Pieniądze i wolność: opozycja porozumiała się w sprawie edukacji
Po debacie zorganizowanej przez ZNP przedstawiciele opozycji podpisali „Porozumienie na rzecz edukacji”. Niestety nie jest to pełna zgoda.
Główne punkty dotyczą podwyżek wynagrodzeń, zmian podstaw programowych, przywrócenia niezależności szkół oraz odpolitycznienia oświaty. O wyprowadzeniu religii ze szkół w dokumencie nie ma ani słowa (więcej o porozumieniu tutaj).
Opozycję reprezentowali: Agnieszka Dziemianowicz- Bąk (Nowa Lewica), Katarzyna Lubnauer (Nowoczesna, Koalicja Obywatelska), Krystyna Szumilas (PO, Koalicja Obywatelska), Władysław Teofil Bartoszewski (PSL, Trzecia Droga).
Rozmawiano o tym, co łączy (podniesienie prestiżu zawodu nauczyciela, odchudzenie podstawy programowej, odnowienie dialogu społecznego), pomijano zaś tematy, które dzielą, choćby co dalej z religią (usunięcie katechezy ze szkół ma w programie wyborczym Nowa Lewica). Wychodzi na to, że ktokolwiek wygra wybory – PiS czy opozycja – Kościół na tym nie straci.
Komentarze
Na całkowite usunięcie religii ze szkół chyba nie pozwala konkordat. Myślę, że Pana (prawie) zupełnie usatysfakcjonowałoby usunięcie kleru z rad pedagogicznych i – ogólnie – ze składu kadry nauczycielskiej. Szkoła układa plan i tyle powinna mieć do lekcji religii. Takie zajęcia dodatkowe płatne przez państwo, odbywające się przed lub po lekcjach lub w soboty, lub w niedzielę (ale kto wtedy zapłaci woźnej i sprzątaczkom?). Wymóg łączenia małych klas powinno się dać wprowadzić na poziomie ministra, więc tu paktu nie potrzeba.
„Rozpoczynając debatę mówiłem, że edukacja jest najważniejsza, bo dzięki niej zmienia się świat! – mówił prezes ZNP. – Chcemy edukacji:
* na miarę XXI, a nie XIX wieku z odchudzoną podstawą programową, 20-osobowymi klasami i wsparciem specjalistów
* edukacji dobrze i racjonalnie finansowanej, w tym realnej poprawy sytuacji materialnej nauczycieli
* edukacji z profesjonalną i dowartościowaną kadrą
* edukacji ukierunkowanej na kluczowe kompetencje, a nie szczegółowe wiadomości
* edukacji opartej na autonomii i samodzielności szkół, a nie centralnie sterowanej
* edukacji równych szans”
Armie ludzi układają takie rekomendacje, tylko jakoś przez trzydzieści kilka lat nic z tego nie wynika…
A my chcemy być młodzi, piękni, zdrowi, mądrzy i bogaci… 🙂
Z portalu „Dziennika Gazety Prawnej” („Wybory 2023. Najnowszy sondaż. To już jeden z ostatnich…”) dosłownie przed chwilą:
„Prawo i Sprawiedliwość zdobyłoby większość głosów w wyborach do Sejmu i Senatu – tak wynika z nowego sondażu Ipsos dla TOK FM i OKO.press. Jak informują te media, Marsz Miliona Serc nie przyniósł wzrostu poparcia dla Koalicji Obywatelskiej. Co więcej, poparcie dla partii Donalda Tuska spadło.
Ipsos przeprowadził sondaż na zlecenie TOK FM i OKO.press w ostatni weekend, czyli tydzień po Marszu Miliona Serc. Wyniki sondażu wskazują na to, że manifestacja nie przyniosła oczekiwanego wzrostu poparcia dla partii opozycyjnych. Z badania wynika, że najwięcej głosów zdobyłoby Prawo i Sprawiedliwość z poparciem 36 proc. ankietowanych. To taki sam wynik, jak w sondażu Ipsos z 26 września.
Koalicja Obywatelska zanotowała delikatny spadek poparcia z 29 proc. w poprzednim badaniu, do 28 proc. w tym najnowszym. Mniejsze poparcie zanotowała też Lewica, na którą chce głosować 8 proc. respondentów (10 proc. w ostatnim badaniu Ipsos dla TOK FM i OKO.press).
Sondaż przynosi dobre wieści Konfederacji. Na partię Mentzena i Bosaka chce głosować 9 proc. ankietowanych, czyli o 2 proc. więcej niż w badaniu z 26 września. Cały czas w okolicach progu wyborczego dla koalicji oscyluje Trzecia Droga, która utrzymała ten sam poziom poparcia, na poziomie 8 proc.
Na Bezpartyjnych Samorządowców chce głosować 2 proc. ankietowanych. To wzrost o 1 punkt proc.
Nie zmienił się też odsetek osób, które nie wiedzą, na kogo zagłosują i nadal wynosi 9 proc.
