Donos na dyrektorkę
Jeśli chodzi o donosy, nauczyciele i dyrektorzy jadą na jednym wózku. Ludzie nie lubią z pedagogami rozmawiać, zdecydowanie wolą donieść, najlepiej anonimowo. Zajrzałem wczoraj do prasy suwalskiej i zauważyłem, że w Suwałkach jest podobnie jak w Łodzi. Ludzie donoszą.
Tym razem przykrość ta spotkała dyrektorkę Liceum Ogólnokształcącego w Siemiatyczach. Jak informuje „Gazeta Współczesna”, na Bożenę Krzyżanowską anonimowa grupa rodziców złożyła plugawy donos (zob. tekst). Rzekomo pani dyrektor „nie dba o wiedzę uczniów, wprowadza bezzasadne ograniczenia, urządza libacje pod pretekstem wymian uczniów”. Starostwo przeprowadziło kontrolę, w tym anonimową ankietę wśród uczniów, która wykazała, że zarzuty były bezpodstawne. Pozostał tylko niesmak.
Jeden z moich bliskich krewnych zwierzył mi się, że zadzwonił do kuratorium i nie przedstawiając się, aby nie zaszkodzić swojemu dziecku, złożył donos na wychowawcę. W szkole bowiem źle się dzieje, więc musiał interweniować. Niech kuratorium wie i coś z tym zrobi. Mój krewny nie wie jednak, że do kuratorium dzwonią codziennie dziesiątki ludzi, setki zaś piszą listy, a wszyscy anonimowo proszą, aby zrobiono porządek z nauczycielami i dyrektorami różnych szkół. Urzędnicy donosy przyjmują, ale nic nie robią, bo przecież musieliby zesłać potop na edukację, zostawić Noego z rodziną, a resztę belfrów unicestwić. To też mogłoby nie wystarczyć.
Jeśli naprawdę ktoś chce poprawić funkcjonowanie szkoły, nauczyciela czy dyrekcji, to musi porozmawiać twarzą w twarz. Niestety, to jest trudne, wymaga odwagi cywilnej, rzeczowości. Może się też okazać, że atakujący się myli, nie posiada pełnej wiedzy, został oszukany itd. Bezpośrednia rozmowa jest trudna dla każdej ze stron. Wspomniana dyrektorka z Siemiatycz powiedziała, że „gdyby to tchórzliwe obrzucanie błotem nie było anonimowe, sprawa już byłaby w sądzie”. Mam wrażenie, że pani dyrektor też dawno nie rozmawiała z ludźmi, skoro straszy. Zachęcam do przyjęcia bardziej przyjaznej postawy, inaczej donosy się nie skończą.
Komentarze
Coś nas jednak z Gospodarzem łączy, a jest to wstręt do fałszywych donosów.
Dzieli nas stosunek do prawdy.
Zacznijmy więc od fałszu.
Jak dobrze, że Gospodarz, żyjąc w wielkiej metropolii, nie musi orientować się w szerszym świecie.
W tymże świecie, obywatel natrafiwszy na przestępstwo czy występek, nie tylko ma obowiązek „donieść”, czyli poinformować o tym władze, ale jest do tego, w każdym kraju, zachęcany. Przodują w tym policje i urzędy skarbowe, zapewniając informatorom anonimowość.
Dlaczego? Ponieważ ma to zapewnić obywatelom poczucie bezpieczeństwa, w konfrontacji z władzą.
Kosztem demokracji i praworządności jest, że to prawo bywa często nadużywane.
Nie jest jednak takim kosztem, a standardem, kontrola przestrzegania przez szkołę prawa i obyczaju czy uzyskanie przez właściciela opinii klientów instytucji publicznej.
Obywatel, informujący o łamaniu prawa ma wszędzie zapewnioną anonimowość, z której może w demokracji korzystać.
Tylko w Polsce (i krajach postsowieckich), taką sytuację uważa się za donosicielstwo.
