Poglądy nauczycieli na rok 2011
Miałem ostatnio okazję wymienić się poglądami ze znajomymi nauczycielami na temat pracy. Nie będę wskazywał, które wypowiedzi są moje, a które znajomych. Nie to jest ważne, kto mówił, liczy się sama treść wypowiedzi. Zapewniam, że nadawaliśmy na tych samych falach, dlatego było miło.
Przede wszystkim zgodziliśmy się, że wiele rzeczy, do których wtrąca się dyrektor szkoły, to nasza osobista sprawa. Na przykład punktualne rozpoczynanie lekcji. Co złego jest w tym, że nauczyciel przyjdzie do klasy pięć minut po dzwonku albo nawet dziesięć? Szef niepotrzebnie się wścieka, a to przecież nie jego sprawa, tylko nasza. Jak nauczyciel się spóźni, to ma mniej czasu na realizację tematu, więc musi się sprężać. Co ja będę tłumaczył taką oczywistość? Spóźnianie jest moją osobistą sprawą, a dyrektor tylko się wygłupia, gdy chce mnie z tego rozliczać.
Ale to nie wszystko. Co złego się stanie, jeśli jedną czy dwie lekcje w miesiącu przebimbam? To znaczy nie przebimbam dosłownie, raczej pozwolę, aby uczniowie nic nie robili. Natomiast ja po prostu wypełnię w tym czasie dziennik albo obliczę frekwencję. Naprawdę prowadzenie lekcji powinno być osobistą sprawą nauczycieli. Przecież jak zmarnotrawię kilka godzin, to później będę musiał się sprężać, aby zdążyć z materiałem. Nie ma nic złego w tym, że paru lekcji się nie poprowadzi, gdy pozostałe trzeba będzie prowadzić z podwójnym zacięciem.
Jeśli ktoś po przeczytaniu powyższych słów uważa, że nauczyciele to wyjątkowe lenie i obiboki, niech najpierw zastanowi się nad sobą (jeśli jest uczniem) albo nad swoimi dziećmi (jeśli jest rodzicem). Otóż postawa, że wypełnianie bądź lekceważenie obowiązków to osobista sprawa, przyjęła się nieomal powszechnie w społeczeństwie. Rodzice dziś powszechnie uważają, że samowolne opuszczanie lekcji przez dziecko to jego osobista sprawa. Nie ma nic złego w wagarach, w nieposłuszeństwie wobec nauczycieli, w kombinowaniu i cwaniactwie, w uchylaniu się od obowiązków, w oszukiwaniu, ściąganiu i plagiatowaniu. Skoro coraz więcej ludzi uważa, że uczciwość, praworządność i przykładanie się do obowiązków to ich osobista sprawa i nikomu, także zwierzchnikowi, nic do tego, to dlaczego nauczyciele mają być inni? Czy my jesteśmy z kosmosu?
Obiecuję, że w roku 2011 będę robił, co zechcę. Może będę się przykładał do pracy, a może wcale. Nikogo to jednak nie ma prawa interesować, ani uczniów, ani ich rodziców, ani dyrekcji szkoły. To tylko i wyłącznie moja osobista sprawa. Dlaczego wasze zachowanie może być waszą osobistą sprawą, a ja mam być rozliczany ze wszystkiego? Czy ja jestem z innej planety?
Komentarze
Jeżeli nauczyciel przyjdzie do klasy 5 minut po dzwonku (albo nawet 10) to tylko może zaszkodzić sobie, nie dyrekcji. Tak! Nauczyciel jest przecież odpowiedzialny za klasę, z którą ma zajęcia – jeżeli stanie się coś niemiłego (ktoś kogoś pchnie, oko podbije, albo nie daj Boże – wydłubie) to od razu pytają: A gdzie był wtedy nauczyciel? Znacie przecież przypadek Ani z Gdańska, którą w czasie, kiedy nauczycielka wyszła na chwilę i zostawiła klasę bez opieki, nagrano w niefajnej sytuacji, a nagraniem szantażowano. No i nie ma już dziewczyny.
A kto miał potem przechlapane? Nauczycielka, która miała z klasa być, a nie było…
Lepiej więc, drogi Gospodarzu, przychodzić do klasy zaraz po dzwonku na lekcję. W trosce o swój (za przeproszeniem) tyłek.
