Tren na zanieczyszczenie sedesu
Zamierzam poświęcić temu zdarzeniu tren, ale na razie wyrażę swoje przeżycia prozą. Kilka dni temu rano wypiłem za dużo kawy z mlekiem, dlatego już w drodze do pracy myślałem tylko o jednym: gdzie by się tu wysikać. Mogłem po prostu zatrzymać samochód w dowolnym miejscu i jak większość Polaków załatwić potrzebę do rowu, jednak zachciało mi się być kulturalnym. Dowiozłem więc zawartość pęcherza do szkolnej toalety. A tam niespodzianka – zafajdany sedes.
Nie będę podawał, o którą toaletę chodzi, gdyż moim celem nie jest denuncjowanie woźnej, która w tym właśnie miejscu sprząta. Nie chcę, aby uwaga czytelników skupiła się na pani sprzątaczce. Przecież nie ona tam nafajdała. Dlatego nie powiem, czy chodzi o toaletę dyrektorską, nauczycielską, uczniowską damską czy uczniowską męską (jako nauczyciel dyżurujący mam prawo wchodzić do każdej), za żadne skarby nie powiem, aby nie obciążyć woźnej. W mojej szkole są cztery panie sprzątaczki, ale jestem pewien, że żadna nie ma nic wspólnego z kupą na desce sedesowej. Gdyby ktoś miał wątpliwości, to mogę je rozwiać. Otóż – trochę to było obrzydliwe, ale się przemogłem – dysponuję mikroskopijnym materiałem dowodowym, który można poddać analizie w laboratorium i tym sposobem ustalić sprawcę. Nie ma zbrodni doskonałej. Na krasnoludki winy też nikt nie zwali.
Nie jestem zwolennikiem surowych kar. W ogóle nie jestem zwolennikiem żadnych kar. Zdecydowanie wolę dialog i szukanie porozumienia. Z jednym wyjątkiem. Otóż nie znoszę, jak ktoś brudzi deskę sedesową i w taki stanie zostawia ją dla bliźnich. Różne grzechy można wybaczyć, ale nie ten. Uważam, że takiego padalca należałoby osądzić jako hostis humani generis i zapędzić do szorowania sedesów w całej szkole. A teraz biorę się za tworzenie trenu – żeby mi tylko wzruszenie nie przeszło, bo nerwy i złość na sprawcę szybko mi nie miną.
Komentarze
Podobno w Japonii uczniowie sami sprzątają wszystko.
Kto może potwierdzić wiadomość internetową?
Był pan widziany w tej toalecie i sprawstwo zanieczyszczenia właśnie panu przypisano. Szepcze się o tym w pokoju nauczycielskim.
U mnie w pracy tez sie zdarzaja zafajdane kible. Nie lubie tego okropnie i zawsze jestem zla na poprzedniczke. Zauwazylam niestety jednak,i to nawet u siebie, ze gdy spuszczam zawartosc, to spluczka nie zawsze wykonuje swoj job i po prostu nie spuszcza wszystkiego, trzeba powtarzac. I teraz, jak ktos sie spieszy, to spuszcza i od razu wychodzi, nie patrzac czy wszystko dobrze zadziala. Moze dlatego wszedzie smrod i brod?
Praktyce zalatwiania swoich potrzeb w dowolnym miejscu publicznym – nawet w tak postepowych zdawaloby sie kregach, jak biegacze – tez niestety mozna by poswiecic pare poematow. I poradnikow wychowania chlopcow (w Polsce jest to domena panow).
Lacze wyrazy szacunku.
Jeszcze jeden argument na poparcie tezy, ze w polskiej szkole za malo wychowywania , za duzo edukowania. Co tu komu o pirwotniakach truc, jak sie zalatwic w cywilizowany sposob nie potrafi?
Ponizej zdjecie japonskich uczniow sprzatajacych toalety. w tytule napisane jest, ze czyszczenie toalet „poleruje” takze serce:)http://www.kahoku.co.jp/news/2010/10/20101018t15004.htm
No, nie! muszę się z ovaną nie zgodzić, jako kobieta bywam głównie w toaletach damskich i bywa w nich syf nieziemski, mocz, kał, krew menstruacyjna, walający się papier toaletowy i brudna deska, bo lalunie wchodzą na nią w obutych stopach.
Czasami-jak do damskiej kolejka-zdarza mi się z męskiej toalety korzystać i śmiem twierdzić, że tam syf mniejszy.