Jeśli skutkiem anonimowej informacji jest kontrola oczyszczająca niewinnie oskarżonego i usprawnienie instytucji, to jaki jest bilans społeczny?
Czy to społecznie dobrze, że oczyszczona i kompetentna (zapewne) dyrektorka obejmie kolejną kadencję w drodze konkursu (taki był skutek oczyszczającej kontroli), czy, jak przed kontrolą, powinna po prostu zachować stołek bez konkurencji?
Czy jeśli konkurs i kadencyjność byłby w publicznej instytucji REGUŁĄ, to sprzyjałoby czy zapobiegało idiotycznym i fałszywym donosom jako drodze walki o władzę? Może o tym warto pomyśleć?
Jest jeszcze, Panie Gospodarzu, różniąca nas kwestia prawdy.
Pan, rutynowo już, pomija i przeinacza niewygodne sobie okoliczności relacjonowanego wydarzenia. już tytuł bowiem linkowanego artykułu mówi o tym zdarzeniu, jako elemencie „walki o władzę”, a samo pismo relacjonuje jako „podpisane przez podających się(!) za rodziców”.
Nie rozstrzyga więc relacja, jak z kolei Pan insynuuje, że źródłem są rodzice, a wręcz wskazuje na okoliczności, że to walczące o władzę belferstwo donosi na siebie. Nie byłby to przypadek nieprawdopodobny, przeciwnie, w zakładach państwowo zarządzanych jest to wręcz reguła i zwyczajowa metoda wypracowania sobie korzystnej pozycji. Tym bardziej, że rutynowe obwinianie rodziców o cokolwiek, to belferski autoterapeutyczny sport, dowodem choćby belferblog.
Pan to jednak, z pełną świadomością, przedstawia to, jako czyn rodziców i wnioskuje, wbrew faktom w artykule, ale zgodnie z branżowym i osobistym interesem.
Zapewne jest to wyrazem zalecanej „bardziej przyjaznej postawy wobec ludzi”.
Proszę więc mój komentarz potraktować jako wyraz miłości do prawdy, przedkładanej nad przyjazne relacje z fałszerzami, nawet, jeśli to dla nich zwykła, ludzka sprawa.
@Gekko
>a wręcz wskazuje na okoliczności, że to walczące o władzę belferstwo donosi na siebie<
Obsesja antynauczycielska ci rozum miesza…
W takich Siemiatyczach stołek dyrektora szkoły [przy tym I Liceum;-)] to baaardzo atrakcyjna posada… I walka o nią może być bardzo zacięta!!! Tyle, że pretendenci nie muszą być z tej szkoły, ani nawet nie muszą być nauczycielami(dyrektor szkoły nie musi, wg przepisu min.Hall, być nauczycielem!) I, o czym Gospodarz, z wielkiej Łodzi nie pisze, to może być również zawiedziony odrzuceniem oferty dostawca dóbr czy usług – takie są realia miasteczek "ściany wschodniej"… I każdemu najwygodniej się podszyć pod rodziców…;-)
Czemu Gekko tak pluje jadem na nauczycieli? Nie zrealizował się, czy co? Bo w ogóle nie rozumiem tych nieustannych ataków: nauczyciel nie jest cacy i koniec. Wszystko jest źle z belframi i pogonić to towarzystwo szemrane. Może i tak, ale czemu tak i skąd tyle nienawiści?
Naprawdę, dyrektor szkoły nie musi być nauczycielem? Nie słyszałem o tym, brawo minister Hall!
Nareszcie ktoś poszedł po rozum do głowy. Ja to bym jeszcze wprowadził przepis, że nie może być:):):)
S-21
5 kwietnia o godz. 21:05
– – –
Kolejny belfer kłamiący i oczerniający innych na potęgę i wzywający do miłości bliźniego.
1/ Sugerujesz, że to rodzice walczą o stołek dyrektora szkoły …dla siebie ???