Fajnie, fajnie. Nauczycielom wolno się spóźniać, lekarz też jest usprawiedliwiony – bo przecież miał jakiś ważny zabieg w szpitalu lub inna operację (chwała mojemu dentyście, który nie tylko się nie spóźnia, ale nawet jest przed czasem). Ale niech hutnik spróbuje spóźnić się do pracy, przełożony zaraz wpisze mu to w dniówkę. A na dodatek jego kolega z poprzedniej zmiany musi zostać dłużej i na pewno go za to nie pochwali.
Warto robic swoje chociazby dla paru uczniow,ktorzy po latach (niestety czesto wielu) docenia Pana wysilki.Mowie to z wlasnej, juz bardzo odleglej perspektywy ucznia.Jestem wdzieczny losowi, ze paru takich nauczycieli spotkalem na swojej drodze.TYLKO nauczyciel (oprocz rodzicow) moze byc jeszcze wzorem w dzisiejszych czasach dla mlodego czlowieka.Z drugiej strony Nauczyciel to misja ciezsza niz Afganistan.Sam wiem, ze nigdy nie podolalbym temu zawodowi.
Zycze anielskiej cierpliwosci i wytrwalosci w Nowym Roku.
Ach, chyba Pan tak naprawdę nie myśli? To prowokacja obliczona na wywołanie dyskusji o stosunku do obowiązków w naszym społeczeństwie.
Słyszałam rozmowę (co prawda raczej na wesoło) sędziego i lekarki. „Jak się spóźnię, to co? Beze mnie przecież nie zaczną…”
Cóż, beze mnie też nie zaczną. Chyba że zaczną coś, co by się mi nie spodobało. Ostatecznie to tylko dzieci.
Zgadzam się! Niech wszyscy będą idealni, to my też. Pozdrawiam i życzę Szczęśliwego Nowego Roku!
Właściwie to istnienie nadzoru kontrulującego drobiazgowo podległy personel zwalnia ow personel z poczucia odpowiedzialności. To wewnętrzne poczucie odpowiedzialności powinno sklaniać ludzi do punktualności czy np dotrzymywania umow a nie sankcja. Mialem okazję pracować w firmach w ktorych ludzie na skutek drobiazgowych kontroli skupiali się tylko i wyłącznie na podbijaniu karty o wyznaczonej godzinie czy wykonywaniu innych – ale tylko kontrolowanych lub wskazanych palcem kontrolera – zadań. To nie była praca, to była dość kosztowna kpina. Zgodnie zresztą ze starą PRL-owską maksymą – „Z niewolnika nie ma robotnika”
Pozdrawiam
Od lat zastanawiam się nad pokrętną filozofią uczniów.
Kłamać nie wolno – chyba, że to nauczyciel.
Oszukiwać nie należy – chyba, że nauczyciela itp
Takie życie.
Do siego roku na lekkim rauszu życzę
PS
rodzice kibicują w tym młodzieży
Ta, fajny jest ten blog. Dlatego podrzucam następne tematy.
Na początek blok tematyczny pod tytułem „Fundamentalne zasady szkoły”.
ZASADA PIERWSZA: nie mieć kłopotów.
ZASADA DRUGA: nie podpaść przełożonym.
ZASADA TRZECIA: unikać różnicy zdań, sporów i konfliktów.
Życzę wszystkim NAJLEPSZEGO NOWEGO ROKU.
Szanowni belfrzy. Czego będziecie uczyć moje dzieci w 2011 roku ?
Będziecie uczyć matematyki, geografii, biologii, historii, wiedzy o j.polskim i literaturze ?
Będziecie uczyć posługiwania się matematyką, geografią, biologią, historią, językiem polskim i literaturą ? ?
Będziecie uczyć korzystania z matematyki, geografii, biologii, historii, wiedzy o j.polskim i literaturze? ?
Tylko proszę pisać prawdę, trzymać się ziemi, a nie upiększać i bujać w obłokach.
@ync
Ja bez upiększania mogę powiedzieć, że będę uczył posługiwania się językiem angielskim, korzystania z języka angielskiego, a nawet trochę o samym języku angielskim. Tak jak do tej pory, będę to robił dobrze, a mam nadzieję, że nawet lepiej. A Ty jak przysłużysz się społeczeńswu? Jaki zawód wykonujesz? Czy wykonujesz go dobrze? Czy w Twoim miejscu pracy panuje zasada Szacunku i Dialogu? Jak o nią walczysz? Tylko bez upiększeń i bujania w obłokach.
