Edukacja religijna na ocenę
Jestem przeciwnikiem nauczania religii w szkołach publicznych. Jednak skoro już ten przedmiot jest, powinien się liczyć do średniej ocen i być traktowany poważnie. Uważam, że albo religii nie powinno być w ogóle w szkołach, albo tylko na pełnych prawach. Jeśli wprowadziliśmy nauczanie religii, to ponośmy tego pełne konsekwencje. Jestem za sumiennym sprawdzaniem obecności na tej lekcji, za jawnym programem nauczania, za egzaminami, także maturą, jestem w końcu za tym, aby religia była traktowana podobnie jak matematyka, chemia czy język angielski. Uczysz się, zdajesz, nie uczysz się, powtarzasz rok, w ostateczności oczywiście. Dlatego podoba mi się decyzja Giertycha, że od następnego roku szkolnego ocena z religii będzie liczona do średniej. Oczywiście bardziej by mi się podobało, gdyby minister edukacji usunął religię z listy przedmiotów szkolnych. Mam w tej materii swoje zdanie, ale liczę się z głosem większości. Skoro większość Polaków chce nauczania religii w szkołach, respektuję i szanuję to życzenie. W związku z tym pragnę, aby religia była szanowana, a księża i katecheci uczący tego przedmiotu mieli autorytet.
Trudno o autorytet w sytuacji, gdy ocena z mojego przedmiotu nie liczy się na świadectwie. Niewielu uczniów uczy się religii tylko z powodu wiary, podobnie jak niewielu uczy się języka polskiego z miłości do mowy ojczystej czy szacunku dla tradycji. Dopóki w szkołach stawia się oceny, wszystkie przedmioty powinny mieć równe prawa. Wiem, ile zyskuję na tym, że mój przedmiot jest na egzaminie maturalnym, a na ocenie z niego uczniom zależy. Współczuję księżom, którzy nie posiadają tego instrumentu, jakim jest ocena. Gdyby uczyli religii w kościele, nie potrzebowaliby dyscyplinować uczniów ocenami. W szkole muszą mieć te same narzędzia co wszyscy nauczyciele. Księżą oraz katecheci pracujący w szkole powinni mieć te same prawa i te same obowiązki co wszyscy nauczyciele. Prawem księdza jest stawiać ocenę, która będzie liczona do średniej i tak samo ważna jak stopnie z innych przedmiotów. A obowiązkiem jest prowadzić tak swoje lekcje, aby ta ocena nie była fikcją, jakimś cudem z nieba. Niech wynika z wiedzy i umiejętności uczniów, a wtedy będzie wszystko w należytym porządku.
Komentarze
Większość sobie tego życzy? Jakieś dane na poparcie tego stwierdzenia?
Wg badań CBOS z 1990 r 42 proc. Polaków nie życzyło sobie religii w szkole, 26 proc. widziało ją jako przedmiot nieobowiązkowy, 21 proc. ? obowiązkowy, 10 proc. chciało mieć do wyboru religię albo etykę.
Szanowny Panie!!
Nie zgadzam się z poniższym Pana stwierdzeniem!
…..Mam w tej materii swoje zdanie, ale liczę się z głosem większości. Skoro większość Polaków chce nauczania religii w szkołach, respektuję i szanuję to życzenie…..
Nie wiem, skąd u Pana to przekonanie, że większość Polaków chce nauczania religii w szkołach!!! Z całym szacunkiem, ale gdy dedyzja o nauczaniu religii w szkołach zapadła, nie było jakiejkolwiek rzezcowej dyskusji na ten tema!! Nie zostały nam przedstawione żadne sensowne argumenty, dlaczego z sal katechetycznych do klas szkolnych!! Nikt nie prosił społeczeństwo o zgodę! Po prostu ówcześnie rządzący stwierdzili, że tak ma być i już!! Koniec! I kropka!