Niedaleko z Siemiatycz na Białoruś, ale Twój odjazd w odwracaniu sobie kotka ogonkiem to i Łukaszenka by obśmiał.
2/ Co niby jest obsesją antybelferską, jeśli to właśnie belfer mający uczyć dzieci – chyba uczciwości jednak, serwuje fałszywe świadectwa, publicznie, w biały dzień, obłudnie biadając nad rodzicielskim upadkiem?
3/ Skoro „każdemu najwygodniej podszyć się pod rodziców” to dlaczego nie właśnie konkurującym o szkolny stołek belfrom?
4/ Dlaczego Gospodarz „nie pisze” właśnie o tym, co w relacji prasowej przeczy oczernianiu rodziców, jakie nam serwuje? Czy liczy, że taka postawa i praktyka to zachęta do rozmawiania z nim w cztery oczy i wyraz oczekiwanej (ale od innych) odwagi cywilnej?
Oj, więcej by można zanalizować i psychologicznie i dydaktycznie w tekście Gospodarza, ale nie ma potrzeby.
Samodonosy blogowe kolegów po fachu na kondycję belferską, takie, jak Twoje dalekie od obsesji i nienawiści wpisy, dezawuują fałszerzy i ich tupet dostatecznie.
Panie Gospodarzu, manipulant z Pana:) Piszesz ogólnie o donosie, nie piszesz o wyniku inspekcji;) – pewnie sprawa kolejny raz „zamieciona pod dywan”. A jeżeli nawet ma Pan rację, że donos niesłuszny – dlaczego nie przytoczysz „słusznych” przykładów; jest ich wiele.
Do ZS-21 napiszę natomiast, że jeżeli siedzi się jedynie na forum nauczycielskim, to świat przedstawiany przez tych innych i ich poglądy może faktycznie wydają sie pop….ne. Politycy tez tak mają.
Od kiedy sfeminizowano szkołę, metody walki także zostały sfeminizowane. Dawniej jak dyrektor wkurzył za bardzo n-la, albo odwrotnie n-l wkurzył dyrektora to sprawę zazwyczaj załatwiano krótko i na temat, jak to między facetami. Teraz kiedy wadzą się ze sobą w szkole kobiety, albo faceci sfeminizowani przez wychowanie i środowisko szkolne, to stosują metody właściwe temu środowisku. I tyle …
@zaza
W tekście prasowym, który stał się źródłem postu Gospodarza(i jest zalinkowany) wyraźnie napisano o wynikach inspekcji …
Co co reszty wpisu – widać, że cię Gekko zaraził swoją chorobą…;-)
Wypróbowałam zalecaną przez Gospodarza metodę rozmowy – w przedszkolu mojego dziecka, w którym tzw. „pomoc” stosowała przemoc. Sprawa była potem rozpatrywana na zebraniu rodziców, gdzie wyszły na jaw fakty jeszcze bardziej drastyczne, niż te które ja znałam od swojego dziecka. I co? I nic!!! Pani dyrektor na zebraniu powtarzała, że o niczym nie wiedziała (co nie było prawdą), wychowawczynie dyplomatycznie milczały (też nic widziały?), a protokół z zebrania był nierzetelny. Po zebraniu dyrektor oświadczyła, że nie wierzy rodzicom i że są to „tylko słowa przeciwko słowom” (niestety, w przedszkolu nie ma monitoringu). Konkludując, konfrontacja z przedszkolem publicznym nieodwracalnie zniechęciła mnie do tzw. oświaty publicznej. Obecnie dziecko chodzi do przedszkola niepublicznego i bardzo sobie chwali. Ja również. Przede wszystkim za świetną opiekę i sposób rozwiązywania problemów. A w przyszłości pójdzie do szkoły niepublicznej.