Panie Dariuszu! Ja mogę zrozumieć ironię wypływającą z rozmowy toczonej z nauczycielami oraz z Pana słów:,,Obiecuję, że w roku 2011 będę robił, co zechcę. może będę się przykladał do pracy, a może wcale.” Nikogo to jednak nie ma prawa interesować.” Pisząc te słowa, Pan przegiął pałę. Pana blog czytają różni ludzie, którzy mogą je upublicznić , np. na stronie MEN ze stosownym komentarzem, haniebnie je wykorzystać. I niech Pan nie mówi, że Panu to zwisa. Do Pana liceum chodzą uczniowie, którzy osiagają wysokie wyniki z testów gimnazjalnych, być może część rodziców czyta Pana wpisy, podobnie jak i uczniowie. Oni nie potrzebują zastanawiać się nad nieśmiertelnym pytaniem, co autor miał na myśli. W stosownym dla siebie momencie mogą nimi się podeprzeć. Ludzka złośliwość nie zna przecież granic.
Gdyby Pan zajął się podczas lekcji sprawami z nią niezwiązanymi, wówczas uczniowie nie rozwalaliby klasy. W mojej szkole – przeciwnie: gra w karty, zalatwianie porachunków, ostentacyjne korzystanie z komórek. A wie Pan dlaczego? Bo oni szybko wyczuliby, ze mam ich w d…. .
Ync, do Twoich zasad dopisz następną: Nauczycielu, pamiętaj, że jak w teatrze grasz swoją rolę, jesteś obserwowany, a na Twoje miejsce jest wielu chętnych, bezrobotnych.
silversun
Dziękuję za odpowiedź. Jesteś świetny. Do Twojej klasy chciałbym posłać moje czwarte dziecko. Wspominam, że ja i moje dzieci byliśmy uczeni języków obcych. Elementy posługiwania się i korzystania występowały jako wyjątki. Nie obwiniam o to nauczycieli. Taki system. Widocznie Ty potrafisz wyłamać się.
Swój zawód wykonuję na najwyższym poziomie swoich możliwości. Ciągle doskonale się.
W moim miejscu pracy nie obowiązuje zasada SZID. Główną zasadami są u nas: człowiek człowiekowi wilkiem, pracownikowi ciągle trzeba wytykać błędy, jedyną motywacją człowieka są pieniądze. Wytrzymuję tam, ponieważ ciągle kieruję się zasadą SZID. Staram się, uczę, nie zawsze potrafię. Nie walczę w mojej pracy. Zasada SZID jest wdrażana w praktyce przez nauczyciela, z którym współdziałam. Efekty są rewelacyjne.
Rozpocząłem również inne działania. Na tema szczegółów chętnie porozmawiałbym e-mailowo.
Gdy byłem przez wiele lat nauczycielem, pracowałem po omacku. Na początku robiłem dużo niewłaściwych działań dydaktyczno-wychowawczych. Dopiero w ostatnich 2-3 latach pracy zbliżyłem się, intuicyjnie i częściowo nieświadomie, do działania w myśl zasady SZID. Zacząłem budowanie SZSZID. No i przerwałem, bo zmieniłem zajęcie. Teraz zaczynam od nowa, w innym czasie i miejscu. Zapraszam do polemiki, dialogu i współpracy.
Z wyrazami szacunku – ync.
Ino
Zgadzam się z Tobą. Znam ludzi, którzy nie rozumieją ironii prawie w stu procentach. Znam ludzi, którzy uważają, że wszyscy nauczyciele to darmozjady i lenie, a wszyscy naukowcy są stuknięci. Ci ludzie to nie są menele.
Dopisuję kolejną zasadę:
ZASADA PIERWSZA: nie mieć kłopotów.
ZASADA DRUGA: nie podpaść przełożonym.
ZASADA TRZECIA: unikać różnicy zdań, sporów i konfliktów.
ZASADA CZWARTA: nauczycielu, pamiętaj, że jak w teatrze grasz swoją rolę, jesteś obserwowany, a na Twoje miejsce jest wielu chętnych, bezrobotnych.
