Lewe teczki awansu
Nauczyciele ubiegający się o awans przygotowują teczki z opisem swoich osiągnięć. Ponieważ praca nie należy do łatwych, zwykle bierze się czyjeś materiały na wzór. Tak robią wszyscy. Moja teczka awansu też krąży po świecie i służy ludziom za drogowskaz. To chyba nic złego.
Niestety, niektórzy ludzie potrzebują większej pomocy. Chcieliby mieć teczkę gotową, napisaną przez innych. Pół biedy, jeśli do pisania zasiądzie grono przyjaciół i pod kierunkiem nauczyciela ubiegającego się o awans tworzy potrzebne materiały. Niejednemu belfrowi koledzy taką teczkę stworzyli. A sam zainteresowany ograniczył swoją aktywność do podawania piwa. To też chyba nie taki zły czyn.
„Głos Nauczycielski” ujawnił, że w internecie można znaleźć oferty przygotowania teczki awansu za opłatą (zobacz materiał). Specjaliści od teczek przygotowują na życzenie dowolne opisy osiągnięć zawodowych. Zmyślają jak z nut. Tak dobrze, że komisja nie ma prawa się przyczepić. Papier jest cierpliwy, więc jak nauczyciela stać, można z niego zrobić choćby Korczaka. Podobno tysiąc złotych wystarczy (zobacz komentarz redaktora naczelnego).
Co ja na to, że ludzie są zaradni i swój awans opierają na oszustwie? No cóż, swoją teczkę awansu tworzyłem ponad dwa lata. Nie dlatego, że tyle miałem osiągnięć. Po prostu byłem tak zarobiony, iż nie miałem czasu usiąść. O mały włos, a musiałbym zaczynać staż od nowa, gdyż na złożenie teczki ma się trzy lata od ukończenia stażu. Umordowałem się jak głupi. Komisja, niestety, była moją teczką zainteresowana niczym zeszłorocznym śniegiem. Gdybym wziął segregator koleżanki i zmienił w nim tylko stronę tytułową, nikt by się nie połapał. Dlaczego tego nie zrobiłem? Tylko dlatego, że nie chciałem, aby się babcia w grobie przewracała. Nauczyciele, którzy kupują teczki awansu w internecie, widocznie nie mają takiej babci. Zapewniam, wielka strata.
Komentarze
…a potem ktoś taki krytykuje dzieci za kupowanie prezentacji maturalnych.
Po latach wróciłam do zawodu i produkuję teczkę stażysty sama.
Od a do z, łażąc na kursy i robiąc zamieszanie w pracy.
Dopiero teraz widzę dlaczego znajomi się ze mnie śmieją.
Makabra.
No i nie wytrzymałem.
Awans za teczkę.
Dobre.
To bym dwie lub trzy od razu gotował, można by jakiś stopień lub dwa przeskoczyć.
Miałem gotowy dowcip o potrzebie robienia z wielu naszych nauczycieli Korczaka, ale wydał mi się trochę niesmaczny i obrażający Korczaka.
Szanowny Panie Profesorze,
jak słusznie Pan zauważył, na ścieżce naszej cywilizacji edukacyjnej i osiągnięć Szkoły Polskiej, w poprzek leży już tylko pamięć naszych przodków.
A i to – nie wszystkim i nie wszystkich.
A nawet jeśli, to i zmarłych można edukacyjnie wyobracać na brzęczącą monetę, czego opłacalności dowodzą trwałe 25-30% poparcia dla chorążych hufców odradzających się pogrobowych plików poloników. Równie stęchłym, co ożywiane truchła fetorkiem PISanych.
Przy czym pojęcie: plica polonica na laptopach rzucanych do geesu wyborczego polskich szkół z pewnością nie znajdzie wyjaśnienia w żadnym pliku – słowniku.
Z powodu nadchodzącego ustawowego zakazu siania na gumnie, nienawiści rzecz jasna.
Fryzjera i mydła tu trzeba a nie demokracji i wyborów.
Ale co powie Trybunał Kąst. jeśli to komuś praktyki nienawistne?
Pod katedrą zapada ciemność, rozświetlana błyskiem liczonych połikendowych szekli, których życzenia pełnych teczek zasyłam.
Kolejny bezsensowny pomysl wladz.
Pliki z tekstami kraza wsrod calego ogolnopolskiego grona pedagogicznego. Moja kolezanka juz napisala awans: mezowi, koledze a … teraz pisze swoj! 🙂
Kiedy wreszcie to sie skonczy….
Czy warto mierzyć swoje umiejetności stopniami awansu zawodowego? Czy ten awans odzwierciedla umiejętności belfra? Czy odnotowano przypadek pozbawienia nauczyciela dyplomowania, ponieważ po jego zdobyciu olewał robotę? Czy posiadanie statusu nauczyciela dyplomowanego uchroni kogoś przed utratą pracy lub pomoże w jej zmianie lub zatrudnieniu? Są to pytania, które mnie nurtują bardziej niż handel lewymi teczkami. Powodują one i to, że swoją energię skupiam na udzielaniu korepetycji. Daje mi to zastrzyk swieżej kasy i możliwość sprawdzenia siebie w warunkach ostrej konkurencji na tym polu w wielkim mieście wojewodzkim. Jest to również kopalnia doswiadczeń, które wykorzystuję w bieżacej robocie szkolnej.
