Politycy, cytujcie literaturę
Bardzo dobrze omawiało mi się dzisiaj w szkole poezję Zbigniewa Herberta. Młodzież już wiedziała, że Jarosław Kaczyński cytował poetę (zob. tekst), a wdowa po Herbercie protestowała (zob. info). Nic tak nie pomaga literaturze, jak afera (zobacz). Od razu lepiej nam wchodziły wiersze do głów, gdy było wiadomo, że wywołały burzę w świecie polityki. Lepszej reklamy nie można było sobie wymarzyć. Później do chóru dołączył Wałęsa – po prostu palce lizać (zob. materiał). Posłanka PiS cytowała Miłosza (zobacz). Dalej, dalej, dalej…
Wszyscy politycy powinni wchodzić ze swoimi butami do literatury. Przez lata w szkole źle się omawiało np. Gombrowicza. Młodzież nie rozumiała groteski. Jednak dzięki Giertychowi jest już lepiej. Zapewne działania tego polityka nie na długo pomogą pisarzowi, ale parę lat zainteresowania Gombrowiczem Giertych załatwił. Szkoda, że nie przyczepił się do Norwida albo Staffa.
Jaka będzie przyszłość literatury, zależy od polityków. Okazuje się, że sama twórczość nie wystarczy, aby się nią interesować. Potrzebne są jeszcze ręce polityków. Cała nadzieja w nich. Dlatego z pełną świadomością proszę: „Cytujcie, politycy, literaturę. Jeśli nie wiecie, co, podrzucę listę dzieł”.
Komentarze
Politycy i owszem, mogą trochę pomóc. Ale drogi Gospodarzu, cała nadzieja w nauczycielach. I równie świadomie proszę: Nie czekajcie na medialne, głośne afery – sam róbcie reklamę literatury.
Pokładanie nadziei w nauczycielach to spychotechnika.
Decyduje dom rodzinny.Miałam wyjątkowy wspaniały dom i beznadziejną polonistkę (lata pięcdziesiąte).Politycy w niczym nie pomogą.Biorąc pod uwagę,że otoczeni są powszechną i nie przemijającą miłością poddanych.
Nauczyciel może cyzelowac znajomośc literatury,
próbowac podsunąc metodę analizy krytycznej.
Systematyzowac dzieje literatury,nie natrętnie.Dac szansę własnej wypowiedzi literackiej.Rozgadałam się.
Pozdrawiam
Mam pomysł, podrzućmy wszystkim naszym znajomym zaangażowanym politycznie, w różnych opcjach, całą listę lektur z podstawówki, gimnazjum i szkół ponadgimnazjalnych. Niechże ich bronią, bądź je atakują. Jeśli wpłynie to na naszych uczniów i ich zainteresowanie polską i obcą literaturą, to: chwała politmatołom wszystkich opcji!
To od nauczyciela zależy zaangażowanie uczniów podczas omawiania literatury. Może przecież wykorzystać kwestie dotyczace, np. sytuacji w naszym kraju, przepychanek politycznych, a nie robić sprawdzianów z epok lub kartkówek slużących tylko do łapania ocen. I bez pomocy Giertycha można było zainteresować mlodzież, nawet olewajacą język polski ,,Ferdydurke”, tylko trzeba było mieć pomysł na lekcję, no i podczas niej belfer musiałby , mówiąc językiem Radka Majdana, trochę przyaktorzyć. Myśłę, że odwolywanie się politykow do literatury może być dla polonisty dobra okazją do porozmawiania z maturzystami o problemach spoza podstawy programowej, jednakże widocznych w różnych środkach masowego przekazu.
A cóżeście się ludzie tak na poważnie zabrali za analizę tekstu:))przeciez to żart..związek tzw. życia z literatura zawsze robi wrażenie na ludziach,zwłaszcza młodych..
Dzięki przemówieniu prezesa, większość osób dowiedziała się ze był ktoś taki jak Herbert, nie mówiąc o znajomości dzieł