Dziesiątkowanie kadry
Dziesięć procent kadry będą musieli w najbliższym czasie zwolnić dyrektorzy szkół średnich z powodu reformy. Dzisiaj można było przeczytać o tym w Wyborczej (Władku, dziękuję za link – zob. materiał). Kto pracuje w liceum, wpada w panikę. W pokojach nauczycielskich jest bowiem płacz, rozpacz i zgrzytanie zębów. Ludzie właśnie dowiadują się od dyrekcji, że od września zabraknie dla nich godzin. Co zrozumiałe, są wściekli i zrozpaczeni. A przecież to dopiero początek reformy.
Media od miesięcy przygotowywały nas do tego pogromu, trąbiąc, że nauczycieli jest za dużo, a uczniów coraz mniej. Nikt więc nie będzie się przejmował losem zwolnionych. Niejeden nawet się ucieszy, że na garnuszku państwa będzie mniej belfrów. Społeczeństwo zostało przygotowane, natomiast dyrektorzy szkół w ogóle. Minister edukacji dopiero kilka dni temu podpisała rozporządzenie, które wyznacza nową liczbę godzin lekcyjnych w szkołach (zob. materiał). Wcześniej były przecieki, były ogólniki, ale nie było konkretów. Dyrektorzy alarmowali, że nie wiedzą, jak liczyć godziny dla swoich pracowników. Teraz już wiedzą.
MEN przysięga, że nie trzeba nikogo zwalniać, gdyż godzin wystarczy, jednak to mowa faryzeuszy. Fakty są inne. Dyrekcje na gwałt wyznaczają ludzi do zmiany warunków umowy lub do zwolnienia. Niestety, jak się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy. Dyrektorzy nieraz podejmują decyzję na zasadzie: „jesteś dobry, no to won!”. Tak przynajmniej czują się ludzie. A czują się strasznie. Zresztą jak mają się czuć po np. 15-20 latach nagradzanej i cenionej pracy? Żyli w przekonaniu, iż są filarami szkoły, aż się dowiedzieli, że reforma ich wymiata. Szanse na znalezienie pracy w szkole w najbliższym czasie zerowe.
Komentarze
Oj, ale mnie zaszczyt kopnął. Swoją drogą – ciągle zastanawiam się, jak będzie wyglądać szkolnictwo zawodowe, bo przecież rozporządzenie ma wejść w życie we wrześniu 2012. Czy też będzie tak, jak z reformą? Domysły, pytania i ostatecznie – totalna panika?
jednocześnie wielu nauczycieli pracuje na półtora czy nawet na dwóch i więcej etatach, w pierwszej kolejności należy zabrać im te dodatkowe etaty a pracy może wystarczy dla wszystkich
Przecież to my, nauczyciele rujnujemy samorządy 13 – nastkami, 14 – nastkami (co to jest, nie wiem), więc znaleziono na to sposób. Dzięki temu będzie można zatrudnić kolejne 40 tys. urzędników (ponoć w ostatnich 4 – 5 latach o tyle wzrosło zatrudnienie w samorządach). A my? No cóż, trzeba odświeżyć znajomości i załapać się do tej nowej grupy urzędowej.
Z ust (spod palców) Gospodarza wypływa charakterystyczna dla n-la naiwność. Przecież podstawa programowa znana jest od trzech lat. Wystarczyło tylko przeczytać. Wynika z niej jasno ilośc godzin, co nawet bez znajomosci rozporządzenia o planach ramowych, daje wiedzę o tym, ze cześć przedmiotowcow w szkole ponadgimnazjalnej jest do zwolnienia. Kto czytał ze zrozumieniem, ten zrozumiał.
@cvb
>jednocześnie wielu nauczycieli pracuje na półtora czy nawet na dwóch i więcej etatach, w pierwszej kolejności należy zabrać im te dodatkowe etaty a pracy może wystarczy dla wszystkich<
Żeby mieć więcej niż 1.5 etatu trzeba mieć zgodę kuratora. Powyżej 1.75 etatu mieć nie można – czytanie przepisów to przydatna umiejętność…;-)
W tym wywiadzie cytowanym: „Ponadto konieczne jest takie organizowanie zastępstw za nieobecnego polonistę, zwłaszcza w przypadkach dłuższych nieobecności, by zastępstwa na lekcjach języka polskiego zlecać innemu nauczycielowi tego przedmiotu, a nie np. nauczycielowi matematyki lub fizyki.”