Mam 33 lata i pamiętam, jak chętnie chodziłam na katechezę do kościoła, bo spotykałam się tam z koleżankami z innych szkół, bo siostra rzeczywiscie chciała nam przekazać naukę o Bogu, bo organizowane były jasełka, w których dzieci chciały jak najbardziej uczestniczyć!! A teraz w szkole nie ma żadnej alternatywy!!!! Po prostu czy to się podoba czy nie, dzieciaki są indoktrynowane jedyną słuszną religią!!!
Mam synka, który teraz idzie do 1 klasy. W trakcie zebrania dotyczącego nowego roku szkolnego zadałam pytanie, co należy zrobić w przypadku, jeśli nie wyrażam zgody, zeby moje dziecko chodziło na religię!!! jedna z pań wychowawczyń spojrzała na mnie bazyliszkowatym wzrokiem i stwierdziła, że może być problem, ponieważ plan lekcji jest ułożony w ten sposób, że religia jest w środku ! Na moją uwagę, że szkoła jest zobowiązana do zapewnienia opieki dziecku nieuczęszczającemu na religę padła odpowiedź, ze w takim razie dziecko będzie musiało CHYBA pójść na świetlicę!!!! Czyli co? Nie wiadomo tak na prawdę co zrobić????????? Nie ma planu awaryjnego!! Wychodzi na to, że mój syn będzie MUSIAŁ chodzić na religię, bo inaczej czeka go błakanie ssię po szkolnych korytarzach, ostracyzm w klasie i kpiny ze strony rówieśników!!! Miała być etyka, ale oczywiście nie ma bo NIE MA NAUCZYCIELI, KTÓRZY MIELIBY UCZYĆ TEGO PRZEDMIOTU!!!! NIE MA????? NIE WIERZĘ!!!! Kościół katolicki na wszystko chce mieć monopl i założę się, że jeśli etyka miałaby być prowadzona przez księży, NA PEWNO etyka odbywałaby się!!!!!!!!!!! Nie miałaby nic przeciwko, gdyby było nauczaie religioznawstwa!!!! Tym bardziej, że u nas w rodzinie równiez sa muzułmanie!!! No ale na pewno nie można na to liczyć ani w bliższej, ani dalszej przyszłości!! Niech żyje zakłamanie!!! Niech żyje polski taliban!!!!
USUNĄĆ RELIGIĘ ZE SZKÓŁ! Tyle pokoleń zasuwało do salek przykościelnych i było dobrze. Szkoła nie ma warunków by zapewnić opiekę tym, którzy nie chodzą na ten przedmiot, ani pieniędzy by zapewnić w to miejsce etykę lub cokolwiek innego. Nie wspomnę już o księżach uczących młodzież. Uczący w mojej szkole –
– jeden siedział non stop na stronach pornograficznych
– drugi nie dba o higienę (smród nadchodzi długo przed nim) do tego dotyka małych chłopców (podobno to wyraz sympatii)
– następnych kilku często wyzywa uczniów oraz ich rodziców np.: cyt. „rodzice tych z was, którzy głosowali na PO są pieprzonymi liberałami przesiakniętymi pornografią„; prawda, że oryginalne
– ten sam o tych „pieprzonych liebrałów” wyprowadza młodzież ze szkoły niby, że idą się pomodlić do kościoła po czym każe iść do domu bo jest zajęty dziś
Pewnie można powiedzieć, że nie wszyscy księża są tacy. Więc wychodzi na to, że u mnie w szkole nastąpiła jakaś kumulacja.
Cudownie, tylko czego uczyć na tych lekcjach. Dogmatów, które stoją w jawnej sprzeczności z wiedzą nabytą na lekcjach biologi? Pojęć, z których większość jest niedefiniowalna, co z kolei kłoci się z elementarną logiką i dyscypliną rozumowania nabywaną w toku nauczania? Studiować KKK? Ta lektura z kolei można odstręczyć nawet zagorzałego fanatyka wiary.
