Wolontariat i obowiązki
Następnego dnia po Finale WOŚP młodzi wolontariusze nie muszą być przygotowani do lekcji. Zwyczajowo w szkołach nie odpytuje się uczniów, którzy spędzili niedzielę na zbieraniu pieniędzy do puszek z sercem. Dawniej Owsiak apelował do nauczycieli, aby uszanowali ciężką pracę wolontariuszy. Ale dzisiaj tradycja Orkiestry już jest tak wielka, że chyba nikt nie ośmieli się przepytywać społeczników.
Niestety, część wolontariuszy w ogóle nie przychodzi po Finale do szkoły. Uczniowie widocznie uważają, że mają prawo zrobić sobie wolne. Nie neguję tego prawa, w końcu po ciężkiej pracy należy się odpoczynek. Jednak zachęcam do pojawienia się na lekcjach. Dopóki emocje nie opadły, warto koleżankom i kolegom opowiedzieć, jak było. Wrażeniami trzeba się dzielić na świeżo, potem tracą blask i brzmią jak opowieść weterana – śmiesznie i naiwnie.
Nie chcę opowiadać, jak bywało na poprzednich Finałach, mimo że pamiętam je wszystkie. Wolę posłuchać, co działo się w tym roku. Dlatego idę w poniedziałek do szkoły z nadzieją, że usłyszę wiele od moich uczniów. Proszę, nie siedźcie tego dnia w domu. Praca społeczna to coś więcej niż jeden dzień dobrej roboty. To styl bycia. Wolontariat, po którym nie wypełnia się obowiązków, to pic na wodę.
Komentarze
Przygotowania do WOŚP Chicago 2012
http://www.youtube.com/watch?v=69o8uysLGiI&NR=1&feature=endscreen
chcą zbierać pieniądze dla wsparcia akcji owsiaka i samego owsiaka ich sprawa, szkoły to nie dotyczy, jutro powinni być w szkole i nie widze powodu dla taryfy ulgowej
Brawo, jeden z najmądrzejszych wpisów od dłuższego czasu. 😉
Tytuł blogu przypomniał mi o obowiązkowym wolontariacie w niektórych niepublicznych szkołach.
Pisałem już o tym ale nie tylko ja się powtarzam:)
Branie dnia wolnego czy inne ulgi związane z udziałem w akcji świadczą o kompletnym nierozumieniu idei wolontariatu w społeczeństwie.
Nie chcę się przyłączać do nagonki na Owsiaka bo mi z tą nagonką nie po drodze i nie mam wątpliwości, że szczytne intencje i uczciwość stoi za organizatorami tej akcji ale wydaje mi się, że więcej szkód niż pożytku ta akcja niesie idei wolontariatu, że ją trywializuje. Żeby być dobrze zrozumianym, idei.
To taki popwolontariat za którym żadna głębsza myśl wśród większości uczestników nie stoi.
Zabroniłbym używania słowa wolontariusz wobec uczestników tej akcji.
Wolontariusz to coś więcej.
Skoro Wielka Orkiestra stała się państwową instytucją, to młodzieży za pracę w niedzielę należy się dzień wolny. Swoją droga, gdyby partie polityczne zrzekły się dotacji, to byloby jeszcze więcej grosza na zdrowie niż uzbiera Orkiestra, telewizja nie odniosłaby strat w czasie reklamowym, samorządy nie zaciągały by kredytów na wynagrodzenia dla „artystów”. Tylko politycy i celebryci, no właśnie, gdzie by się mogli lansować jako dobrodzieje?
@nn,
mówisz jak ludzie, którzy na widok ciężarnej kobiety nie wstają z miejsca w tramwaju, bo „nikt jej bachora robic nie kazał, ciąża to nie choroba, dlaczego mam ustąpić?”. Jest coś takiego jak sytuacje wyjątkowe i zwykła ludzka żywczliwość. Wolontariusze WOŚP robią coś dobrego i pokazują, że młodzieży jednak zależy na czymś więcej niż tylko gadżetach i zakrapianych imprezach. Trzeba to docenić i zachecać do tego, a nie złośliwie karać.
