Matura 2023: poloniści żądają zmiany zasad oceniania
Przybywa podpisów pod petycją żądającą zmiany zasad oceniania matury z języka polskiego. Tylko cymbał mógł wymyślić takie zasady! Będą obowiązywać od roku 2023 – chyba że zostaną zbojkotowane.
Chodzi o zasadę, która każe egzaminatorowi odejmować punkty za błędy. Jeśli maturzysta zrobi 18 błędów językowych – co w długich pracach pisanych pod presją zdarza się bardzo często – otrzyma zero punktów za język. Liczenie błędów to najważniejsze zadanie egzaminatora.
Taki system oceniania premiuje prace krótkie, pisane kiepskim językiem, ale sztywno trzymające się norm. Gdy ktoś ma własny styl, często ociera się o błędy, błędy też popełnia, ponieważ jest twórczy. W długiej (ponad 1000 wyrazów), twórczej pracy, napisanej przez ambitnego ucznia, błędów może być 18 i więcej.
Uczniowie uczą się pisać tak, aby zadowolić egzaminatora, np. samymi pojedynczymi zdaniami, równo 300 wyrazów (obowiązuje co najmniej 300 na poziomie podstawowym, 500 – rozszerzonym). Piszą bez polotu, ale zgodnie z normą. System premiuje krótkie prace pisane „drewnianym” językiem. To antypedagogiczne.
Tylko cymbał mógł wymyślić zasadę, że na maturze z języka polskiego humaniści nie będą mogli się popisać. To gdzie mają to zrobić? Pewnie na matematyce! Widać, że ludzie w CKE utracili kontakt z nauczaniem. Przydałoby się z powrotem zapędzić ich do szkół. Niech przeprowadzą trochę lekcji, nauczą młodzież pisać, zrobią sprawdzian, ocenią, a wtedy może zrozumieją, że błędy językowe są rzeczą bardzo ludzką, szczególnie na egzaminie.
Info o petycji polonistów tutaj.
Komentarze
Czyli gdyby we wpisie Gospodarz zamiast półpauz trzy razy użył dywizu, to 3 punkty w plecy? Suwmiarka i dawaj, liczymy długość kreseczek. Zdanie złożone pozbawiłem orzeczenia – czy to błąd językowy? A czy chociaż wystandaryzowano pojęcie błędu językowego? A może istniej specjalny rodzaj błędu – błąd maturalny? Co dla jednego błędem, dla innego innowacją językową przecież być może być może. Błędy stylistyczne liczą się tak samo, jak ortograficzne? A czy jeden nauczyciel może się powołać na opinię prof. Miodka i przymykać oko na tą pisownię, natomiast inny karać będzie za wszystko, co tę pisownię, eee…, czy na maturze można użyć słowa „gwałci”? I znów nie dokończyłem myśli. Ale czy odejmowanie jednego punktu za rozpoczęcie zdania od „ale” to jednak nie jest przesada? Mi bowiem się wydaje, że na początku zdań zaleca się stosować formę pełną, „mnie”, bo zdanie to nie rozzyjski śmigłowiec, a i pozycja spójnika „bowiem” dla sporej części młodych ludzi trudną jest.
To pisałem ja, Jarząbek Wacław, mistrz ortografii wspomaganej komputerowo.
Do wykidajłów:
trudno sobie wyobrazić, co to znaczy być kimś wolnym od czytania blogów, od pisania komentarzy, od czytania bluzgów na swój temat, choć sam mowy nienawiści nie stosowałem. Wystarczyło mieć inne zdanie, abyście zasypali mnie swą nienawiścią i pogardą.
Teraz ja wreszcie wolny od czytania i pisania. Śpiew ptaków więcej znaczy, niż wasz jazgot.
Dlatego wielkie dzięki wam, hejterzy!
Hej, hej, hejterzy.
Naprawdę po tylu latach psucia edukacji jeszcze się Pan oburza? Naprawdę nie widzi Pan celowych działań, kroczek po kroczku, aby rozwalić edukację? Oni dobrze wiedzą, że łatwiej rządzić bandą idiotów łykających tępą propagandę niż myślącymi, wykształconymi ludźmi? Słucham takich tępaków na ulicy: „Panie, drogo bo to przez Tuska”, „Panie oni kradno, ale sie dzielo”… itp. Im niepotrzebne „wykształciuchy”, bo sami też nieszczególnie wyedukowani. O inteligencji nie wspominając. Wy ruszajcie robić tajne komplety dla uczniów, a nie załamujcie rąk nad zidiociałymi kuratorkami
Panie @60+ uśmiałem się, ale dyskusja z tym betonem jest naprawdę jałowa. Wszystko jest pisane pod z góry przyjętą tezę. Przekaz wygląda jakby był ułożony na Nowogrodzkiej i niewykluczone, że tak jest.
Mój polonista w LO stosował zasadę, że za każdy błąd ortograficzny ocena za wypracowanie czy z klasówki o stopień niżej a 3 błędy interpunkcyjne = 1 ortograficzny.
Czyli 3 orty w pracy i lufa za prace .
Tragedii nie było tylko trzeba było się starać ,
@kaesjot
Kaesjocie nie chodzi o błędy ortograficzne, tylko błędy językowe. W tym co my tu wypisujemy jest masa błędów językowych.
Jeżeli pisanie z błędami, czyli ortografia, interpunkcja i składnia są w zasadzie nieważne, a ważne jest aby pięknie jakąś myśl, czy przesłanie zawrzeć w swojej maturalnej pracy, to chyba należałoby pozwolić kierowcy, który bardzo płynnie i z powagą ( nawet kierowcy z drogówki są często pod wrażeniem) na co dzień przemieszcza się po drogach mniej lub bardziej lokalnych, wjechać… płynnie i z powagą… pod prąd na autostradę i po zatrzymaniu wręczyć mu stosowny dyplom uznania za wzorową jazdę.
@Róża
Błąd ortograficzny jest również błędem językowym, albowiem podzbiór błąd ortograficzny zawiera się w zbiorze błędy językowe.
Czyli, każdy błąd ortograficzny jest błędem językowym, ale błędy językowe to nie tylko błędy ortograficzne.
A ja myślę, że za tym protestem związanym z błędami językowymi stoi lobby akademickie.
Bo proszę sobie wyobrazić liczbę studentów po takim maturalnym odsiewie.
I już na koniec. Mam pewniaka na najbliższe kampanie wyborcze.
Wielka reforma języka polskiego, czyli pisać po polsku każdy może. Trochę lepiej lub trochę gorzej.
Wydaje mi się, że szczególnie cenna może być to inicjatywa, zważywszy na ilość osób przebywających na terenie naszego kraju, dla których język polski nie jest ich głównym językiem.
Uzupełniłam swoje szkolenie egzaminatora, ale sprawdzać nie będę, m.in. z powodu kryteriów oceniania i przykładowych wypracowań wg tych kryteriów ocenionych.
Do tego absurdalność egzaminu ustnego z polskiego i odrzucają same rozbudowane kryteria oceniania- zamiłowanie wymyślających to do kolejnych kratek do wypełniania i zaznaczania. Nie, po prostu nie.
Nie, to jeszcze nie koniec.
Prawdę mówiąc to trochę się dziwię, że za tym protestem stoją humaniści, nauczyciele, nauczyciele poloniści.
Rozumiem, gdyby patronowała temu przedsięwzięciu społeczność nauczycieli mat-fizu. Chociaż rygory języka matematycznego są dosyć surowe.
Ale kiedy robią to nauczyciele poloniści! Dokończyłbym „O tempo…” , ale temperówkę zgubiłem.
Przecież nauczyciele podcinają gałąź na której siedzą. Czego oni chcą jeszcze uczyć tych swoich uczniów?