Należy także stworzyc jednolity program. Kto ma to zrobić? Minister Giertych, przed którym dopiero zadanie przeczytania większości książek należących do kanonu wykształcenia? Itd, itd
Ja też jestem za nauczaniem religii w szkołach!
Na takich lekcjach należało by wykładać o Chrześcijaństwie, Judaiźmie, Buddyźmie, … No cóż, pełen i dokładny przekrój religii globu…
A nawet gdyby wiekszosc zyczyla sobie religii w szkolach publicznych, to w tym wypadku wazniejszy jest glos mniejszosc wlasnie, a nie wekszosci.
Religia jest zrodlem podzialow i konfliktow, religia nie jest przedmiotem akademickim, szkola nie powinna nauczac metafizyki – od tego sa instytuce religijne oraz dom.
Jestem za nauczaniem relogioznawstwa, zas nauczanie religii wchodzi w konflikt z nnymi dziedzinami wiedzy. Jej miejsce jest poza szkola.
Podobnie symble i ikony religijne nie powinny znajdoac sie w Parlamencie. Sa znakiem wykluczenia dla mniejszosci religijnych, nawet wtedy, kiedy mniejszosci nie sa w Parlamencie reprezentowane.
A to dobre ? jest się za a nawet przeciw.
Wiara to przekonanie o słuszności czegoś. Jest wewnętrznym odczuciem każdego z nas a jej forma kształtuje się przez okres całego naszego życia. Modeli wiary jest z pewnością tyle samo co rozumnych istot na tej planecie.
Nie może być nowy o nauczaniu wiary, a jeżeli ktoś to czyni, to jest to tylko natarczywe wpajanie jakiejś idei. To uporczywa edukacja pewnych wyobrażeń, w celu zjednania sobie zwolenników.
Wiara to subiektywne odczucie, i jeżeli zostanie wyrażona w słowach, co nie jest takie proste, to nie po to, by o niej dyskutować czy podlegała jakiejkolwiek ocenie przez kogokolwiek.
Co robi w szkole religia?
Jej tam w ogóle nie powinno być! Jeżeli ktoś ma uczucia religijne, a bardzo wielu Polaków je ma, niech chodzi do kościoła, na rekolekcje.
To katastrofa, która nas spotyka ? państwo przestało być laickie, stało się wyznaniowe, choć się tak nie nazywa. A stało się wyznaniowe w dniu, w którym paru posłów przyszło do Sejmu z młotkiem i gwoździem i nielegalnie przybiło krzyż nad drzwiami. Teraz już nikt o tym nie mówi, bo wszyscy się boją. To jest państwo, w którym ateistom jest niezmiernie trudno żyć. Jestem zwolennikiem wolności religii, ale poza instytucjami państwowymi, a takimi są też szkoły. Można nie wierzyć w Darwina, ale w szkole powinno się uczyć systemu ewolucji.
Religia będąc zespołem czarów mogłaby pozostać w programach szkolnych jako cześć filozofii i nauczana przez cywilów, by nie było zbędnych domysłów.
NIE POWINNO SIĘ JEJ UCZYĆ Z POWODU WIARY.
Szkoła jak również inne instytucje państwowe, w tym również parlament wolne być powinny od wszelkich symboli religijnych. Byłoby dobrze, by nie wszystkich, którzy kiedykolwiek i w jakikolwiek sposób otarli się o kościół nazywać katolikami. Wystarczy, wzorem innych cywilizowanych krajów, wprowadzić deklarację podatkową z określeniem konkretnego wyznania.
Taka demokratyczna forma byłaby jednocześnie wiarygodną statystyką, członkostwa dorosłej ludności wraz z przychówkiem do konkretnego wyznania, jak również ułatwiałoby proporcjonalny podział podatków obywateli na wszelkie instytucje wyznaniowe.