A nawet jesli ktoś poszedłby kwestować tylko po to, żeby nie pójść na lekcję… nie jest to chwalebne, ale niezaleznie od motywacji ucznia, zadziało się coś dobrego, co może zainspiruje innych. Jak najbardziej warto to wspierać.
@nn
Otóż dotyczy. Wiele tych akcji odbywa się w szkołach, ogromna rzesza uczniów jest zaangażowana. Sam też biegałem z puchą na drugim, trzecim finale. To było prawie dwadzieścia lat temu i stanowiło zaledwie zalążek dzisiejszej wielkiej akcji na całym świecie. Wtedy nikt nie myślał o zwalnianiu kogokolwiek, tylko dlatego, że całą niedzielę był na nogach. Ale to jest właśnie powód do tej taryfy ulgowej. Można do tego podejść jak Gospodarz, albo tak jak Pan. Ktoś na pewno Gospodarza posłucha i pójdzie jak nie na lekcje to chociaż pochwalić się jak było. A Pan jak zamierza przekonać uczniów, żeby przyszli? Policją?
Wolontariat to kwestia dobrowolna, nie powinno być z tego tytułu ulg, gdyż to samo w sobie zaburza znaczenie bezinteresownej pomocy. Propagując takie ulgi, nigdy nie wykształcimy bezinteresowności, bo jej po prostu nie będzie, każda taka akcja postrzegana będzie jako okazja (i już pewnie jest) do nie stawienia się na lekcjach, i cóż, że produktywne wagary to będą, ale wagary.
@nn: „szkoly to nie dotyczy”.
Alez jak najbardziej. Jesli wychodzenie na mroz aby caly dzien spedzic robiac cos pozytecznego dla Ogolu, dla Wspolnoty, to po co Mlodym dawac cokolwiek do czytania/? Po co uczyc ich wierszy i podsuwac madre ksiazki do lektury, po co uczyc historii? Po co zachecac do wspolodpowiedzialnosci za losy swiata, za slabszych i potrzebujacych? Po co wydawac ciezkie pieniadze podatnikow lub rodzicow na ich ksztalcenie?
It takes a village to raise a child.
Pozdrowienie dla Nauczyciela.
@Helena: Cytat o wiosce i dziecku – bardzo popularny jest zarazem jednym z mojego punktu widzenia idiotycznym. Wara innym od moich dzieci bez mojej zgody. A na uczestnictwo moich dzieci w owsiakowym interesie zgody nie ma.
Mam, Ifo, taka rodzinna anegdote o dziecku wychowywanym bez pomocy calej wsi.
Rzecz sie dzieje w Nowym Jorku, moja Mama jedzie samochodem przez dzeilnice gettowa i widzi nagle na jezdni mala, moze piecioletnia dziewczynke. Wiec zatrzymuje samochod, wysiada, kleka przed dziewczynka i tlumaczy jej, ze to jest jezdnia, po ktorej jezdzi duzo samochodow i ktorys kierowca moze jej nie zauwazyc i zrobic krzywde….
Dziecko patrzy na moja Mame spode lba i wypowiada jedno zdanie: Lady, shut up!
Niech to bedzie dla ciebie przestroga.
🙁
@Ifo
„A na uczestnictwo moich dzieci w owsiakowym interesie zgody nie ma.”
A spytałeś swoich dzieci czy by nie chciały? Bo one swój rozum też mają, i wolną wolę.
Grzecznie pytam, czy dorośli, którzy są wolontariuszami (nie koniecznie w WOŚP) mają sobie, za każdą godzinę poświęconą dla innych, odbierać czas wolny w pracy? Nie na tym polega idea wolontariatu.
Ifo 9 stycznia o godz. 15:59
„A na uczestnictwo moich dzieci w owsiakowym interesie zgody nie ma.”
