MEN doda Czarnkowi skrzydeł?
Nauczyciele obawiają się, że nowy minister wciągnie szkoły w wojnę ideologiczną. Dlatego negatywnie wypowiadają się o nominacji Przemysława Czarnka na to stanowisko. Niespodziewanie rękę do zgody wyciąga ZNP.
ZNP wstrzymuje się z oceną, najpierw chce wiedzieć, co Przemysław Czarnek ma do zaproponowania nauczycielom. W sprawach reformy oświaty, programów nauczania, działania szkół w warunkach pandemii, no i w sprawie wynagrodzeń. Związek zdaje się wierzyć, iż Czarnek może okazać się dobrym ministrem.
ZNP wyjaśnia, iż kontrowersyjne wypowiedzi ministra mogły być wygłaszane na użytek swojego środowiska, a jako minister Czarnek okaże się fachowcem. Podobno tak już było, że oszołom niespodziewanie dorastał do stanowiska. Ministerialny stołek może czynić cuda i nawet osła zamienić w orła (stanowisko ZNP tutaj).
Komentarze
Głos ZNP wyważony, aczkolwiek obawiam się, że dzieci pozostaną wybitnie instrumentalnie potraktowane przez obie ideologicznego sporu.
A zresztą tak naprawdę walka o rządy nad móżdżkami milusińskich tak naprawdę nie toczy się na terenie szkół. Dziecko, młodzież w szkole przebywa tygodniowo przez 5 dni, może 30, może 35 godzin. Przypominam, że tydzień to 7 dni razy 24godziny co daje ponad 120 godzin i tak naprawdę przez te 120 godzin odbywa się jednostronna kanonada cynicznej, masowej kultury o pozyskanie dusz, umysłów dzieci i młodzieży które następnie staną się pełnoprawnymi obywatelami dorosłego, do cna zmanipulowanego, idiotycznego nastawionego na ciągłe, bezrefleksyjne – sterowane przez speców od zbiorowej wyobraźni – korzystanie z podsuwanych co i rusz rzekomych dobrodziejstw bardzo debilnej epoki.
@Gospodarz
No był taki Giertych, którego ówczesnemu ideologicznemu fanatyzmowi Czarnek dziś do pięt nie dorasta, a dziś wielu nauczycieli go z rozrzewnieniem wspomina … 😉 Bo po Giertychu był (3 miesiące)”intelektualista” Legutko, żona swojego męża Hall Katarzyna, gminna urzędniczka Szumilas oraz była gwiazda PiS (nieudana „Szydłomodel2010”) wielopartyjna Kluzik… 🙁
@Jacek
PiS to nie jest partia oświeceniowa. Tu nie ma miejsca na rozum. Czy dogmat o Trójcy lub podwójnej istocie Jezusa ogarnia Pan rozumem czy wiarą? Tu jest podobnie. Stad mój apel: mniej rozumu, więcej wiary.
@Płynna Rzeczywistość
1.Jaka partia na świecie jest oświeceniowa?
2. Czy jakakolwiek partia realnie pośród strategicznych celów ma oświeceniowość?
Po co wypisywać propagandowo-ideologiczne bzdury?
Krzysztof Cywiński
3 PAŹDZIERNIKA 2020
14:49
Myślę, że partią oświeceniową jest PiS. Albo cię oświeci, albo „wypad”, wulgarnie rzecz ujmując.
W mojej szkole miałem zabawne zdarzenie. Na lekcję przyszła praktykantka. Była na 2 lekcjach, w VIII A i VIII B. Gdy zapytałem, co po tych lekcjach – jakie wnioski. Wnioski były takie : VIII A zachowywała się lepiej niż VIII B.
I to wszystko, nic na temat zaobserwowanych metod nauczania. Bo co tu innego zaobserwować, gdy przecież praktykantka jest polonistką. Co miała innego zaobserwować na lekcjach matematyka ?
Takie wnioski, jak młodzieży chowanie. Dedykuję tę myśl nowemu ministrowi edukacji.
@KC,
No wie Pan, przecież współczesna szkoła jest ukochaną córką Oświecenia. Nauczyciel o Oświeceniu powinien myśleć cały czas, od porannego do wieczornego mycia zębów.
Na przykład ten artykuł dwóch profesorek, ileż tu Oświecenia publicznego! https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,26358326,sw-augustyn-pisal-ze-bog-stworzyl-ludzi-wlasnosci-obojej.html#weekend#S.W-K.C-B.5-L.1.maly:undefined
RENATA ZIEMIŃSKA: Naukowcy zajmujący się płcią są dzisiaj w sytuacji podobnej do sytuacji Galileusza, gdy religia znów próbuje podważyć, a nawet odrzucić naukowe dane i zatrzymać stary obraz świata.