– A tak na marginesie,
– wiecie dlaczego, w większości świątyń muzułmańskich są tylko mężczyźni?
– By ci, z następnych klęczących rzędów nie dostawali kosmatych myśli widząc nachylona poprzedniczkę.
Sposób mojego widzenia i myślenia nie zawsze zgodny jest z powszechnie panującymi schematami.
Nie mam nic przeciwko uczeniu w szkołach religioznastwa (najlepiej porównawczego) i wliczaniu z niego ocen do średniej. Sęk w tym, że tego ani katecheci ani biskupi ani w szczególności Jaśnie Oświecony Minister Edukacji do szkoły wprowadzić nie będą chcieli. Poza tym, gdzie jest programowe minimum, które będzie oceniane i co będzie zawierać? A o traktowaniu religii tak, jak każdego innego przedmiotu pisał Boy przed wojną. To co wtedy było anachronizmem i zbrodnią na wierze, dziś jest tym na dwójnasób.
” Jestem przeciwnikiem nauczania religii w szkołach publicznych.
(…)
Uważam, że albo religii nie powinno być w ogóle w szkołach, albo tylko na pełnych prawach.”
Ja rozumiem przewrotność tego tekstu, komentarze są jak dotąd „prawidłowe”.
Ale pełne prawa to przede wszystkim obowiązkowość nauczania religii, nie może to być fakultet z którego zwalniają rodzice, no i bazyliszkowych spojrzeń bazyliszkowej większości by nie było.
Co o takiej „pełni praw” Pan sądzi, minister Giertych zapewne liczy na poparcie.
Jeszcze powinno sie wprowadzic przedmiot o czarach i czarownikach. Oczywiscie obowiazkowy dla wszystkich i na maturze tez. O krasnoludkach tez by sie przydal taki przedmiot. Obowiazkowe lektury Lema itd.itd. Przeciez to sie wszystko kupy nie trzyma. Wiara to wiara a nauka to nauka. Pogodzic te dwie dyscypliny raczej trudno.
Jestem ateistą i nie kryje się z tym. Obecnie jestem zwolniony z religii. Zapewniam jednak, że gdybym tylko miał możliwość nauki religoznastwa w szkole siedziałbym w pierwszej ławce i spijał każde słowo z ust nauczyciela. Bo przez samą chęć poznania jestem ciekawy w co wierzą inni ludzie! Chce mieć wybór! Chce sam zdecydować o swoim światopoglądzie.
Niestety! Nasz łaskawie panujący rząd nie zgodzi się na taką formę nauki o religii. Czemu? Bo widzi jedną, jedyną słuszną religię. Bo tradycje w Polsce stawiają nas jako chrześcijan. Jednak historia uczy nas także, że najlepsze lata w Polsce to czas tolerancji i szacunku dla innych wyznań! Czemu więc pan Giertych nakazuje nam uczyć się tylko tego co sam uważa za słuszne?! Religoznastwo-TAK, wpajanie jedynej słusznej wiary-NIE!
Tak jak krzyz w sejmie tak samo podstepnie wprowadzono religie do szkol,Wiec z tego powodu uwazam ,ze nie powinno sie jej wliczac do sredniej ocen.
I z cala pewnoscia wiekszosc spoleczenstwa nie jest za tym aby religia odbywala sie na terenie szkoly publicznej i do tego osoby prowadzace ten przedmiot nie maja czesto przygotowania pedagogictnego ,a na dodatek sa finansowani z naszych podatkow.To jest skandal.
Jestem przeciwnikiem nauczania religii w szkole. Zajęcia w salach katechetycznych przy kościele osiedlowym integrowały młodych ludzi, natomiast wprowadzenie nauczania do szkół jest skandalem. Dokonało się to na fali spłacania zobowiązań państwa wobec instytucjonalnego kościoła za wspieranie przemian demokratycznych. Ustalono, że uczniowie, którzy nie będą uczęszczali na religię będą mieli zajęcia z filozofii lub etyki. Skończyło się na obietnicach.