Gdyby wyniki sondażu sprawdziły się, PiS wprowadziłoby do Sejmu 207 posłów. Z kolei Koalicja Obywatelska mogłaby liczyć na 156 mandatów. Konfederacja miałaby 36 posłów, a Lewica i Trzecia Droga po 30 mandatów. Oznacza to, że opozycja demokratyczna (KO, Lewica, TD) miałaby razem 216 posłów, więc nie miałaby większości, aby sformować rząd.
W sondażu pytano też ankietowanych, czy wybierają się na głosowanie. Chęć udziału w wyborach wyraziło 70 procent badanych, o 2 proc. więcej niż w ostatnim sondażu.
Sondaż na zlecenie TOK FM i OKO.press przeprowadzono metodą CATI (telefoniczny) w dniach 6-9 października na próbie około 1000 osób. Jak zastrzeżono, „wynik nie sumuje się do 100 procent, tylko do 99 procent. Wynika to z metody liczenia przyjmowanej przez Ipsos, która zakłada podliczanie wyniku do siódmego miejsca po przecinku””.
Tak, ćwierćwiecze chciwego i dzikiego kapitalizmu dziewiętnastowiecznego, znanego z powieści Dickensa, ma swoje konsekwencje…
Bardzo długi okres ultraliberalnej ortodoksji skrzyżowanej z darwinizmem społecznym nie przechodzi bez echa…
@Gospodarz
Odchudzić podstawę programową z matematyki ? Z czego?
Z programu SP usunięto:
-twierdzenie Talesa
-funkcję liniową
-układy równań
-podstawy trygonometrii
-wzory skróconego mnożenia
a do tego praktycznie nierówności oraz pole i obwód koła, kulę, stożek i walec.
Na podstawie świadectw maturalnych możliwa jest aplikacja na studia zagraniczne, tyle tylko, że podstawa programowa musi spełniać pewne kryteria. Jak odchudzić podstawę programową, aby uczniowie mogli kontynuować naukę w szkołach za granicą i tam studiować?
W sposób istotny można „odchudzić” podstawy programowe w SP dokonując podziału na ścieżki: podstawową, średnią i rozszerzoną. W Szwajcarii robią to już po czwartym roku nauczania w szkole, umożliwiając zmianę ścieżki jeszcze przez dwa lata. Dlaczego tak bogaty kraj to robi, a w Polsce chcemy się wzbraniać przed sprawdzonym latami praktyki systemem?
Jerzy Baczyński robi bilans 8 lat rządów PiS.
Może powinien też zrobić bilans swoich 30-letnich rządów w „Polityce”? Sprzedaż wówczas dramatycznie spadła, podobnie zresztą jak i poziom pisma.
W czasach PRL tygodnik sprzedawał 400000 egzemplarzy. W roku 2004 – już tylko połowę tej ilości, a w 2010 – około 143000 egzemplarzy. Teraz pismo sprzedaje jedynie około 80000 egzemplarzy.
Z nowego sondażu Ipsos dla TOK FM i OKO.press wynika, że PiS wygra kolejne wybory i z intratnych kontraktów reklamowych ze spółkami skarbu państwa znowu będą nici.
Czy „Polityka” będzie jeszcze wychodzić za lat 8 albo 12? A jeśli tak, to ile będzie wówczas sprzedawała egzemplarzy? 30000? A może przestanie się ukazywać, podobnie jak miesiąc temu wielce zasłużone i wybitne niegdyś „Forum”?
Drobna uwaga ‚wyjechanego’:
wstydzilbym sie dzis na internetowych ‘forach’ przyznawac do bycia polonista nauczycielem.
‘Nauczycielą’ tam gdzie powinno byc ‘nauczycielom’ i ‘z kolegom’ zamiast ‘z kolegą’ itp. itd.
Co sie stalo z jezykiem polskim w ciagu okolo 40. letniego okresu ?!
Za ‘moich czasow’ za bledy tego wymiaru zostawalo sie na drugi rok w podstawowce z ‘polaka’!
Wstyd, bo tak mowia nawet dziennikarze i politycy i to jest takze plaga we wpisach wszelkich forow.
Ja mowie tylko o podstawach a nie o lawinie innych, skladniowych, logicznych (w tym interpunkcyjnych) i ortograficznych, bledow.
Ludzie!!!
PS act,
i to ‚mi’ i ‚zesmy’ na poczatku zdania!
Polonisci, wstyd mi za Was, Zmiencie robote! Ale coz, nawet w polski nie umiecie!
Mam mowic dalej? Nie chce mi sie.
I zeby nie bylo… ngdy nie bylem purysta jezykowym, Daleko od tego. Jestescie belfrowie polscy zwyczajnie rozleniwieni.
Dosyc, powiedzialem swoje.
60+
11 PAŹDZIERNIKA 2023
6:39
Te wybory nie są uczciwe , jest to forma fałszerstwa.