Przypominam, że obecny system awansu zaodowego wprowadził niejaki Handke-specjalista w AGH od ceramiki(czyli produkcji sedesów po prostu), a nie jakiś nauczyciel polskiej szkoły. Skoro oświatę powierza się takim „fachowcom”[a Handke nie był jedyny, obecnie ma m.in.godną następczynię i robi za „autorytet medialny” od edukacji;-)] to …czemu tu się dziwić.
Na dodatek , ET, słoma z butów czyli plebejska ortografia ci z butów wystaje coraz częściej, o przemądrzały…;-)
A co to awans oznacza?
Gwiazdki jakieś dają?
Podwyżka za teczkę, nieusuwalność, za teczkę, to jest właściwe słowo.
Ostatni proponowano nowe stopnie bo większość po dziesięciu latach generałami już jest i motywację tracą.
Rozumiem, motywację do robienia teczek.
Chory system.
Gospodarz się trochę chwali, trochę żali,że sam swoja teczkę dwa lata robił.
Ale wyższa pensja za te teczkę, do końca życia. Opyla się.
Wszystkim belfrom taki system odpowiada. Niezależnie czy sami sobie w pocie czoła tę podwyżka zrobili czy ją kupili jak jest w powszechnym zwyczaju.
Parker, masz oczywistą rację – nauczycielom żadna podwyżka w żadnych okolicznościach się nie należy. Nawet jeżeli na nią w pocie czoła zapracowali. W żadnym wypadku! Należy im za każde osiągnięcie potrącać część z pensji. A najlepiej gdyby w ogóle pensji nie dostawali, bo przecież nie zaslugują. Właściwie to powinni dopłacać, jeżeli chcą pracować w szkole.
@S-21 popieram Twój wpis od początku do końca, w szczególności ostatni akapit i dam Ci dobrą radę (ja już stosuję i działa) – brak reakcji:-)))
Tragedia. Udowadnianie, że się jest lub nie wielbłądem.
Czy wojskowi na awans też piszą teczki? A na premie w jakiejkolwiek innej pracy też się pisze teczki? Ja np. nie piszę. Szef docenia lub nie i już.
Chore.
>Wszystkim belfrom taki system odpowiada. Niezależnie czy sami sobie w pocie czoła tę podwyżka zrobili czy ją kupili jak jest w powszechnym zwyczaju.<
Znowu parker manipulujesz!Belfrów nikt nie pytał i niew o to czy im ten system odpowiada!!!
Znowu przerzucasz winy rządzących(czyli kierownictwa) na głowę nauczycieli!!! Spotkaj się, szczególnie jako nauczyciel, z panią Hall i spróbuj ją przekonać, że coś można zrobić lepiej czy inaczej niż ona!!!
Życzę powodzenia;-)
@parker
„Wszystkim belfrom taki system odpowiada”
„czy ją kupili jak jest w powszechnym zwyczaju”
Jacy „wszyscy”? Jaki „powszechny zwyczaj”? Możesz to czymś poprzeć, czy tylko piszesz, aby oczerniać?
System awansu jest idiotyczny, nie motywujący (szczególnie dla młodych nauczycieli), niezróżnicowany (nieważne czy uczysz źle czy dobrze, możesz ten awans zrobić), nudny (zbieranie papierków nie jest żadnym wyzwaniem), biurokratyczny, niezwiązany z pracą i niepomocny w pracy,.
Ten cały system awansu jest jednym z powodów, dla których grześ coraz bardziej myśli o przekwalifikowaniu się i wyjeździe.
No bo sorry, zbierać 3 lata idiotyczne papierki i produkować papierkowej roboty pełno po to, by dostać (po 3 latach , a wcześniej po 2 latach przerwy, więc po 5) podwyżkę 300 zeta na miesiąc.
No po prostu wielki przywilej.
W modzie jest też kopiowanie pracy innych na potrzeby własnej teczki – przecież i tak nikt nie zapamięta, co czytał, a teczki się zwraca… Ja nie chciałam robić ostatniego stopnia awansu, choćby dlatego, ze uznałam to za obrażanie siebie samej…Ale zrobiłam – najszybciej, jak się dało, i teczkę zrobiłam sama od a do z w ciągu 2 tygodni. A ze każde słowo w niej jest prawdziwe i moje – więc jej nie pożyczam, niech mówią, żem nieużyta i niekoleżeńska…Pożyczyłam raz jeden, to mi „koleżanka” nawet koszulki wyjęła, bo jej się kupować nie chciało, już o bezczelnym przepisywaniu niektórych fragmentów nie wspomnę…
Najlepiej by było, żebyśmy wszyscy niekoleżeńsko się zachowywali. Wtedy może by było uczciwie.
S-21 pisze:
2011-04-17 o godz. 04:59
„…Na dodatek , ET, słoma z butów czyli plebejska ortografia ci z butów wystaje coraz częściej, o przemądrzały?;-) …”
Esie-dwu-i-jedno-esie, nienawistne siejesz treście
z dwojga przecież tego złego, z ceramiki brzmisz Handkego
a nie on Twą wolę spełnia, więc woń – Twoja, nieprzyjemna.