@ync
Ja również dziękuję za wiadomość.
Muszę przyznać, że czasami potrafię zirytować się jakimś Twoim postem, ale to głównie dlatego, że „szacunek i dialog” wydaje mi się „oczywistą oczywistością”. Zawsze tak myślałem, nawet podświadomie, kiedy zaczynałem pracę. Kilka razy zdarzyło mi się zrobić coś niezgodnie z tą zasadą, ale zawsze samo życie weryfikowało moje działania. Rozmowa, otwarte wyrażenie swojej opinii czy też niezgody, wymiana argumentów: to najlepsze rozwiązania, a ktokolwiek zachowuje się inaczej, bez względu na to, czy uczeń, nauczyciel, dyretkor, czy rodzic, na dłuższą metę traci.
Posługiwanie się językiem, to u mnie podstawa. Jestem praktykiem, chcę widzieć realne efekty moich zajęć, sam pamiętam swoje doświadczenia podczas wyjazdów za granicę. Ponadto ciąglę się szkolę, czytam i oglądam rzeczy w języku angielskim, przez co widzę, jakie bogactwo umyka ludziom nie potrafiącym się nim posługiwać na dobrym poziomie. Chcę, żeby moi ucziowie nie byli takimi osobami, żeby śmiało mogli wybierać z szerokiej gamy możliwości edukacji, kultury i rozrywki, żeby nie mieli kompleksów w kontaktach z np. swoimi skandynawskimi rówieśnikami, żeby więcej rozumieli i byli bardziej otwarci na świat, bez odruchowego odrzucania wszystkiego co „nie nasze”.
Pozdrawiam i wszystkiego dobrego w Nowym Roku.
Różnica między nauczycielem a uczniem jest zasadnicza. Nauczyciel przychodzi do pracy, do której najął się dobrowolnie i za którą pobiera pieniądze. Publiczne w dodatku, o zgrozo! Uczeń natomiast jest w sytuacji przymusowej, obowiązek szkolny istnieje, skazując go na to, aby połowę swego czasu spędzał w miejscu, które niekoniecznie sprzyja jego rozwojowi. Jeśli wypełnia swoje obowiązki szkolne zadowalająco, a wyrwane systemowi godziny spędzi na czymś pożyteczniejszym niż wysłuchiwanie sfrustrowanych swoją sytuacją nauczycieli, tym lepiej dla wszystkich…
Obiecuję, że w roku 2011 będę robił, co zechcę. może będę się przykladał do pracy, a może wcale.? Nikogo to jednak nie ma prawa interesować.?
Czego sobie również życzę, przecież jestem wolnym człowiekiem w wolnym kraju to mogę, a co!
Witold: dziękuje bardzo za motywujący wpis. Naprawdę mnie Pan podbudował.
silversun
silversun
?szacunek i dialog? wydaje mi się ?oczywistą oczywistością?. Zawsze tak myślałem, nawet podświadomie, kiedy zaczynałem pracę.”
Ja też tak myślałem. Kilka lat temu rozpoczął się u mnie proces zmiany poglądów i teraz mam inną postawę. A może nie kilka lat temu lecz jeszcze dawniej. Już jako nauczyciel głosiłem uczniom swoją zasadę: nie ma w życiu człowieka rzeczy oczywistych, prócz jednej – śmierci. Cała reszta jest porażająco nieoczywista. Nie wiem czy zgodzisz się ze mną, ale kierowanie się poglądem, że coś jest oczywiste, bywa często przyczyną wielu nieporozumień, nawet dramatycznych, w relacjach męsko-damskich, pomiędzy rodzicem i dzieckiem, wśród współpracowników w pracy. Jakże często w trakcie sporu, kłótni lub awantury pada argument ? ?przecież to jest oczywiste !? albo ?dla mnie to oczywiste !?.
W mojej walce o SZKOŁĘ SZACUNKU I DIALOGU ciągle spotykam opinię, że deklaracja SZID jako zasady fundamentalnej jest niepotrzebna. Że to byłoby kolejne pustosłowie, że ja/my kierujemy się szacunkiem, prowadzimy dialog na co dzień, że jestem otwarta na uczniów, że rozmawiamy ze sobą ? więc po co mam/mamy składać taką deklarację. Przede wszystkim trzeba działać, poprawiać szkołę małymi krokami, skupić się na konkretnych działaniach i tworzyć sukcesy ? po co deklaracje ? nie są potrzebne fundamentalne zasady. Mamy statuty, regulaminy, rady pedagogiczne, rady rodziców. Deklaracje zasad fundamentalnych nie są potrzebne.