Jak ma wyglądać matura z religii? Czy abiturient będzie recytował na wyrywki fragmenty Starego i Nowego Testament, czy tylko katechizm bo nie wierzę, żeby w szkole średniej dowiedział się czegoś o nauczaniu Ojców Kościoła i encyklikach oraz o tym, że papież nie ustanawia dogmatów wiary. Co za szczęście, że moje dzieci już nie muszą przeżywać rozdarcia.
Należe chyba do mniejszości która ma etykę – na której poznawaliśmy nie tylko religię, ale również filozofię (miodzik moim zdaniem). W LO moim można decydować- religia/etyka jest to deklarowane przez ucznia (choć podobno od tego roku dyrekcja prosiła rodziców o potwierdzenie).
Wczesniej kiedy chodziłam na religię (chęci własne żeby nie siedzieć na korytarzu) spotkałam róznych ludzi- od cudownych,mądrych księży i katechetek po fanatyków którzy najchętniej wyrzucili by mnie z klasy z hukiem za ateizm. Szanuje ludzi którzy wierzą, chciałabym aby szanowano to że ja nie wierze, nie zmuszano do wiary/chodzenia do kościoła etc
Wracając do etyki-sporo osób na tej lekcji jest wierzących, ale jakoś nie wybrało religi.
A jesli chodzi o Islam- obowiązuje podział sali aby mężczyzn nie rozpraszały kobiety (moim zdaniem podział na lewą i prawą stronę tez był by dobry)-pytalam o to będąc w meczecie w Warszawie:).
Rzeczywiście, aby stawiac oceny, musi byc jakis program przedmiotu(sic) i osoby z jakąś wiedza oraz uprawnieniami pedagogicznymi, które ten program by umiały zrealizowac. Tymczasem od znajomych majacych dzieci w szkole lekcje religii polegaja na uczeniu pacierzy, a jesli w ogole sa jakies dywagacje to na temat „zycia poczetego” i zbrodni aborcji, które to problemy należa chyba do najważniejszych KK. Poziom tych katechetek jest żenująco niski i większość z nich nie powinna w ogóle być dopuszczana do uczenia czegokolwiek. Chyba rzeczywiście może zebrac podpisy pod zmianami w szkole. Albo wyrzucic religie, a własciwie indokrynacje na temat jednej słusznej religii, albo domagac sie religioznawstwa prowadzonego przez ludzi z uprawnieniami. Przecież to odbywa sie za nasze pieniadze.
Tak, jak komentowali niektórzy moi poprzednicy… jak można sprawdzić, czy naprawdę większość Polaków jest za religią w szkołach? Poza tym, nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że jeśli faktycznie tak chce większość, to religia powinna być w szkole na pełnych prawach. Demokracja to też poszanowanie woli mniejszości, tymczasem taka sytuacja (tzn religia na pełnych prawach) powodowałaby, że prawa mniejszości były by jeszcze bardziej ograniczone niż obecnie. Jak zawsze, jest kilka „ale” – jak oceniać ludzi innego wyznania? Po co mają się uczyć tony chrześcijańskich dogmatów, skoro mają swoje? I jak mogliby zwolnić się z tego przedmiotu? Jeśli byłby obowiązkowy to było by to zapewne utrudnione.
Nauczyciel sam musi zapracować sobie na szacunek uczniów. Jeśli katecheta jest, nie przymierzając, durniem, a tak się często zdaża, to nici z poszanowania dla przedmiotu, nawet obowiązkowego. Jeśli religia miała by być obowiązkowa to trzeba było by wszystkich katechetów specjalnie przeszkolić, a na to, jak wiemy, pieniędzy nie ma. Fakt, to, że oceny się nie liczą utrudnia trochę biednym księżom czy zakonnicom robotę, ale służba nie drużba…
Niech będzie i tak, ale niech żaden minister nie ustanawia programu nauczania, niech każda szkoła formuje program wg własnych zasad, niech każda szkoła oferuje coś innego, niech te szkoły ze sobą konkurują.
