Kolejnej rewolucji nauczyciele już nie wytrzymają

Nauczyciele obawiają się, że w ślad za podwyżkami przyjdą poważne zmiany w innych dziedzinach. Wyższe wynagrodzenia to dobra okazja, aby porozmawiać o podziale obowiązków. 

Równo bowiem zarabiamy, ale nierówno pracujemy. Różnice w obowiązkach są znaczne. Większe obciążenie pracą powinno się przełożyć na różnice w zarobkach albo trzeba obowiązki rozdzielić równo. Próba rozwiązania tego problemu oznaczałaby kolejną rewolucją w oświacie, a tego nauczyciele mogliby już nie wytrzymać.

Najbardziej obciążeni pracą nauczyciele reagują agresją na każde nowe zadanie. Sam też spontanicznie się oburzyłem, kiedy koleżanka chciała, abym sprawdził, poprawił, ocenił i napisał recenzję kolejnej pracy olimpijskiej. Z trudem pohamowałem się, aby odmowy nie wyrazić bardziej dosadnie. 

Niektóry jednak się nie hamują. Rewolucja w przydziale obowiązków bądź w wynagradzaniu nauczycieli jest więc nieuchronna. Tylko jaka władza się na nią odważy? Konsekwencje dla oświaty mogą być przecież totalnie zaskakujące. Czyli jakie?