Ja uważam, że samo złożenie deklaracji, przyjęcie jakiejś zasady nie gwarantuje niczego. Dotyczy to pojedynczego człowieka i każdej organizacji. Ale nie-złożenie deklaracji, brak jasno określonych i świadomie zaakceptowanych zasad jest prostą drogą na manowce. Dowodem jest stagnacja polskiej szkoły. Od pięćdziesięciu lat nie ma w niej żadnych istotnych zmian, a nauczyciele i uczniowie czują się w niej zniewoleni.
Obserwuję dwie postawy dotyczące zasad, na przykład ZSZID:
– zawsze okazuję/okazujemy szacunek i prowadzę/prowadzimy dialog ? to są moje/nasze wewnętrzne, niepisane zasady
– SZID jest moją/naszą fundamentalną zasadą ? deklaruję/deklarujemy ją oficjalnie i głośno w miejscu pracy, jestem/jesteśmy gotów/i podpisać się pod nią
Różnica wydaje się subtelna. Ja uważam, że te dwie postawy dzieli przepaść.
Postawa pierwsza: nie muszę składać deklaracji sobie i światu, wystarczy, że stosuję tę zasadę w praktyce. Wiem co to jest SZID i stosuję je w praktyce. Taka postawa otwiera drogę do pewnego stopnia dowolności, do działania na minimalnym stopniu aktywności i odpowiedzialności, wzmacnia niezależność nauczyciela.
Postawa druga: świadoma deklaracja zasady jest bardzo ważna. Stanowi punkt odniesienia dla mnie i dla innych nauczycieli. Przyjęta zasada i deklaracja jej przestrzegania są narzędziem działania i rozwoju, samokontroli i kontroli zewnętrznej. Jest również skutecznym narzędziem obrony, np. przed złym, toksycznym, leniwym, apodyktycznym dyrektorem lub nauczycielem. Wymagają ode mnie/od nas przyjęcia postawy aktywności i odpowiedzialności. Jest to postawa kierująca mnie/nas ku działaniom we współzależności.
Zasady niepisane ? nie mogą tworzyć fundamentów instytucji, a zwłaszcza szkoły. A jeśli ktoś powołuje się na takowe, to ma duże pole do niepotrzebnych nieporozumień, konfliktów i nadużyć. Tylko zasady pisane i zadeklarowane stają się OCZYWISTE wewnątrz instytucji lub organizacji. To dotyczy firmy, organizacji świeckiej lub religijnej, a tym bardziej szkoły.
Czy Twoje zasady są w szkole Twoją osobistą sprawą ? Kto zna Twoje zasady ? Kto może odwołać się do nich ? Czy w szkole powinny obowiązywać wspólne zasady ? Co dzieje się gdy Ty kierujesz się ZSZID, a Twoje koleżanka nie (ma je w ? ) ?
?Zasady to nie to samo co praktyka. Praktyka jest konkretną działalnością. Może być skuteczna w jednych okolicznościach i nie przydać się na nic w innych (?). Praktyka jest zatem specyficzna dla danej sytuacji, podczas gdy zasady są głęboką, fundamentalną prawdą mającą uniwersalne zastosowanie. Odnoszą się zarówno do jednostek, do małżeństw i rodzin, jak i do wszelkich prywatnych i publicznych organizacji. Uwewnętrznione stają się nawykiem, dając moc tworzenia różnorodnych praktyk i radzenia sobie z rozmaitymi sytuacjami.
Zasady nie są wartościami. Wspólne wartości może mieć także banda złodziei, a przecież łamią oni fundamentalne zasady (?). Zasady są terenem, wartości ? mapą. Kiedy wyznajemy właściwe zasady, znamy prawdę ? mamy znajomość rzeczy odpowiadającą realiom.?
(S.R.Covey – 7 nawyków skutecznego działania. Tłum. I.Majewska-Opiełka).
Z szacunkiem oraz gotowością do dialogu i działania ? ync.