Przecież nauka języka polskiego to oczywiście odpowiedź na pytanie „co?”, ale może przede wszystkim „jak?” to „co?” zapisać. I wcale nie mam zamiaru przywoływać jakiegoś „decorum”.
Tekst podany w przyjętej regułami językowymi formie – to mam na myśli.
Jest to jeden z niewielu momentów, kiedy coraz bardziej pospolity, prostacki, sztampowy świat musi wziąć sobie na wstrzymanie.
Język jest jeszcze jedną z niewielu sytuacji, gdzie człowiek nie musi się wcale poddawać wymogom świata praktycznej i pragmatycznej nowoczesności. I tak zdaniem niektórych, język, przekaz mówiony ustępuje formom wizualnym w tworzeniu komunikatów.
Ale dlaczego w sytuacji, kiedy każdy cham może rozbijać się wypasionym autem, czy inny prostak mieć apartament z widokiem… na inny apartament, języka nie uczynić znakiem firmowym, logo ludzi wykształconych, ludzi z klasą. Kogoś kto jest ponad tą całą, otaczającą go masę niewyszukanych osobników.
A temu celowi może przysłużyć się matura.
@Eewa46
Wątpię, by były to działania celowe. Gdy Błasik kazał Protasiukowi siadać za stery tutki i lecieć, to przecież nie w nadziei, że da za to głowę oraz inne kończyny. Szymczak, gdy wiózł uzbrojony granatnik ppanc przez granicę, w pociągu pasażerskim, a potem bawił się nim w gabinecie niczym jaskiniowiec, któremu pokazano dildo, nie robił tego z myślą o defloracji dwóch stropów, prawda?
Głupota bywa bezcelowa, częściej zaś uzyskuje efekty zupełnie niezamierzone i sprzeczne z pierwotnie zakładanymi.
Niemniej, głowa do góry! Komuna miała trwać wiecznie, niby historia Fukuyamy, i gdzie oni są, ci nasi „przyjaciele”?
60+
20 GRUDNIA 2022
„Otrzymałem informację, że odpowiedzialny za przekazanie prezentu komendantowi głównemu policji generalnemu inspektorowi Jarosławowi Szymczykowi zastępca szefa Państwowej Służby Ukrainy do spraw Sytuacji Nadzwyczajnych generał Dmytro Bondar został zawieszony – poinformował szef MSWiA Mariusz Kamiński. Wiceszef ukraińskiego MSW Jewhenij Jenin poinformował o wszczęciu postępowania karnego. Granatnik, który Szymczyk przywiózł po wizycie w Ukrainie, wybuchł w Komendzie Głównej Policji. Wskutek tego zdarzenia generał trafił do szpitala”.(TVN24)
Jest coś na rzeczy, czy nie? Rezonować głuptasom w mediach potrafisz, ale czy także myśleć?
„Jak ten czujnik przechyłu zamontowany w skrzydle prezydenckiego tupolewa w Samarze, prawda”?
To się okaże. Jeśli generał policji z Ukrainy wracał z kierowcą i nigdzie nie zatrzymywali się po drodze zanim dojechali do KGP to cudów nie ma. A to można sprawdzić jak jechali poprzez zapis samochodowego GPS-a. Wejście do gabinetu Komendanta Policji w KGP zapewne jest monitorowane. Atrapa nie wybucha, a zamach przeprowadzany przez Ukraińców na polskiego generała jest wersją absurdalną.
Moja hipoteza jest taka, że produkcja tych prezentów wymknęła się Ukraińcom spod kontroli, czyli w praktyce kto inny ją nadzorował. Domyślasz się kto, czy mam ci napisać? Wystarczyło małe ogniowo, ale w odpowiednim miejscu. Stąd należy przyjąć za dobrą monetę enigmatyczny komunikat strony ukraińskiej, że prezent wręczono w dobrej wierze i z gorącego serca.
J.E. Baka
20 GRUDNIA 2022
13:24
„Panie @60+ uśmiałem się, ale dyskusja z tym betonem jest naprawdę jałowa”.
Ty zawsze się uśmiechasz, więc musisz być artystą. Jak Nikifor, on też zawsze się uśmiechał, ogólnie był pogodny. 🙂
Raczej nie będzie stanowić wielkiej niespodzianki, że ów „nieszczęsny regulamin” matur pójdzie na konto Ministra Przemka. Nieskromnie powiem, że ja też do nich się zaliczam,
Ale nie byłbym sobą, gdybym nie spróbował bronić mojego faworyta.
Wynająłem w tym celu adwokata. Tani nie był, ale czego nie robi się dla sprawy.
Mój adwokat to francuski filozof Jaques Derrida. Niezły. Można sprawdzić.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Jacques_Derrida
I żeby nie przedłużać. Trochę długie, ale dla takiej puenty warto przeczytać do końca:
” I tak samo jak kocham życie, to kocham to, co mnie ukształtowało, a czego elementem jest język francuski, który jest jedynym językiem, który zacząłem kultywować, jedyny także, o którym mogę powiedzieć, ze jestem za niego mniej lub bardziej odpowiedzialny. Oto dlaczego jest w moim pisaniu pewien rodzaj, nie powiedziałbym może czegoś perwersyjnego, lecz nieco gwałtownego w postępowaniu z językiem. To z miłości. Miłość jako taka przechodzi przez miłość do języka, która nie jest ani nacjonalistyczna, ani konserwatywna. Nie można robić z językiem wszystkiego, co popadnie, istniał on przed nami i nas przeżyje. Jeśli w jakiś sposób dotykamy języka, trzeba to robić z subtelnością, szanując w nieposzanowaniu jego sekretne prawo. Oto właśnie niewierna wierność: gdy naruszam język francuski, robię to z subtelnym szacunkiem wobec tego co uważam za nakaz tego języka, tkwiący w jego życiu, jego ewolucji. Nie umiem czytać bez uśmiechu, a czasem nawet i pogardy tych, którzy sądzą, że naruszają, lecz właśnie bez miłości, ortografię lub „klasyczną” składnię języka francuskiego, przypominając cierpiących na przedwczesny wytrysk prawiczków, podczas gdy wielki język francuski, bardziej nietykalny niż kiedykolwiek wcześniej, spogląda na nich, czekając na następnych.”
„Mowa” jest cytatem z ostatniego wywiadu z Derridą „W końcu nauczyć się żyć”.
Niestety niedokończonego. Derrida zmarł.
@Izydor Danken
„Ale dlaczego w sytuacji, kiedy każdy cham może rozbijać się wypasionym autem, czy inny prostak mieć apartament z widokiem… na inny apartament, języka nie uczynić znakiem firmowym, logo ludzi wykształconych, ludzi z klasą. Kogoś kto jest ponad tą całą, otaczającą go masę niewyszukanych osobników.
A temu celowi może przysłużyć się matura.”
No chyba niekoniecznie. Bo jeżeli na szkoleniu TAK oceniono całkiem w porządku wypracowania, to znaczyło jedno: ci ludzie nie mieli do czynienia z tzw, przeciętnym maturzystą. Tak, matura nie musi być dla każdego, tym przywołany cham mieć jej nie musi.
Tyle że podstawy programowe, zbiory lektur itp. od lat, wieeelu lat układane są przez ludzi, którzy ze szkołą od strony praktycznej nie mają nic wspólnego.
Pat jest pozorny, a węzeł dawno rozsupłany. Wystarczy, że nauczyciel będzie oceniał pracę co najwyżej do natrafienia na tyle błędów, za ile mu zapłacono. Zilustruję to prostym przykładem. Powiedzmy, że nauczyciel wycenia każdy błąd po taniości, 5 zeta za sztukę, a minister płaci mu 20 zł netto na sprawdzenie jednego arkusza. Co robi nauczyciel? Po czwartym błędzie przechodzi do sprawdzania kolejnej pracy.