Polonista w porządku, ale jak szkoła zorganizuje zastępstwo za chemika czy fizyka, skoro w szkole będzie tylko jeden, i to pewnie nie na cały etat?
Jeżeli nie będzie zatrudniać się emerytów, to nie trzeba będzie zwalniać czynnych nauczycieli. W mojej szkole pracują dwie emerytki, a po feriach przychodzi trzecia na zastępstwo. Tyle w temacie redukcji kadr.
Jeżeli nauczyciele będą siedzieli na gołych etatach, to zostaną im wypłacone tzw 14 (ciekawe, kto tak zazdrości, aby te popłuczyny tak nazwać).
Jeżeli nauczyciele będą mieli godziny, wówczas część pójdzie na zwolnienie.
Pierwsza wersja lepsza dla nauczycieli, druga wersja dla organów prowadzących.
U jednego pracodawcy nie można mieć więcej niż 1,5 etatu – bez wzgledu na wolę kuratora, albowiem nawet on nie stoi ponad prawem. U kilku pracodawców można mieć łącznie dowolną liczbę godzin.
Za kałużą też zamykają, tylko z innych powodów. Zmykanie szkoły jest ostatnim etapem „podnoszenia poziomu” szkolnictwa, czyli ukarania kadry z danej szkoły przez zwolnienie nauczycieli i rozparcelowanie uczniów pomiędzy inne pobliskie szkoły. Bardzo często poziom tych „innych szkół” wcale nie jest wyższy od zamykanej a w dyskusji na ten temat ogromną rolę odgrywa cała masa innych czynników. Szkoła to pensje nauczycieli ale to też ich podatki. Bardzo często warunkiem zatrudnienia nauczyciela, policjanta, strażaka czy urzędnika miejskiego jest jego zamieszkanie na terenie danej miejscowości. Zdarza się, że taka osoba oszukuje podając adres „do korespondencji” np. u siostry czy u rodziców a sama mieszka na ładnych przedmieściach. Kończy się to wyrzuceniem z pracy. Ale to dygresja. Szkoła to także cała masa środków, które w końcu lądują w okolicznych biznesach a także to takie czy inne przekonania lokalnych „leaderów” co do celowości zamykania.
Aby podjąć decyzję o czymkolwiek władza pyta obywateli o zdanie. Odbywają się spotkania polityków i urzedników z mieszkańcami i rodzicami.
Wpływać na rezutaty takich spotkań mozna w różny sposób. Ostatnio wydało się, że miejscowy duchowny wynajął (25$ za obecność plus 50$ za przeczytanie „swojego zdania”) i dowiózł na spotkanie autobusami takich „zaangażowanych” obywateli. Akurat w tym przypadku pastorowi chodziło o poparcie decyzji o zamknięciu. Zapytany przez dziennikarzy bronił się mówiąc, że nie płacił za protest tylko dawał „stypendium” za „szkolenie nt. organizowania społeczności” („community organizing”), ale terminu i miejsca owego szkolenia już nie potrafił podać…
Burmistrz miasta naciskany przez prasę zamiast potępiać przedsiębiorczego duchownego mówi, że „jest dumny, iż ludzie dyskutują o edukacji publicznej” i nie chce komentować wynajmowania protestantów a woli mówić o tym, iż „duchownym zależy na ich (pobliskich) szkołach i lokalnych społecznościach”.
No ale aby być takim dyplomatą to trzeba mieć kiepełe Rahma Emanuela.
Także jeszcze macie państwo przed sobą dowożenie na spotkania z mieszkańcami opłaconych przez biskupa protestatntów.
A jak i to się wydarzy to i tak i tak najwyżej zmałpujecie Hamerykę. Uff, dziesiejsze czasy naprawdę wiele wymagają aby komuś zaimponować…
Uderza przekonanie, że odejdą najlepsi, cyt.:”jesteś dobry, to won”. Przecież jest to działanie funkcjonariusz publicznego na szkodę publicznej instytucji, ścigane z urzędu przez prokuraturę. Co się stanie, gdy zwalniani będą masowo występować o wszczęcie postępowania? Koszty mogą przekroczyć oszczędności.
Największa strata jest taka, że akurat matematycy, fizycy i chemicy kształceni w latach 70-tych i 80-tych reprezentują merytorycznie poziom nieosiągalny dla obecnych absolwentów tych kierunków, o doświadczeniu nie wspominając!!!