Geko nielubisz czy nawet nienawidzisz nauczycieli, coż przypadłość psychiatryczna, zdarza się i nie będą sugerował, że to trauma lat szkolnych kiedy to w młodym uczniu owi niedobrzy niedostrzegli geniusza. Rzecz w tym, że w swym zacietrzewieniu obrażasz nas czytelników (w moim przypadlu przypadkowych co jest tym bardziej niesmaczne) sugerując, że nie jesteśmy w stanie dostrzeć dialektycznej logiki którą posługujesz się w swoich wywodach. Otoż złożyć fałszywe świadectwo jak zrobili to „rodzice” w przypadku dyrektorki to dobrze, bronić prawdy przez dyrektorkę to nie dobrze. Oskarżenie jest „pedagogiczne” i zapewne służy właściwemu wychowaniu dzieci, niewinnie pomówieni mogą tylko liczyć na oczyszczenie przez bliżej nieznanego właściciela instytucji – czyli kogo? społeczeństwo? owych rodziców którzy tak miło zabawili się z dyrechtórką? Czy też moc oczyszczającą mają kapciowi urzędnicy kuratoryjni ważący prawdą i nieprawdę pomiędzy śniadaniem a herbatką? Czy opluć można każdy autorytet w nadziei, że jak go później oczyszczą śmieciarze pozostanie nietknięty?
Czy rozumując w ten sposób kiedykolwiek wyrwiemy się z zaklętego kręgu ludzi sovieckich? Wątpię.
Przypadkowy czytelnik
6 kwietnia o godz. 1:01
– – –
Drogi „przypadkowy” czytelniku.
Nauczycieli bardzo lubię, zatrudniałem ich ze wzajemnym zadowoleniem przez prawie 15 lat.
Tym bardziej, że ci, którzy mnie uczyli, bywali genialni… 🙂
Owszem, nie lubię leserów, fałszerzy i kłamców strojących się z niskich pobudek w piórka obrońców ludzkości. Niestety, są wśród nich także nauczyciele, występujący na tym blogu. I do takich wypowiedzi się odnoszę.
Np. do Twojej (nawet, jeśli jesteś nauczycielem, na co nie wskazuje poziom wypowiedzi, zgadnij, w którą stronę).
Piszesz po prostu nieprawdę, cyt.:
„Otoż złożyć fałszywe świadectwo jak zrobili to ?rodzice? w przypadku dyrektorki to dobrze, bronić prawdy przez dyrektorkę to nie dobrze”.
To są Twoje opinie i słowa a nie moje. Ja pisałem coś wręcz przeciwnego, już w pierwszym zdaniu mojego postu.
I dalej tak samo, obrażasz kłamstwami nie tylko mnie ale zwykłą ludzką przyzwoitość i szacunek dla faktów.
Po co?
Zalecam post i głębokie oczyszczenie z przypadkowej, fałszywie donoszącej o obrazie, maniery.
Oraz zwykły wstyd, przydaje kolorytu.
S-21
Jesteś czujny i waleczny. Odpowiedz na resztę mojego wpisu… za Gospodarza. Przy okazji wszystkim – Alleluja!
Zaza,
dziękuję za życzenia. Nie rozpisywałem się na temat donosów, gdyż blog nie lubi dłużyzn. I tak mam wrażenie, że moje wpisy są zbyt obszerne. Szczegóły są w linkach, a ja dążę do skrótowości. Może to wyglądać jak manipulacja, ale od czego są komentarze, jesli nie od przywoływania Gospodarza do porządku. Za co dziękuję. Pogodnych Świąt życzę wszystkim, którzy są na tyle uprzejmi, że tu zaglądają.
Pozdrawiam
Gospodarz
„Ludzie nie lubią z pedagogami rozmawiać,(…)” Nie dziwię się. Ja też nie lubię. Jakkolwiek rozmawiałem i rozmawiam.
Charakterystyczne efekty takich rozmów są dwa.