A temat boski- gratulacjony.
a jak Pan skomentuje te oto informacje?
http://www.wprost.pl/ar/214067/Polskich-nauczycieli-jest-za-duzo-i-za-malo-pracuja/
Pickardzie,
uczniów w klasach mamy tylu, jakby dopiero co skończyła się wojna i brakowało nauczycieli. Mówi się o niżu, a w zespoły klasowe liczą ok. 35 osób. W moim liceum jest taka ciasnota na korytarzach, że przemieszczamy się z sali do sali w wielkim ścisku, można dostać klaustrofobii. Rozumiem, że chcemy zaoszczędzić na oświacie, a najłatwiej jest to zrobić zwalniając połowę pracowników. Nie zdziwiłbym się, gdyby kolejny dziennikarz dowodził, że nauczyciel może prowadzić jednocześnie nawet dwie lub trzy klasy (czasem mnie się to zdarzało). Właściwie w każdej szkole mógłby być zatrudniony jeden nauczyciel na piętro i ok. 100 uczniów. Byłoby oszczędnie. Należałoby też zmienić nazwę zawodu – z nauczyciela na nadzorcę i będzie OK. Zastanawiam się tylko, czy mówimy o edukacji dla naszych dzieci, czy dla dzieci niczyich.
Pozdrawiam
DCH
Nie napiszę trenu na temat brudnego sedesu, raz że brak mi talentów w zakresie liryki a dwa że nie miałam styczności z tematem. U mnie w szkole można „tylko” pisać o brudnych, po(d)rzuconych kubkach po kawie i herbacie. Ale za to temat nie ulega przedawnieniu i to od kilku lat. Winnych nie stwierdzono. Może by tak monitoring założyć ?
Gdy czytam opisy toalet szkolnych przypominają mi się tzw toalety pedalowe – może one by się sprawdziły. Przypomnę, że skladały się z otworu w podłodze i dopasowanych do niego dwóch podwyższeń na stopy. Staje się na owych kamiennych stopach i w pozycji kucznej zalatwia potrzebę. To dużo praktyczniejsze i bezpieczniejsze niż wspinanie się na obślizłą muszle. Takie toalety można jeszcze spotkać w zagubionych pueblach na półwyspie iberryjskim. Doskonale się sprawdzają tym bardziej, że zaopatrzone są w system spłukiwania. Mają jeszcze tę zaletę, że pozycja kuczna nie sprzyja wysiadywaniu godzinami w toalecie.
Pozdrawiam
Warto tu przypomnieć słowa poety:
„Dlaczego spuszczając wodę, uważacie, że to jest historyczny wyczyn, dzięki czemu wpadacie w patos, dzięki czemu spuszczacie wodę niedokładnie.”
KIG.
No tak – temat o spuszczaniu wody w kiblu urósł do powszechności pokrzywy))))))
Ludzie ! Czy ludzie ? Co wy robicie ? Nie macie o czym ?
Tak sie dac sprowadzic do dna….
Zal mi Mysi, ze jest w takich warunkach. Autor blogu w wiodacym periodyku krajowym nie ma odrobiny przyzwoitosci i szacunku dla swojego pisania. Ani to interesujace, ani dowcipne, ani wazne – obrzydliwosc. Jak mozna by bylo zjesc obiad z osobnikiem, ktory to podnosi do publicznej dyskusji ? Taki pomysl pana Chetkowskiego powinien byc zignorowany, przemilczany, oddany do archiwum jego najgorszych tytulow. A dyskutanci ? Coz….jakie porzadki, takie pisanie.
Kilka lat temu byłem na wycieczce w Paryzu z grupą nauczycieli i pracowników szkoły Ogrodniczej. . Nocowaliśmy na Campingu, gdzie było wszystko co potrzeba turystom, wszyscy dziwiliśmy się że wszędzie jest bardzo czysto, w toiletach nawet pachniało, a u nas w polsce na Campingach – Dworcach Autobysowych i kolejowych po przykrym zapachu trafiało się do toilety . Tym zawsze róznilismy się od krajów zachdnich..
do Brysi.
Właśnie o tym co jest złe, trzeba jaknajwięcej pisac – Dobrze że Gospodarz ma odwagę pisać o tym, trzeba uświadamiać i eliminowac to co jest nie miłe w naszym życiu . Popieram poruszony temat . Zdarzyło mi sie wiele razy wstydzić przed francuzami za ten stan rzeczy w naszym kraju.. Za komuny obowiązkowo trzeba było mówić, ze pachnie nawet to co cuchniało. Doświadczyłem to i dlatego zabrałem głos w poruszonym temacie.
Emerycie
Kiedyś chcąc nie chcąc byłem świadkiem romansu tzw babci klozetowej z jej amigo w jednej z toalet na dworcu PKS na ziemiach odzyskanych. Calowali się
@Gospodarz
Dzięki za opinię. Tak mi się właśnie zdawało, jest jakiś rozdźwięk między opinią z tamtego artykułu a rzeczywistością, jeśli chodzi o ilość dzieci w klasach.