Ekonomia, głupcze!
60+
20 GRUDNIA 2022
1:32
„Dlatego dzisiaj wyniki komputerowej symulacji przedstawia jako rzekome dowody”.
Czyżby jakaś baba ze wsi to napisała, która boi się komputera, jak liberał robotnika? 🙂 Czyżby jednak proroczo śpiewał St. Grześkowiak: „Może to bez te nawozy śtuczne, może to wszyćko bez te atumy”. Przecież mógłbyś wcześniej sprawdzić w necie co to jest program LS –Dyna, który symuluje zdarzenia dynamiczne. Jeśli masz zwyczaj wbijania gwoździa w ścianę wciskając go palcem nie rób tego więcej. Nie wbijesz, bo to nie jest zdarzenie o odpowiedniej dynamice. Ale jeśli uderzysz gwóźdź młotkiem, który ma sporą masę to wbijesz łatwo. Iloczyn masy młotka i szybkości uderzenia. Prosty przykład, ale pokazuje, że nie trzeba próbować wbijać gwoździa w ścianę, by wiedzieć, czy to się uda. Wystarczy zasymulować masę młotka, szybkość uderzenia, charakterystykę ściany i samego gwoździa a komputer to wyliczy. LS-Dyna testowany był na dużo bardziej skomplikowanych przykładach. Wydarzenia z realu (np. skutki wypadku samochodowego) zadawano programowi by wyliczył, czy symulacji pokaże to samo, co widać na policyjnych zdjęciach. I oczywiście symulacja pokazywała. LS-Dyna rozwijany jest od lat 70., więc jego działanie jest bardzo pewne. Zespół Biniendy w University of Akron w ten sposób badał odporność kompozytowych osłon silników do B-787 Dreamliner. Tak wiec nie picuj, że coś wiesz w kwestii dowodów. LS-Dyna pokazuje, że skrzydło tupolewa z łatwością przecięłoby brzozę o średnicy 40 cm. Przy szybkości ok. 270 km/h i masie ok. 80 ton., bo to zdarzenie wysoce dynamiczne.
Taka ekspertyza jaką wykonał Binienda ma wagę dowodu, bo rzekome przecięcie skrzydła przez brzozę ruscy i komisja Laska/Millera wspólnie uznały za bezpośredni powód katastrofy. Nie pytasz czemu dr Lasek nie zrobił swojej symulacji? WAT przecież by mu to zrobił? Otóż powód jest prosty: Lasek dobrze wiedział, że wynik będzie dokładnie taki jaki podał Binienda.
Tak więc jeśli nie brzoza ucięła końcówkę lewego skrzydła to może ruscy ją odstrzelili? Może odstrzelili, może nie, ale jeśli nie ma krateru ani leja po upadku 80 ton w błoto i część ofiar ma zdartą odzież jak by była blisko epicentrum eksplozji, a część ciał jest tak poszatkowana jak by była jeszcze bliżej epicentrum to …. No myślenie chyba nie boli. A nawet myślenie ma przyszłość.
Izydor Danken
20 GRUDNIA 2022
20:21
Doceniam twój wysiłek, ale obawiam się, czy Ministrowi Przemkowi po drodze będzie z Derridą, jak też z całym tym postmodernizmem. Na macierzystej uczelni prof. Czarnka z postmodernizmu raczej sobie żartują, uznając ten nurt filozoficzny za skrajnie irracjonalny, podobnie jak np. egzystencjalizm czy nietzscheanizm. Co nie zmina faktu, że Derrida, choć był żydem, ładnie napisał o swoim ojczystm francuskim jęzku. Lewicowa Róża Luxemburg też pięknie pisała po polsku.
Mauro Rossi
20 grudnia 2022
22:27
‚Nie pytasz czemu dr Lasek nie zrobił swojej symulacji? WAT przecież by mu to zrobił?”
A Antoniemu nie ?…bo go nie lubią ?
Bez Biniendy ani rusz .
„Uczniowie uczą się pisać tak, aby zadowolić egzaminatora..”, to chyba zawsze jest prawda. (Pisza) „..samymi pojedynczymi zdaniami, równo 300 wyrazów ..”, absolutnie wystarcza aby wyjasnic sedno sprawy. Im wiecej wyrazow, tym wiecej bicia piany.
60+
Najgorszą cechą pisowskiej głupoty jest jej arogancja i poczucie wyższości moralnej, którą usprawiedliwiają każde swoje świństwo. Stąd już tylko krok od wielkiego słowa „faszyzm” rozumianego jako deficyt demokracji i praw człowieka. Kontratak cywilizacji turańskiej. Jakże z dzisiejszego punktu widzenia dziecinny był sposób, w jaki upadł rząd Millera/SLD! Oni przynajmniej mieli poczucie winy za „komunę”, oni się sami powstrzymywali. Tymczasem obecna władza – jak przystało na konserwatystów – kultywuje jedne z najgorszych cech PRL-u. Ludzie wymienieni, ale Duch, Duch w narodzie nie zginął. A może nie Duch, tylko wspomniane narodowe Widmo, które krąży po wschodniej Europie i oby się w Zachodniej nie zadomowiło.
@Płynna rzeczywistość
Piszesz: „Komuna miała trwać wiecznie, niby historia Fukuyamy, i gdzie oni są, ci nasi „przyjaciele”?” – no właśnie mamy ich w rządzie, nie widać? Bolszewizm pełną gębą, centralne zarządzanie, nacjonalizacja sklepów i banków. Z propagandy stalinowskiej czerpią pełnymi garściami….
Piotr II
20 GRUDNIA 2022
23:40
‚Nie pytasz czemu dr Lasek nie zrobił swojej symulacji? WAT przecież by mu to zrobił?”
„A Antoniemu nie ?…bo go nie lubią” ?
WAT zrobił o co Podkomisja poprosiła, sięgnij do raportu. Dla ułatwienia: wyniki doświadczeń będą w załącznikach. Laskowi też by zrobili, gdyby poprosił. Żartuję, gdyby poprosił to już by dr Laska dawno nie było. A tak ma kryszę, immunitet poselski przyznany przez PO. Ciekawe co z nim będzie jak mu się ów immunitet skończy? Bozi mlyny melou pomalu, ale jiste.
Pytanie (jedno z wielu, ale to przypadło mi do gustu) zadane przez Czesława Miłosza w „Nieobjętej ziemi”:
„Czy brak zmysłu formy, dostrzegalny w języku, w piśmiennictwie, może być przyczyną upadku jakiegoś kraju?”
Również jedno z wielu i w tym przypadku także nie przechodzę obok niego obojętnie:
„Polska. Dlaczego tylko co najniższe, dlaczego tylko co najwyższe, a nic po środku?”
Ponownie Miłosz. On to potrafił.
Pośrodku.