I przestańmy wreszcie bredzić o cywilizacyjnym wymogu nacjonalizowania szkolnictwa.
Autor bloga nie powinien uprawiać demagogii. Postulat usunięcia religii ze szkół jest praktycznie niemożliwy ze względu na konkordat. Owszem, gdyby wszyscy rodzice odmówili posyłania dzieci na religie w szkole, to tez by upadła.
Problem z religia istnieje dlatego, ze wystąpił mechanizm: daj mi palec, urwę ci rękę. Wprowadzenie religii w istocie miało oznaczać, że szkoła będzie użyczać pomieszczeń, żeby ułatwić rodzicom. Zajęcia miały się odbywać poza planem lekcji i finansowane być przez kościół.
Postulat traktowania tego jako normalnego przedmiotu jest kuriozalny, bo jak indoktrynację można traktować jak naukę.
Należałoby w końcu powrócić do przestrzegania konstytucji, a zwłaszcza art. 53, a zwłaszcza jego ust. 4, który mówi, że przy nauczaniu religii w szkole „nie może być naruszona wolność sumienia i religii innych osób” oraz art 6. „Nikt nie może być zmuszany do uczestniczenia ani do nieuczestniczenia w praktykach religijnych”, a także art. 7 „Nikt nie może być obowiązany przez organy władzy publicznej do ujawnienia swego światopoglądu, przekonań religijnych lub wyznania. Już samo wystawianie na świadectwie państwowym ocen z religii narusza w oczywisty sposób art 53 ust. 7.
A warto jeszcze pamiętać o art 32, który mówi o równości wobec prawa i niedyskryminacji z jakiejkolwiek przyczyny. Wliczanie oceny z religii do średniej oznacza w oczywisty sposób dyskryminację ze względu na wyznanie.
Z religią należałoby powrócić do punktu wyjścia, tj. udostępniać na życzenie rodziców pomieszczenia szkoły na organizowanie lekcji religii po zajęciach lekcyjnych na koszt zainteresowanych, a państwo zgodnie z art 25 ust. 2 konstytucji powinno zachować bezstronność w sprawie religii oraz zgodnie z art. 53 ust. 7 nie wnikać w przekonania obywateli.
Prawda jest taka, ze jakby religia byla w kościolach polowa osób by na nią nie chodzila. Zostawienie religii w szkole ma służyc zbudowaniu nie do koońca prawdziwego obrazu, ż ecala młodziezr jest taka brdzo katolicka, o.
Jak sprawdzić, czy większość społeczeństwa życzyła sobie religii w szkołach? Przypominam, że żyjemy w czasach demokracji. Demokracji, która nie jest rządami społeczeństwa, a która posiada aprobatę społeczeństwa. Czy braliście udział w jakimś referendum w sprawie listy lektur szkolnych? Czy braliście udział w jakimś referendum w sprawie wprowadzenia mundurków szkolnych? Jeśli tak, to żyjemy widocznie w innych krajach, bo ja nie. I choćby w sprawie mundurków, mimo dezaprobaty w wywiadzie szkolnym na ten temat, muszę zakupić dziecku mundurek.
To są tylko przykłady. Przykłady na to, że DEMOKRATYCZNIE (CZYLI PRZEZ WIĘKSZOŚĆ SPOŁECZEŃSTWA) wybrani politycy, w imieniu społeczeństwa rządzą. Już samo to daje prawo napisać Panu Belfrowi, że życzy sobie tego większość społeczeństwa. Niestety. Demokracja nie jest idealna.
