Dlaczego środowiska akademickie krytykują działania Barbary Nowackiej? Poprzedniego ministra edukacji tak nie krytykowały

Nie przypominam sobie, aby przedstawiciele nauki krytykowali posunięcia Przemysława Czarnka. Nie kojarzę sprzeciwu akademików, gdy ówczesny minister edukacji i nauki snuł plany wprowadzenia obowiązkowej nauki religii lub etyki czy też matury z katechezy. Gdy rządził PiS, wcale lub półgębkiem wypowiadano się o polityce oświatowej rządu, teraz natomiast uczeni z rozmachem psy wieszają na Barbarze Nowackiej.

Najmocniej, wręcz niezwykle ostro wypowiedział się Komitet Nauk Pedagogicznych PAN na temat projektu „Model absolwenta przyszłości”. Z opinii wynika, że to stek szkodliwych bzdur (szczegóły tutaj i tutaj). Trochę łagodniej ta sama instytucja ocenia pomysł wprowadzenia do szkół edukacji zdrowotnej. Sama idea szerzenia troski o zdrowie – ocenia KNP PAN – dobra, ale wykonanie fatalne (szczegóły tutaj). Z opinii wynika, że Barbara Nowacka i jej ludzie nie znają się ani na współczesnej pedagogice, ani na nowoczesnej szkole. Jakby Czarnek się znał!

Nie przeczę, że za rządów PiS niektórzy uczeni krytykowali pomysły ministra edukacji i nauki. Odwagi nigdy nie brakowało choćby prof. B. Śliwerskiemu. Większość jednak dbała o swój ogródek i nie wtrącała się do tego, co wyprawiał Czarnek. A rozrabiał mocno, natomiast autorytety naukowe milczały. Teraz zaś krytyka goni krytykę, co jest mocno zastanawiające. Czyżby uczeni przewidywali, że PiS wróci do władzy i rozliczy każdego, kto popierał dzisiejszy rząd. Z tego, co widzę, Nowackiej nie popiera żaden przedstawiciel nauki (z wyjątkiem tych, których powołała na wysokie stanowiska w CKE, IBE itp.).