60+
21 GRUDNIA 2022
11:31
Oczywiście nie odniosłeś się merytorycznie do poruszanej kwestii. Strzelając kurczakami w silniki testujemy to co względnie łatwe. Trudniej rozbić dużą maszynę wartą dziesiątki milionów dolarów, by zobaczyć jakie będą skutki. Trzeba by rozbijać wiele maszyn przy różnych prędkościach i kątach natarcia oraz rodzajach podłoża. Dość absurdalne rozbić kilkanaście maszyn, by dowiedzieć się co przecież wyliczy LS Dyna. Raz tak zrobiono, w dość konkretnym celu, by zobaczyć co stałoby się z pasażerami przy rozbiciu i wynik nie jest po twojej myśli. Doświadczalnie doprowadzono do rozbicia (twardego lądowania ― jak w Smoleńsku) Boeinga 721-200 na pustyni w Meksyku. To bliźniacza wersja Tu-154, niektórzy nie bez racji twierdzą, że rosyjska maszyna jest kopią B-721. Podobna masa startowa, długość skrzydeł, identyczne rozmieszczenie trzech silników (jeden w ogonie), sylwetka też podobna jakby wyszła z tej samej deski kreślarskiej. 727-200 intentionally crashed … (film ― link niżej) przy prędkości opadania 8m/s (w Smoleńsku 14 m/s), szybkość 230 (w Smoleńsku 260 km/h), kąt natarcia podobny, podłoże to piasek (w Smoleńsku błoto). Jedyna różnica to rotacja ― w Smoleńsku na kikut lewego skrzydła (co zreszta amortyzowało upadek), w Meksyku normalnie, to znaczy przód uderza pierwszy. Efekty dla pasażerów (w Boeingu były manekiny z czujnikami) krańcowo różne. Kokpit w B-727 odpada, kadłub pęka w kilku miejscach, ale nie rozpada się na kilkadziesiąt tysięcy części rozrzuconych we wszystkich kierunkach jak to było w Smoleńsku. Wnioski organizatorów crash-testu są takie: obrażenia pasażerów siedzących z przodu samolotu wskazują na nikłe szanse przeżycia. Ci ze środkowej część mają dużo większe szanse, są ranni, ale wielu z nich może przeżyć, ci z tylnej części kadłuba odnoszą stosunkowo nieznaczne obrażenia. W Smoleńsku co masz? Masakrę. I samolotu (w ogóle brak kadłuba) i pasażerów. Do tego się odnieś zamiast kuglować bez związku z tym o czym mowa.
https://www.youtube.com/watch?v=oYmaP5OKWBQ
60+
20 GRUDNIA 2022
23:31
„Pamiętasz @Mauro strzelaninę w Magdalence, jakieś 20 lat temu”?
― Pamiętam, ale mnie wszystko ze wszystkim się nie kojarzy, no co ja zrobię.
„A komendant jednego z tzw. resortów siłowych bawi się bronią jak mały chłopiec”.
― To była tuba po jednorazowym granatniku. Wystrzelasz i wyrzucasz. Z tego Ukraińcy zrobili gadżet. Czy rozróżniasz łuskę od naboju? Czy łuska to też broń? I trzeba by ją zgłaszać na granicy? 🙂
(Dalej dużo bez związku ze sprawą, więc pomijam)
„Można sobie na siedzeniu samochodu przewozić granatniki, na dodatek przez granicę”?
― Nie wątpię, że jesteś człowiekiem wykształconym, czyli mającym umiejętność rozróżniania spraw i rzeczy. Przy odrobinie dobrej woli nie będziesz miał kłopotu by rozróżnić łuskę od naboju, tubę po granatniku od samego granatnika, gadżet od broni itd.
„Kaczyński, otaczający się ze strachu przed drugim sortem setkami policjantów, nie boi się strzału z granatnika”?
― Takie pomysły to trzeba zgłosić lekarzowi albo w prokuraturze.
Tusek?! Prawda, że zgadłem? Tusek!
― Nie Tusek tylko rusek, nawet blisko nie byłeś.
60+ 21 GRUDNIA 2022 11:31
Po pierwsze, David Lichtman zajmuje sie „..business development, KAM/SAM account management, capital investment planning and justification, and special project support…”. Ten opis nie sugeruje, ze Lichtman ma wiedze w zakresie badania przyczyn wypadkow lotniczych od strony technicznej. David Lichtman posiada tytul Bachelor of Science in Business Management from Binghamton University School of Management, to uniwersytet stanowy w miescie Binghamton w stanie New York. Czyli raczej Lichtman technicznej wiedzy nie posiada. Po drugie, zwracanie sie do powaznego czlowieka, jakim jest profesor Binienda, per Wiesio, sugeruje niska kulture osobista uzytkownika „60+”. Mozna polemizowac z profesorem ale nie wolno ponizac kogokolwiek. Po trzecie, z wpisu uzytkownika „60+” wynika, ze „60+” pracuje (pracowal?) przez wiele lat w duzej firmie w USA. Zatem istnieje prawdopodobienstwo, ze „60+” uczeszczal na wyklady wybitnych naukowcow z dziedzin technicznych czy scislych. Naukowcy w USA maja to do siebie, ze ilustruja skomplikowane wywody na prostych przykladach, zrozumialych dla wiekszosci sluchaczy. Jednym z takich przykladow jest oddzialywanie wysokiego cisnienia na obiekt zamkniety, w tym przypadku na powloke parowki. Jak sie gotuje parowke, to cisnienie wewnatrz parowki wzrasta. Jak sie gotuje dluzej niz trzeba, to cisnienie jest tak duze, ze rozrywa parowke. I rozrywa powloke wzdluz, a nie w poprzek. Ta samo zjawisko pojawia sie w innych obiektach o ile sa one podobne do powloki dlugiego walca. Na przyklad stosuje sie to do powloki samolotu. Usprawiedliwienie tego zjawiska poprzez model, ktorym sa rownania rozniczkowe (czy calkowe) jest bardzo skomplikowane. Dlatego tez przyklad gotujacej sie w wodzie parowki aby wyjasnic do czego prowadzi przyjety model.
wojtek_ab
21 grudnia 2022
20:50
” Jak sie gotuje parowke, to cisnienie wewnatrz parowki wzrasta. Jak sie gotuje dluzej niz trzeba, to cisnienie jest tak duze, ze rozrywa parowke. I rozrywa powloke wzdluz, a nie w poprzek.”
Faktycznie !
Dziś osobiście tego doświadczyłem !
„Dlatego tez przyklad gotujacej sie w wodzie parowki aby wyjasnic do czego prowadzi przyjety model.”
Tu trafiłem na pewien dylemat…
……….jak to sprawdzić podczas gdy parówka jest w locie ?
Równania różniczkowo-całkowe nie wchodzą w grę.
” Mozna polemizowac z profesorem ale nie wolno ponizac kogokolwiek.”
I słusznie…jak Pan Profesor by nie naigrywał się z ludzi to pewnie i vice versa.
No i co, blog smoleński się tu zrobił? Rly? No więc oto i moje edukacyjne 5 groszy:
„To Lech Kaczyński doprowadził do katastrofy Smoleńskiej!”
https://www.youtube.com/watch?v=kFTkp-8z7Eg
Piotr II 21 GRUDNIA 2022 21:34 oraz 21:45
Nie ma wielkiego znaczenia czy parowka jest w locie. Wazne jest cisnienie wewnatrz parowki wzgledem charakterystyki jej powloki. Oczywiscie mozna problem skomplikowac, jak na przyklad rozwazyc wplyw oporu powietrza na temperature powloki, czy tez doda inne elementy do modelu. Przyklad z parowka, to uproszczony model bardziej zlozonego zjawiska.
Nic nie jest mi wiadome o naigrywaniu sie profesora Biniendy z ludzi. Jesli profesor Binienda rzeczywiscie naigrywal sie z ludzi, to bylo to zachowanie naganne, nie godne pozycji, ktora zajmuje. Ale jesli profesor Binienda zachowal sie nagannie, to nie oznacza przyzwolenia dla drugiej strony aby rowniez zachowywac sie nagannie. Jesli mozna, to nalezy unikac zasady „oko za oko, zab za zab”.
Piotr II
21 GRUDNIA 2022
21:34
„Tu trafiłem na pewien dylemat …
… jak to sprawdzić podczas gdy parówka jest w locie”?