Drogi panie Dariuszu, dziekuje za interesujacy glos w dyskusji, ale musze wyrazic moj stanowczy sprzeciw. Zgadzam sie calkowicie z panem i wiekszoscia dyskutantow co do tego, ze w szkole nie powinno byc miejsca dla religii – religioznawstwo tak, religia nie. Religia nie jest nauka, tylko ideologia, a nauczanie ideologiczne juz przerabialismy w poprzednim systemie i wiemy, jak bylo. Natomiast co do oceny z religii, jeszcze w dodatku wliczanej do sredniej – moje zdecydowane NIE. Jak bowiem, pana zdaniem, mialoby byc nakreslone minimum programowe, jak ustalone kryteria przyznawania poszczegolnych ocen? Bedziemy odpytywac dzieciaki z wykutego na pamiec paciorka czy, w zaawansowanej wersji, z zywotow swietych? To szostke dostanie kompletny ateista z fenomenalna pamiecia. Moze bedziemy zadac karteczek od proboszcza z wykresami frekwencji na mszy i swiadectw uczestnictwa w odpustach? Czy moze bedziemy sprawdzac „slusznosc pogladow” delikwenta? Jak, wariografem? Jednym slowem – o ile z religioznawstwa da sie jeszcze jakos wystawic cenzurki, o tyle religijnosci nie da sie przeciez jednoznacznie ocenic. A do oceniania „poprawnosci ideologicznej” chyba nie chcemy wracac.
Szanowny Gospodarzu!
Ale się Panu dostało od większości komentatorów, za Pańskie „jestem przeciw ale za”. Być możę się mylę, ale wydaje mi się, że celem tego Panskiego działania według wałęsowskiego, nieco zmodyfikowanego wzoru, było wywołaniem właśnie, tylu głosów sprzeciwu. Jeśli tak, to gratuluję sukcesu. Jeśli nie, to pozwolę sobie na analogię wojenną, bo przecież w Polsce toczy się zimna wojna, nie tyle może religijna ale światopoglądowa. Nie można być przeciwnym stosowaniu gazów bojowych, a jednocześnie być za udoskonalaniem skuteczności ich działania.
Jestem również przeciw prowadzeniu indoktrynacji religijnej w szkole. Bez względu na to, czy jest ona prowadzona metodami nowoczesnymi, czy też towarzyszą jej szokujące okoliczności, których opis znajdą blogowicze korzystając z linka:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,4205887.html
Zbożnym celem indoktrynacji religijnej jest wpisanie w świadomość osób jej poddawanej pierszeństwa dogmatu nad racjonalnym myśleniem. „Wierz a nie myśl” to podstawowy kanon każdej religii. Zaszczepienie go ludziom jest w interesie rzadzących i kleru. W realnym socjaliźmie funkcję dogmatów religijnych zastępował tzw. mrksizm-leninizm, pełniąc rolę ateistycznej religii, równie skutecznie wyjaławiający pomyślunek.
Wielu komentatorów wypowiada się za zastąpieniem w szkołach religii religioznawstwem. Nie jestem temu przeciwny, ale uważam, że religioznawstwo to kwiatek do kożucha. Relgię w szkołach należałoby zastąpić propedeutyką filozofii i logiką formalną. Brak właśnie logiki formalnej od wielu lat w szkolnych programach skutkuje żałosną nieumiejetnością poprawnego myslenia, w tym wniskowania, udawadniania albo obalania twierdzeń oraz definiowania pojęć przez wielu naszych rodaków. Ponad to czyni ich bezbronnymi wobec natrętnej propagandy i reklamy, polegajacej na pozornej logice.
Mkmk głosi postulat likwidacji programów nauczania i powierzenia szkołom programowania nauczania w celach konkurencyjnych. Uważam ten pogląd za błędny. Władza oświatowa musi określać poziom minimalny zakresu wiedzy i poziomu jej opanowania (o co juz znacznie trudniej). Szkoły mogą te wymagania zawyżać i stosować zróżnicowane metody ich nauczania, również w stosunku do poszczególnych uczniów. Szkodliwa jest bowiem standaryzacja metod nauczania a nie minimum wymagań.