Ifo załozył lepszą fundację. A może i bez fundacyjnej żebraniny, Ifo wyjmuje regularnie co wtorek te groszaki, które mu się zapodziewają w tylnej kieszeni spodni i daje na szczytny cel. A to jakiś szpital palnie we wiosce, a to sanatorium. Pac, i jest! Milionowi dzieci mleko w szkole zafunduje, a co. Umie, zarabia to ma i stać go.
Cóś mi siem jednak wydawać, że Ifo z tych, co to państwu podatki liczą i specjalnie z okazji WOŚPu wytykają, że „Herr Tuske kradnie i marnotrawi” i „że takimi durnymi akcjami nie zastąpi się sprawnego i uczciwego państwa a tylko zamazuje problemy i ukrywa winnych”.
Których to winnych czeba, pani kochana, przed Trybunał Stanu.
Dwadzieścia dolarów na dwudziestolecie Radia Maryja.
Dorosli najczesciej nie godza sie sterczec od rana do wieczora na mrozie. I zawsze moga wpasc do knajpy obok i golnac sobie dla rozgrzania. I rzadko sie usmiechaja do wszystkich.
Och, naprawde. Jeden przewagarowany dzien, to nie jest koniec swiata. Trzeba wiedziec kiedy byc pryncypialnym, a kiedy odpuscic. To jest wlasnie doroslosc. 🙂 🙂 🙂
anetka i inni
w jeden dzień w roku robią coś dobrego a następnego dnia biorą spray do ręki i wypisują bluzgi na murach, niech tą dobroć pokazują na co dzień a nie w jeden dzień w roku
Wolontariat nie zwalnia od wykonanywania obowiązków. Czy ktoś, kto jest wolontariuszem, np. w programie „Starszy brat, starsza siostra”, ma po każdym dniu spędzonym ze swoim podopiecznym być zwolniony z odpytywania, albo nawet nie przyjść do szkoły? Wtedy nie będzie go raz w tygodniu w szkole, bo przecież pomagał „młodszej siostrze”.
Szkoła może jedynie podnieść ocenę za zachowanie za to, że młody człowiek angażuje się społecznie.
Jeśli ktoś chce być prawdziwym wolontariuszem, to powinien to robić w zgodzie z innymi obowiązkami, bez szkody dla niczego.
Wielka Orkiestra bardzo chętnie korzysta z pomocy szkół. Dlaczego? Ano dlatego, że tam najłatwiej znaleźć kwestorów. Do mojej szkoły zawsze trafiała określona liczba identyfikatorów i zadaniem szkoły było wypełnienie miejsc. Chętne osoby zawsze się znajdowały, bo nie musiały następneo przychodzić do szkoły, nie były pytane, dostawały pochwałę i wyższą ocenę za zachowanie.
Czy taka ma być tego idea? Jeśli tak, to nie nazywajmy tych osób wolontariuszami, bo nimi nie są. Są jedynie kwestorami, którzy zbierają dla kogoś pieniądze.
Szkoda tylko, że mnie i moim przyjaciołom nikt nie dawał żadnych taryf ulgowych za charytatywną pomoc szkole muzycznej i zaprzyjaźnionej z nią organizacji za pomoc przy koncertach. Ale przynajmniej wiemy, że nasza pomoc slużyła idei, a nie osiąganiu własnych korzyści.
Zajęcie dodatkowe (nawet jak sama nazwa mówi) nie uprawnia do zaniedbywania obowiązków. Uczniowie równie dobrze mogli przygotować się do zajęć w sobotę.
Nie mówię tak dlatego, że będę jakimś gburowatym belfrem, ale dlatego, że nie rozumiem tego, w jaki sposób uczniowie potrafią wymigać się od tego, co mają robić.
@student polonistyki
Ja tez jak bylam studentka, to uwazalam, ze zjadlam wszystie rozumy i wiem co najmniej tyle samo co ktos doswiadczony, jak np Gospodarz Belfer z tego blogu. Ale zauwaz, on jedynie „zacheca” do pojawiania sie na lekcjach.