Analogiczne jest też napiętnowanie osób, które zajmują się badaniem nad płcią, nad gender, zwłaszcza w Polsce. Gdy Galileusz mówił jednemu z kardynałów, by spojrzał w lunetę, ten miał mu odpowiedzieć, że nie musi, bo wie, co jest napisane w Piśmie Świętym. Teraz Pismo jest wykładnią tego, czym jest płeć. Mężczyzną i kobietą stworzył nas Bóg i koniec – tabu, nie wolno ruszać, badać.
…
W 2005 r. Maria Patiño, sportsmenka, ujawniła swoje dane medyczne, by zilustrować problem. Patiño ma chromosomy męskie 46 XY i jądra w podbrzuszu, które produkowały androgeny, ale jej ciało nie reagowało na nie. Zewnętrzne męskie narządy płciowe nie rozwinęły się u niej w ogóle – ma pochwę, piersi, kobiece kształty ciała i zdecydowanie żeńską tożsamość. Przy urodzeniu przypisano jej oczywiście płeć żeńską. W 1985 r. Patiño wykluczono z kobiecych zawodów, bo odkryto, że ma chromosomy 46 XY. Walczyła o uznanie jej kobiecości i po trzech latach przyznano, że ma rację. Przekonała świat, że nie da się zredukować kobiecości do jednego wzoru chromosomów.
Zatem działacze sportowi uznali, że nie jest kobietą, ale w żaden sposób nie jest też mężczyzną. Dlatego, żeby opisać jej sytuację, trzeba zastosować wielowarstwowe pojęcie płci. Bierze ono pod uwagę, że płeć to nie jednolity zestaw cech, ale ich wiązka, że nie muszą być w całości typowo kobiece czy męskie, mogą być przemieszane.
Niech taki neomarksistowski, naznaczony feminazizmem artykuł wpadnie w ręce uczniów, albo jeszcze gorzej – uczennic, jak może to wpłynąć na ich moralność, duszy zbawienie? Zakazać w szkole Oświecenia, o ile nie ma stempla Nihil Obstat od Braci Karnowskich (wielką literą, bo tak Zwyczaj nakazuje oznaczać w naszym języku Kulty Narodowe oraz ich Wyznawców).
@Płynna nierzeczywistość
Rodzą się, dzięki różnym genetycznym fluktuacjom w wielkiej masie ludzkiej, bliżniaki syjamskie, upośledzeni na umyśle, niewidomi, ludzie bez rąk i nóg albo porażeniem mózgowym i innymi defektami. Nikt nie próbuje wmawiać, że to norma i tak być powinno, a nawet tak jest lepiej niż „typowo”. Co najwyżej się współczuje i pomaga żyć . Tymczasem tu mamy dokładnie na odwrót – to ludzie normalni/typowi mają się dostosować do UŁAMKA PROCENTA niebinarnych czy nieheteronormatywnych. Ich przypadłość ma być LEPSZA od normalności, dzieci mają być ćwiczone w akceptacji takich odchyleń od genetycznej normy oraz poszukiwaniu ich u siebie. I jeszcze jedno- tzw.prawa człowieka, które USA&UE wprowadziły do obiegu w latach 70-tych w zbożnym celu pokonania RWPG&Układu Warszawskiego (co się stało, bo były one biedniejsze mniej mogły ludziom DAĆ) są dziś JAKO TAKO popularne wśród 10% ludzkości. Gdy je wprowadzano te 10% wytwarzało 2/3 światowego PKB. Dziś wytwarza 1/3 i ten udział maleje. Ani Chińczycy, ani Hindusi ani Latynosi ani choćby muzułmanie, nie mówiąc o Murzynach, niczego takiego nie znają – ich kultury mają inne wartości niż skrajny indywidualizm! I to by było na tyle – za 10-20 lat nikt o nich, w świecie warości azjatyckich, nawet wspominać nie będzie … 😉
@belferxx
Dzięki za wpis: nie muszę odpowiadać 🙂
Ja osobiście całego tego problemu LGBT bym tak nie przeżywał. Przecież problem ewidentnie wyjaśni się na przestrzeni kilku następnych pokoleń.
Jeżeli przyjmiemy ( a mamy ku temu podstawy), że matecznikiem kulturowym owego zjawiska jest tzw. cywilizacja zachodnia Europa, USA, Kanada, Australia, jak również za weryfikowalny empirycznie uznamy fakt, że praktykowanym modelem rodziny w rodzinach hetero na terenach objętych zasięgiem oddziaływania tej kultury jest model 2+1 ( modele 2+0 i 2+2 w zasadzie się zerują), a dzietność w rodzinach środowisk LGBT jest wiadoma to wynikająca z tego faktu tzw.zasada zstępowalności pokoleń każe konkludować, że za kilkadziesiąt lat nasi następcy powiedzą:
„Był problem – problemu nie ma”.
No, może zostaną tego zjawiska jakieś śladowe opary. Na przykład jakieś antropologiczno-cywilizacyjne skanseny.
