Jacy wrócimy do szkoły: z zapałem czy wypaleni?
Zagadałem kolegę, jak sądzi, w jakim stanie dzieci wrócą do szkół. Ten odpowiedział, żebym martwił się o siebie. Nie wyglądam bowiem najlepiej. Zresztą obydwaj wyglądamy fatalnie.
Kilka dni temu przyjąłem drugą dawkę szczepionki. Była okazja spotkać się z koleżankami i kolegami z pracy. Nie chcę nikomu dokuczać, ale prawda jest taka, że nauczyciele zmizernieli. Myślałem, że tylko ja nie mogę dojść do siebie po chorobie. Tymczasem wszyscy wyglądamy kiepsko.
A przecież widzę tylko cielesną powłokę. Nie wiem, co z wnętrzem. Czy w środku nauczyciele są lepsi niż z wyglądu? Czy zachowali pogodę ducha, czy będą stanowić oparcie dla uczniów? A może uczniowie przerażą się na nasz widok?
W weekend wyrwała mnie z zadumy w sklepie młoda osoba. Przystanęła, ukłoniła się, a ja zdębiałem, bo nie wiedziałem, kto to. Chwilę trwało, zanim poznałem uczennicę. Od końca września jej nie widziałem. Ponad pół roku dla młodego organizmu to szmat czasu. Z dziewczynki zrobiła się kobieta. A co zrobiło się z nas?
Dla starych organizmów pół roku to również szmat czasu, może nawet większy niż dla nastolatków. Młodzi na widok swoich nauczycieli mogą oniemieć. Przecież to jakieś stare dziady są. Tak może wyglądać nasz powrót. Ale przecież nie wygląd jest najważniejszy. Liczy się duch belfra. W maju – bo raczej wtedy wrócimy do szkół – przekonamy się, komu zgasł, a w kim jeszcze płonie.
Komentarze
Proszę się przyznać, o ile kilogramów brzuszek od października urósł. Ja wyrzuciłem wagę na śmietnik, bo wrednie oszukiwała, że skala się skończyła.
Właśnie. Tu nie chodzi o zmizernienie, a o zestarzenie się.
Szanowny Gospodarzu
Czy się jest starym czy młodym to rzecz względna.
Jak miałem 15 lat to 20-latki były „starymi babami” a dzisiaj 50-latka to „młoda siksa”.
Mogę się pochwalić, że w okresie pandemii „zgubiłem 10″kg łoju i mogę już samodzielnie zawiązać sznurówki butów.
No i co? Znowu do kredy i tablicy? Jak za Bismarcka? W ciągu roku doszło do NIEWIARYGODNEGO postępu w obszarze nauki zdalnej i interaktywnych stron edukacyjnych. Inne państwa ładują miliony w tzw. granty edukacyjne. Współczesna nauka w szkole zaczyna przypominać grę internetową gdzie się zdobywa poszczególne poziomu. Z pomysłem, aktywnością, radośnie, entuzjastycznie, kolorowo (tęczowo), miło. Indywiduale podejście, zaliczanie wybranych przedmiotów aż do akademickiego poziomu, likwidacja problemu niepełnosprawności, nadrabianie nieobecności z powodu choroby. Proszę się nie bać, to nie u nas. To w tej zgniłej Ełropie.
@lalecznik
To się nazywa utopia … 😉
„”Od 25 maja mamy egzamin ósmoklasisty. 3 czerwca wolne, bo Boże Ciało. U nas wolny też 4 czerwca. Do 18 czerwca trzeba wystawić oceny. Trochę to pod publikę” – ocenia jeden z nauczycieli.”
Po zdalnej edukacji nauczyciele mają poczucie porażki, dzieci mówią nam, że są beznadziejne i nic nie umieją. Uczniowie są wyalienowani, czują się samotni, odwykli od relacji. Po takiej przerwie ponowne wejście w grupę jest dużym wysiłkiem. Trzeba więc im stworzyć dobre warunki do powrotu. Takie, które ich rozluźnią – tłumaczy psycholożka Monika Rościszewska-Woźniak z Fundacji Rozwoju Dzieci im. Jana Amosa Komeńskiego.
Co może być rozluźniające? – Leżenie na trawie. Taplanie się w błocie. Niech nauczyciele wezmą termosy i koniecznie dobre buty i zabierają te dzieci na wycieczki. A zeszyty i komórki niech zamkną w klasie – proponuje Rościszewska-Woźniak. – Właśnie wracamy z warsztatu z młodszymi dziećmi. Polegały na topieniu kaloszy w kałuży i ich wyciąganiu. Nie ma lepszej nauki na bycie razem, tu i teraz. Tym dzieciom potrzebny jest kontakt z rzeczywistością. Nie są nastawione na rozmowę ani współpracę. Oduczyły się tego. Niech zrobią coś razem, zbudują szałas, poczują, że są wspólnotą, wraz z nauczycielem. Rząd przecież nie zabroni nam grupowego wyjścia. W podstawie programowej dla każdego etapu edukacyjnego zapisana jest nauka wyrażania uczuć, nauka współpracy. To jest właśnie czas na zrealizowanie tej części programu.
@Płynna nierzeczywistość
Pani Monika Rościszewska-Woźniak chce wziąć „swoją” kasę za pomoc w rozwiązywaniu SZTUCZNIE wykreowanego „problemu”. Typowe działania marketingowe psychobiznesu … 😉 Polecam dr Tomasza Witkowskiego tekst o badaniach efektywności tzw. psychologicznej interwencji kryzysowej po ataku na WTC – przebadano tych(żywych) których ataki dotknęły – byli w budynkach, brali udział w akcji ratunkowej. Okazało się, że po latach lepiej się czuli ci, którzy … nie dali psychoterapeutom zarobić …. 😉 https://www.taniaksiazka.pl/autor/tomasz-witkowski