Choć za z buta słomy sianie wkrótce może zajść pozwanie,
kompiel w kąstytucyj żródłach nie uczyni orła z …wna
Ortografia nie uchroni, gdy tępota w międzyskroni.
Tak niniejszym Twa dysputa brzmi z sedesu niczym ..upa.
By słomiany zapał studzić tych, co bloga lubią brudzić
to zamieszczam ku przestrodze, strzały w swej mieszczących nodze 🙂
Zastanawiam się komu taki teczkowy system miałby odpowiadać? Nauczycielom? Jeśli mają chociaż szczątkową inteligencję, to bardzo w to wątpię. W praktyce taki system pozwala władzy (która marnuje pieniądze podatników) na wrzucenie wszystkich do poszczególnych „worków finansowych”.
Co z tego, że ktoś pracuje lepiej, jest w worku „mianowanych” i dostaje takie, a nie inne pieniądze. Efekt jest oczywisty, wiele osób przestaje się wysilać i robi tyle ile musi (i trudno im się dziwić), a co mądrzejsi uciekają z zawodu.
Jak słusznie zauważył/a S-21, tak to jest, jak edukacją zajmują się „specjaliści”.
Pozdrawiam,
Lone Wolf
Parker: Ale dlaczego się dziwisz że nie rezygnujemy z awansu jeśli on oznacza podwyżkę? Wolałbyś zarabiać mniej jeśi możesz więcej ? No i czemu w powszechnym zwyczaju. Ja się o procederze dowiedziałam z tego wpisu, nie sądzę zeby ktos z moim znajomych w ogole o tym słyszał. To jest oczywiście naganne i jest to patologia, ale dlaczego zawsze wszyskie złe rzeczy przypisuje się wszystkim nauczycielom, natomiast jeśli ktoś robi coś dobrego to jest wyjątkiem?
Pisząc, że taki system wszystkim odpowiada, nie mam na myśli teczek.
Teczki są tylko konsekwencją absurdalnego systemu a nie jego przyczyną.
Awans oderwany od zasług, umiejętności i wysiłku włożonego w pracę wszystkim odpowiada.
Urawniłowka płacowa wszystkim odpowiada.
Chcielibyście wszystko zostawić jak jest, tylko teczki i papierologię zlikwidować.
A można to zrobić. Ale tylko wtedy, jak się system zmieni w całości.
Kiedy dyrektor będzie decydował o przyjęciu i zwolnieniu z pracy. Kiedy będzie decydował o wysokości wynagrodzenia.
Kiedy będzie mógł zbadać i ocenić przy pomocy znanych na całym świecie narzędzi, skuteczność kształcenia swoich podwładnych i podjąć decyzje co do losów nauczyciela, zmobilizować go do lepszej pracy, nagrodzić lub zwolnić.
A dyrektor będzie rozliczany z jakości nauczania w szkole, ze sposobu jej prowadzenia przed samorządem lokalnym. Jak się nie wykaże dobrą pracą, dobrym zarządzaniem, jak szkoła nie będzie miała wyników, to pracę straci i tyle. Tak normalny świat jest urządzony. A tak jak nasza szkoła był urządzony socjalizm i dlatego zbankrutował. Tam też się papiery, teczki tworzyło, tylko efektywnej pracy nie było bo ludzkiej natury nie da się oszukać.
Odpowiedzialność dyrektora przed samorządem, oznacza odpowiedzialność przed rodzicami.
Bo szkoła dla uczniów jest, a ich rodzice reprezentują.
A rodzice o jakość wykształcenia bardzo dbają, co przez ostatnie 20 lat udowodnili. I pieniędzy nie żałują. Tylko że dużo z tej kasy im się marnuje bo jakość usługi dostają marną, w czym publiczna szkoła ma niemały udział.
Wtedy żadnych teczek, żadnych sprawozdań nie będzie, bo nikt nie ma na to czasu ani tym bardziej pieniędzy w zdrowym systemie. Czas pracownika jest zbyt cenny, zbyt drogo kosztuje, żeby go na głupoty marnować.
Nauczyciel jest od uczenia a nie od tworzenia nikomu nie potrzebnych papierów,których nikt nie czyta.
Ale za taka zmianą, to może by się tylko ync na tym blogu opowiedział.
Inni będą przeciw 🙂
To już wolą teczki i papierologię.
@ Do wszystkich poza Panami „e” oraz „p” – dajcie im się wygadać i nie dyskutujcie, niech się trują własnym jadem.
cyrus
Tak jest, zatkać uszy i zamknąć oczy. Bojkotować tych co inaczej myślą.
To pisze nauczyciel.
Nie dziwię się,że cyrus bronić będzie jak niepodległości obecnego systemu oświaty.
W rynkowym by nie miał czego szukać.
A tak teczkę stworzy i mimo barku kompetencji może sobie żyć za pieniądze podatników bez jakiegokolwiek wysiłku i weryfikacji swojej przydatności dla uczniów.
Co ma do powiedzenia ten cyrus?
A nic właśnie.