S-21
Matematycy, fizycy i chemicy kształceni w latach 70-ych w liceum przeczytali więcej lektur niż współcześni absolwenci polonistyki…
@S-21
jeśli pracujesz w różnych szkołach takiej zgody mieć nie musisz
dodatkowo jeśli pracujesz jeszcze w szkole prywatnej to nikogo to nie będzie obchodzić, sam znam 3 etatowca
Tak, to prawda, ale o tym wielu tu pisało jeszcze na etapie wprowadzania „reformy programowej”. Dalszy ciąg to zniesienie KN, wówczas dopiszą do każdego etatu 12 h i odpowiednią ilość etatów skreślą. No i zamykanie szkół. A niby tylu nas jest i podobno wykształconych ludzi. Zabrali nam emerytury po 30 latach pracy (zobaczcie jak inaczej się traktuje mundurowych), teraz z przyczyn reformiano-demograficznych zwolnią 30%, a reszcie zabiorą nawet KN i będziemy DZIADAMI – nie jak teraz na etatach, tylko DZIADAMI BEZ NICZEGO. No tak, ale, może, aczkolwiek, weźmy udział w konkursie nauczyciel roku!!!! Ha, ha, ha!
@KC
>Matematycy, fizycy i chemicy kształceni w latach 70-ych w liceum przeczytali więcej lektur niż współcześni absolwenci polonistyki?<
Zgoda!:-)Ja pisałem serio o tym poziomie!
@S – 21 – Współcześni absolwenci polonistyki czytają tylko opracowania. Żeby nie było, że uogólniam, zdarzają się wyjątki, jak wszędzie.
Gdyby samorządy miały do tego wolę to nikogo nie musiałyby zwalniać. Wystarczyłoby jednak podziękować już za pracę emerytom i racjonalniej zarządzać zasobami ludzkimi, czyli np. nie zatrudniać na więcej niż etat i nie dopuszczać do sytuacji gdzie w jednej szkole brakuje godzin dla doświadczonego nauczyciela i jest on zwalniany a w innej jest potrzebny taki nauczyciel ale zamiast niego zatrudniany jest „świeżak” zaraz po studiach.
@nauczyciel_pl
>jest on zwalniany a w innej jest potrzebny taki nauczyciel ale zamiast niego zatrudniany jest ?świeżak? zaraz po studiach.<
"Świeżak" tani jest i to jego zaleta…;-) Wymierna i namacalna!!!
S-21
Równie serio wpis rozumiałem, a że rzeczywistość naznaczona absurdem… Liceum Ogólnokształcące ukończyłem w 1979 r. w profilu biol-chem. Do kiosku obok szkoły przychodziły wtedy dwa egzemplarze miesięcznika „Problemy” ( z perspektywy czasu mam wrażenie, że poziomem przystępności przewyższały „Problemy” poziom aktualnego „Nature”). Przez 4 lata trwała zażarta walka o to, kto pierwszy je dopadnie. Ambicją i szpanem było nie tyle dumne kroczenie z miesięcznikiem pod pachą, lecz zrelacjonowanie szkolnemu otoczeniu jakiegoś artykułu i dyskusja o przemyśleniach własnych. A już w latach osiemdziesiątych, w czasach studenckich zauważyłem, że nieliczni spośród kolegów, że o koleżankach nie wspomnę, kojarzyli taki tytuł. Kilka dni temu miałem korepetycje ze studentem ostatniego roku studiów państwowej politechniki. Uczyłem go ( za 6 miesięcy inżynier) przeliczać temperaturę ze skali Celsjusza na skalę Kelvina, gdyż na ćwiczeniach tego nie zrozumiał (!). Na jesieni miałem korepetycje z dwiema czynnymi nauczycielkami „robiącymi podyplomówkę z astronomii” i uczyłem porównywania przez odejmowanie miary kątów wyrażonych w stopniach, minutach i sekundach. Panie na ćwiczeniach również tego nie zrozumiały.
Ktoś tych wszystkich ludzi uczył, egzaminował, wystawiał świadectwa(?!)
Zgodzisz się, ze otacza nas hucpa, która skalą przeganiać zaczyna tą z lat epoki odesłanej na śmietnik historii. Zauważ, że „świeżaków” zatrudniać trzeba, chociażby po to, by zapewnić wymianę kadry. Problemem jest selekcja. Człowiek o profilu osobowości idealnego nauczyciela nawet nie pomyśli o pracy w polskiej szkole. Pozdrawiam.