Kurator i nauczyciele – razem czy osobno?
Wczorajsze wystąpienie łódzkiego kuratora oświaty powinno zostać nagrane i umieszczone na You Tube, aby każdy mógł zobaczyć to, co było udziałem uczestników konferencji. Jan Kamiński miał wygłosić wykład pt. „Przyczyny wypalenia zawodowego nauczycieli”, ale zamiast tego wykonał salto mortale i powiedział, że nie zgadza się z tematem własnego wystąpienia. Uważa bowiem, iż wypalonych nauczycieli nie ma. To zaś, co widzimy, to tylko gorsze dni.
Gdyby mógł, ucałowałbym kuratora w oba policzki, nikt bowiem tak sprawnie nie uciął łba problemom, z jakimi zmagają się nauczyciele. To tylko złudzenia. Gdyby wszyscy mieli takie zdanie o nauczycielach jak łódzki kurator, świat byłby piękniejszy. W każdym razie cała sala pokochała Jana Kamińskiego jak ojca.
Niestety, drugi mówca miał odmienne zdanie. Dr Jacek Pyżalski z Instytutu Medycyny Pracy w Łodzi przedstawił badania, z których niezbicie wynika, że ok. 15 proc. nauczycieli wykazuje oznaki wypalenia zawodowego. To i tak nieźle, bo jak się czyta „Dziennik Gazetę Prawną”, można uwierzyć, że wypalenie ogarnęło równo 100 procent belfrów. Ale jak się czyta „DGP”, można uwierzyć nawet w to, że UFO wylądowało u Goździkowej.
Dr Pyżalski starł na proch wiele stereotypów związanych z belframi (zob. publikację tego autora). Wykazał, iż nie ma związku między stażem a wypaleniem, tzn. młodzi nauczyciele też bywają wypaleni. Stereotypem jest, że kobiety są wypalone, a mężczyźni nie, chociaż wypaleni mężczyźni bywają bardziej cyniczni wobec uczniów. Podobało mi się porównanie dra Piotra Plichty (był obecny wśród słuchaczy), który stwierdził, że aby się wypalić, najpierw trzeba się palić (do roboty). Jak ktoś od początku jest totalnym leniem, to nie ma szans zaznać wypalenia. Przemówienie Jacka Pyżalskiego zrobiło największe wrażenie na zebranych. Kuratora pokochaliśmy za optymizm, natomiast drugiego mówcy słuchaliśmy z przejęciem. Wyniki badań dają wiele do myślenia. Warto, po stokroć warto zaprosić dra Pyżalskiego do szkoły, aby poprowadził zajęcia z radą pedagogiczną. O wypaleniu zawodowym nauczycieli ten człowiek wie wszystko. Nawet kurator uważnie słuchał i nie wyszedł, chociaż mógł, bo go jacyś ludzie wołali (wyskoczył i zaraz wrócił)
Na koniec głos zabrała Jolanta Gałczyńska z Zarządu Głównego ZNP (związek ten był organizatorem konferencji). Mówiła o czasie pracy nauczyciela w świetle przepisów prawa oświatowego. Zrobiłem kilkanaście stron notatek, więc mam o czym myśleć.
Komentarze
Panie Gospodarzu.
Wielka szkoda, że potraktował Pan tak obcesowo „DGP”.
Moglibyśmy z całokształtu wyciągnąć takie piękne wnioski.
Skoro się 100% wypaliło, to każdy jeden, ramię w ramię, łeb w łeb, musiał się kiedyś palić jasnym płomieniem, z którego to niczym z drzazgi smolnej wokoło latały szmaty zapalone, serca młode i umysły zarażające ogniem radosnym a twórczym, a w każdym młodym umyśle, co nad poziomy wylatał na dnie rodził się gwiaździsty dyjament.
Serce roście.
Moglibyśmy w błogim poczuciu dobrze spełnionego obowiązku udać się na łono pierwszego (przed)wiosennego weekendu.
Szkoda, że tych rozpalonych ze świecą (alibo i z reflektorem) szukać…
To i o wypaleniu myślę, co myślę…
🙁
Dużo tłumaczy, że organizatorem był ZNP.