Pierwszy ? to uniki dla zyskania na czasie (może rodzic się zniechęci)według planu: wychowawca – „najpierw proszę porozmawiać z nauczycielem”; nauczyciel – może rozmawiać na konsultacjach w trzecią środę a w trzecią środę wypadło święto, za miesiąc wycieczka a za dwa ? pani nie przyjechała, bo daleko mieszka; dyrektor – proszę rozmawiać z pedagogiem szkolnym, pedagog – najpierw muszę mieć zgłoszenie od wychowawcy, wychowawca nic nie zgłaszał, więc widocznie nie ma problemu.
Drugi ? to w odwecie – poniżanie dziecka, jako słabszej strony, urągające nie tylko zasadom poprawnej komunikacji ale nawet podstawowej kultury, często publicznie, na forum klasy lub w obecności innych nauczycieli.
@parker
5 kwietnia o godz. 21:22
„Naprawdę, dyrektor szkoły nie musi być nauczycielem? Nie słyszałem o tym, brawo minister Hall!
Nareszcie ktoś poszedł po rozum do głowy. Ja to bym jeszcze wprowadził przepis, że nie może być:):):)”
Ta zasada zaczyna już nieźle działać w służbie zdrowia. W moim mieście dwie niepubliczne przychodnie przejęły ponad połowę rynku. Jedna z nich jest kierowana przez osobę nie będącą lekarzem. W tej chwili jest to już okoliczna sieć przychodni; w tym roku powiększyła się o kolejną.
Pamiętam początki.
Natychmiast dało się rejestrować (i przyjmować) pacjentów na określoną godzinę (wcześniej „się nie dało”, bo lekarka X. przyjmuje tak jak chce i już), jeżeli lekarz ma pracować np. do 12:00 to przyjmuje do 12:00 a nie do 10:30 bo potem ma dyżur w szpitalu albo pacjentów w prywatnym gabinecie (i przecież musi wcześniej wyjść), analityka działa również po południu; pacjent nie musi brać dodatkowo dnia urlopu, (tylko od ósmej do dziewiątej, inaczej się nie da), w krótkim czasie powstał transport medyczny i zatrudniono kluczowych specjalistów a skierowanie odbywa się w gabinecie i pacjent ma natychmiast komplet skierowań, które są zarejestrowane w systemie i nie trzeba stać od szóstej rano w kolejce do rejestracji albo bezskutecznie wydzwaniać przez półtorej godziny, bo słuchawka jest odłożona (przecież pielęgniarka rejestruje pacjentów z kolejki).
Sieć pozyskuje kolejnych pacjentów, może inwestować i zatrudniać lepszych lekarzy (bo ma z czego im więcej płacić).
Ale wszystko zaczęło się od organizacji i zarządzania.
W polityce jakości jest takie podstawowe pojęcie: customer orientation.
W oświacie: niedawno w jednym z komentarzy tu na blogu przeczytałem, że w szkole publicznej nie wiadomo, kto jest klientem.
O czym więc rozmawiamy?
„Czemu Gekko tak pluje jadem na nauczycieli?”
bo gekko to istota najemna, zatrudniona do plucia na nauczycieli, do tej jednostki człowieczej nie trafią żadne argumenty, on ma zadanie do zrealizowania, dyskusja z tym osobnikiem nie ma najmniejszego sensu
>W oświacie: niedawno w jednym z komentarzy tu na blogu przeczytałem, że w szkole publicznej nie wiadomo, kto jest klientem.<
A kto jest – rodzic, uczeń, MEN czy organ prowadzący???
W niepublicznej jest dość podobnie…;-)
corleone
Ta zasada wszędzie dobrze działa gdzie się ją wprowadza. Żeby zarządzać trzeba znać się na zarządzaniu, żeby uczyć na uczeniu a żeby leczyć na leczeniu. Nawet minister Nowak się zorientował, że lepiej jak koleją zarządza manager niż maszynista.
Uczymy się, tylko powoli bo szkoły mamy marne, przez nauczycieli zarządzane.