Oczywiście są pewne enklawy na terenie cywilizacji zachodniej które bronią się przed wiadomym kulturowym paradygmatem i moim zdaniem trzeba kibicować ich poczynaniom, bo trochę szkoda, aby cywilizacja która w przeszłości wydała także zdrowe owoce odeszła w materialny niebyt, a duchową spuściznę tego co cenne przejęli już mieszkańcy innych stref czasowych.
Oczywscie, ze wiekszosc w miare mozliwosci dostosowuje sie do mniejszosci, aby ulatwic jej funkcjonowanie w spoleczenstwie. Slyszal pan sygnal dzwiekowy, towarzyszacy czerwonemu swiatlo na przejsciu, ze wspomne tylko jeden przyklad i dodam zachete do uwazniejszego rozejrzenia sie po wspolczesnym krajobrazie. Panowie Belferxxx i Cywinski, to zdumiewajace, ze nie poczyniliscie samodzielnych obserwacji w tym zakresie. Co do normy spolecznej, takie pojecie funkcjonuje, ale pan je sprowadzil do absurdu. Zdrowie jest norma, a choroby i niepelnosprawnosci sa nienormalne.idac tym tropem musielibysmy przyznac, ze wszyscy w swoim zyciu jestesmy od czasu do czasu, na krotszy albo dluzszy czas, nienormalni. A niektorym to juz zostaje do smierci. Wiec aJan Pawel Ii mial Parkinsona,Pratchett Alzheimera, wiec wspolczuc i pomagac, ale powiedziec, ze normalni, to juz nie. Ciekawe. Wiec skorygujmy troche panskie slowa i uznajmy, ze nienormalni sa tylko ci, ktorzy rodza sie z ulomnoscia, np. jak pan raczyl napisac, bez nogi. Wiec ten, ktory sie urodzil bez nogi, jest nienormalny, a ten, ktory konczyne utracil jest normalny. Chociaz, jak sie dobrze zastanowic, niedostatek w obszarze konczyn nie jest zjawiskiem powszechnym, chyba ze akurat wojna. Zostawmy to. O lgbt nie bede pisala, bo wszedzie roi sie od specjalistow w tej materii, a co ja tam wiem:) Na pewno jest pan osoba normatywna, pan Cywinski tez, a i ja mam zaszczyt nalezec do tego grona. Ale oznacza to tylko, ze nie wszyscy nasi znajomi uwazaja nas za skonczone dziwadla.
@kwant25
Właściwie to wspaniała idea: humaniści w ramach praktyk u ścisłowców, a jeszcze lepiej, gdy na poziomie SP: bolesne uświadomienie sobie nikłości uprawianej przez siebie humanistyki może być doświadczeniem bezcennym 🙂
W pewnych okolicznościach również oświecenia doznawał pan Aruet i natychmiast przypominał sobie jakie powinien mieć poglądy: oczywiście oświecone 🙂
A co do współczesnego oświecenia w Polsce? Prawdziwą tragedią jest nie to, że jest jakie jest, tylko to, że nie ma nadziei na zmianę. @Płynna Rzeczywistość, a i Pan również nie chcieliście dopuścić myśli, że współczesna Polska to pomieszanie operetki z rodzinkami Soprano w kolorycie lokalnym. Chcesz zostać prezesem firmy, płacisz haracz kacykowi i rządzisz. Tak było, jest i pozostanie. Zabawne są jedynie wyrazy oburzenia i wytykanie palcem takich praktyk Kremlowi, Białorusi czy Chińczykom. Europa, ta stara łajdaczka, strojąca się w szaty niepokalanej niewinności, tak jakby nie miała własnej historii, więc stara się ją zmienić.
@Ewa Locke
1.Normalny = standardowy.
2.Sygnał na czerwonym swietle to ułatwienie życia i przeżycia niewidomych. Nikt jednak nie głosi że fajnie być niewidomym, a nawet fajniej niż widzącym, nie urządza radosnych parad niewidomuych i nie każe tego w szkołach uczyć, nie każe dzieciom szukać u siebie oznak błogośławionego stanu utraty wzroku etc. 😉 Niewidomym się współczuje i pomaga podobnie jak innym niepełnosprawnym!!!
3.Czym się dysfunkcja pociągu seksualnego w postaci (bezpłodnego!) pociągu do tej samej płci różni od dysfunkcji w postaci pociągu do zwierząt, trupów, urządzeń mechanicznych, bycia duszonym, oblewanym fekaliami, BDSM czy co tam jeszcze. Można tylko współczuć i nie przeszkadzać w takim życiu, pod warunkiem że to jakichś INNYCH ludzi nie krzywdzi. Co do zwierząt – niech się stowarzyszenie ochrony zwierząt wypowiedzą … 😉
Czy wrodzony geniusz matematyczny to też defekt genetyczny?