Wiesz ile razy uzyles w swoim poscie slowa „obowiazek”? Trzy razy! Czytalam i wydawalo mi sie, ze mowisz nie o szkole, ale o wojsku. Oczywoscie, ze w szkole tez sa obowiazki. Ale jesli sprowadzimy wszystko tylko do sumienego wykonywania obowiazkow przez uczniow, to cos stracimy. Nasze dzieci cos straca. Bo procz „obowiazkow” powinno byc w szkole cos znacznie wiecej – zaufanie do nauczycieli, zrozumienie z ich strony, nawet jakas komitywa. Wreszcie przyjemnosc i duzo chwalenia, nawet na wyrost.
Powiem Ci o swojej nauczycielce z podstawowej klasy VI. To bylo w Lublinie, a nazywala sie ona Janina Wojciechowska. Zjawilam sie w jej klasie nie mowiac ani slowa po polsku, bylam dzieckiem repatriantow (to znaczy tylko Ojciec byl repatroantem, wiec nikt ze mna nie mowil w domu po polsku). I tej pani Wojciechowskiej strasznie zalezalo, zebym miala dobry stopien z polskiego, gdyz inaczej musialaby mi przez co najmniej dwa okresy dawac dwoje. Ona szbko odkryla, ze ja lubie uczyc sie wierszy na pamiec, wiec zadawala mi wiersze, odpytywala i stawiala czworki i czworki z plusem. A kiedy urzadzala dyktando, to stawala obok mojej lawki i podpowiadala, ale tak, ze nikt procz mnie tego nie zauwazal. Jesli dyktowala slowka na rz i z z kropka i kazala pisac je w oddzielnych slupkach, to pokazywala mi oczami, ze moja reka zawisla nad niewlasciwym slupkiem. Tak samo ze slowami na u i o kreskowane.
I doprowadzila mnie do konca roku z koncowa ocena 4+ z polskiego. Myslisz, ze nie wiedzialam, ze bylo to grubo na wyrost? Owszem, wiedzialam bardzo dobrze. Czy bylo to scisle „uczciwe”? Z pewnoscia nie bylo. Ale ona to robila, bo wiedziala, ze jest wazniejsze abym nie stracila ducha, abym czula sie mniej upokorzona, kiedy inne dzieci smialy sie z mojej polszczyzny, abym nie znienawidzila wreszcie szkoly i lecji jezyka polskiego.
To byla bardzo madra kobieta i wiedziala dokladnie kiedy nalezy odpuscic, nagiac reguly, dac cos na kredyt.
Dlatego dzis, pol stulecia pozniej mysle o niej z wdziecznoscia i wrecz czuloscia. I cieszy mnie, ze moglam jej to powiedziec 30 lat po ukonczeniu VI klasy podstawowej.
Mysle, ze lepiej jesli Belfer odpusci swym uczniom ten jeden dzien wypoczynku niz gdyby mial „wyciagac konsekwencje” i domagac sie bezwglednego „wypelniania obowiazku”.
Ty sie tez pewnie kiedys tego nauczysz, jesli bedziesz nauczycielem. Wyluzuj, Synku. 🙂
@student polonistyki
Wiesz, cała kwestia rozbija się cały czas o to samo, a mianowicie o to, że w szkole niewiele osób lubi siedzieć. I mam tutaj na myśli zarówno nauczycieli, jak i uczniów. W takich realiach tylko szuka się wymówki, żeby z czystym sumieniem do szkoły nie pójść. Odwalona robota dla WOŚP’u do takich wymówek należy.
@nn
„w jeden dzień w roku robią coś dobrego a następnego dnia biorą spray do ręki i wypisują bluzgi na murach, niech tą dobroć pokazują na co dzień a nie w jeden dzień w roku”
Teraz pojechałeś Pan jak miłośnik Radia Maryja. Pańskim zdaniem cała młodzież jest zła czy tylko ta, która dla WOŚP’u pieniądze zbiera? Rozumiem też, że nawet jeśli ta zła młodzież raz w roku jest dobra, to należy tego kategorycznie zakazać, żeby się źli z dobrymi nie mieszali? Heh, toś mnie Pan rozbawił przed snem.
