Dyrektorzy planują
Chcesz rozśmieszyć Pana Boga, opowiedz mu o swoich planach. Teraz właśnie rozśmieszaniem Najwyższego zajmują się dyrektorzy szkół i powołane przez nich zespoły nauczycieli. Planują bowiem obsadzenie klas i przydział godzin na najbliższe lata. Im bardziej się starają, tym mniejsze szanse na realizację tych planów w pierwotnym kształcie.
A wszystko przez to, że „nie masz nic pewnego” w oświacie. Do tej pory wiadomo było, iż zgodnie z założeniami reformy uczniowie liceów w pierwszej klasie kontynuować będą program gimnazjum, a specjalizację i rozszerzenie wybierać będą dopiero od drugiej klasy. Kiedy więc zaproponowałem dyrekcji, aby rozszerzenie polskiego dała od pierwszej klasy, usłyszałem, iż tak nie można. To wbrew reformie. Dzisiaj już wiemy, że można. Polski, matematykę i język obcy – wszystko na poziomie rozszerzonym – uczniowie mogą wybierać od początku nauki w liceum. Zezwolenie wydała kilka dni temu Krystyna Szumilas (zob. info).
Decyzja dobra, dlatego popieram. Klasa pierwsza to najlepszy czas na naukę, byłoby więc marnotrawstwem hamować ambitnych pierwszaków i wdrażać ich tylko do podstawowych treści. Doprawdy trudno zrozumieć, czym się kierowała Katarzyna Hall, wymyślając tak niepedagogiczne rozwiązanie. Zresztą cała reforma jest antypedagogiczna. Cieszy fakt, że obecna minister edukacji naprawia, co może. Bardziej jednak cieszyłoby zatrzymanie reformy, zanim zostaną wyrządzone szkody, których nie da się naprawić. Pan Bóg śmieje się dzisiaj z naszych planów, my jednak będziemy płakać.
Komentarze
Podobnie absurdalnie ma się rzecz z tzw. godzinami dla wychowawcy. Podam przykład: zostałem wychowawcą klasy w zasadniczej szkole zawodowej, 35 chłopaków, w większości ze wsi, z trudnych rodzin. W klasach pierwszej i drugiej, w normalnym trybie nauki, spotykałem się z nimi na rzeczonej „wychowawczej” raz (sic!) na dwa tygodnie – czasu wystarczało jedynie na usprawiedliwienie nieobecności i omówienie nagan w dzienniku. Fikcją były tematy wpisywane w dzienniku, ponieważ NIEMOŻLIWYM było je realizować przy takim podziale godzin.
Natomiast w klasie trzeciej, gdy uczniowie przebywali w szkole 6 godzin jednego dnia (3 wychowania fizyczne, dwie religie i jedna godzina wychowawcza) w zasadzie nie było sensu ich już „wychowywać”, ponieważ zakład pracy (praktyki) i dwa lata wcześniej w szkole już ich „wychowały”.
Pamiętam, jaki śmiech mnie ogarnął na radzie pedagogicznej, gdy dyrektor przedstawiał priorytety ministra edukacji – wśród nich były: indywidualne podejście do ucznia oraz nacisk na rzeczone „wychowanie”…
Moim zdaniem kolejna reforma jest chybiona. Przynosi zagładę szkół w małych miejscowościach. Kto będzie uczył chemii czy fizyki, skoro nie będzie etatu w jednej placówce? Dojeżdżać? Nauczyciel wędrujący? Moi koledzy i ja mamy skończone dwa fakultety, uczymy dwóch przedmiotów a i tak nie będzie etatu. Starzy na szrot, a młodzi nie przyjdą do pracy na takich nowych, dziwnych warunkach…Absurdem są dwie godziny religii. Księża często opuszczają lekce, bo pogrzeb, bo kolęda…a poziom wiedzy religijnej młodzieży jest żałosny. W całym cyklu nauczania po co tyle religii??
S-21, Overdrive
Odpowiadam w dwóch poprzednich wpisach.
Do Gospodarz
Jestem pod wrażeniem opinii o naprawianiu przez urzędującą p. minister błędów minister Hall. Miałem okazję dwukrotnie rozmawiać z p. Szumilas, jeszcze jako wiceminister. Podobno piastowanie urzędu ma ten rodzaj wpływu, że jest wstanie wykreować w człowieku ten rodzaj myślenia, który czyni go mężem stanu. Tego sobie oraz koleżeństwu i społeczeństwu życzę. Czasami uczeń, którego zadawałoby się ograniczenia, a i kompetencje doskonale znamy, w klasie egzaminacyjnej dostaje skrzydeł i przyjemnie nas zaskakuje. JAK JA BYM CHCIAŁ ZOSTAĆ ZASKOCZONY…
Naiwność Gospodarzu, to że może nie oznacza, że będzie…
Proszę poczytać, w którą stronę to idzie
http://forum.ore.edu.pl/viewforum.php?f=2&sid=0e73dc3f3be93fdd8c2f147aa942af56