W Ministerstwie Edukacji Narodowej wciąż pachnie Czarnkiem

Zadziwiająco w stylu Przemysława Czarnka zareagowała nowa ministra edukacji na niewłaściwe zachowanie nauczyciela. Otóż pedagog napiętnował uwagą nastolatkę, która z powodu braku 10 zł odmówiła wsparcia Szlachetnej Paczki. 

Dziewczyna skopiowała tę uwagę z dziennika i zamieściła na X. Barbara Nowacka poprosiła uczennicę o namiary na szkołę, chce bowiem przywołać nauczyciela do porządku. Czy to na pewno wpis ministry edukacji? (szczegóły tutaj).

Ponieważ MEN nie zdementowało tego wpisu, traktuję, że to prawdziwy głos Nowackiej. Gdyby było inaczej, odszczekam swój komentarz.

Przez osiem lat pisowskich rządów obserwowaliśmy taki styl rządzenia. A już Czarnek wtrącał się do wszystkiego w szkołach, wyręczając w tym innych, np. wychowawcę, pedagoga szkolnego, samorząd uczniowski, radę rodziców, radę pedagogiczną, dyrektora. Rządził metodą trzymania za twarz. 

Tak często to obserwowaliśmy, że musieliśmy uznać to postępowanie za oczywiste. Barbara Nowacka zapewne nie ma pojęcia, że właśnie weszła w buty swojego poprzednika i wykonała w nich głupi krok. Wietrzenie MEN po PiS potrwa dłużej, niż się spodziewaliśmy. Odczarnkowienie trzeba zacząć od samej Barbary Nowackiej.

Nie winię nowej ministry za naśladowanie Czarnka. Prędzej czy później musiało do tego dojść. Może nawet dobrze, że Nowacka tak szybko poszła w ślady swojego poprzednika. Ma teraz szansę przemyśleć swój błąd i zacząć rządzić we własnym stylu. 

Jeśli naprawdę chcemy odpolitycznić oświatę, rząd nie może wyręczać dyrektora w kierowaniu swoimi pracownikami. Mam nadzieję, że dyrektor tej szkoły lub dyrektorka będą mieli odwagę cywilną i powiedzą ministrze, aby się od nich odczepiła. Sami potrafią naprawić ten błąd.