@Student polonistyki – „wolontariat nie zwalnia od wykonywania obowiązków”. Całkowicie się z tobą zgadzam. Poza tym nie rozumiem, dlaczego młodzież kwestującą jeden dzień w roku nazywa się wolontariuszami. Są nimi organizatorzy, którzy dobrowolnie poświęcają swój czas na logistyczne przygotowanie WOŚP, a nie dzieciaki, które latają z puszkami i chcą za to wolnego dnia. Dla większości z nich to dobra zabawa, a nie rezygnacja z jakiś niedzielnych atrakcji. Zwolnienie z zajęć szkolnych byłoby zatem rodzajem wynagrodzenia za pracę. Ciekawa jestem, czy aktorzy stojący w święto zmarłych z puszkami i kwestujący na rzecz ochrony cmentarnych zabytków też mają wolne od pracy w teatrze. A są to w większości osoby starsze, często schorowane. A 1 listopad bywa często mroźny, deszczowy i wietrzny. Prawdziwy wolontariusz to ten, który bez rozgłosu idzie do hospicjum, prześcieła łóżka pacjentom, często towarzyszy im do ostatniego tchnienia. Prawdziwy wolontariusz idzie po lekcjach do schroniska dla zwierząt i czyści im klatki. Prawdziwy wolontariusz codziennie odwiedza samotnego sąsiada, robi mu zakupy, biega na pocztę i do apteki. @Parker – „ta akcja nie niesie idei wolontariatu, tylko ją trywializuje” – niech te słowa dadzą do myślenia tym, którzy zachłystują się jednodniowym zaangażowaniem młodzieży w wesołą zabawę w wolontariat.
Przecież nikt nie stoi z karabinem i nie każe kwestować z puszką. To gimbusy albo licealiści mają sami ocenić czy starczy im czasu na działalność charytatywną i obowiązki i wybrać jedno z dwojga albo się sprężyć i zrobić wszystko. W końcu to jest szkoła i za niektóre rzeczy dostaje się pałę.
Ok. Można dać komuś fory (poważni ludzie umieją się dogadać), jeśli się udzielał przy WOŚP, ale nie ma takiego obowiązku. Nie ma przepisów, które by to nakazywały. Jurek Owsiak robi wspaniałą robotę i fajnie że tylu ludzi mu pomaga, ale przecież nikt nie przyniesie chorego niemowlaka z pompą insulinową w charakterze zwolnienia z lekcji (albo z pracy?).
Za Wikipedią: http://pl.wikipedia.org/wiki/Wolontariat
Wolontariat (łac. voluntarius – dobrowolny) to dobrowolna, BEZPŁATNA (podkr. moje), świadoma praca na rzecz innych lub całego społeczeństwa, wykraczająca poza związki rodzinno-koleżeńsko-przyjacielskie. (…)
za SJP http://www.sjp.pl/wolontariat
1. pracowanie gdzieś z własnej woli ZA DARMO (podkr. moje), zwłaszcza przy ludziach chorych, starszych, bezdomnych;(…)
Ten wpis z kolei przeczytałem z wielkim zażenowaniem. Moje dziecko – gimnazjalistka – było w tym roku po raz pierwszy wolontariuszką na WOŚP. Następnego dnia miała pracę klasową i dwie odpytki, bo to przecież koniec semestru. Do głowy by jej nie przyszło, żeby domagać się czy oczekiwać od kogoś zwolnienia z tych „atrakcji”, bo cały dzień ganiała z puszką, a potem jeszcze w biurze. Kłótnie o to, czy zwalniac czy nie zwalniac są poniżające przede wszystkim dla tych młodych ludzi, którzy wcale tego w 95% nie chcą, a przez takie dywagacje robi się z nich wyrachowanych małolatów.