„Nie ważne kto głosuje ważne kto liczy”, na to wychodzi że tym hasłem się inspirowali.
act
11 PAŹDZIERNIKA 2023
3:57
Masz rację, actku, co do błędów, co do nauczycieli – niekoniecznie. Zasady pisowni i gramatyki nie tyle są przyswajane TRWALE jako wbijane w niewinne główki reguły, ile jako pisane obrazki. Kiedy ktoś czyta od małego dużo, nie musi znać reguł, bo poprawne formy ma w oczach, w pamięci. W razie wątpliwości przy pisaniu np. listu, napisze sobie wyraz na boku i już wie, jak ma być. Zatem najlepszym nauczycielem poprawności jest pamięć wzrokowa. Ale żeby z niej korzystać, trzeba dużo, a nawet – za dużo czytać. Teraz nie czytam wcale, nawet gazet – mam ciekawsze zajęcia – ale w dzieciństwie i w młodości połykałem ksiązki nawet z latarką pod kołdrą. Zatem w kraju, gdzie czytający jedną książkę w roku lub wcale – jak ja teraz – liczeni są w milionach, nauczyciel języka polskiego właściwie nie ma racji bytu. Pisowniowa niepoprawność nie jest przeszkodą w rozumieniu tekstów, a poprawność to coś w rodzaju szlacheckiego tytułu w demokratycznym kraju – psu na budę się zdaje.
@act
11 PAŹDZIERNIKA 2023
3:57
Na pierwszym miejscu w rankingu błędów w wymowie umieściłbym rzeczownik cudzysłów, („w cudzysłowiu”), na dalszych miejscach „półtorej roku”, „wziąść”. Znajoma nauczycielka z jednego małego miasta na Pomorzu w swoim repertuarze, oprócz tych wcześniej przeze mnie wymienionych ma jeszcze takie perełki, jak „w każdym bądź razie”, „lubiałam”.
Kiedyś w radiowej Dwójce słuchałem dyskusji dwóch panów profesorów. Profesor historyk prawidłowo odmieniał rzeczownik „cudzysłów”, a pan profesor od literatury już nie. („w cudzysłowiu”)
@KC
Panie Krzysztofie a czego się Pan tak naprawdę spodziewał? Szkoły podstawowe stały miejscem, w którym są sprawdziany z michałków, NE uczy i testuje, nie nauczyciel. Czytałam wypowiedź Smolika dla Rzeczpospolitej czym jest obecnie PP. Twierdził, że zmienili koncepcję, dawniej to było minimum tego czego ma się nauczyć uczeń, obecnie to jest maksimum tego co uczeń może opanować. A tymczasem NE wrzuca do podręczników więcej niż jest w PP, wyłącznie z powodu kasy, a nauczyciel oczekuje nauczenia się podręcznika na pamięć. Jak przeczytałam dyskusję, w której autor podręcznika z geografii tłumaczył, że oczywiście, że jest tam więcej, bo on chciał dzieci zaciekawić, ale nauczyciel ma obowiązek znać PP i ma prawo wymagać tylko PP, natomiast nauczyciele całą winę zrzucali na podręcznik, to mi ręce opadły. Rodzice powszechnie uważają, że szkoła nie uczy, tylko testuje z tego czego uczeń nauczył się w domu. Gdyby nauczyciele bezpośrednio po przeprowadzeniu lekcji sprawdzili co wynieśli z niej uczniowie i jak to się ma do tego czego będą od nich wymagać na kartkówkach, to by może zdali sobie sprawę z tego co robią. Jak chodziłam do SP, to zdolny uczeń nie musiał w domu uczyć się w ogóle. Robiłam zadania z matematyki, pisałam wypracowania. Sprawdzianów z geog., biol., hist.itp było b.mało. Nikomu nie przychodziło do głowy, że ma być obowiązkowo po każdym rozdziale. To co pamiętałam z lekcji było całkowicie wystarczające na b.dobre oceny, pisałam swoimi słowami, to co było najważniejsze. Żadnemu nauczycielowi nie przyszłoby do głowy robienie sprawdzianu z techniki czy przysposobienia obronnego. Teraz jest to niemożliwe, żeby b.zdolne dziecko było w stanie napisać sprawdziany bez uczenia się, bo to są testy ze szczegółów.
Co rodzice słyszeli od nauczycieli w ostatnich latach? Nikt nigdy nie usłyszał, że przeciążenie dzieci jest winą złych metod nauczania i sprawdzania wiedzy. Tylko słyszeli, że winna jest przeładowana (!) PP. No to będzie wycinana. To oczywiście niewiele da, NE nadrukuje kolejne przeładowane podręczniki, muszą mieć dużo stron, żeby zarobili. Jakby nie obcinać PP, to do geografii zawsze można będzie wrzucić masę szczegółów, a nauczyciel będzie wymagał nadal nauczenia się podręcznika na pamięć. Co mówią rodzice wykształceni: „dobrze, że nie drukują książek telefonicznych, bo i tego kazaliby się im nauczyć.”
Obcinanie PP z przedmiotów ścisłych to będzie cena(!) jaką zapłacimy za sprawdziany z michałków i testowanie z czego się da.
Pan i Wladimirz w zasadzie wyobrażacie sobie, że szkoła tj.tylko matematyka, fizyka, chemia. Nie rozumiecie, że czas zajmuje cała reszta.
