Kto zyska na Cyfrowej Szkole?
MEN inicjuje wiele programów dla szkół. Niestety, bardzo szybko okazuje się, że to nie uczniowie i nauczyciele chwycili pana Boga za nogi, ale różne instytucje pasożytujące na oświacie.
Bardzo trudno wykryć nieprawidłowości, ponieważ potrzeby szkół są tak wielkie i wciąż niezaspokojone, że każda z nich woli dostać cokolwiek i nie awanturować się, bo następnym razem w ogóle nie zostanie przyjęta do programu.
Także i do najnowszego programu Cyfrowa Szkoła (zob. info) ma szansę dostać się nieliczna grupa 400 szkół podstawowych (stanowi to ok. 3 proc. wszystkich podstawówek). Obawiam się jednak, że prawdziwymi szczęściarzami nie będą szkoły przyjęte do programu, ale ci, którzy się nimi „zaopiekują”: przeszkolą, dostarczą sprzęt, materiały.
Uczestniczyłem w przeszłości w różnych programach tego typu i muszę przyznać, że nieraz jedynym wartościowym elementem szkoleń był obiad, a cała reszta stanowiła mizerną chałturę. Przekręty też się zdarzały, np. nauczycieli liceów przeszkolono w programie dla szkół podstawowych, gdyż do takiej grupy był skierowany program, ale aby pieniądze się nie zmarnowały, brano ludzi z łapanki. Na coś takiego złapano kiedyś i mnie. Gdy zacznę pracować w podstawówce, będzie jak znalazł. Pamiętam, że prowadzący przepraszał, że szkolenie nie jest dla nas, ale za to obiad palce lizać. Miał rację w stu procentach.
Program Cyfrowa Szkoła już teraz budzi wątpliwości, czy jest w wystarczającym stopniu otwarty (zob. uwagi zgłoszone przez Koalicję Otwartej Edukacji). Innymi słowy, czy będzie skierowany do kliki, czy w równym stopniu do wszystkich ludzi oświaty. O ryzyku jeszcze większych przekrętów informuje też „Dziennik Gazeta Prawna” (zob. tekst). Zapowiada się, że dla jednych będzie to wielka klapa, a dla innych duży zysk.
Komentarze
Różnie z tym bywa – podam przykład z mojej szkoły: otrzymaliśmy komputery z EFS, co jednak ciekawe – na tym się skończyło, ponieważ wszystkie prace konserwacyjne i naprawcze muszą wykonywać sami nauczyciele. Pomijam już fakt, że uczniowie pracują na starym oprogramowaniu (np. MS Office 2003), albowiem na nowsze wersje szkoła po prostu nie ma środków. Tak samo dzieje się przy okazji awarii najróżniejszych sprzętów (rzutnik cyfrowy, laptop, drukarka). Co z tego, że opowiadamy bajki gimnazjalistom, jaka to nasza szkoła jest nowoczesna, skoro przeprowadzenie zajęć z użyciem nowych technologii to pół godziny użerania się z usterkami sprzętu?
Wiem, że to pięknie brzmi: „mamy na wyposażeniu w każdej sali projektor cyfrowy” – tylko co z tego, jeśli laptop jest do niczego? Ale zawsze przecież mogę wziąć swój przęt z domu, prawda?
Zdecydowana większość programów unijnych w edukacji prowadzonych czy to przez MEN, ORE czy sejmiki ma za główny cel interes prowadzących i nadzorujących, a nie tych, do których są teoretycznie adresowane…No i te obiadki i noclegi w pięciogwiazdkowych hotelach, te masy bezsensownych gadżecików. I tak zostanie przeputana ta ogromna kasa ….:-)
Najlepszy przykład – olimpiady.MEN na nie przeznacza (na wszystkie!!!) poniżej 7 milionów zł. A na bezsensowne spoty telewizyjne „promujące” uczenie się matematyki – grubo ponad 100(tak!!!) milionów!!!
Skorzystaja producenci oraz sprzedawcy sprzetu i oprogramowania. Oraz konserwatorzy
Ach, olimpiady… Jeśli chodzi o tę z języka angielskiego, to zupełne dziwactwo ( i od lat się nie zmienia). W eliminacjach wymaga znajomości archaicznej gramatyki i zupełnie na codzień niewykorzystywanego słownictwa. Wystarczy powiedzieć, że w mojej szkole dwukrotnie podchodzili do niej uczniowie zasadniczo „native speakers” – bez sukcesu!
Wcale nie chciałabym, aby moja szkoła została wybrana do tego programu.
Kilka innych już ‚przerabialiśmy’.
Może i pomysłodawcy i urzędnicy MEN-u itp. pławią się na tę okoliczność w luksusach. Natomiast zawsze-ci-sami- nauczyciele są zmuszani do szkoleń (wspominanych na linkowanej str.) odbywających się popołudniami i w weekendy WE WŁASNEJ ZRUJNOWANEJ PLACÓWCE.
Obiadów nigdy nie było, ale i nimi mogą się wypchać.
A.L. ma rację- nie chodzi o żaden postęp czy i tak uzależnionych od komputerów uczniów- lecz o upchnięcie sprzętu i oprogramowania.