Nie prowokuj, najmito!!!;-)
myslę, że wszystko zależy także od dyrektora szkoły. Mój dyrekor przy teczce koleżanki powiedział, że o rzeczy dajmy na to A B C robionych w szkole nic NIE WIE. Koleżanka nie przeszła w pierwszym terminie. Zatem, jeżeli ktoś weźmie jakiś wzór, jak to wszystko napisać, ułożyć, no to może nie jest to takie straszne choć kuriozalne, bo od maturzystów wymaga się samodzielnej prezentacji. Ale jeżeli pisze się cuda wianki to gdzie jest dyrektor? Dyrektor powinien wiedzieć co dzieje się w szkole i albo jest do d… że nie wie co się dzieje, albo jest do d… bo poświadcza nieprawdę. Tak czy siak nie powinien być dyrektorem.
rainbow
Dyrektor jest częścią, tego chorego systemu. Dostosowuje, się tak jak i reszta pracowników oświaty.
Przecież trzeba nie mieć rozumu, żeby myśleć po wszystkim co tu przez te dwa lata napisałem,że za obecny stan rzeczy winię nauczycieli.
Nauczycieli winą jest blokowanie niezbędnych zmian i to staram się wytłumaczyć.
S-21
Przecież Ciebie nie trzeba do niczego prowokować. Sam się prowokujesz wszędzie złe intencje dostrzegając i ukryte cele.
Przecież Ty się musisz męczyć sam ze sobą. Jak idziesz ulicą to musisz się co chwila odwracać,żeby sprawdzić że Cie nikt nie śledzi.
To się nazywa paranoja.
Biedni Twoi uczniowie.
@parker
„Nauczyciel jest od uczenia, a nie od tworzenia nikomu nie potrzebnych papierów, których nikt nie czyta”.
Święte słowa, ale minister edukacji ich nie rozumie…
Pozdrawiam,
Lone Wolf
@parker
Dodam od siebie:
„Głównym interesem samorządu nie będzie szkoła tania, ale szkoła osiągająca wysokie wymiki kształcenia.”
Potem Twoje:
„A dyrektor będzie rozliczany z jakości nauczania w szkole,”
„Kiedy dyrektor będzie decydował o przyjęciu i zwolnieniu z pracy. Kiedy będzie decydował o wysokości wynagrodzenia.”
Jestem nauczycielem i marzę o takim systemie. Jednak według tego, co widzę, wszystko zmierza w kierunku:
„Lokalnym politykom zależy przede wszystkim na oszczędnościach, jakość dobrze jak jest, ale na dalszym planie”
„Dyrektor nie odpowiada za nic, dopóki ulega we wszystkim władzom lokalnym”
Ostatni pukt z poprzedniej listy bez zmian.
Mój kolega też przejechał się na takiej teczce. Ale mi go nie żal, bo trzeba było przynajmniej przeczytać co żona przepisała z teczki koleżanki. Efekt taki, że staż jeszcze na rok, co i tak nie jest wysoką karą. Ale o tym, że można kupić teczkę, to nie wiedziałam. Ja swoją stworzyłam samodzielnie od początku do końca. To naprawdę nie jest nadludzki wysiłek. I nie zajmuje całego życia. Choć uważam, że jest to głupi system. Podobnie jak wiele innych pomysłów na polską oświatę.
Teraz podobno już nie wymaga się tak rozbudowanych teczek jak jeszcze kilka lat temu, wtedy faktycznie niektóre koleżanki woziły do kuratorium po trzy segregatory. Ja swoją teczkę też przygotowałem osobiście i nie mam sobie nic do zarzucenia. Generalnie w większości wypadków ludzie uczciwie robili wszystko to, o czym później pisali w sprawozdaniach i nawet jeśli ktoś zajrzał do teczki kolegi czy koleżanki to jedynie po to, by sprawdzić układ całości a nie po to, by skopiować wiernie treści, choć na pewno i takie patologie miały miejsce.
Tak ogólnie:
Dlaczego nie brać, jak dają, choćby 300 złociszy?
Dlaczego się męczyć za te trzysta, skoro można je ukraść, oszukując?
Dlaczego robić prawko jazdy, skoro można papiór kupić?
Dlaczego … nikt nawet nie wspomina, co trzeba umieć (oprócz pisania) aby papier sprokurować?
Dlaczego nikt nie wiąże wysiłku z umiejętnościami a tych z zarobkiem?
Dlaczego udowodnienie kompetencji nie kojarzy się z niczym oprócz bezalternatywnej antynomii: martyrologia lub przekręt.
Dlaczego?
A to Polska Szkoła właśnie.
Łukaszenka niech to trzaśnie.
Festiwalu obłudy i zakłamania ciąg dalszy:
„Ale dlaczego się dziwisz że nie rezygnujemy z awansu jeśli on oznacza podwyżkę?
…jeśli ktoś robi coś dobrego to jest wyjątkiem?”
Jakże to pięknie czynić coś dobrego, naturalnie, według niedawnych deklaracji, z dala od patologii – pogoni za pieniądzem.
No, awans! (Redlińskiego).
Spuśćmy zasłonę sromoty, skoro sama nie spadła, na te wulkany tupetu.
Zabawny cytat:
„Nauczyciel jest od uczenia a nie od tworzenia nikomu nie potrzebnych papierów,których nikt nie czyta.”
No proszę, zupełnie jak za wujaszka Soso: papier nabiera wartości przez osobę, która go użyła.
To jakby wszyscy czytali ten z rolki, byłby przez to prawnym środkiem płatniczym?
