Nauczyciele masowo wybierają się na urlopy zdrowotne

W szkołach zaczęło się planowanie przyszłego roku. Dyrektorzy pytają nauczycieli, czy mogą na nich liczyć po wakacjach. Okazuje się, że nie bardzo. Wielu planuje bowiem wziąć urlop na poratowanie zdrowia.

Zwykle na takim rocznym urlopie przebywa jedna, czasem dwie osoby z rady pedagogicznej. To nic w porównaniu z tym, ile osób planuje skorzystać z tego przywileju w przyszłym roku szkolnym. Wzrost może być nawet dziesięciokrotny.

Nie wszyscy, którzy zapowiadają pójście na urlop zdrowotny, zdecydują się na taki krok. Część zapewne się wycofa. Kiedy jednak patrzę na koleżanki i kolegów, widzę, że powinni zadbać o zdrowie. W ostatnich latach nauczyciele bardzo podupadli na zdrowiu. Jeśli nawet nie pójdą na taki urlop teraz, będą chorować i brać zwolnienia lekarskie. Nie wiadomo, co lepsze.

Najbardziej zmartwieni są dyrektorzy. Niektóre przedmioty mogą w ogóle nie być obsadzone. Na rynku pracy prawie nie ma wolnych nauczycieli. Znowu trzeba będzie sięgnąć po emerytów oraz jeszcze bardziej obciążyć godzinami tych pracowników, którzy zostaną w szkole. Jak się ich za bardzo obciąży, też się rozchorują. 

Współczuję dyrektorom. A jeszcze bardziej uczniom, bo naprawdę nie ma ich kto uczyć.

PS Prawo do rocznego urlopu na poratowanie zdrowia jest bardzo stare. Korzystał z niego ponad 200 lat temu Adam Mickiewicz, gdy był nauczycielem w Kownie.