Też uważam, bo uczę w gimnazjum, że jesli już jest religia w szkole to trzeba dać tym ludziom do ręki narzędzia, które ułatwią dyscyplinowanie i poczucie że „to sie do czegoś liczy”. Z drugiej strony w polskiej szkole nie ma i nie będzie koncepcji, że może być coś innego. Bardzo szanuję niektórych księzy za ich twardą rękę i uczenie młodzieży „postaw”. Z drugiej strony nie wiem, bo ostatnio byłem na bierzmowaniu i rozmawiam z młodymi, czy nauczanie religii nie powinno mieć bardziej praktycznej strony: udziału w wolontariacie (w szkole średniej) albo pomocy w akcjach charytatywnych czy czegoś w tym guście. Od samego materiału nikt jeszcze nie zmądrzał. A pobożność widzę raczej jako zdolność udzielania siebie innym niż teoretyczną znajomość tematu.
Akurat Ludkowie Pragnący Rozrywki, którzy obecnie rządzą polskim szkolnictwem w zamian za poparciem dla pomysłów partii rządzącej, cieszą się poparciem w granicach błędu statystycznego.
A co do demokratycznych wyborów etc. – istnieje też zasada, że kandydaci w wyborach otrzymują nasze głosy, w zamian za co zobowiązują się do realizacji przedstawionego przez siebie, a popartego przez nas programu.
Program PiS:
http://www.pis.org.pl/download.php?g=mmedia&f=program_2005.pdf
Edukacja – rozdział 7. Owszem, o wychowaniu patriotycznym jest sporo, o podnoszeniu statusu nauczania religii w szkołach – ani słowa. Tak więc można śmiało powiedzieć, że głosowanie na PiS nie było tożsame z poparciem dla promocji nauki religii w szkołach, wobec czego nie można na tej podstawie twierdzić, że większość społeczeństwa sobie tego życzy.
Natomiast można powiedzieć, że większość społeczeństwa życzyła sobie realizacji programu „tanie państwo”. Ale to już zupełnie inna bajka.
Utożsamiacie religię w szkole z tą katolicką. A przecież jeżeli są dzieciaki innych wyznań to maja zajęcia w swoich świątyniach i mogą mieć tam wystawiane oceny które wpisywano by na świadectwo.
Kropkozjadzie ale np. buddyzm który jest uznawany za religię zmusza do myślenia i to nie tylko o sobie;)
Większość religi monoteistycznych zatraciła głębię i myślenie:(
ja uwarzam że religi nie powinno uczyć się w szkole a zresztą uczymy się z innych przedmiotów a nie z samej religi ( D;mam same truje z religi
religia w szkole nie dobijajcie mnie
Moim zdaniem wliczanie religii do średniej będzie niesprawiedliwe, bo albo zaniży albo podwyższy średnie uczniom, którzy na nią chodzą.
Z religii bardzo często są prawie same 5 i 6, bo taka mają mentalność osoby prowadzące ten przedmiot. Czy to będzie fair, że uczniowie tylko z tego powodu, że są katolikami będą mieli większą szansę na czerwony pasek, stypendia etc.? A gdy katecheta będzie wyjątkowo surowy i będzie stawiał złe oceny, to mało kto się na religię zapisze – zwłaszcza spośród dobrych uczniów, którym zależy na średniej i Giertych doprowadzi do sytuacji odwrotnej od zamierzonej.
Skandal! W czasie lekcji rekolekcje,i apele o Janie Pawle 2 na których śpiewa się Barkę(ja miałam taki apel na polskim, moje niekatolicka koleżanka musiała być obecna). Etyki w ogóle nie ma. Niekatoliccy uczniowie muszą w czasielekcji religii siedzieć w bibliotece.