Z drugiej strony, podawane są tam liczby, dotyczące liczby godzin poświęcanych na uczenie przez polskich i zagranicznych nauczycieli. Polscy wychodzą w porównaniu kiepsko. Z drugiej strony, jednak narzekają na przepracowanie. Jak to w końcu jest?
Swego czasu w mojej szkole uczeń w męskiej toalecie pomazał ścianę atramentem. Kto został zrugany przez dyrektora? Nauczycielka dyżurująca na korytarzu. Od tego momentu naszym obowiązkiem było wchodzenie do ubikacji, celem sprawdzenia, czy nic nie jest dewastowane. Szczególnie jest to ‚zręczne’, gdy dyżur sprawuje kobieta, a musi monitorować męską. ‚Zręczne’ dla obydwu stron- sprawdzającej i sikającej. Dyrektor dorzucił również obowiązek sprawdzania kabin… Wiwat dbanie o bezpieczne i higieniczne warunki dla uczniów…
Brysia udaje że wypróżnianie nie istnieje… Współczesna Dulska…
A moim zdaniem temat zas…nych desek klozetowych jest tak samo ważny jak każdy inny dotyczący jakości życia i współżycia.
krzysztofie,
Proszę nam tu Brysi od Dulskich nie wyzywać.
Brysia nie ma w sobie nic z Dulskiej i odwrotnie.
Panie Krzysztofie,
Jesli Panu smakuje, smacznego ! Mnie ten temat nie odpowiada do publicznych blogowych rozwazan. Rzecz gustu i wrazliwosci. Bylby na miejscu w Tygodniku Hudraulika albo Wzorowej Babci, tu jest nieco nie na miejscu. To pierwsze. Po drugie, brudy w Polsce sa powszechnie znane. Jedyny bodajze kraj w Europie, gdzie nie ma publicznych toalet a narodek uzyznia pobocza drog wlasnym przemyslem. Rosja oczywiscie jest poza zasiegiem wszelkich wyobrazen.
Mieszanie kijem w „problemie” wzbogacilyby Panskie i Gospodarza teksty opatrzone stosownymi rysuneczkami; nie od rzeczy byloby przy lekturze trzymac palec w nosie….
Mieszajcie sobie na zdrowie, Kochani, ide na swieze powietrze.
Brysia, a co to za Krzysztof jakis, o co mu chodzi? Ciekawe, czy u niego w toalecie nie smierdzi… A moze nie ma swojej i wychodzi na korytarz, i dlatego jest taki wysmedzony…
@tsubaki
dzięki
Nie będziemy drugą Japonią…
Picard: Bo my byśmy mogli tak naprawdę pracować więcej- np 25 godzin. Ja nie widzę problemu. Ale tamci nauczyciele nie robią połowy tego co my po pracy. Nie muszą uczestniczyć w chorym awansie zawodowym, nie mają szkoleń, nie opisują faktur, i nie robią masy innych rzeczy. Pracują od – do i idą do domu. Ja widziałam w szkole brytyjskiej że oni wsadzali płytę do komputera i ta płyta miała w sobie konieczne plansze, prezentacje itp do całej lekcji w podręczniku. Wyświetlali to sobie na tablice multimedialną i szło. Ja też lubię mieć prezentacje na lekcjach – tylko ja je najpierw piszę. Nie bedę poruszała tematu zarobków bo …
Generalnie mi nie przeszkadza wymaganie ode mnie żebym pracowała 40 godzin. Mi przeszkadza że ja pracuję 50-60 a wszystkim sie wydaję że nic nie robię i o 10:35 kończę pracę.
ale co pan chce teraz zrobic z tym dowodem?
Z tym kibelkiem w postaci otworu i dwu wyżłobień na stopy to szczera prawda. Osobiście korzystałem z takiego urządzenia w paryskim Muzeum Wojny – i nie narzekam. Wbrew pozorom było to bardzo wygodne i wielce praktyczne. Należało tylko odpowiednio rozłożyć ciężar ciała i wszystko przebiegło niezwykle sprawnie. No i niemożliwym było zapaskudzenie deski czy sedesu – bo tych po prostu nie było. Zresztą mnie tam stan sedesu niespecjalnie przeszkadza – w końcu, jak by nie patrzeć, oczy mam z drugiej strony, a – jak to już kiedyś ujął Potocki – „czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal”.
Droga Pani Brysiu … zastanawiające jest Pani oburzenie tym tematem, czyżby miała Pani coś wspólnego z zostawianiem „syfu” po sobie w toalecie? Z obserwacji ludzkich zachowań mogę śmiało stwierdzić, że w przeważającej większości oburzają się ci, którzy w poruszanym temacie dostrzegają własną osobę. Nie widzę nic obrzydliwego w głośnym mówieniu o tego typu problemach i zwracaniu uwagi „brudasom” zwłaszcza jeśli (jak to jest w moim przypadku) musimy każdego dnia znosić „zafajdane” ubikacje.