Dziękuję, nie muszę odpowiadać.
Tymczasem posłanka Szumilas vel „paniusia” brutalnie atakuje ministerstwo i to w tak trudnym dla ministra Ochódzkiego momencie dobrej zmiany na fotelu prezesa klubu sportowego Tęcza!
https://oko.press/o-czym-milczy-men-czyli-prawdziwy-wplyw-pandemii-na-funkcjonowanie-szkol/
@Płynna nierzeczywistość
Paniusia Szumilas, matematyczka z SP i gminna urzędniczka epatuje dużymi liczbami i tyle 😉 Wszystko można ocenić przez porównanie – ile to procent 50 tys. uczniów z czterech i pół MILIONA, ile to jest 500 szkół z grubo ponad 30 tys.(tyle jest w Polsce), ile to jest procent 7 tys. nauczycieli z 650 tysięcy? Chyba tyle, mimo wrodzonego „humanizmu” umiesz policzyć …. 😉 Uczniów są miliony, nauczycieli – setki tysięcy, szkół i innych placówek – dzisiątki tysięcy. Nawet niewielkie odsetki z nich to też spore liczby ….
@Płynna nierzeczywistość
Według twoich ze skrajnej(!) lewicy czyli lewaków nie ma czegoś jak wrodzony genetycznie geniusz… 😉 Bo z tego by np. wynikało, że z Murzynami coś nie tak jest – nie ma czarnoskórych matematycznych, fizycznych, informatycznych, chemicznych etc. sław …. 😉 Geniusz to wg twoich (i ciebie w innych miejscach blogu!)tylko wpływ odpowiedniego(!) środowiska! No a tu wiadomo – rasizm, dyskryminacja, niewolnictwo 150 lat temu eyc., więc Murzyn niewinny, że geniuszem matematycznym etc. nie jest … 😉 Wy się tam na tej skrajnej(!) lewicy w końcu zdecydujcie …
Belferxxx ach ta seksualna wyobraznia:) Ktos napisal, ze pierwsze pytanie, zadane przez wyslannika obcej, kosmicznej cywilizacji, bedzie brzmialo: jak wy to robicie:) Wiec rozumiem, ze temat fascynujacy:) Do rzeczy. Kiedys dzieci niepelnosprawne byly obiektem szykan ze strony rowiesnikow, dlatego owych rowiesnikow uczono tolerancji. Pojawily sie klasy integracyjne, literatura, filmy. Dorobek kulturowy.Nie zawsze tak bylo. W mojej rodzinie krazy upiorna historia o ciotce, ktora nie pozwolila obciac nogi corce, co bylo zabiegiem ratujacym zycie, bo – jak powiedziala – swiat nie jest dla kaleki.Starsze pokolenie przyznalo jej racje. Teraz spoleczenstwo mniej lub bardziej chetnie przejmuje niepelnosprawnych na swoje lano. Sporo sie zmienilo, ale ta zmiana nie spadla z nieba. Powszechna dume osob lgbt z samego faktu, ze sa osobami lgbt, moze pan miedzy mity wlozyc. Bycie w konflikcie z wiekszoscia nie jest mile. Obserwuje aktywnosc antymaseczkowcow na fb. Ile tam placzu i narzekan, bo wchodza do sklepu bez maseczki, a tu ludzie patrza i uwagi robia. Zestresowany antymaseczkowiec wyjmuje komorke i placze po internetach, a inni antymaseczkowi zagrzewaja go do walki, mowia, ze sa dumni, nazywaja bohaterem itd. Potem wszyscy wzajemnie nazywaja sie bohaterami i mowia, ze sa z siebie dumni. Czy nasuwa sie panu jakas analogia, ciekawe.
„Być z większością w konflikcie nie jest miłe.” To chyba oczywistość.
Konflikt z mniejszością również do przyjemnych nie należy. Przykłady:
https://www.rp.pl/Plus-Minus/190909534-Amazonia-w-ogniu-gen-LGBT-Jak-nauka-ustepuje-polityce.html
https://kultura.dziennik.pl/news/artykuly/423183,joanna-szczepkowska-o-dyktacie-gejow-w-teatrze-i-przymykaniu-oczy-na-ich-przewinienia.html
Do Wawrzyniec. Z zainteresowaniem przeczytalam dwa artykuly. Konsultacja naukowcow ze srodowiskiem lgbt miesci sie w moich wyobrazeniach na temat wspolczesnego swiata:) Pewnie nie powinno tak byc. Wyniki badania widac zywo interesuja strony swiatopogladowego sporu. Popierajacy lgbt woleliby, aby to byla kwestia genow, bo wtedy sa, przynajmniej pozornie latwiejsze argumenty obrony.Przeciwnicy lgbt woleliby, aby byla kwestia srodowiska, bo wychodza z zalozenia, ze prosciej zmienic srodowisko niz geny. Srodowisko pewnie trzeba by zmienic na bardziej opresyjne, moze religijne i dogmatyczne. Ale taka zmiana, dokonana glownie po to, aby bardzo, bardzo nikla czesc spoleczenstwa, nie wchodzila do lozka osob tej samej plci, nie wydaje mi sie dobrym pomyslem. Co do dyktatu gejow w teatrze, przyklaskuje pani Szczepkowskiej: wydobadzmy Polske z powijakow i bedzie mozna ukrocic patologie.