A przede wszystkim w ogóle nie bierzecie pod uwagę, że uczeń to nie jest niewolnik szkoły, nauczycieli, szkołę utrzymuje społeczeństwo z podatków czyli rodzice. Jeżeli przyjęliśmy, że mamy szkoły prywatne (w których dużo łagodniej ocenia się dzieci) i ED (czyli rodzic ma prawo decydować o tym, że dziecko może w ogóle nie chodzić do szkoły, wstawać kiedy chce, nie mieć zadanych żadnych prac domowych, nie pisać żadnych sprawdzianów, zaliczyć tylko w wersji b.lajtowej przedmioty, jedyne co ma zrobić to napisać normalnie końcowe egzaminy zewnętrzne), to nie możemy jednocześnie pozostałych rodziców pozbawić prawa do decydowania o tym czy chcą, żeby po szkole ich dzieci nadal zajmowały się obowiązkami szkolnymi, czy chcą, żeby miały tych obowiązków tylko tyle ile mają dzieci w szkołach w zachodniej Europie. Jeżeli temat prac domowych i przeładowania PP pojawił się w programie każdej partii, tzn.że była to odpowiedź na oczekiwania wyborców, rodziców, którzy wysyłają do szkoły swoje dzieci i te szkoły utrzymują. A jeżeli nie mają prawa decydować, to pozostaje tylko program Konfederacji, bon, prywatyzacja (ta partia nie mówi ani o ograniczaniu PP, ani prac domowych, podkreśla, że rodzic ma mieć prawo wyboru szkoły i jej całego programu).
@KC
A teraz o matematyce. Pan i Wladimirz dręczycie zawsze PR w tej sprawie. Wladimirz mógłby uczyć mat.albo fiz.moje dziecko i oboje byliby zadowoleni. Mógłby też uczyć mnie w dawnych latach, mniej by mnie nauczył niż moje dziecko, ale za to lepiej by się bawił. A teraz przejdźmy do dzieci, o których bardziej pisze PR, dla których przedmioty ścisłe to droga przez mękę. Pan dobrze wie, że na etapie edukacji przedszkolnej i wczesnoszkolnej edukacja matematyczna leży. Były badania, z których wyszło, że nauczyciele 1-3 z matematyki rozumieją sporo mniej niż przedstawiciele innych zawodów posiadający wyższe wykształcenie. I przychodzą potem uczniowie do 4 kl.nie mając żadnych podstaw, nie uczeni nigdy myślenia matematycznego, zdani jedynie na pomoc rodziców, którzy sami z matematyką mają problem. W 4 kl.trafiają na nauczycieli różnych, czasem dobrych, czasem słabych, bo ci lepsi są w liceach. W SP matematyki uczą też nauczyciele, którzy nigdy nie studiowali niczego związanego z matematyką. Np.moja koleżanka, wyniki E8 jej uczniów są o połowę niższe niż ich wyniki E8 z polskiego. Uczniów w klasie ma ok.10, tępi nie są, bo polski piszą b.przyzwoicie.
Całą odpowiedzialnością za problemy z matematyką obciąża się wyłącznie uczniów, mimo, że nie ma żadnej ich winy w tym, że na wczesnym etapie ich edukacja została systemowo położona.
Jakieś dziesięć lat temu profesor Grzegorz Kołodko, chyba jedyny żyjący polski ekonomista ceniony i uznawany na świecie, tak pisał w dzienniku „Rzeczpospolita”:
„W świetnie poprowadzonym przez redaktora Grzegorza Sroczyńskiego wywiadzie [w „Gazecie Wyborczej” – grzerysz], którego samokrytyczny tytuł zajmuje pół strony [„Byliśmy głupi” – grzerysz], prof. Marcin Król, filozof i historyk idei związany z „Solidarnością”, powiada: „Głupi byliśmy. W latach 80. zaraziliśmy się ideologią neoliberalizmu…
To dobrze, że pojmują to kolejni luminarze nauk społecznych. Trochę gorzej jest wciąż z politykami i tzw. ekonomistami, o których prof. Król powiada: „nie wierzę im jak psom”. Osobiście nie mam tego problemu, bo sam jako ekonomista opieram swoje poglądy na wiedzy, a nie na wierze, ale jeśli już, to zdecydowanie bardziej ufam psom.
Mija akurat 25 lat od pamiętnego 1989 roku, który zmienił bieg dziejów; nie tylko w naszej części świata, choć tu w największym stopniu. Ale przecież już wtedy, ćwierć wieku temu, nie brakowało głosów krytycznych wobec tzw. bezalternatywności neoliberalnego kursu.
Liczni inni autorzy przestrzegali przed neoliberalnym kierunkiem polityki, opierającym się na w istocie reakcyjnej ideologii, nieodosobnieni myśliciele – światli filozofowie, socjolodzy, politolodzy i ekonomiści. W Polsce chociażby profesorowie Łagowski, Jarosz, Kowalik; na świecie między innymi Chomsky, Giddens, Posner, Stiglitz. Jest ich dużo, dużo więcej, również w gronie tworzących za granicą polskich ekonomistów, że wymienię tylko profesorów Łaskiego, Dembińskiego, Podkaminera, Poznańskiego, Pysza.