@anglista
Olimpiada z angielskiego nie jest dla osób o kwalifikacjach native speakers (podobnie jak inne olimpiady językowe). Poza umiejętnością powiedzenia czegoś w odpowiednim dialekcie (z językiem literackim różnie bywa) trzeba jeszcze mieć co(!) powiedzieć…;-)
Choć owszem, w przypadku olimpiady z angielskiego wpływ p.Krzyżanowskiego i jego interesów jest negatywny. Ale ta olimpiada ma sponsora w UK więc…Podobnie z ol.j.francuskiego itd.
Mnie zdecydowania bardziej interesują olimpiady takie jak matematyczna, informatyczna, chemiczna, fizyczna, biologiczna czy wiedzy technicznej… Mamy w nich tradycje, a laureaci (jeszcze) reprezentują światowy poziom…
Władek – zainteresuj sie programem School Agreement dla swojego regionu, wojewodztwa a nie bedziesz pisal takich rzeczy.
@RfR – przecież chodzi o pieniądze, a program przez Ciebie polecany darmowy nie jest. Przecież moja szkoła nie wyda około 1000 zł na oprogramowanie, skoro nie stać jej na toner do drukarki, czy papier do niej. Ech…
Władek – licencja na system Win7 + MSOFFICE 2010 – 16 zl na rok. Bez przesady 🙂
Poza tym nikt nie zmusza szkol do korzystania z produktow MS. Ja preferuje Linuks i to wiekszosci w zupelnosci powinno wystarczyc. Tym bardziej ze swiat elektroniki na tyle sie zmienia, ze wszystko niedlugo bedzie w chmurze (cloud) a system operacyjny )dowolny) bedzie pozwalal nam sie tam przeniesc 🙂
@S-21
Ależ pisałem o eliminacjach, tam się nie mówi w ogóle, a tylko pisze…..
„otrzymaliśmy komputery z EFS, co jednak ciekawe ? na tym się skończyło…RfR ? przecież chodzi o pieniądze, a program przez Ciebie polecany darmowy nie jest. Przecież moja szkoła nie wyda około 1000 zł na oprogramowanie, skoro nie stać jej na toner do drukarki, czy papier do niej”
Żródłem problemów szkoły jest to, że ma komputery nie mając pieniędzy na ich wykorzystanie? Ubiegała się o te komputery czy przyjęcie ich zostało na niej wymuszone? Po co brano ten sprzęt? Żeby bajki gimnazjalistom opowiadać? Wierzą w je?
Zaszokowała mnie dysproporcja między nakładami na reklamę i olimpiady,
tym bardziej, że chyba właśnie zaprzestano finansowania olimpiady matematycznej.
A uczeń, który przebrnie przez chociaż jeden etap, to już całkiem inny gatunek
studenta.
Nawet zdrowy człowiek zaczyna być podatny na teorie spiskowe.
Natomiast wprowadzanie pomocy audio-komputero-wizualnych do nauczania w
95% przypadków obniża efektywność przekazywania umiejętności i wiedzy.
@anglista
>Ależ pisałem o eliminacjach, tam się nie mówi w ogóle, a tylko pisze?..<
To jeszcze gorzej!!!Nie wystarczy znać literki, trzeba mieć jeszcze co(!) napisać….
Ludzie uczący się języka mówionego prostego luda z np. Birmingham w bezpośrednim kontakcie z tym ludem nie bardzo są w stanie pisać(bo tak się rzadko, jeśli wogóle, komunikowali;-)] z napisaniem(!) mogą mieć jeszcze większy problem niż z powiedzeniem czegoś do rzeczy np. o literaturze i w języku literackim…;-)
@S-21
No jednak nie miał/a Pan/Pani do czynienia z olimpiadą…… Pierwszy etap to test!
@anglista
Test też sprawdza znajomość języka literackiego, a nie kolokwializmów ze zmywaków Manchesteru…;-)
RfR: „Tym bardziej ze swiat elektroniki na tyle sie zmienia, ze wszystko niedlugo bedzie w chmurze (cloud) a system operacyjny )dowolny) bedzie pozwalal nam sie tam przeniesc”
Za darmo?….
Niedawno, niedawno temu zasłyszane w pokoju N.:
„…Nasza szkoła jest nowoczesna, mamy szkolenia, z których zapamiętaliśmy uwagi prowadzącego o obiedzie.
Obiad był dobry.
Pewna firma sprzedała nam też okazyjnie futurystyczne oprogramowanie „Ofsik 2999”, które zastąpiło archaiczny i niemożliwy do wykorzystania w nowoczesnej szkole „Office 2003″.
Mamy też laptopy offshorowo-eefesowe z tytanową powłoka, idealne do dawania po łapach, jakby który Józio chciał wypalcować ekran dotykowy (niestety, trudny do utrzymania w czystości, tak jak Józio, bo właśnie dojrzewa).
A ministerstwo znowu nie dało papieru toaletowego, skuwy…ny jedne….”
Tyle na dziś z dzienni(cz)ka multipedialnego i lu-cyfrowego belfra (od:no to lu w tę cyfrę), idącego dumnie po gumnie, przodem do tyłu z wrzaskiem idioty na sztandarze.
Ciąg dalszy na pewno nastąpi, chętnych do auto-da-fe jak widać powyżej nie brakuje 🙂