Nauczyciele w sejmie
Do sejmu weszło co najmniej kilkunastu nauczycieli. Mam nadzieję, że nawet kilkudziesięciu, ale aby to stwierdzić, trzeba by zatrudnić detektywa, gdyż nie wszyscy posłowie dobrowolnie przyznają się do tego, że uczyli w szkole. Ja sam mam wyjątkowy dar rozpoznawania, czy ktoś był nauczycielem. Pamiętam, jak przydybałem na tym pewnego człowieka ze świata filmu, dość znaną postać, prawie Boguś Linda, ale to nie o niego mi chodzi. Przybyłem po autograf, patrzę na niego i widzę, że to były belfer. Więc go o to zagaiłem. Najpierw się stropił i wystraszył, ale potem przyznał i kompletnie rozkleił we wspomnieniach. Kiedy już opowiedział mi, jak to było, gdy uczył dzieci, wypalił nagle z takim oto tekstem: „Wtedy, gdy pracowałem w szkole, to przynajmniej miałem jakieś pieniądze”. Trochę mnie to zdziwiło, gdyż myślałem, że z faceta, sławnego przecież, jest milioner. Więc pytam: „Jak to?” A on mi na to, że teraz nie ma ani grosza, bo mu wszystko kochanki zabierają. Nawet nie ma gdzie spać, gdyż domy też wzięły kochanki.
Tak sobie myślę, że z nauczycielami, którzy teraz weszli do sejmu, może być podobnie. Dopóki pracowali w szkole, to jeszcze żyli według jakiś norm. A po wejściu do świata polityki mogą zapomnieć o elementarnych zasadach przyzwoitości. A złe prowadzenie się kosztuje. Kto wie, czy niejeden były nauczyciel, od dziś poseł, nie będzie wspominał, jak to było dobrze, gdy uczył w szkole. I pieniądze miał, i w areszcie nie siedział, i w żadnych aferach nie uczestniczył. Oczywiście tak wcale nie musi być. Ale dopóki się pracuje w szkole, bycie moralnym to rzecz śmiesznie prosta. Pokus mało, zarobki hamują wszelkie wybryki. Co innego, gdy los wprowadzi człeka do sejmu. Wtedy ryzyko, że się ulegnie namiętnościom, dużo większe. Dlatego do nowych posłów, eksnauczycieli, kieruję apel: „Zachowujecie się tak, jakbyście uczyli w szkole”.
A w szkole jak jest, każdy belfer dobrze wie. Jeśli wypijesz jeden kieliszek szampana, znajdą się świadkowie, którzy będą dowodzić, że pijesz codziennie trzy piwa i ćwiartkę wódki. Spóźnisz się raz do pracy, znajdą się dowody, że nie przychodzisz w ogóle całymi tygodniami. Przyjmiesz czekoladę, rozejdzie się plotka, że bierzesz łapówki, i to grube tysiące. W sumie można powiedzieć, ze w sejmie jest jak w szkole. Trzeba mieć oczy dookoła głowy i uważać nawet na drobnostki. Gratuluję wszystkim nauczycielom, którzy zostali wybrani na posłów, i życzę im, aby nie musieli żałować, że tak się stało.
Komentarze
🙂
a to już nauczyciel nie może mieć kochanek? oż… muszę zmienić kwalifikacje 😉
to zawsze był dla mnie problem: czy nauczyciel musi być – poza terenem szkoły rzecz jasna – autorytetem? dylemat ten wrócił, kiedy nie tak dawno jedna z gazet oskarżyła prof. I. Opackiego o współpracę z SB. i tak sobie myślałem – że nawet jeśli współpracował, to w żaden sposób nie rzutuje to na jego dorobek naukowy. A przecież jest on dla nas autorytetem właśnie w dziedzinie nauki, a nie – polityki.
Hehe odeszliśmy i bida aż piszczy…