Nauczyciel jest od uczenia – najpierw siebie, aby miał świadomość swej kompetencji i umiał ją opisać.
Bo czegóż może nauczyć ktoś, kto nie umie sformułować tego, co robi?
No, może nauczyć tego, co mamy – niepiśmienności i niegramotności zawodowej.
Zdumienia, że w kapitaliźmie umowy trzeba pisać, czytać i nawet – dotrzymywać! Hi Hi 🙂
@ rainbow,
gdzieś Ty się uchował przed tym blogiem, jutrzenko zdrowego rozsądku?
Trafne spostrzeżenia, pozdrawiam.
Prosta (?) recepta- może nie dawać swojej teczki? Nie pisać komuś, kto nic nie robi? Swoją teczkę (parę lat temu) „zrobiłam” sama (brak poprzedników:)
Jakiś czas odkładałam różne papierki w jedno miejsce, potem dwa weekendy i oddałam teczkę. Potem przełożyłam dwie kartki (odrzucili za pierwszym razem) i przyjęli- 98 pkt na 100 jak powiedział dyrektor. Potem swoją teczkę udostępniłam innym- na wzór, mając pewność,że to ludzie ,którzy uczciwie pracują. Sama pomagałam pisac analizy przypadku kilku osobom- bez wyrzutów sumienia, wiem, że to solidni nauczyciele, ale bez swobody konstruowania tego typu tekstów. Fakt, wiem (sama znam ) ,że są osoby, które w ogóle nie powinny mieć kontaktu z młodzieżą- takim nigdy nie pomogłabym. I co gorsza, są nieusuwalne- mają dyplomowanie itd… Precz z kartą nauczyciela. Ale jak ustrzec się skutków nepotyzmu i kumoterstwa?
Do parker
>Nauczycieli winą jest blokowanie niezbędnych zmian i to staram się wytłumaczyć.<
Nauzyciele niczego nie blokują.Pracują w narzuconym przez podobnych do ciebie doktrynerów-dyletantów (typu Handke!) i interesy możnych instytucji w rodzaju (polskiego!)KrK dysfunkcjonalnym systemie!!!
Z twoich wypowiedzi jednak wynika, że dla ciebie, z definicji i doktryny, złe jest po prostu szkolnictwo publiczne jako takie i pracujący w nim ludzie. Mimo,że takie szkolnictwo dominuje praktycznie we wszystkich cywilizowanych krajach z Niemcami i USA włącznie. Wprowadził je zaś jako prekursor nie Lenin tylko książę Bismarck i to w interesie pruskiego kajzera oraz jego państwa, a nie nauczycieli;-)
Więc nie wciskaj kitu i nie prowokuj!Dla ciebie i ET każda broniąca nauczycieli wypowiedź jest głupia i do wyśmiania oraz dowodząca niedobrych intencji…;-)
Ponieważ stosujecie z ET identyczny zestaw stereotypów, identyczną odporność na argumenty oraz identyczną metodę "zdartej płyty" więc jesteście raczej wynajętymi propagandowymi najmitami internetowymi…;-
Spadajcie trolle!!!
Lewy awans to mały pikuś.
Pisanie sobie cudzych awansów – małe miki.
Do czego prowadzi Polska Szkoła Edukacyjna, proszę sobie odpowiedzieć, Belfrzy – samemu.
Najlepiej, siedząc na drzwiach od stodoły, jak prawdziwi lotnicy – patrioci, w oczekiwaniu na wielkie wśród odrzwi poruszenie.
„Afera w lotniczym specpułku. Piloci sami pisali sobie testy”
http://wyborcza.pl/1,75248,9448781,Afera_w_lotniczym_specpulku__Piloci_sami_pisali_sobie.html
A prawa
fizyki
(Prezesem)
szaleją
i śmieją się śmieją się śmiejąąą 🙂
silversun pisze:
2011-04-17 o godz. 21:06
„Lokalnym politykom zależy przede wszystkim na oszczędnościach, jakość dobrze jak jest, ale na dalszym planie”
„Dyrektor nie odpowiada za nic, dopóki ulega we wszystkim władzom lokalnym”
Na oszczędnościach powinno wszystkim zależeć, bo to nasze wspólne pieniądze idą na edukację. Nie widzę w oszczędności nic złego, wręcz przeciwnie.
Jak nie zależy na oszczędnościach to mamy tak jak gospodarz pod następnym blogiem napisał. Okna się otwiera,zamiast kaloryfery przykręcić.
Z jakości trzeba rozliczać, lokalni politycy bardzo dbają o reelekcje i jak się szkoła opuści to ich nie wybiorą, bo ludziom bardzo na jakości kształcenia dzieci zależy. wielokrotnie to udowadniali przez ostatnie dwadzieścia lat. Tu nie ma co gdybać, bo tak jest już dzisiaj. Tylko,że jakości dzisiejszych szkół się nie bada, bo po co, jak i tak nie można nic zmienić? Więc rodzice nie maja możliwości oceny i protestowania. Jak muszą za płatne uczelnie płacić bo ich pociechy nie mają szans na dostanie się na studia, to jest za późno. Koncentrują się wtedy na tym,żeby za te marną nadal jakość, tym razem prywatną, zapłacić.