@Ewa Locke @Płynna Rzeczywistość
Tacy hunwejbini mają dwojakiego rodzaju przyszłość: albo tłumaczą się po norymbergach, że „przecież tylko wykonywali rozkazy i polecenia”, albo stają się ofiarami:”rewolucje zjadają dzieci swoje”. Ta ideologiczna nagonka nie podoba mi się również ze względów natręctwa tak, jak chociażby natręctwo reklam niektórych produktów. Nie ma ona nic wspólnego z rzeczywistością, sukcesami zawodowymi, politycznymi czy biznesowymi M.in. dzięki środowiskowej solidarności mamy do czynienia z nadreprezentatywnością w czymś, co określa się jako sukces życiowy. Zapominacie państwo o czymś jeszcze: o wolności nie tylko słowa, ale również o wolności od słowa 🙂
@Ewa Locke
Moje liceum, ponad 50 lat temu, skończył niewidomy, który na dodatek był laureatem jednej ze ścisłych olimpiad. Inny niepełnosprawny jeździł na wózku – nie było dostosowań i koledzy go, w miarę potrzeby, znosili z piętra na piętro. Tak, że ci niepełnosprawni to nagle zostali odkryci i zaakceptowani … 😉 Po wojnie, siłą rzeczy, była masa ofiar wojny, też, na miarę materialnych możliwości, im raczej pomagano niż ich sekowano …
Do jednej kwestii muszę się jednak odnieść w przypadku linkowanego tekstu z perypetiami i przemyśleniami Pani Joanny Szczepkowskiej. Otóż efektem tego, opisywanego epizodu była decyzja wydawcy GW, Wysokich Obcasów, o rozwiązaniu umowy o pracę z Panią Joanną. Pisała cotygodniowe felietony w Wysokich Obcasach.
No cóż – zdarza się. Typowy konflikt między wydawcą (pracodawcą) a zleceniobiorcą usługi.
Ale ja twierdzę, że w tym przypadku stała się rzecz symboliczna. Symboliczna i groźna.
Otóż Pani Joanna nie była pierwszą lepszą Joasią. Ona była w zasadzie ikoną, jedną z twórczyń założycielskiego mitu o niepodległości naszej pięknej krainy. Oczywiście istnieje do tej pory spór o datę odzyskania niepodległości. Jedni twierdzą, że miało to miejsce 4 czerwca, druga strona obiera inną datę ( pierwsze w pełni demokratyczne wybory).
I symbolem tej pierwszej daty było słynne zdanie wygłoszone w „telewizorze”:
„Proszę Państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm”.
I tym zdaniem aktorka przeszła w zasadzie do polskiej historii. Historii pisanej przez nazwiskami Jacka Kuronia, Bronisława Geremka, Tadeusza Mazowieckiego, Adama Michnika i środowiska Gazety Wyborczej.
Wydawać by się mogło,że Joanna Szczepkowska uzyska status niemalże świętej z racji wygłoszenia owego zdania dla środowiska związanego z wcześniej wymienionymi osobami.
A jednak stało się inaczej. Wydawca GW redagowanej przez Adama Michnika uznał, że w publicznym sporze Joanny Szczepkowskiej ze środowiskiem warszawskich „magów teatralnej deski” racje przyzna im – osobom reprezentujących obok swojej profesji również swoją seksualno-kulturową powierzchowność. Ich legenda, ich założycielski mit – Joanna Szczepkowska – musi ustąpić, bo Jej miejsce zajmą teraz Oni.
I warto jedynie dodać, że to zdarzenie miało miejsce 7 lat temu. A jeżeli w miarę obiektywnie spojrzy się na problem faktycznej pozycji owego środowiska ( już nie tylko teatralnego) w świecie mediów tzw. głównego nurtu dzisiaj, to można sobie dookreślić jaka jest siła sprawcza owego środowiska mniejszości seksualnych obecnie.
Do Wawrzyniec Ubolewam, potepiam i jeszcze raz zachecam do zrealizowania recepty na uzdrowienie sytuacji, autorstwa pani Joanny.