Zaliczyć do tego grona wypada również wybitnego kolegę po fachu profesora Króla – też historyka idei i filozofa – profesora Andrzeja Walickiego…”
Tak, ponieśliśmy straszliwe koszty społeczne tzw. terapii szokowej (choć profesor Kołodko nazywa to szokiem bez terapii… 🙂 ) i ćwierćwiecza neoliberalnego turbokapitalizmu spod znaku Balcerowicz & Spółka, a ciągle byliśmy – i generalnie przecież jesteśmy nadal – krajem „call centers”, montowni, dyskontów, taniej siły roboczej, podwykonawcą rozwiniętych krajów Zachodu, przede wszystkim
Niemiec…
Czytałem kiedyś w „Gazecie Wyborczej” wywiad z synem profesora Janusza Czapińskiego. Studiował na jakimś wydziale humanistycznym – z tego co pamiętam w Instytucie Slawistyki – na Uniwersytecie Warszawskim. W pewnym momencie zapytał on rozmawiającą z nim dziennikarkę: „Jak pani myśli, ile prac pisemnych musiałem napisać przez trzy lata studiów na UW?”. Okazało się, że zero. Dopiero jak przeniósł się do Włoch, aby kontynuować studia, zaczęli od niego wymagać pisania…
Na dobrych uniwersytetach amerykańskich prac domowych jest oczywiście mnóstwo. Na kierunkach STEM – ogrom zadań do rozwiązania, programów do napisania, projektów. Na kierunkach humanistycznych i społecznych – masa tekstów do przeczytania (artykuły z pism naukowych plus oczywiście książki bądź ich fragmenty) oraz bardzo dużo prac pisemnych różnej długości (w tym tzw. research papers). Do tego oczywiście – niezależnie od kierunku studiów – liczne quizy, testy, egzaminy pisemne.
Pracować trzeba ciężko i systematycznie.
@ martin L :
„Inteligent człowiek nie zagłosuje na PiS bo kłamliwa propaganda odpycha i da się oszukać.”
O to chodzi, że zagłosuje. Inteligencja to warstwa społeczna charakterystyczna dla Europy Wschodniej, wywodząca się przeważnie z drobnej i zubozałej szlachty. Która wcześniej nie dysponowała jakimś większym „kapitałem intelektualnym” bo to byli ludzie słabo wykształceni, za to posiadający wysokie mniemanie o sobie. A współczesna polska inteligencja w znacznej mierze wywodzi się ze środowiska chłopskiego czyli to są ludzie, których dziadkowie często byli analfabetami i których świat obejmował teren w zasięgu dojechania furmanką w ciągu jednego dnia. Kapitału kulturowego nie nabywa się w ciągu jednego czy dwóch pokoleń.
@grzerysz
Pan napisał o wymaganiach na uniwersytetach, nikt w kampanii wyborczej o tym nie mówi. Poruszane są wyłącznie kwestie zadań domowych w szkole podstawowej, obowiązkowej dla wszystkich. Ale może starszym ludziom wszystko się jakoś zlewa i nie odróżniają dzieciaka z podstawówki od studenta medycyny.
Na portalu „Dziennika Gazety Prawnej” mówi Tomasz Lipiński, muzyk, kompozytor, autor tekstów:
„Świat jest szalenie bogaty, świat jest szalenie skomplikowaną mozaiką. Wszelkie próby redukowania tej mozaiki do czerni i bieli udają się, ale oddala nas to rzeczywistości. Największy problem z politykami czy też z demokracją, bo trudno nam rozdzielić te dwie rzeczy, bo albo jest demokracja, albo jej nie ma, ale politycy są. Oni właściwie nas nie reprezentują. To znaczy, przez reprezentowanie rozumiem, że mieszkam w tej części świata, tutaj mieszka też trochę innych ludzi. Zbieramy się, wybieramy kogoś, kto nas reprezentuje. Tutaj mechanizm jest zupełnie inny. My wybieramy spośród ludzi, którzy sami się wystawiają do tego, żeby być wybranymi. Wyborców z miejscowości X reprezentuje polityk spadochroniarz zrzucony z zupełnie innej części kraju. Bardzo rzadko się zdarza, że posłowie wywodzą się, już nie mówię o mieszkaniu, z tych okręgów wyborczych, które reprezentują. Politycy reprezentują swoje partie. To, na ile partia nas reprezentuje, to jest z kolei drugie wyzwanie. W tym bogatym świecie, jeżeli mamy 2, 3, 4 partie, spośród których wybieramy, ja to często porównuje do supermarketu. Wchodzimy do supermarketu, mamy półkę PIS mamy półkę Platforma, mamy kolejne partie, nie trzeba wszystkich wymieniać. Wszystko, co możemy zrobić to podejść do tej półki, wziąć produkt, który na tej półce leży i czeka na wybranie. Możemy tylko wybrać ten produkt albo ten produkt, albo nie wybierać żadnego to nie jest komfortowa sytuacja. Właściwie nigdy się nie zdarzyło, żeby któryś z tych produktów na tych politycznych półkach w 100 procentach odpowiadał temu, co my byśmy chcieli tam.