Lone Wolf pisze:
2011-04-17 o godz. 20:59
Minister rozumie, ale niewiele może zrobić, bo jakieś kryteria awansu muszą być. Teczki i Papiery są konsekwencja ustroju oświaty nie odwrotnie.
Mylisz skutki z przyczynami.
@Parker
Naiwny jesteś wierząc, że minister rozumie. Gdyby tak było, dawno zmieniła by kryteria awansu. Powiem więcej, swoje urzędowanie powinna była rozpocząć od takiej zmiany. Jak do tej pory nie zrobiła nic, żeby ten chory system naprawić, a w tej chwili jej reformy to już chyba tylko farsą można nazwać.
Dziwi mnie, że nauczyciele nic z tym nie robią, bo trudno mi uwierzyć, że takie idiotyczno-papierologiczne procedury im odpowiadają.
Pozdrawiam,
Lone Wolf
Lone Wolf
Robi tyle co może, moim zdaniem. Jeżeli prawo do zlecenia zadań edukacyjnych przez gminy, fundacjom i stowarzyszeniom, wiąże się z pozbawieniem nauczycieli tam zatrudnionych „zdobyczy” Karty Nauczyciela,(nie wiem, ale lament Broniarza, na to wskazuje) to najlepsze co dla rodziców i uczniów zrobił jakikolwiek Minister Edukacji. Problem się rozwiąże oddolnie.
Wszyscy zobaczą,że te szkoły są lepsze, lepiej uczą i lepiej płaca za lepszą pracę. Po obecnym chorym socjalistycznym systemie zostanie tylko wspomnienie.
Bo ktoś się wreszcie zaczął troszczyć o los tych, dla których szkoła jest stworzona a nie boi się dobrze zorganizowanej grupy 600 tys wyborców których interesy są z interesem społecznym rozbieżne.
Czy od awansowanych nauczycieli tłumu
przybyło w głowach ich uczniów rozumu?
@Parker
„Reformy” pani minister nie zmierzają do tego o czym piszesz. Jej działanie to nic innego jak „spychologia”. Rząd chce zrzucić problem na innych, a chyba nie wierzysz, że ktoś będzie chciał wydawać na oświatę więcej niż niezbędne minimum (na czymś trzeba oszczędzać). O efektach tych działań wolę nie myśleć.
Irytuje mnie to dlatego, że moje dzieci idą w tym roku do szkoły i nie chciałbym, żeby uczyły się w takiej instytucji, jaką sobie wymyśliła obecna pani minister.
Pozdrawiam,
Lone Wolf
Lone Wolf
No widzisz, a ja z kolei odwrotnie. Jeszcze się taki nie urodził coby wszystkim dogodził.
Nasz gospodarz też swoje dziecko wysłał do społecznej jak dobrze pamiętam. Znaczy się uważa, że lepsza.
Wolę szkołę, gdzie jest ktoś, kto za nią odpowiada i ma narzędzia żeby egzekwować wysoka jakość pracy od swoich pracowników a nie taka jak dziś,gdzie nikt nie odpowiada, gdzie papiery i teczki się tworzy zamiast uczyć dzieci.
Nie chcę, żeby ktoś na kształcenie moich dzieci za moje pieniądze wydawał więcej niż niezbędne minimum dla osiągnięcia maximum celu. Ale nie mam na to wpływu. Dziś jak czytam o teczkach i sprawozdaniach to wiem,że pieniądze marnuje.
Z realizacji celu jest rozliczana szkoła społeczna. Wynikami się chwali, a nie pieniędzmi które wydaje.
Jako rodzic domagam się od szkoły wysokiej jakości a zatem od władzy domagam się wysokiej jakości szkoły i tyle. Tak samo od władzy wysokiej jakości szkoły domagają się wszyscy rodzice.I władza będzie musiała wysoką jakość zapewnić bo władzę straci.Rodzice nie rozmawiają o pieniądzach z władzą.
A władza centralna czy lokalna, to taka sama władza,z mandatem od społeczeństwa i społecznymi pieniędzmi zarządzająca.
Parkerze,
moje dziecko było i jest w przedszkolu publicznym.
Pozdrawiam
DCH
@Parker
Nie zgadzam się z Twoim wywodem. Za minimalne pieniądze nie osiąga się maksymalnych efektów, chyba, że w systemie niewolniczym, który w wypadku nauczycieli chyba by Ci odpowiadał.
Nie chcę posyłać dzieci do szkoły społecznej, bo tego typu placówki nie zrobiły na mnie dobrego wrażenia. W większości przypadków ich sukcesy wynikają jedynie z faktu, że odpowiednio dobierają uczniów. Jedyne, co mnie w nich kusi, to niska liczebność klas, bo w takich warunkach lepiej się pracuje zarówno uczniom, jak i nauczycielom, co może się przekładać na lepsze wyniki tych pierwszych.
Co do władzy, to różnica między centralna, a lokalną jednak istnieje i dziwi mnie, że tego nie dostrzegasz. Centralna może sobie pozwalać na różne fanaberie, a lokalną ludzie mają zawsze na oku, bo w końcu jej reprezentanci mieszkają w lokalnych społecznościach i chcąc nie chcąc muszą im dogadzać.
Swoją drogą chciałbym zobaczyć, jak władza zapewnia wysoką jakość kształcenia, redukując nakłady na oświatę, które i tak są niskie.