Mimo wszystko proponuję spędzenie wspaniale zapowiadającego sie weekendu na łonie przyrody, może nawet z pracowicie spisanymi notatkami na podorędziu.
Pozdrowienia.
Ciekawi mnie jaką kasę zgarnęli prelegenci za prezentowane bełkoty ,a może czynili to za darmo , z potrzeby służenia wypalonym nauczycielom.
Nie trać czasu na krytykowanie innych, ganienie ich dzieł; pracuj nad swoim, poświęcaj mu wszystkie godziny. Reszta to czcza gadanina albo wymysł. Trzymaj się tego, co w tobie prawdziwe albo nawet ?wieczne?.(Emil Cioran ? Zeszyty 1957-1972)
@Henryk – byłeś, więc krytykujesz czy krytykujesz, bo taki masz styl?
jak masz uwagi, to pisz merytorycznie
zdziwiłbyś się wiedząc, za ile niektórzy pracowali
Henryku
czy gdzieś wygłaszasz mądre prezentacje? Daj proszę znać. Przyjdziemy i zapłacimy:) Będzie warto! Nie musisz robić tego społecznie.
Ja się ze szkoły zawijam. Gdy już zapomniałem o reformie, to zrobiono nam kolejne. I znów zobaczyłem, że w technikum moi uczniowie będą mieli nadal dwieście czterdzieści godzin religii, a informatyki 30.
Niech MEN poszuka głupszych od siebie
My nauczyciele z reguły mało interesujemy się sprawami warunków naszej pracy, a zwłaszcza możliwościami ich poprawienia. Dotyczy to nie tylko warunków fizycznych i materialnych, ale również psychicznych. Książka doktora Pyżalskiego powinna być obowiązkową lekturą każdego belfra. Ja po jej przeczytaniu wiem już co robić, gdy w mojej szkole pojawi się mobbing, albo np. gdy pojawią się u mnie pierwsze syndromy wypalenia zawodowego.
Ważne w tych problemach jest wsparcie i pomoc dyrektora. Ale nie zawsze jest to możliwe. Z badań Pyżalskiego wynika, że aż co 10 dyrektor nie liczy się z opinią nauczycieli, nie wspiera ich w pracy i w rozwiązywaniu problemów, np. w konflikcie z rodzicami.
Zastanawia mnie jedno – według książki wynika, że 78% polskich nauczycieli ponownie wybrałoby swój zawód, gdyby była taka możliwość. Myślę, ze odsetek ten wśród komentujących ten blog byłby dużo niższy
A może się mylę, Gospodarzu?
Czytałem już wskazywaną tutaj przez Gospodarza pracę (zresztą pisał już kiedyś o niej). Polecam.
Komuch, też myślę o tym.
Nie wiem, jakiej władzy trzeba, aby ruszyć absurd pod nazwą katecheza w szkole.
Koleżanki i koledzy, wypaleni i napaleni, pozdrawiając serdecznie, polecam książkę pana Pyżalskiego „Nauczyciele – uczniowie – dwa spojrzenia na dyscyplinę w klasie”. Ona wprawdzie nie daje gotowych recept, ale pobudza do refleksji nad swoim postępowaniem wobec naszych ulubieńców, często odpornych na wiedzę oraz nad metodami dotarcia do nich. Natomiast stresy towarzyszące naszej robocie najlepiej , panowie, rozładuje triada: wino, kobieta i śpiew.
@Ino
„Natomiast stresy towarzyszące naszej robocie najlepiej , panowie, rozładuje triada: wino, kobieta i śpiew.”
A dla zestresowanych kobiet: wino, mezczyzni i spiew, zapomniales dodac:)
Co do dyskusji: palilam sie jasnym plomieniem 2 lata gora. Potem palila mnie frustracja i depresja przez 6 lat. Meczylam sie przeokrutnie. Nastepnie sie wyluzowalam, bo znalazlam inna robote i teraz chodze do dzieci hobbystycznie, zarabiac na waciki, pol etatu. Chodze tylko dlatego, ze moge uczyc, nie musze produkowac makulatury.
Jakie to straszne, ze ludzie nie wiedza co to jatka w szkolach jest. Tu nigdy nie bedzie zrozumienia.