Wybory to nie jest małżeństwo. To nie jest sytuacja, w której wybierasz partnerkę czy partnera na całe życie. To jest sytuacja, w której wybierasz kogoś na 4 lata. Jeśli chcesz dojechać z punktu A do punktu B, to wsiadasz do tego autobusu, który tam jedzie, ale że on nie jedzie dokładnie do punktu B tylko w pobliże, to też tam jedziesz, bo jesteś i tak bliżej. W związku z tym nadzieja na to, żeby było normalnie i żeby było przepięknie, oczywiście musi być”.
Mad Marx
11 PAŹDZIERNIKA 2023
11:38
Mnie chodzi o dzisiejszą inteligencje. Inteligencje rozumiem , dzisiaj jako człowieka zdolnego do samodzielnego i krytycznego myślenia i nie ważne jest jaki wykonuje zawód i pracę .
Inteligentnego człowieka rozumiem, jako tego, który posiadł umiejętność krytycznego i samodzielnego myślenia.
To powinna uczyć szkoła na pierwszym miejscu.
A tego PiS nie chce dlatego nauczyciele są zmuszeni pracować za głodowe pensje ,albo rezygnować.
@Róża 11 PAŹDZIERNIKA 2023 12:12
Komentarz – chciałoby się powiedzieć jak zwykle – debilny.
Co ma do tego, że w kampanii wyborczej nikt o wymaganiach uniwersyteckich nie mówi? Szkoda zresztą, bo przecież najlepsze nasze wyższe uczelnie są w dalekich setkach światowych rankingów.
Ja o uczelniach wyższych i o mediach piszę na okrągło. Uważam, że to tematy co najmniej tak samo ważne jak szkolnictwo podstawowe i średnie.
Jak dziecko nie zostanie wdrożone do systematycznej i ciężkiej pracy, to w przyszłości na naprawdę dobrych uniwersytetach – a już na pewno na szeroko rozumianej czołówce amerykańskich – nie ma czego szukać.
Nie ma też co marzyć o późniejszym powodzeniu w rywalizacji z inaczej kształconymi i znacznie więcej pracującymi absolwentami z innych krajów.
Natomiast w Wyższych Szkołach Gotowania na Gazie pewno sobie poradzi…
Ale może osoby mniej lotne nie są w stanie dostrzec tych zależności…
@ Płynna rzeczywistość
Jeśli pamięć mnie nie myli, religię do szkół wprowadził prof. H. Samsonowicz – minister edukacji w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, a konkordat podpisała Hanna Suchocka.
Przestańmy zasłaniać się wciąż konkordatem.
@ destynat of Spirytus
Dziękuję za potwierdzenie mojej tezy o polskiej inteligencji.
Jako przedstwiciel „inteligencji z awansu społecznego” doskonale się w moja teorię wpisujesz i nic więcej mówić nie musisz.
@grzerysz
Kto z nas jest mniej lotny, jeżeli tylko jedno z nas wie na kogo głosuje Wladimirz?
I proszę nie wysilać się z tym chamstwem, starszych panów traktuję łagodnie, jak dzieci i małe kotki.
studniówka
11 PAŹDZIERNIKA 2023
9:13
„poprawność to coś w rodzaju szlacheckiego tytułu w demokratycznym kraju – psu na budę się zdaje.”
Kochanienki Pombocku!
Tys taki mundry bos niedzisiejszy. A jako takowy zapomniales wspomniec o jednym drobiazgu: nasi wnukowie nie czytaja zadniutkich KSIAZEK!
Najmlodsi nasi milusinscy przylepieni sa do komorek czy innych ipadow. I to tam ogladaja, i troche czytaja, czyli pobieraja elektroniczna wiedze o zyciu i o swiecie.
Papierowe ksiazki mieszkaja od kilku lat w domkach pobudowanych dlan na ulicach miast. A moze i wiekszych wsi. Sa do wziecia przez wszystkich zainteresowanych przechodniow. Calkowicie za friko.
Te domki dla ksiazek papierowych – a juz i nie tylko papierowych – najczesciej przyzwoicie zrobione skrzynki z drzwiczkami, najwyrazniej przez fachowcow swojego rodzaju. Ustanowione sa na wysokosci wzroku. Bierzcie i czytajcie z tego wszyscy. Nowe Przymierze nie tyle nadchodzi co juz tu jest.
Wsiewo charoszewo
@Małgorzata K
Jak by to powiedzieć, wystarczy przechwycić Trybunał Grochówkowo-Konkordatowy z TW Wolfgangową na stolcu prezesowskim i pozamiatane 🙂
Stelmachowski wprowadził kler do szkół w 1992 tylnymi drzwiami, jak przestępców,
Zaczynał się rok szkolny, a miałem telefony i z sekretariatu episkopatu, i od samego prymasa Glempa, że Kościół oczekuje, by sprawa została załatwiona przed 1 września (T. Mazowiecki).