Pozdrawiam,
Lone Wolf
A to przepraszam, nie wiem skąd mi się wzięło ta społeczna szkoła.
Pisałem, że jak dobrze pamiętam na początku, a sprostowanie nie było wiec uznałem,że tak. Nie pisał Pan czasem,że ma takie plany?
Nie chcą udowadniać,że mam rację, tylko się przekonać czy mi już Bilobil potrzebny.
Parkerze,
pisałem kiedyś, że rozumiem osoby, które wybierają szkoły społeczne, szczególnie gimnazja. Wspomniałem też, że gdy moja córka będzie w wieku gimnazjalnym, też będę miał dylemat. Tak to mniej więcej wyglądało, jeśli dobrze pamiętam.
Pozdrawiam
DCH
Lone Wolf
A po co ta insynuacja, że niewolniczy system by mi odpowiadał?
Przecież piszę drukowanymi, co by mi odpowiadało, czyli podniesienie jakości edukacji w naszym kraju. I pisze co mi nie odpowiada czyli obecny ustrój szkoły i dlaczego. Zarzuty wobec obecnego systemu zresztą są te same, które często artykułują nauczyciele na tym blogu. Tylko ja je uważam za konsekwencje obecnego systemu, a wy tego wolicie nie zauważać, bo uznanie chorego systemu za przyczynę, musi wiązać się z postulatem usunięcia tej przyczyny a na to zgody nie ma 🙂
Nie rozumiesz co oznacza, minimalne środki dla maksymalnych zysków?
Przecież to sprzężenie zwrotne. Celem jest zarówno oszczędność, co jest cnotą przecież, jak i dobra jakość.
Rodzice sowimi głosami nie nagrodzą tych co na szkołę mało wydają. Nagrodzą tych, co wysoka jakość szkoły zapewnią bo to jest celem. Czyli wysoka jakość będzie ważniejsza niż niskie koszty. Nie rozumiesz, czy nie wygodnie Ci zrozumieć?
Piszesz:”Co do władzy, to różnica między centralna, a lokalną jednak istnieje i dziwi mnie, że tego nie dostrzegasz. Centralna może sobie pozwalać na różne fanaberie, a lokalną ludzie mają zawsze na oku, bo w końcu jej reprezentanci mieszkają w lokalnych społecznościach i chcąc nie chcąc muszą im dogadzać.”
A w tym aspekcie dostrzegam oczywiście i bardzo za to chwalę decentralizację władzy.
A Ty z tych powodów uważasz, że centralnie powinno się szkołą kierować?
No to czarno na białym napisałeś, o co Ci chodzi.
Parkerze,
Nie mam zamiaru o nic tutaj walczyć, bo szczerze, jako osobę, która na szczęście już w szkolnictwie nie pracuje, aż tak bardzo mnie nie interesuje, co się ze szkołami stanie (niestety moje dzieci będą się w nich musiały uczyć).
Boli mnie, jednak fakt, że państwo prowadzi takie, a nie inne działania, które nie tylko w mojej ocenie nie zmierzają do poprawy sytuacji w oświacie, a jedynie do pozbycia się problemu na poziomie centralnym, poprzez podrzucenie go władzom lokalnym. Jeśli nie jesteś w stanie tego zrozumieć, to trudno, ja tłumaczył Ci nie będę.
Co do pracy niewolniczej, to wielokrotnie na tym blogu (zazwyczaj między wierszami) sugerowałeś swój stosunek do nauczycieli i ich pracy, z czego płynął dosyć jasny wniosek w jakie roli najchętniej byś ich widział. Może to tylko moja interpretacja, ale jak to z opiniami bywa, mam prawo do swojej.
Zadziwia mnie Twój upór w kwestii minimalnych środków. Chyba nie żyjemy w tej samej rzeczywistości, bo od kiedy pamiętam, żeby coś było dobre, to trzeba za to zapłacić i to zazwyczaj dobrze, bo tanio, to można trampki od Chińczyka kupić (o ich jakości nie będę się rozpisywał).
Widzę, że nie zrozumiałeś również o co mi chodzi w kwestii kierowania szkołą na poziomie centralnym. Wytłumaczę Ci jak pięciolatkowi – jeśli każda szkoła będzie mogła sobie tworzyć własne programy i uczyć jak się jej podoba, otrzymasz chaos, który nie przełoży się na poprawę jakości kształcenia, więc w pewnym zakresie powinna być kontrolowana centralnie, żeby do takiej sytuacji nie dopuścić.
Zakładam, że stwierdzisz, że Ty to jednak widzisz inaczej, do czego oczywiście masz pełne prawo.
Pozdrawiam,
Lone Wolf
Lone Wolf
Jeżeli Twoje dzieci będą się w szkole uczyć, to nie powinno Ci być obojętne jaka ona będzie i chyba nie jest, skoro zabierasz głos pod tym blogiem.
Władza podrzuca problem władzom lokalnym, bo władze lokalne lepiej potrafią sobie z problemem poradzić. Sam to przyznałeś przecież pisząc:”..lokalną ludzie mają zawsze na oku, bo w końcu jej reprezentanci mieszkają w lokalnych społecznościach i chcąc nie chcąc muszą im dogadzać.”