Do Krzysztofa Cywinskiego Rewolucja zjada ojcow, dzieci urzadzaja sie calkiem niezle:)
@Ewa Locke
A to różnie bywa z tymi dziećmi i ojcami … 😉 Dzieci Wielkiej Proletariackiej Rewolucji Kulturalnej – coś jak ruch Grety T. tylko duuuużo większy – tow.Mao wylądowały (o ile przeżyły!) w zabitych dechami wiochach w najdalszych zakątkach Chin! A ojciec (tow.Mao!) żył długo i szczęśliwie, zmarł otoczony czcią i jest czczony do dziś …. 😉
@Ewa Locke
Jest pewien pozytyw w pani wpisach: wymienia pani moje nazwisko poprawnie napisane 🙂 Może warto przed zamieszczeniem wpisu posłuchać:
https://www.youtube.com/watch?v=1Q0iiqkLCC4
@Ewa Locke
Widzę, że lubi się pani przekomarzać, tak dla sportu. Gdyby Stalin pożył trochę dłużej, to wielce prawdopodobne, że do ojców dołączyłyby i dzieci, a tak… Cóż dzieci rzeczywiście nieźle urządzone, szczególnie te, które są dla pani guru 🙂
Problemy przeciętnej szkoły: niedofinansowanie nawet na poziomie podstawowych remontów, o narzędziach dydaktycznych nie wspominajac (kreda i tablica, nawet rządowa multimedialna, ale bez kasy na oprogramowanie, nie za bardzo się liczą), starzejąca kadra z marnymi szansami na świetnie przygotowane, młode pokolenie w ramach wymiany, kulejąca, bo dramatycznie zaniedbana finansowa pomoc pedagogiczno- psychologiczna (puchną segregatory z dokumentacją, a jak od 10 lat przyznawano uczniowi max 2h rewalidacji, tak zostało), nierealistyczne podstawy programowe, zwlaszcza dla uczniów zaburzonych, z niepelnosprawnościami (osobna tylko dla uczniów z niepelnosprawnością intelektualną od średniej, lekka ma sobie radzić ze zwykłą…), znikające pieniądze z plusów, które mając trafiać na dzieci idą na fantazje niektórych madek (najbardziej rzucający się przykład to dzika niechęć rodziców do załatwienia bodaj używanegi laptopa do nauki online, mimo że z samych plusów rocznie dziecko na 6300). Rozwiązania problemów: minister walczący z zatrudnieniem kobiet, ich niechęcią do wielokrotnych porodów oraz seksedukatorami.
Do Krzysztofa Cywinskiego. Z przyjemnoscia zapoznalam sie z wykladem profesora Turskiego. Moge tylko powtorzyc, z tym wiekszym przekonaniem: aby zdemaskowac oszustwa i bledy naukowcow, potrzebni sa inni naukowcy, do tego uzbrojeni po zeby w specjalistyczna aparature. Profesor Turski mowi: sprawdzac, sprawdzac.I niech sprawdzaja. Oni, bo my mozemy co najwyzej sprawdzic, jaka jest pogoda za oknem.
@Ewa Locke
Akurat znam profesora Turskiego – od czasów studiów. Oczywiście wykrycie oszustwa fizyków/chemików/biologów wymaga specjalistycznych badań i aparataury, ale też te nauki mają w paradygmacie REPLIKOWALNOŚĆ doświadczeń. Czyli wynik żadnego(!) się nie liczy, jeśli inni w tych samych warunkach nie otrzymali spójnych statystycznie wyników. W „naukach” społecznych (nie mówiąc o „humanistach” ) tego nie ma – jest mniemanologia stosowana, co potwierdził np.eksperyment Sokala. Nawet w psychologii „eksperymentalnej” wyniki wielu słynnych „eksperymentów” nie są replikowalne albo dotyczyły … wykształconych białych facetów z USA (studentów psychologii na amerykańskich uniwersytetach, którzy za małą kasę lub jako wolontariusze, w takich „eksperymentach” brali udział) … 😉
@belferxxx
I takie rzeczy trzeba tłumaczyć, zdawałoby się, wykształconym ludziom 🙂
Prof. Turski w tym wykładzie, a później dyskusji z publicznością, wychodzi poza swoje zawodowe kompetencje fizyka, a przechodzi na pozycje historyka, socjologa, językoznawcy. Frapująca przemiana, zwłaszcza że w jego wywodzie bez trudu można wskazać dramatycznie nienaukowe uproszczenia.