No absolutnie nie dajesz szansy, aby nie nazwać cię ― sorry― głupkiem. Przecież rozmówca potraktował cię dobrze, wyraźnie i uprzejmie napisał, że chodzi o model. Wiesz co to jest model i modelowanie, pewnie tak. ― Czujesz, że przegrywasz? I stąd ta szyderca, prawda? Jako człowiek powinieneś się trochę podciągnąć.
Nauczyciel fizyki tłumaczył w mojej klasie na czym polega działanie dźwigni, powołując się na okrzyk Archimedesa: „Dajcie mi punkt oparcia, a ziemię poruszę”. Wyjaśnił, że to jest założenie abstrakcyjne, ale najzupełniej poprawne, trzymające się praw fizyki. Dziś by powiedział, że to model.
@wojtek
„Usprawiedliwienie tego zjawiska poprzez model, ktorym sa rownania rozniczkowe (czy calkowe) jest bardzo skomplikowane. ”
Tylko po co całki i różniczki tam, gdzie wystarczy zasada prac wirtualnych?
Wskazówka. Wyobraźmy sobie cylindryczną parówkę o promieniu 1 i długości 10. Jednostki dowolne. Żeby powiększyć objętość 2-krotnie, można ją wydłużyć dwa razy, czyli o 10. Albo zwiększyć promień o pierwiastek z dwóch, czyli o 1.41. Teraz przypominamy sobie jak działa dźwignia: im dłuższe ramię, tym mniejsza siła wystarcza by unieść ciężar. Albo śrubę: my kręcimy kluczem do śrub samochodowych tak, że ręka robi kilka metrów, a w tym czasie śruba wyjdzie na kilka milimetrów – to dopiero dźwignia! Czyli w parówce o promieniu 1 i długości 10 naprężenie powinno być znacznie większe w kierunku „wokół osi” niż współosiowym. Dokładną wartość powinny dać pana ulubione całki i różniczki. \pi r^2 dL = L 2\pi r dr. Co ja widzę – 20 razy?
Wieśmak z Ameryki, który nie wie, lub udaje, że nie wie, jak przeprowadza się symulacje komputerowe, już o tym wie?
Podobnie, choć nie tak samo, ze słynnymi symulacjami. Jeśli wszystkie oznaki na drzewach i ziemi mówią, że samolot ****** o glebę, a symulacje, że nie, to większe znaczenie przypisać należy dowodom bezpośrednim (w sejmowych wystąpieniach po „incydencie Gruzińskim”, na monitoringu z lotniska w Warszawie, w prognozach pogody, na działce Bodina, miejscu katastrofy, okolicznych drzewach, rozmowach z kontrolerami i w czarnych skrzynkach) czy mocno pośrednich (taką zarąbistą siatkę obliczeniową to US-Wieśkowi-klękajcie-narody chyba studenci musieli na zaliczenie przygotować).
60+
21 GRUDNIA 2022
20:00
Twoja odpowiedź znów jest niemerytoryczna. Piszesz bez związku i znaczenia dla przedmiotu dyskusji, raczej wygląda to na automatyczny i surrealistyczny zapis specyficznej psychiki. Właściwie to się poddałeś.
Twoja odpowiedz na kwestię dlaczego w Meksyku samolot przy podobnych parametrach lotu rozbija się naszej niż w Smoleńsku może dotyczy jednego zdania:
„A tupolew w Smoleńsku jednak zrobił tylko pół beczki, obrócił się o 180 stopni, rozwalił dachem o ziemię i wszyscy nim podróżujący zginęli”.
Jak by tak zrobił to by tak sobie leżał wgnieciony i popękany kadłub. Ale nic nie leżało, nie ma kadłuba, a że są zdjęcia i filmy nie można się pomylić. Według MAK to były 202 stopnie, według Laska/Millera 170 stopni (obie wersje wzięte z sufitu). Na licznych zdjęciach jest miejsce pierwszego kontaktu skrzydła samolotu z ziemią, krótki rysa po kontakcie kikuta lewego skrzydła w terenie podmokłym. Reszta fragmentów kadłuba rozpłynęła się koliście, jak to widać na zdjęciach, w różnych kierunkach. A drzwi zostały wbite głęboko w ziemię, widocznie miały własny napęd odrzutowy. Pisałem już że pole szczątków przypomina efekt działania meteorytu tunguskiego? Są ślady (tajga leży pokotem), ale nie ma meteorytu. Podobnie tu, podobno nic nie wybuchło (Lasek mówi jak Boga kocham, że nie), a w promieni 200 metrów jest jak w Hiroszimie po odpaleniu atomówki. A przecież myślenie jest przyjemnie bezbolesne, korzystaj z tego.
Ech, Mauro, jeśli nie ma kadłuba, to co leży pod plandeką na smoleńskim lotnisku? „Rozpłynęła się koliście” to piękny opis nieco wygiętej parówki, gratuluje wyobraźni przestrzennej. Dwieście metrów jak w Hirosimie – zgadza się, Hirosima to piękne miasto, 100 m od centrum wrakowiska pod Smoleńskiem widać jakieś ładne zabudowania, parking, widać, że praca tam wre – może to warsztat samochodowy specjalizujący się w japończykach? Na zdjęciach z Google Maps widać specjalnie wybudowaną ścieżkę z płyty lotniska do miejsca katastrofy. Hmm, czy mnie oczy nie mylą, czy ja tam widzę schody? Błasik chciał się wtunelować do tajnego ruskiego lotniska ukrytego pod płytą niby opuszczonego lotniska wojskowego? Wot, maładiec!
Mauro Rossi
21 grudnia 2022
23:18
„No absolutnie nie dajesz szansy, aby nie nazwać cię ― sorry― głupkiem”
Nie licz na to że dam ci szansę na pochwałę i uznanie dla moich komentarzy 🙂
W szczególności jeśli chodzi o twoje wpisy…oportunizm i zakłamanie…aż ścieka.
wojtek_ab
21 grudnia 2022
23:16
” Przyklad z parowka, to uproszczony model bardziej zlozonego zjawiska.”
Na wstępie chcę zaznaczyć że nie było moim celem obrażanie Pana.
Jeśli tak Pan to odebrał…to przepraszam.
Czy jednak nie uważa Pan że po katastrofie, w której zginęło wielu ludzi a dla wielu była to osobista tragedia, przedstawianie pękającej parówki i mówienie że to taki „model”… dla lepszego zrozumienia (?) to obrażanie inteligencji ludzi którzy oglądają takie eksperymenty.
A przedstawiała to komisja ! Komisja powołana przez Państwo !
To jest nic innego jak właśnie naigrywanie się z ludzi.
Kiedy po kolejnej prezentacji podkomisji, dziennikarze chcieli zadać prof.Biniendzie kilka pytań (według mnie ważnych, ponieważ na konferencji prof.Binienda stwierdził że na pokładzie były dwa wybuchy) ten z ironicznym uśmiechem rzekł że teraz komisja idzie na „obiadek”.
Pisze Pan : „Jesli mozna, to nalezy unikac zasady „oko za oko, zab za zab”.
Jeśli można… to oczywiście tak.
Z zastrzeżeniem że tą zasadę respektują wszystkie strony sporu.
Pozdrawiam.
Płynna rzeczywistość
22 GRUDNIA 2022
11:22
„Ech, Mauro, jeśli nie ma kadłuba, to co leży pod plandeką na smoleńskim lotnisku”?
Masa własna Tu-154 (bez paliwa) to 43 tony, z paliwem (masa do startu) dwa razy tyle. Trzy silniki, długość kadłuba 48 m, rozpiętość skrzydeł 39 m, szerokość kadłuba 3,8 m, wys. 11 m (usterzenie tylne) , powierzchnia nośna ponad 200 m. Ile tego leży pod plandką? Może 25 proc. i to w kawałkach. Poza kołami nie ma niczego co na pierwszy rzut oka można by rozpoznać jako kadłub samolotu.
