie wyobrażam sobie takiej atmosfery w pracy gdybym chciał dorabiać do emerytury a dyrekcja zechciałaby powierzyć mi takie zleconko.
Pytałem kiedyś na tym blogu – co to znaczy stary nauczyciel ?
Odpowiedzi były rózne. Byli tacy, którzy widzieli potrzebę udziału kogoś takiego w zespole nauczycielskim jak i tacy,
którzy odesłaliby wszystkich w stosownym wieku na emeryturę aby zrobić miejsce dla młodych.
Przykład Delty jest jakimś wyjściem.Tyle, że nie wszędzie istnieją takie możliwości.
Nie wiem co robić ? Do końca roku szkolnego muszę zdecydować .
Do Czesława. Dla mnie stary nauczyciel, to mistrz. Pod jednym tylko warunkiem, że ma w sobie to mistrzostwo prawdziwe, nie jedynie chęci, by takim być postrzeganym. Ktoś, kogo warto znać i naśladować. Kto ma warsztat, doświadczenie i zwykłą zawodową mądrość. Żaden zniechęcony dziwak, żadna maruda psiocząca na współczesną młodzież, dzisiejszy świat i kontrowersyjną modę. Człowiek z klasą, ot tak po prostu. Niby proste a dla wielu niewykonalne.
Agask – Dziękuję serdecznie za opinię na temat mistrzostwa w naszej profesji.
To chyba wielka rzadkość w zawodzie. Praca z takim mogłaby być twórcza dla początkujących ? Szkoda, że nie udało się zachęcić do wypowiedzi szerszej grupy blogowiczów. Może niepotrzebnie się użalam ?