@Płynna nierzeczywistość
Akurat historia, socjologią czy języko/literaturoznawstwo, teologia czy pedagogika, zwłaszcza akademicka, etc. to zwykle mniemanologia stosowana – mogą mniemać ich utytułowani kapłani, to może i prof.Turski! Szczególnie, że intelekt ma lepszy a horyzonty szersze … 😉
Do belferxxx Uwagi na temat nizszosci nauk humanistycznych i spelecznych sa o wiele zabawniejsze w wykonaniu Sheldona Coopera:) Na ten temat sie nie wypowiadalam i nie zamierzam sie wypowiadac. Nie mam wystarczajacych kompetencji, a kompetencje wazna rzecz, jak tu ustalilismy tak dobitnie, ze juz, mam nadzieje, nie bedziemy do tego wracac:)
Do Plynna Rzeczywistosc Wiem, o ktory moment ci chodzi i zgadzam sie:)
@Ewa Locke
No niestety eksperymenty typu Sokala(„Modne bzdury”) czy książki Tomasza Witkowskiego o „naukowości” psychologii mówią wiele o tych „naukach”. A już pedagogika akademicka to kompletna mniemanologia, taka sama jak teologia (też ma profesorów, nawet belwederskich), historię czy ekonomię – jaka komu pasuje – można kupić bez problemów razem z profesorami … 😉
@Ewa Locke
Nie tak dawno temu po uniwersytetach były takie kierunki jak: naukowy komunizm, marksizm-leninizm, czy ekonomia polityczna socjalizmu: prof. Balcerowicz za zasługi na tym polu awansował nawet do KC PZPR. Hucpę łatwo rozpoznać, a pani uwierzy dopiero wtedy gdy opowiedzą o niej specjaliści, np. prof. Balcerowicz. Gratuluję. Rzeczywiście nie warto dyskutować 🙂
Nauczyciele mają na co dzień, do czynienia z dziećmi jako specjaliści-praktycy. Prosiłem już na tych łamach o podanie chociażby jednego osiągnięcia nowoczesnej pedagogiki, którą nauczyciele mogliby wykorzystywać w swojej praktyce zawodowej.
I…cisza. Taka to przydatność tych nauk. 🙂
I last, but not least. Moja wychowawczyni W LO, absolwentka biologii UJ w latach 60-ych, do znudzenia, 4 razy w tygodniu, tłukła nam do głów frazę:”Moi drodzy!Prawdziwy naukowiec nigdy, ale to nigdy nie wierzy na słowo autorytetom”. Proszę cierpliwie czekać na objawienia. Osobiście wyżej stawiam lekturę 🙂
Do Krzysztof Cywinski W wypowiedzi pana nauczycielki kluczowe byly slowa: “prawdziwy naukowiec” 🙂
@Ewa Locke
Jak ktoś nie ma nic do powiedzenia, a lubi szum wokół siebie 🙂
@KC, Ewa Locke
I profesorowie od ekonomii politycznej socjalizmu stali się profesorami ekonomii, naukowego komuzmu i marksizmu-leninizmu – filozofii, a socjalistycznej pedagogiki – profesorami pedagogiki etc.! WSZYSCY …. 😉
@Ewa Locke
Tak się składa, że niekoniecznie wybitni, ani inni przymiotnikowi. Wystarczą zwykli, ale za to specjaliści. Tak się składa , że w swojej dziedzinie jestem specjalistą i dostrzegam w niej zalew hucpy, jak wnoszę z wpisów, wspieranej również przez panią.
W przeciwieństwie do wielu wybitnych profesorów-naukowców znam lepszych od nich specjalistów od nauczania. Co więcej, ci prawdziwi naukowcy nawet nie mogliby nauczać. I to jest np. hucpa 🙂
@KC
10/10
Profesor medycyny to jest najczęściej wybitny doświadczony LEKARZ, który leczy(!), przeprowadza operacje itd. A teraz weźmy uznanego(!) profesora pedagogiki i wpuśćmy go do klasy,grupy przedszkolnej. Dzieci go zjedzą i nie zaprezentuje NIC z tego, o czym zawzięcie peroruje w mediach, publikacjach czy na sali wykładowej … 😉
Dzieki, Belferxxx, przynajmniej juz wiem, gdzie jest glowna bolaczka.Panowie wypowiadacie sie jak zbiegowie z XX wieku, wiec trudno was zrozumiec:) Jesli rzecz dotyczy faktu, ze profesury z pedagogiki otrzymuja ludzie, ktorzy nie byli nigdy albo byli krotko praktykujacymi nauczycielami, to moze byc frustrujace. Dla wzmiankowanych profesorow, zreszta, nie jestescie ani partnerami, ani wrogami. Miedzy soba prowadza wojny idei, zgodnie z zasada:publikuj albo gin. Nie bede oceniac jakosci wspolczesnego dyskursu pedagogicznego, bo zadnej publikacji w calosci nie udalo mi sie przeczytac. Dwa lata temu nie przebrnelam przez wstep jednej z ksiazek prof. Nalaskowskiego. Teraz profesor napisal: “ Wielkie zatrzymanie. Co sie stalo z ludzmi”. Jesli ktos jest ciekawy, co sie stalo z ludzmi w czasie kwarantanny, to siegnie po te ksiazke i uzyska