Co do rozmów z pedagogami mam podobne spostrzeżenia, dodam jeszcze, że przekonać ich można do swoich racji tak jak kogoś na tym bogu. Choć muszę przyznać, że mam na tym polu dwa sukcesy.
Czy przekonałem nie wiem, raczej przestraszyłem, że będę zamiast żony przychodził na zebrania.
parker
7 kwietnia o godz. 20:05
– – –
No, ja bym dodał jeszcze jeden warunek sukcesu w zarządzaniu.
Nie wystarczy znać się na tym, jak zarządzać biznesem oraz ludźmi.
Przede wszystkim trzeba wiedzieć, czy system, w jakim chcemy zarządzać to umożliwia, a jeśli nie – czy mamy na niego wpływ ze swego miejsca zarządzania.
Brak tej wiedzy i woli wyboru powoduje że:
– do państwowych instytucji, w tym rzekomo sprywatyzowanych spółek, trafiają wyłącznie ‚managerowie’ ustawieni (!) na szybki łup gotówkowy albo na rynkową kapitalizację kumoterstwa w karierze „long term”;
– pozostali trafiający tam, „zarządzają” wyłącznie swoimi wypłatami i kopertowymi przetargami, aż im się noga podwinie.
Żaden profesjonalny, rozumny, uczciwy i ambitny manager tego truchła nie tknie.
O dziwo, takich jest większość – i na pewno nie trafią ani do pracy ani w publicznej szkole ani ochronie zdrowia.
Min. Nowak też to wie świetnie na własnym przykładzie, a my dowiemy się o tym wkrótce.
Skocznego Mazurka życzę, parker 🙂
@parker
>Nawet minister Nowak się zorientował, że lepiej jak koleją zarządza manager niż maszynista.<
Nie manipuluj – chodzi nie o to żeby koleją zarządzali maszynista z kucharką tylko akurat fachowiec od kolejnictwa czy transportu przynajmniej …
W Polsce już i tak, dzięki partyjno-koalicyjnej nomenklaturze, funkcjonuje w praktyce od góry do dołu zasada, że każdy może zarządzać wszystkim. Pod warunkiem oczywiście odpowiedniego partyjnego "umocowania"…;-) Takiej zasadzie hołduje też premier.
Skutki widać, słychać i czuć…
@parker (jeszcze coś dla ciebie!)
Z głosów na blogu prof.Śliwerskiego:
>A propos ORE
Kieruje nim nadal(wg strony internetowej), po pani Berdzik,:
DYREKCJA
p.o. Dyrektor: Jarosław Wojdyła
A oto co o owym dyrektorze (p.o.) mówi google:
>VI Święto Papryki i dożynki w Klwowie – RadomNews.pl – Radomski …
http://www.radomnews.pl/index.php?id=newsmore&nr=704
19 Sie 2010 ? … Wójt Piotr Papis oraz Sekretarz Gminy Klwów Pan Jarosław Wojdyła … oraz Pani Emilii Wojdyły-Dyrektora Departamentu Zwiększania Szans …<
Czyli fachowiec od edukacji pełną gębą – jeszcze rok temu sekretarz małej i nieznanej podradomskiej gminy.
News wyjaśnia też źródła jego napoleońskiej kariery.
Nie wszystkie jednak – oboje z małżonką są działaczami PSL;-)<
Jak widzisz twoje postulaty się sprawdzają…;-)
Jak byś(nie tylko ty) nie wiedział – ORE to wielka centralna instytucja podległa bezpośrednio MEN powstała niedawno z połączenia Centralnego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli (CODN) z szeregiem innych jednostek oświatowych.
@Gekko
7 kwietnia o godz. 21:27
Ja bym to ujął tak: instytucja zarządzana musi działać w systemie prawno-organizacyjnym umożliwiającym takie zarządzanie.
Oczywiście obecna szkoła publiczna tego warunku nie spełnia.
Dyrektor placówki nie ma instrumentów do wykonywania funkcji zarządzania, w zamian za to zajmuje się czynnościami innymi, króre normalnie do zakresu zarządzania nie muszą i nie należą.