„Mając ustalony wcześniej czas przelotu samolotu nad brzozą oraz prędkość samolotu możemy policzyć, że blisko 100 m przed brzozą (rys. 2.55, szary prostokąt) w zapisach parametrów lotu odnotowany został nagły wzrost prędkości kątowej obrotu (rys. 2.55 niebieska linia). W tym miejscu nie było żadnych przeszkód terenowych. Równocześnie bez żadnego opóźnienia, jak pokazuje rys. 2.55, podniesiony został jedynie spojler na prawym skrzydle (linia pomarańczowa, lewy spojler – linia czerwona). Jedynie autopilot może sterować niezależnie prawym i lewym spojlerem. Pilot może je podnosić tylko wspólnie. Jednocześnie autopilot kierunku (linia zielona) zmienił położenie steru kierunku, powodując
w efekcie ślizg samolotu w prawo. Takie zachowanie autopilota można wytłumaczyć tylko reakcją na utratę siły nośnej z lewej strony i próbą powstrzymania przechylania się samolotu w lewo. Z tych zapisów wynika jednoznaczna konkluzja, że zniszczenie lewego skrzydła miało miejsce około 100 m przed brzozą”.
https://podkomisjasmolensk.mon.gov.pl/plik/file/RAPORT.pdf
str. 121
Jak widać to nie brzoza zniszczyła samolot, więc co?
Ciekawe są też „Aspekty medyczne. Zniszczenia ciał pasażerów i załogi”
str. 69
Piotr II
22 GRUDNIA 2022
21:54
„ … przedstawianie pękającej parówki i mówienie że to taki „model”… dla lepszego zrozumienia (?) to obrażanie inteligencji ludzi którzy oglądają takie eksperymenty. A przedstawiała to komisja ! Komisja powołana przez Państwo”!
W raporcie Podkomisji MON nie pada słowo parówka tylko w luźnej rozmowie, chodziło bowiem o poglądowe wyjaśnienia zastanawiającego zjawiska, czemu resztka kadłuba przy centropłacie miała rozchylony dach? Sam intuicyjnie czujesz, że jakaś siła z wewnątrz musiała działać na zewnątrz. I gdyby ten kadłub zachował się to linia pęknięcia biegłaby wzdłuż całego kadłuba. Jeśli butla z gazem pęknie na skutek nagłego wzrostu ciśnienia wewnętrznego to zawsze wzdłuż, a nie wszerz. Podobnie z puszką coli, bojlerem, no i parówką. Tak też pękają rury przewodzące ciecze itd. Przy uszkodzeniach mechanicznych obiektów walcowatych pęknięcia będą poprzeczne. I tak też jest, przykładem katastrofy typu CFIT (controlled flight into terrain) charakteryzujące się poprzecznymi pęknięciami kadłuba. Jak choćby tu, pierwsze sekundy …
https://www.youtube.com/watch?v=UATrm6_pFLQ
Przeczytaj w końcu raport Podkomisji, żeby przekonać się co on jest wart.
60+
21 GRUDNIA 2022
23:49
Każdy raport zwykle zawiera wykaz skrótów (pojęć), przykładowo w Raporcie Podkomisji MON wygląda to tak:
1P D (Pierwszy pilot, Dowódca)
2L (Drugie, lewe drzwi pasażerskie samolotu)
2P (Drugi pilot)
ABUSU (Układ automatycznego sterowania lotem)
Itd.
…. (jest tego kilka stron)
Natomiast ty polemizując na temat katastrofy smoleńskiej także proponujesz swój wykaz pojęć:
J. Kaczyński, Rydzyk, Macierewicz, funkcjonariusze Kościoła, religia smoleńska, wolska klatka, Berlin, żyd, mason, globalista, Gates, Soros, Albania, Hodża, Iran za ajatollahów, Afganistan za talibów, Rosja Putina, Rumunia za Ceausescu, Kuba za Castro, ChRL, Hiszpania za Franco, Kambodża Czerwonych Khmerów, szwajcarski ser, zwycięstwo pod Grunwaldem, AK, NSZ, Brygada Świętokrzyska, pisokościelni „wyklęci”, Wyszyński, Bierut, Wyszkowski, Morawiecki, Gwiazda, zdrajcy, donosiciele, kanalie, drugi sort, TW Balbina, ciemny lud, Kurski, agent Stasi, BND, Departament IV MSW, SB, PO, Premier Tusk, Kopacz, prof. Binienda.
Nie wiem jak inni, ja wysiadam. 🙂
Płynna rzeczywistość
21 GRUDNIA 2022
23:19
„Podobnie, choć nie tak samo, ze słynnymi symulacjami. Jeśli wszystkie oznaki na drzewach i ziemi mówią, że samolot ****** o glebę, a symulacje, że nie …”.
To nieporozumienie. Symuluje się komputerowo konkretne zdarzenia, a nie całe przebiegi katastrof. Były robione symulacje przez prof. Biniendę, czy skrzydło przecina 40 cm pień brzozy. Zawsze wychodziło, że łatwo przecina. Symulacje robione były z użyciem różnych parametrów (np. twardości drzewa i sztywności skrzydła), kilka razy w odstępie paru lat, na koniec łącznie z wprowadzeniem do pliku wsadowego bardzo precyzyjnych danych materiałowych (rodzajów użytego duraluminium), bo bliźniaczy samolot nr 102 stoi w Mińsku Mazowieckim i można to było łatwo ustalić. Kwestia istotna, bo jeśli samolot przecina brzozę, to gdzie i jak stracił końcówkę lewego skrzydła? A właśnie utrata końcówki lewego skrzydła na brzozie miała być przyczyną katastrofy ― rotacja na lewo i lot ku ziemi z opadaniem 12 m/s i za 6 sekund koniec. Ta jedna symulacja falsyfikuje wnioski reportu rosyjskiego. A są jeszcze setki innych argumentów wagi ciężkiej.
Panie Mauro, osiągnął Pan sukces. Wykazał Pan, że tutka przelatywała nie więcej niż 18 m. nad miejscem, w którym rosła brzoza, lecąc na autopilocie w gestej mgle terenie wznoszącym się, czyli kilka metrów poniżej poziomu płyty lotniska.
Pilot był w tym momencie martwy? A może to była dmuchana kukła z tego śmiesznego filmu, „Czy leci z nami pilot”?
Nie, pilot był całkiem żywy, ale sparaliżowany strachem. Przecież wie pan, że pilot nie miał ważnych uprawnień na ten typ samolotu, NIGDY nie lądował w warunkach pogorszonej widoczności, w tym momencie znajdował się w gęstej mgle na wysokości koron drzew, lecąc z prędkością ponad 150 m/w, wcześniej znajdował się w samolocie niedoszłego zabójcy-samobójcy do Gruzji i znał przerywany stosunek „dysponenta lotu” do procedur krwią lotników spisanych, sam nie był samobójcą, więc jedyny logiczny wniosek, że nie był wówczas dowódcą statku powietrznego, gdyż stał za nim instruktor Błasik, który też nie miał uprawnień na ten typ samolotu, ale miał uprawnienia instruktorskie, a ten lot – z prezydentem na pokładzie – był lotem szkoleniowym, w którym instruktor mógł nakazać pilotowi wszystko, nawet lot do Tbilisi czy Doniecka, szatański pomysł wdrożony w życie po tchórzliwym zachowaniu pilota podczas lotu w stronę Gruzji, co niczym, poza trupim odorem i zdolnościami kulinarnymi, nie odróżnia Błasika od Przyłębskiej czy bezimiennego rzecznika praw dziecka. Co więc odróżnia nas od niepisowskich, nierządowych i nielotniczo-wojskowych pasażerów tamtego samolotu? Że jeszcze żyjemy?