Natomiast ratyfikacją końkordatu ((c) Jerzy Urban) uszczęśliwiono Suwerena w roku PpPpPańskim 1998. Znaczy się, do wprowadzenia czarnego kleru nie było potrzeby końkordatowej. Ale czy równie bezkońkordatowo można ją ze szkół wyprowadzić, niczym sztandar PZPR? Alas! Stetynie! https://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19980510318/O/D19980318.pdf Artykuł 12 wiąże polskim władzom ręce niczym snopki sznurkiem od snopowiązałki. Stolnica apostolska może wszystko, rząd polski może płacić.
Co ciekawe, Kulerski wspominał też, że kiedy w 1989 roku przyszedł do ministerstwa, we wszystkich szkołach było 18 tys. nauczycieli języka rosyjskiego i półtora tysiąca nauczycieli wszystkich języków zachodnich – na ok. 27 tys. szkół.
– Ale wy do Ministerstwa Finansów wystąpiliście o przydzielenie 26 tys. etatów dla katechetów – dopowiadała Torańska.
Kulerski ocenił decyzję Mazowieckiego jednoznacznie: – Nie warto było. Episkopat nie poparł Mazowieckiego w wyborach prezydenckich i religia w szkołach okazała się tylko jednym z etapów prowadzących do zaplanowanego celu.
A celem tym pozostaje zaprowadzenie w Polsce „demokracji katolickiej” (w miejsce „socjalistycznej”). Od, radziecki komunizm zastąpić ma watykańska lub krajowa teokracja. Taliban częstochowski.
https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,26236260,30-lat-temu-religie-wprowadzono-do-szkol-tylnymi-drzwiami-i.html
Ergo sum – zima blada.
@grezrysz
Tak, ponieśliśmy straszliwe koszty społeczne tzw. terapii szokowej (choć profesor Kołodko nazywa to szokiem bez terapii… ) i ćwierćwiecza neoliberalnego turbokapitalizmu spod znaku Balcerowicz & Spółka, a ciągle byliśmy – i generalnie przecież jesteśmy nadal – krajem „call centers”, montowni, dyskontów, taniej siły roboczej, podwykonawcą rozwiniętych krajów Zachodu, przede wszystkim Niemiec…
Największym szokiem jest to, że spędziłem z półtora roku swojego życia na Zachodzie, czego w 1988 r. w ogóle sobie nie wyobrażałem, że jeżdżę już 4. samochodem, a posiadania samochodu w 1988 r. w ogóle sobie nie wyobrażałem, że mam telefon, czego w 1988 a nawet w 1998 r. roku sobie nie wyobrażałem, że mam kredyt hipoteczny, który powinienem spłacić jeszcze przed emeryturą, czego w 1988 r. sobie nie wyobrażałem; a jak niedawno wybraliśmy się z żoną po powiatowej Polsce, tak Kielce-Kalisz, raczej drugorzędnymi drogami, to nadziwić się nie mogliśmy, skąd w krajobrazie tyle bogactwa, czystości, porządku, skąd w nas tyle dumy i zero zazdrości.
Czy jesteśmy krajem „call centers” to rzecz dyskusyjna. Przypominam jednak, że od 300 lat przegrywamy wszystkie możliwe wojny, że bezmyślnie wygoniliśmy Żydów, że przeciętna pensja w 1988 r. wynosiła może z 10, góra 15 dolarów amerykańskich – i że w 1988 r. byliśmy jednym z najbiedniejszych jeśli nie najbiedniejszym krajem Europy, dziś za nie mamy się już czego wstydzić, nawet pijaków trudno spotkać na ulicy. I tak to wygląda ta katastrofa.
A że z klasy w ogólniaku mojego brata, chyba tylko on pozostał w mieście, gdzie jest ten ogólniak, i że nie jest to doświadczenie jednostkowe – to już inna sprawa (mnie na nauki do większego miasta przygarnęła dalsza rodzina). Podobnie jak z ruinami PRL-owskich fabryk, jak Polska długa i szeroka. Jest Pan pewien, że dało się tego uniknąć, bez pozostawania w RWPG i Układzie Warszawskim i bez wymazywania z konstytucji przewodniczej roli kleru, tfu, Partii?
„Opozycję reprezentowali: Agnieszka Dziemianowicz- Bąk (Nowa Lewica), Katarzyna Lubnauer (Nowoczesna, Koalicja Obywatelska), Krystyna Szumilas (PO, Koalicja Obywatelska), Władysław Teofil Bartoszewski (PSL, Trzecia Droga).”
Urocza, po prostu urocza grupa. Najbardziej śmieszy pani z Nowoczesnej :D, partii, która do dziś nie rozliczyła się z finansowo – i pochyli się z troska nad nami nauczycielami. Do tego była ministra, za rządów której podwyżek nie było, wychowawstwo za 50 zł.
Już drży mojej serce, że ci ludzie „zrobią dobrze” nauczycielom 😀
@grzerysz
Coś Pan pisał na temat dziennikarstwa? Czy prostytucji, bo miejscami trudno odróżnić:
Dwie największe anteny Polskiego Radia – Jedynka i Trójka – przestały zapraszać do swoich audycji polityków opozycji i ma ich nie być do końca kampanii wyborczej – wynika z ustaleń „Presserwisu”. Tzw. setki z przedstawicielami opozycji nie pojawiają się w serwisach informacyjnych tych rozgłośni.