Biedny polski nauczycielu! Minister,dyrektor i społeczeństwo ma ciebie głęboko…w poważaniu.Jesteś zerem i niewazne,czy starasz się jak osioł spełniać się w swej zaszczytnej misji,skoro nigdy nie dorównasz uczniowi,rodzicom i tym,którzy prowadzą szkolenia w ramach projektu”Kreatywność za głodową pensję i szczęście w misji pośród zacofanego ministerstwa edukacji”Bądź ,durniu ,wyrozumiały,wszak masz co jeść.Nieważne,że uczyłes się jak kretyn i zdobywałeś stopnie awansu-kazdy rząd zawsze cię kopnie i powie społeczenstwu,jakim jestes darmozjadem.Idz lepiej ,popatrz na ksiązki w empiku,będziesz wiedział,co masz pożyczyć z biblioteki i nie szalej z butami,najlepsze za 50 zł ,kup jeszcze trochę ubrań,bo teraz zaczęła się wyprzedaż w second handach.potem zacznij marzyć o życiu godziwym… Zawsze tak samo-ela,30 lat pracy w zawodzie znienawidzonym,ale pieknym dla wtajemniczonych…A tak naprawdę ,nie chciałam być misjonarką,ale państwo moje tak kocha inteligencję… w spódnicy…
Dziś szkoła jest faktycznie gorsza niz misja w Afganistanie,a pieniądze to kpina warta podniesienia w Strassburgu.Nigdzie w UE nauczyciel nie ma tak jak tu.U nas po komunistach zostało -kopać inteligencję!
Świat nie jest idealny, dlaczego nauczyciele mają być?
silverun
„żeby śmiało mogli wybierać z szerokiej gamy możliwości edukacji, kultury i rozrywki”
Świetne, wspaniałe ! Przypuszczam, że masz świadomość, że wychodzisz przed szereg, że myślisz i działasz ponadprzeciętnie, być może nawet pod prąd. Bo kogo to obchodzi ? Przecież to nie mieści się w podstawach programowych, testach, egzaminach i całej maszynerii rozjeżdżającej ucznia.
Zacytuję:
Cele edukacji
5. MEDIA, CZYLI KOMUNIKACJA ZE ŚWIATEM
Elementy, postawy, umiejętności, ćwiczenia, doskonalenie.
– posługuj się mediami, nie pozwól aby posługiwały się tobą; korzystaj z mediów, nie pozwól żeby wykorzystywały ciebie
– szkoła powinna wyprzedzać uczniów w stosowaniu nowych technologii
– bądź krytyczny, korzystaj z opinii, wybieraj samodzielnie
– korzystaj z telewizji, internetu, komputera i innych nowych narzędzi tak, abyś czuł, że to ciebie wzmacnia a nie osłabia
– szkoła korzysta z wszystkich mediów i narzędzi komunikacji: książka, prasa, TV, film, internet, komputer, telefon komórkowy, komunikatory, gry komputerowe, ?
– nowe technologie: narzędzia pracy, komunikacji i spędzania wolnego czasu
– poznawania ludzi, świata, osiągnięć kultury i sztuki
time
„Świat nie jest idealny, dlaczego nauczyciele mają być?”
Absolutnie zgadzam się. Nikt nie powinien tego oczekiwać. Niestety, to wielu nauczycieli przeczy temu postulatowi. Sami kreują się w oczach uczniów, rodziców, a przede wszystkim swoich kolegów, na nieomylnych. Czy kto słyszał kiedy taki lub podobny dialog ?
– proszę pani, przecież Pani to robi źle i przez to nieskutecznie – ja mam sposób na lepsze działanie, chętnie pani doradzę
– rzeczywiście, nie jestem w tym najlepsza, poproszę o wskazówki – postaram się ulepszyć ten odcinek mojej pracy
Przecież wszystkie wywiadówki to opowieść o dobrych intencjach, wysiłku ciała pedagogicznego i o lenistwie, niskiej dyscyplinie oraz innych problemach wśród uczniów.
Dyrektor ma zawsze rację. Nauczyciel ma zawsze rację. Inaczej nie może być, bo tego wymaga autorytet szkoły.