Władza centralna nie rezygnuje z tworzenia podstawy programowej, z prowadzenia egzaminów sprawdzających jak szkoły program realizują. Matura też jest i będzie uniwersalna i ogólnopolska. Polemizujesz z nieprawdziwymi tezami przez nikogo nie wypowiedzianymi.
Zgadzam się, że żeby coś było dobre,trzeba za to zapłacić. Dlatego nie obawiałbym się o zarobki nauczycieli dobrych,bo ich w nadmiarze nie mamy. Że dobrych brakuje, to moja subiektywna i niczym nie poparta poza obserwacją opinia. Nie mogę mieć obiektywnej, bo dziś nikt jakości pracy nauczycieli nie ocenia według obiektywnych kryteriów.
To, że nie ma tanio i dobrze, nie oznacza jednak, że drogo oznacza dobrze.
Wielokrotnie jadłem w drogich restauracjach marnie i w niedrogich bardzo smacznie. Wielokrotnie zatrudniałem słabych fachowców za grube pieniądze i odwrotnie.
Usługami, a edukacja jest usługą, inne prawa rządzą niż produkcją.
Tak więc porównanie do chińskich trampek jest niczym nie uzasadnione.
Parkerze,
Spodziewałem się, że właśnie tak odpowiesz, więc nie czuję się specjalnie zawiedziony.
Dzieci do szkoły chodzić muszą , więc to jak ona będzie ma znaczenie drugorzędne. Jeśli proponowane „reformy” wejdą w życie, to zapewne będę zmuszony wysłać je do szkoły prywatnej, co niestety nie znaczy lepszej, ale jak już wspomniałem, przynajmniej warunki pracy będą miały przyjemniejsze. Myślę, że pani minister właśnie o to chodzi, bo w końcu sama w państwowej oświacie nie pracowała.
Nie przeinaczaj moich wypowiedzi do własnych celów. To, że władza lokalna jest pod lepszą obserwacją ludu nie znaczy, że lepiej sobie z problemem poradzi. W większości przypadków oświata interesuje ją jak zeszłoroczny śnieg, bo są istotniejsze sprawy, z których wyborcy będą ją rozliczali. Nie wyssałem tego z palca, bo w szkole swoje odpracowałem i wiem jak to wyglądało (i z tego co wiem nic się nie zmieniło). W cywilizowanych krajach nazywa się to „praca w warunkach uwłaczających ludzkiej godności”. Dla zobrazowania problemu, wygląda to tak jakbyś zatrudnił pracownika do wybudowania domu, dał mu do ręki jedynie śrubokręt, a następnie burzył się, że nie postawił rezydencji z ogrodem i basenem.
Podstawa programowa to jedno, a przymusowa dowolność w jej wprowadzaniu to całkiem inna sprawa. Z tego co wiem, już teraz dyrektorzy starają się wymuszać na nauczycielach tworzenie swoich programów (nie rozumiem po co, skoro do wszystkich przedmiotów są gotowe, pisane przez specjalistów). Nie sądzę, żeby efektem takich działań była poprawa jakości kształcenia.
Rozczarowałeś mnie niezrozumieniem porównania do trampek, widać wszystko musi być w stylu „jak rolnik krowie na rowie”.
Racja, nie zawsze drogo oznacza lepiej, ale chyba nie sądzisz, że mniej w sytuacji, kiedy i tak jest niewiele może sytuację poprawić?
Co do dobrych nauczycieli, to masz rację niewielu ich jest i myślę, że będzie jeszcze mniej. Tam gdzie pracowałem, większość z nich rzuciła to w przysłowiową chole… i zajęła się innymi, lepiej płatnymi zajęciami. Zostali jedynie Ci, którzy mieli parę lat do emerytury…
Na tym kończę swoją obecność na tym blogu. Pozdrawiam Gospodarza i innych uczestników dyskusji. Życzę szczęścia i przy okazji również Wesołych i Spokojnych Świąt Wielkiej Nocy.
Lone Wolf
Postulat
Moim zdaniem, wzorem Gospodarza, wszyscy, którzy zamierzają lub posłali dzieci do szkoły niepublicznej albo nawet prywatnej, powinni na tym blogu złożyć stosowne oświadczenie.
Jak o tajnej współpracy z SB (Snow Beast czyli Yeti).
Uspokoi to wszystkich nieznających Yeti, ale bojących się go, bo jak wiadomo, zakwasza on mleko krowom i szcza do wodociągów.
Tak, abyśmy tu mogli dyskutować godnie, jak kum z kumem.
Kupa mięci i do przodu, mości Panowie szlachta! 🙂
Tak , bo władza to zawsze przeciw nam. Ma ukryte cele i złe intencje. Za caratu tak było i za Niemca, za komuny też.
Choć za komuny to już nie wszyscy tak uważają. Wtedy nie trzeba było się wysilać przynajmniej. Biednie było ale sąsiad nie miał więcej, więc krew człowieka nie zalewała. Niektórym to niewysilanie się udało przedłużyć o dwadzieścia lat, i jeszcze jak maja szczęście to trochę pociągną. Ale kres tej patologi nadchodzi.
Przestanie ogon machać psem.
Szkoła ma uczniom służyć nie nauczycielom, bo nie nos dla tabakiery, tylko tabakiera dla nosa.
Do autora:
Miło się pana czyta, wszystko święta prawda. Pozdrawiam.