wszystkie celne odpowiedzi:) moge tylko podziwiac tempo pracy profesora. Kilka miesiecy pandemii, a on juz przeniknal socjologicznie, psychologicznie i pedagogicznie, nie wiem co, ale zaloze sie, ze przenikliwie. Jak przy tym wyglada tempo prac mikrobiologow i epidemiologow, po prostu porazka:) Wydaje mi sie, ze akademicka pedagogika jest troche oderwana od szkolnej rzeczywistosci i ta wolna przestrzen wypelniaja rozmaite teorie, wcale nie wykoncypowane w zaciszu uniwersyteckich gabinetow. Sporo lat temu kolezanka- wrozka powiedziala, ze jako nauczycielka powinnam uczyc dziatwe jak osiagnac stan szczescia. Oczywiscie nie moglabym tego robic w szkole, bo szkola niszczy, ale na wzgorku pod swietym drzewem. O ile moglam ewentualnie zastanowic sie nad kwestia wzgorka i swietego drzewa, o tyle stan szczescia calkiem odpadal, nie czulam sie kompetentna. Uplynely lata i ku mojemu zdziwieniu cos z wypowiedzi kolezanki- wrozki zaczelo sie przebijac do szkolnej rzeczywistosci. Dzwonki w szkole zlikwidowana, bo dzieci sie lekaja, tablica nie, bo to narzedzie opresji itd. Zalamalam sie dopiero, kiedy pani z kuratorium, na radzie szkoleniowej dla polonistow klas maturalnych powiedziala: po co maja czytac, czytanie jest nudne, niech sobie porysuja. – To nie znaczy, ze potepiam hurtowo nowe tendencje. Cos z tych nowosci byc moze sie przyda. Wsrod mlodych nauczycieli sa entuzjasci nowego podejscia do ucznia i edukacji. Czasem ich wypowiedzi wydaja mi sie egzaltowane, czasem nawet troche doktrynerskie. Ogolnie jednak warto sie zastanowic.
@Ewa Locke
>Jesli rzecz dotyczy faktu, ze profesury z pedagogiki otrzymuja ludzie, ktorzy nie byli nigdy albo byli krotko praktykujacymi nauczycielami, to moze byc frustrujace.<
Mam w … nosie ich profesury i nawet to, że są darmozjadami. Mnie frustruje, że oni swoje księżycowe teorie lansują jako panaceum dla oświaty i czasem z powodzeniem niestety – kolejni ministrowie i niżsi urzędnicy są równie "kompetentni"… 🙁
Przepraszam za to, iż „ruszyłem kamyk, który spowodował lawinę”.
Prawie cała moja kariera zawodowa związana była z praktyką i często zajmowałem się rozwiązywaniem różnych problemów u klientów.
Stosowałem zawsze zasadę, że na robocie najlepiej znają się ci, którzy bezpośrednio ją wykonują. Jeśli przedmiotem zlecenia była modernizacja określonego stanowiska pracy czy odcinka linii produkcyjnej to nie rozmawiałem o występujących tam problemach z dyrektorami lecz z pracownikami, którzy na tych stanowiskach pracowali.
Np Japonia osiągnęła tak wielki sukces gospodarczy po II WŚ m.in. dlatego, że w usprawnianie pracy, zwiększanie jej efektywności angażowano ludzi, którzy ją bezpośrednio wykonywali.
Naukowców winno oceniać się na podstawie korzyści, jakie innym przynosi ich praca.
Ponoć przed wojną inżynier aby zostać pracownikiem naukowym na politechnice musiał wpierw wykazać się konkretnymi osiągnięciami w przemyśle. Dzisiaj mamy najczęsciej do czynienia z takimi, którzy po zdobyciu tytułu magistra zostają na uczelni, robią doktorat, habilitacje a potem zostają profesorami a przez ten czas nie mają ŻADNEGO związku z praktyką. Sam wielokrotnie miałem do czynienia z projektami doktorów nauk technicznych, które poprawiali robotnicy po szkołach zawodowych gdyż praktycznie były niewykonalne!
@Kaesjot
W/g @Ewa Locke i @Płynna Rzeczywistość i tak nie ma pan racji, ponieważ jest pan, wraz z tymi robotnikami, niekompetentny: tylko naukowiec może zweryfikować osiągnięcia innego naukowca. 🙂
@Ewa Locke
„Wydaje mi sie, ze akademicka pedagogika jest troche oderwana od szkolnej rzeczywistosci”
Jeżeli nikt nie jest w stanie podać jakiegokolwiek istotnego osiągnięcia nowoczesnej pedagogiki za ostatnie 30 lat, to proszę zamienić „trochę” na całkowicie 🙂
„Akademicka pedagogika jest CAŁKOWICIE oderwana od szkolnej rzeczywistości”.
A teraz pytanie: ile to właściwie kosztuje globalnie w naszym kraju: budynki, biblioteki, oświetlenie, ogrzewanie, granty, pensje, zasiłki chorobowe, renty i emerytury, konferencje i kongresy, tudzież inne koszty, w tym tak pośrednie, jak energia i czas studentów?