Ync, co Ciebie upowaznia, by wszystkich prowadzacych wywiadówki wpychać do jednego worka? Przecież wielu z nas wie, że dzieki spotkaniom z rodzicami jest możliwośc spojrzenia na naszych wychowanków z szerszej perspektywy, nie tylko poprzez rubryki frekwencji i ocen w dzienniku.
Czytając końcową część Twojej wypowiedzi, zastanawiam się, dlaczego w niej tyle sarkazmu? Chyba tkwisz w micie szkoły, podobnie jak tkwiłem ja, gdy skończyłem studia.Dzisiaj uczniowie na szkołę mówią buda, wielu nauczycieli chce zmienić jej wizerunek, ale potyka się o różne przeszkody. Żródłem niektórych są zbytnie uogólnienia, do kórych niepotrzebnie się dołączyłeś, kończąc swoja wypowiedż.
„Ync, co Ciebie upowaznia, by wszystkich prowadzacych wywiadówki wpychać do jednego worka?”
Nic nie upoważnia. To jest wynik mojego lenistwa, niechlujstwa. Nie chce mi się pisać sformułowań: zazwyczaj, wydaje się, znacząca część, w powszechnym mniemaniu, zazwyczaj, najczęściej, itp. Czy radzisz mi stosować je na tym blogu ?
Czy „Dyrektor ma zawsze rację. Nauczyciel ma zawsze rację” jest standardem, zasadą, czy może raczej wyjątkiem – niech wypowiedzą się nauczyciele, uczniowie, rodzice i badacze oświaty.
Moją intencją nie jest ani złośliwość, ani ironia. Przyznaję, że myśląc o naszej szkole czuję irytację i nieco goryczy. Ale staram się trzymać zasady fundamentalnej: SZID.
@ync
„silverun
?żeby śmiało mogli wybierać z szerokiej gamy możliwości edukacji, kultury i rozrywki?
Świetne, wspaniałe ! Przypuszczam, że masz świadomość, że wychodzisz przed szereg, że myślisz i działasz ponadprzeciętnie, być może nawet pod prąd. Bo kogo to obchodzi ?”
Tak się składa, że mam wrażenie, iż sporo osób to obchodzi i w tych działaniach nie czuję się osamotniony – wręcz przeciwnie, odczuwam aprobatę i współzawodnictwo w pozytywnym sensie. Szkoda, że Ty nie masz możliwości zauważenia pozytywnych wzorców w polskiej szkole. Właśnie ync, jak myślisz, dlaczego ich nie dostrzegasz – nie istnieją? Irytacja i gorycz nie pozwala na obiektywne spojrzenie? Co jest jej przyczyną? A może chodzi o coś zupełnie innego? Przemyśl to przez chwilkę, ciekawy jestem odpowiedzi.
silversun
Po pierwsze: nie znam, nie słyszałem, nie czytałem, nie spotkałem żadnej istotnej, trwałej i pozytywnej zmiany.
Po drugie: ciągle napotykam na głosy ekspertów i nauczycieli grzmiących o potrzebie gruntownych zmian, wręcz rewolucji w polskiej oświacie. Bo grozi nam katastrofa edukacyjna, bo fundamentalne cele i zasady szkoły nie są zgodne z aktualnymi potrzebami i warunkami, szkoła uczy uczniów nie tego co trzeba i złymi metodami, bo szkoła ogłupia, itd., itp.
Jedynym pozytywnym elementem obecnej szkoły są ci nauczyciele, którzy starają się iść do przodu, mimo kłód jakie rzuca im pod nogi system.
Oczywiście, pan „przebimba” lekcje, uczniowie ochoczo się zgodzą. A na następnej lekcji podwójny temat i kolejny ryk, tym razem zawodu. Bo nikt nie bierze pod uwagę, że my, uczniowie, musimy się nauczyć DWÓCH tematów na następny dzień ! Oczywiście, nie ma rozmowy, jeśli tematy są banalnie proste, ale kiedy chodzi o trudniejsze rzeczy to uczniowie są oburzeni ! Nie łatwiej po prostu nie robić wolnej lekcji mimo nalegań uczniów niż później wysłuchiwać gorzkich żali od młodzieży lub nauczycieli (którzy „przypadkiem” dowiedzieli się, o tej „niesprawiedliwości”) ?
Tacy nauczyciele nie trafiają się często – a szkoda