Szanowny Gospodarzu
Szkoda mi wieloletnich dyskusji mniej lub bardziej ale zawsze związanych z oświatą ale tego „smrodu” jaki zapanował po desancie „sierot” z blogów , na których zablokowano im możliwość głoszenia „swojego” nie sposób znieść.
Żegnam
Korekta: tchórzliwym -> „tchórzliwym”. Pilot od ministra dostał nawet jakiś medal, który musiał mu przypiąć Błasik, ale potem został zmuszony do odejścia z wojska. Gdyby to on pilotował samolot 10 kwietnia, samolot spokojnie wróciłby do Warszawy, o ile w ogóle by z niej wyleciał bez prognozy pogody i lotniska zapasowego.
60+
23 GRUDNIA 2022
5:13
„Nadal czekam, tym bardziej, że powołujesz się na jakieś raporty MONu, na odpowiedź na moje pytanie”.
Niemal wszystko o co pytasz jest na stronie MON lub gdzieś jest. Jak poszukasz to znajdziesz. Np. Marek Dąbrowski nie podpisał raportu i opuścił skład Podkomisji, bo nie uwzględniono jego ustaleń dotyczący ABUSU (układu automatycznego sterowania lotem). Zdaniem Dąbrowskiego ABUSU zostało wcześniej uszkodzone (sabotaż?) i 1P miał kłopoty z odłączeniem autopilota poprzez ściągnięcie wolantu na siebie, bo stawiał zbyt duży opór. Dąbrowski oczywiście nadal uważa, że w Smoleńsku był zamach. Z kolei Jorgensen (który też odszedł po konflikcie z Macierewiczem ) uważał, że Podkomisja powinna działać na wzór amerykańskiej NTSB, z prawem przesłuchiwania świadków itd.
„z braku jakichkolwiek działań naprawczych …”.
W raporcie Podkomisji jest rozdział poświęcony działaniom naprawczym. Nie byłeś łaskaw się zapoznać i nadal tkwisz w tzw. mylnym będzie.
Płynna rzeczywistość
23 GRUDNIA 2022
10:36
„Panie Mauro, osiągnął Pan sukces. Wykazał Pan, że tutka przelatywała nie więcej niż 18 m. nad miejscem, w którym rosła brzoza, lecąc na autopilocie w gęstej mgle terenie wznoszącym się, czyli kilka metrów poniżej poziomu płyty lotniska”.
No popatrz, a w przypadku Courchevel (lotnsko w Alpach) ścieżka podejścia jest sporo poniżej poziomu lotniska. W Smoleńsku nawigator odczytywał wysokość względem gruntu (60-40-20), bo tak robi się w ostatniej fazie podejścia. Skończył na 20 metrach w rejonie brzozy. A brzoza miała 14 metrów wysokości, więc jak mogła byc przecięta na wysokości 6,6 m? Że za bliższą radiolatarnią (1100 m od progu pasa) teren podnosi o kilka metrów na każde 100 metrów aż do początku pasa i piloci doskonale o tym wiedzieli, to wynika z karty podejścia. Twój argument wygląda na dość rozpaczliwy.
A teraz coś specjalnie dla ciebie, traktuj to jako świąteczny deser:
„Wiesław Jedynak i Maciej Lasek, rządowi eksperci zajmujący się katastrofą smoleńską, uczestniczyli w międzynarodowej konferencji ekspertów do spraw katastrof lotniczych w Augsburgu. W kuluarach, krótką rozmowę przeprowadzili z nimi Glenn Jorgensen i dziennikarka Ewa Stankiewicz. Nagranie opublikowano w serwisie YouTube. Duński naukowiec, powołując się na dane raportu MAK, zapytał Jedynaka i Laska jak to możliwe, że ciała ofiar były poddane sile ponad 100 G, a samolot, który uderzył w miękkie podłoże nie zostawił wielkiego krateru?
– To nie jest proste pytanie. Jeśli ma pan jakieś wątpliwości, jakieś analizy, to proszę je przesłać do odpowiednich organów – odpowiedział Jedynak. Dopytywany przez Jorgensena, dlaczego po pięciu latach członek komisji Millera nie jest w stanie udzielić odpowiedzi na tak proste pytanie Jedynak odparł: „Jestem byłym członkiem tego zespołu. Nie jestem lekarzem, ani fizykiem, tylko pilotem”.
Maciek Lasek powiedział z kolei, że jeśli są do niego jakieś pytania w tej sprawie, to należy je przesłać, a odpowiedź zostanie przygotowana. Kiedy Jorgensen zapytał, czy komisja, na której czele stoi Lasek zadała sobie pytanie, dlaczego rządowy Tupolew nie pozostawił krateru na miejscu katastrofy, eksperci szybko się oddalili.
– Jesteśmy już 30 minut spóźnieni i musimy iść – oświadczył Lasek. „Bye” – rzucił na pożegnanie ekspert komisji Millera”.
Od TOK FM i OKO.press dostajemy pod choinkę sondaż: 34% PiS, 27% PO, 10% Hołownia 2050. Spot z 2007r. przewodniczącego: „A dobrze zarabiający nauczyciele będą uczyć nasze dzieci”. Ten pozytywny message a i wspomnienie dobrych zarobków podniesie poparcie z 27% do 28%.
Błąd ortograficzny wielu uznaje za najcięższy błąd językowy, chyba. W każdym razie błąd ortograficzny należy do grona błędów językowych, nie jest błędem niejęzykowym.
Aby rąsia giętka napisała wszystko co pomyśli głowa.
„ Chodzi mi o to, aby język giętki, powiedział wszystko, co pomyśli głowa…”
„Autor tego cytatu – Juliusz Słowacki, choć niewątpliwie był mistrzem słowa zdawał sobie sprawę z tego, że precyzyjne i poprawne przelewanie własnych myśli na papier, nie jest łatwą sztuką. Nasz język ojczysty ma bowiem bardzo bogatą historię, która zapisała się w jego ortografii, fleksji, składni, fonetyce, frazeologii oraz leksyce.” Dziwi że autor drugiego cytatu nie zauważa, pomija, że myśli również odbywają się w języku i że bywają mówione nie pisane.
Panie Mauro,
Czyli jednak lądowali?
Za to, co Pan napisał, nie powinni wyjść z więzienia, bo to byłaby próba masowego zabójstwa.
@60+
Polecam ten film na YT, który zalinkowałem powyżej. Mnie się po nim w końcu ułożyło w logiczny ciąg wszystko to, co działo się z *ludźmi* przed uderzeniem w drzewo (kto, co i dlaczego zrobił lub nie zrobił). Dotąd wydawało mi się, że główny ciężar odpowiedzialności spoczywa na pierwszym pilocie. No nie.
Dziwny ten kraj, w którym jednemu zbiorowemu mordercy mimo woli stawia się pomniki, drugiemu oddaje pełnię władzy, a rodzinie trzeciego wypłaca milionowe odszkodowanie. Cóż to za kraj? Pewnie Argentyna, o której czytałem niedawno poruszające wspomnienia ojca.
W mowie błędy ortograficzne w zasadzie nie występują współcześnie. W myślach raczej tak. Na piśmie – codziennie.
Zamierzona re-formacja językowa nie jest błędem. Nawet jeśli aktualne słowniki nie zawierają nowości, bo nie mogą – wszak najpierw rozwój a potem zmiana w słownikach.
Uczeń na egzaminie maturalnym dobrze zrobi zaznaczając że wie iż to co napisał nie odpowiada aktualnej normie językowej.