@S-21
7 kwietnia o godz. 22:42
S-21, polemizujesz ze swoimi własnymi wyobrażeniami (nie tylko w tym miejscu).
Nikt nie napisał (zwłaszcza parker), że koleją ma zarządzać jakikolwiek branżowiec ale fachowiec od zarządzania. (I z tą opinią się zgadzam.). Dla ułatwienia: przeczytaj drugie i trzecie zdanie wypowiedzi parkera, które komentujesz; te zdania są tezą, ciąg dalszy – rozwinięciem.
Zdziwiłbyś się ile wspólnego ma zarządzanie np. szpitalem, szkołą i siecią handlową.
@S-21
7 kwietnia o godz. 19:22
Jeżeli nie odpowiesz sobie na to pytanie, to wszelkie dalsze dywagacje będą jałowym maltretowaniem klawiatury.
To tak, jakbyśmy dyskutowali, jaką drogą najlepiej pojechać dalej, ale nie wiemy, czy chcemy dotrzeć do Szczecina, czy do Budapesztu.
Więc – pojedziemy tam gdzie gładka droga i z górki. A jak nam się znudzi, zatrzymamy sie na piknik na skraju drogi. A pasażerom naszego „wesołego autobusu” powiemy, że „inaczej się nie da”.
Sorry, nie wiemy, kto jest pasażerem. Więc nie musimy nawet mówić, tylko robić cokolwiek.
@Corleone
No więc kto jest klientem. Na rynku – taki co płaci i decyduje kupić czy nie!!! W szkole teoretycznie (!) to uczeń, ale to nie on płaci więc i nie decyduje. Decydują 3 podmioty o sprzecznych w dużym stopniu celach i interesach – rodzice, samorząd, państwo.
Ja sobie mogę prywatnie(!) odpowiedzieć (i nawet po cichu tak działać!), ale tylko prywatnie i po cichu z własnego widzi mi się.
A teraz racz zaspokoić moją ciekawość – kto jest w szkole klientem…;-)
corleone
10 kwietnia o godz. 8:59
– – –
Oczywiście – tak. Masz zupełną rację, co do statusu systemowego oświaty.
Należy jednak dodać przy tej okazji, że nawet właściwe instrumenty fryzjerskie w rękach małpy nie sprawią, że wyjdziemy z salonu modnie ostrzyżeni.
Nie wszystko, co się rusza nadaje się do zawodu fryzjera, nie ulegajmy małpiemu rozumowi, mylącemu skutki z przyczyną.
O tym, jak dyrektorzy posługują się już posiadanymi narzędziami, można dowiedzieć się tu:
„…Stara podstawa była lepsza. Nową napisali ludzie wyjęci z rzeczywistości. Uczeń nie musi znać dat, definicji np. z fizyki (!!!sic) ? mówi Ewa Józefowicz, dyrektor Gimnazjum … Dyrektorzy nie są zaskoczeni tym, że nauczyciele nie realizują nowej podstawy programowej. Co więcej, większość z nich nawet przymyka na to oko…”
http://tinyurl.com/d597fzn
Elementem sprawnego systemu jest przede wszystkim zdrowa rekrutacja i selekcja do zawodu i na stanowiska managerskie, a potem dopiero wyposażenie narzędziowe.
Pozdrawiam.
Niestety to wszystko prawda, na nauczycieli i dyrektorów bardzo często są zgłaszane donosy do kuratorium. To przykre, ze ktoś kto inną osobę oskarża o niekompetencję, nie potrafi tego powiedzieć wprost. Przez to na pewno nie jest za bardzo wiarygodny, ale niesmak zostaje. Tutaj jest dużo informacji co można zrobić w takiej sytuacji, jeśli takie donosy się powtarzają: http://www.eporady24.pl/anonimowe_donosy_czy_to_znieslawienie,pytania,6,65,7525.html