Najlepsza rekomendacja dla filmu: tylko jeden uczeń non stop grał na telefonie

Z radością informuję, że w kinie podczas oglądania „Strefy interesów” tylko jeden nasz uczeń non stop grał na telefonie. Inni w końcu oderwali się od smartfonów, co jest niezbitym dowodem, że film zainteresował bardziej niż gra. Rzadko to się zdarza. Gdyby wszyscy uczniowie skupili się tylko na filmie, byłoby to arcydzieło.

Nie pamiętam lekcji, która byłaby bardziej interesująca od smartfonu. Gdy zwracam uwagę, uczniowie odkładają telefony. Gdy jednak nic nie mówię, część nie potrafi oderwać się od komórki. Niektórzy z własnej woli nigdy tego nie zrobią. Dawniej mi to przeszkadzało, obecnie znacznie mniej, w kinie nie przeszkadza mi wcale.

Zamiast krytykować, lepiej prowadzić interesujące lekcje. Sukcesem jest, gdy uczniowie dzielą uwagę na telefon i słowa nauczyciela. To już duże osiągnięcie. Gdy widzę, że prawie wszyscy mają telefony w rękach, uznaję to za znak, że strasznie przynudzam. Zmieniam wtedy styl prowadzenia lekcji i cieszę się, gdy uczniowie zapominają o smartfonie. Żeby wszyscy zapomnieli, jeszcze mi się nie zdarzyło. 

Nie tracę jednak nadziei, że kiedyś poprowadzę lekcję idealną, a wtedy telefon nikomu nie będzie potrzebny. Zazdroszczę twórcom „Strefy interesów”, gdyż prawie im się udało. Jeden maniak gry na telefonie to naprawdę mało. Ciekawe, co trzeba by poprawić w tym filmie, aby również ten uczeń przestał grać w węża.