Nie należy przeceniać znaczenia matury z języka polskiego. Jeden z najwybitniejszych Polaków Lech Wałęsa nie przypadkiem jej nie ma – licząc same błędy w mowie, bez ortograficznych (tu prezydent Komorowski wystąpił z 2 błędami w dwóch zdaniach)
W jednym zdaniu:
„Jednoczymy się w imieniu całej Polski z narodem Japonii w bulu i w nadzieji na pokonanie skutków katastrofy”.
Podniosły się głosy za dyktandem sprawdzającym dla kandydatów na prezydenta. Jako że co najmniej dwóch zwycięzców by nie zdało, nie należy tak demokracji ograniczać.
Błędy ortograficzne – choć tradycyjnie wysoko cenione – wydają się mniej a przynajmniej nie bardziej istotne od tych błędów, które przejawiają się i w piśmie, i w mowie.
Ortografia polityka, przywódcy, działacza jest imho mało istotna
O wiele bardziej liczą się działania. Także przemówienia, nie prace pisemne lidera. I to trzeba wziąć pod uwagę na egzaminie maturalnym, by sito…
Niestawianie kropki po PS (post scriptum), obowiązujące wciąż, nie ma dobrego uzasadnienia w literze i duchu polszczyzny, stąd lansowanie PS. pozytywne.
Płynna rzeczywistość
23 GRUDNIA 2022
10:36
„Przecież wie pan, że pilot nie miał ważnych uprawnień na ten typ samolotu …”.
Wiki poddaje: „W 1993 został absolwentem Ogólnokształcącego Liceum Lotniczego w Dęblinie. Ukończył z wyróżnieniem Wyższą Szkołę Oficerską Sił Powietrznych w Dęblinie tzw. Szkołę Orląt. 28 czerwca 1997 r. został promowany na pierwszy stopień oficerski podporucznika. Od tego samego roku pełnił służbę w 36 Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego, od 2008 dowódca załogi Tu-154M. Był pilotem klasy mistrzowskiej, posiadał pierwszą klasę pilota wojskowego, uprawnienia do wykonywania lotów w dzień i w nocy według procedur IFR przy warunkach IMC w charakterze dowódcy załogi na samolotach Tu-154M i Jak-40, a także uprawnienia pilota doświadczalnego III klasy samolotu Tu-154M”.
Zatem znów się mylisz, a przecież mógłbyś sprawdzić.
„NIGDY nie lądował w warunkach pogorszonej widoczności …”.
W lotnictwie ma czegoś takiego jak „pogorszona widoczność”. Są procedury dotyczące warunków minimalnych lotniska (w dzień oraz w nocy) i uprawnienia pilota. Mjr Protasiuk nie chciał lądować, ale miał obowiązek sprawdzić, czy z wysokości decyzji (100 m, 1600 m od progu pasa) widać światła pasa startowego. Spodziewał się, że raczej nie. W rozmowie z 2P jasno mówił (o czym zaświadcza stenogram rozmów w kabinie pilotów), że jeżeli nie będzie warunków do lądowania (polecą i spróbują podejść), to odlecą na lotnisko zapasowe. O swojej decyzji dowódca poinformował dyrektora protokołu dyplomatycznego i poprosił o podjęcie decyzji, co do lotniska zapasowego, na które mają odlecieć w zależności od decyzji głównego pasażera.
„w tym momencie znajdował się w gęstej mgle na wysokości koron drzew, lecąc z prędkością ponad 150 m”.
W okolicach lotniska nie rosną wysokie drzewa, a im bliżej drogi startowej tym jest ich mniej i są niższe, np. brzoza miała 12 m (rosła 850 m od progu pasa). Tu samolot był na wysokości nie mniejszej niż 18 metrów i już w trakcie odejścia. Samolot nie leci na ślepo, ma przyrządy, radiowysokościomierze, wysokościomierze baryczne, GPS itd.
60+
23 GRUDNIA 2022
13:36
„ … my ciągle tym umownym pisowskim samolotem lecimy. Na naszą zgubę. Jest to skutek celowego działania piskościelnych kanalii, za wszelką cenę chcących przerzucenia odpowiedzialności za śmierć tylu ludzi na kogoś innego”.
Palikot pogoniony z PO donosił w swej książce: „Uniemożliwienie lotu Kaczyńskiemu gdziekolwiek – to były konkretne zadania, jakie przed swoim ludźmi Tusk stawiał każdorazowo”. (J. Palikot, Kulisy Platformy, Warszawa 2011).
Maturzyście który napisze PS. i nadmieni że rozmyślnie postawił tę kropkę warto nie tylko nie odejmować za 1 błąd do 18, lecz wręcz dodać do końcowej oceny.
Gdzie jest fujarka? Tak pytam o smartfona, dziaderskie słowa roku
Nie brakuje dobrych nowin w trakcie długich rządów premierów Kaczyńskiego i Morawieckiego: od zniesienia podatku od spadków, po spełnienie marzeń Polaków o wolnościowym prawie do emerytury w wieku 65 a nie 67 lat. Każda ekipa nie tylko jedna winna dawać dobrą, obfitująca w dobre nowiny dla Polaków, zmianę.
Już tam oni w Platformie nad tym myślą, jak wymyślą, projekt przyślą. Kto wie, może kiedyś zrównają się z PiSem w jakości posługi na rzecz społeczeństwa.
Uwolnienie Polaków od daniny spadkowej to był pierwszy i bardzo piękny gest w długim cyklu. Jeszcze wtedy ś.p. pani profesor Zyta Gilowska zawiadowała finansami państwa.
Wspominamy osoby od których zaznaliśmy dobra, w ten świąteczny czas.
Czynią nasze święta weselszymi.
Jutro rocznica struchlenia mocy
Przede wszystkim życzenia zdrowego nowego roku!
Wesołych świąt i zdrowego nowego roku!
Sytości w sytuacji drożyzny, ale i zdrowego odżywiania się w 2023r.
O, Gospodarz zmienił nazwę „Belfer Blog” na „Parówka i Lasek”.
Hej, hej, hejterzy!
Hej, hej, hejterzy, mam coś, co was podniesie na mózgu:
„Miasto Łódź, 12 grudnia. Ponieważ lekcje są ciągle odwoływane, zdesperowane matki i ojcowie alarmują w liście do Czarnka: w siatce godzin w przesławnym liceum Gospodarza blogu „Parówka i Lasek” nie ma już religii. W IV klasie nie ma biologii. W klasie drugiej nie uczy się już muzyki i HiT-u. Z wyjątkiem trzech przedmiotów, liczba lekcji zostaje okrojona. W łódzkich szkołach brakuje nawet 40 tys. nauczycieli, a nick 60+ przedkłada raport: co piąty uczeń szkoły licealnej nie osiąga minimalnych standardów z języka polskiego matematyki”.
Hej, hej, hejterzy!!!
https://next.gazeta.pl/next/7,168930,29296929,niemcy-sie-sypia-kraj-na-skraju-wydolnosci-analiza.html#do_w=163&do_v=749&do_st=RS&do_sid=1071&do_a=1071&e=RelRecImg8
Magicznych dni w blasku choinki
Kasztany przeciw $, Czarnek&Smolik ciągle jeszcze wprowadzają kozę ze znanego szmoncesu, strasząc ile się da… 😉 Znając cykle pracy CKE, wiem, że są już GOTOWE, po wszystkich procedurach, arkusze i one są łatwe nadzwyczaj, reguły oceniania też „miłosierne” , o czym za 9 tygodni przekonają się maturzyści(to będzie moment WYPROWADZENIA KOZY, co spowoduje dobry nastrój wyborczy elektoratu, a dodatkowo zdezawuuje całą opozycję z jej straszeniem i narzekaniem … 😉 Smolik od 9(!!!) lat to trenuje z kolejnymi ministrami … 😉