– Skąd niby mamy brać takie setki, skoro IAR ich nie dostarcza? – opowiada dziennikarz Polskiego Radia chcący zachować anonimowość. – Z gości też nie wytną, bo od piątku do końca kampanii nie będzie w Jedynce nikogo z opozycji – informuje nasz rozmówca i dodaje, że podobnie postąpiono w radiowej Trójce.
https://www.press.pl/tresc/78620,jedynka-i-trojka-juz-bez-zadnych-politykow-opozycji_-tak-ma-byc-do-konca-kampanii
W tej sytuacji to chyba dobrze, że dziennikarstwo, tfu, sutenerstwo, chyli się ku upadkowi? Oglądał Pan Rachonia?
D of S
Naprawdę juz wszyscy tutaj wiedzą, że jesteś … i nie musisz tego kilka razy dziennie udowadniać.
P.S.
To na kogo w końcu będziesz głosować ? Na Konfederastów czy na PZPRawicę.?
acek, NH
11 PAŹDZIERNIKA 2023
11:47
@Martin L już wie, że wybory będą sfałszowane! Wróżbita jakiś, czy co? Ciekawe co powie jak wygrają jego faworyci? Ale tego się nie dowiemy, bo przegrają…
Jest tylko 24 godziny na policzenie głosów z zagranicy .
Chciano 48 godzin .
PIS się nie zgodził bo wie że u Polaków z zagranicy nie wygra a dostanie łomot.
600 tys, jest zarejestrowanych.
Wyborach prezydenckich nie policzono 80 tys, głosów To jest fałszerstwo
KAZDY GŁOS MUSI BYC POLICZONY
inaczej mamy do czynienie z fałszerstwem wyborczym.
i D..pa wygrywa wybory
@ Martin L:
„Wy płatne pisowskie trolle naprawdę uważacie że wyborca PIS jest GŁUPI i się o tym nie dowie i jest tak głupi i dalej zagłosuje na PIS.”
Co gorsza oni mają rację.
Inteligent substytucjonarny nawet nie wie, że potoczną nazwę męskiego narządu pisze się przez ch…..
Nie dziw, że prawie 40% suwerena głosuje na PZPRawicę, skoro uczyli ich tacy o których mój śp dziadek mawiał :
„Uczonych mnogo no umnych mało”
Tak, z tą prasą to skomplikowana sprawa…
Weźmy np. kilka tygodników niemieckich.
Wybitny „Die Zeit”, wychodzący cały czas w formacie dużej płachty gazetowej i mający o niebo wyższy poziom niż „Polityka”, sprzedaje co tydzień średnio 606 894 egzemplarze (dane za II kwartał 2023 roku)…
Bardzo dobry „Der Spiegel” miał w tym samym okresie średnią sprzedaż na poziomie 702 547 egzemplarzy.
Utworzony jako alternatywa dla „Der Spiegel”, tygodnik „Focus” sprzedawał w drugim kwartale bieżącego roku 237 097 egzemplarzy.
Zaś tygodnik „Stern” – 310 374 egzemplarze.
Na tym tle 80000 egzemplarzy „Polityki” – przy od lat dramatycznie spadającym poziomie – nie wygląda dobrze…
@Płynna rzeczywistość 11 PAŹDZIERNIKA 2023 19:35
Czas na legendę „Solidarności” – Zbigniewa Bujaka.
W wywiadzie jaki ukazał się jakieś cztery lata temu w sobotnio-niedzielnym wydaniu dziennika „Rzeczpospolita” („PlusMinus”) bardzo krytycznie odniósł się do sposobu przeprowadzenia transformacji:
Plus Minus: W 1991 r. przepraszał pan za Solidarność. Czy dziś, po 28 latach, uważa pan, że to było słuszne?
Bujak: Przepraszałem za sposób rządzenia naszej solidarnościowej elity, a miałem na myśli podejmowane wówczas decyzje prywatyzacyjne, reprywatyzację, przekształcenia własnościowe różnych firm. Pracowałem w Ursusie i jego kłopoty, a ostatecznie upadłość dotknęły mnie osobiście. Mieszkałem naprzeciwko Zakładów Dentystycznych MIFAM i w pewnym sensie z okien mieszkania obserwowałem ich upadek. Patrzyłem też, jak upadają Zakłady Jedwabiu Naturalnego w Milanówku, w których pracowała moja siostra Barbara, jedna z czołowych tkaczek. Jedwabne tkaniny żakardowe, które wiszą na ścianach Zamku Królewskiego, są jej dziełem.
Plus Minus: Patrzył pan na upadek tych zakładów i serce pana bolało?
Bujak: Bolało – to za mało powiedziane. Zdawałem sobie sprawę, że jestem świadkiem końca epoki. Ale najgorsze było to, że każdy z tych zakładów mógł odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Zakłady Dentystyczne MIFAM prawie całą produkcję lokowały już na rynkach europejskich. Potrzebowały oczywiście restrukturyzacji, ale nie dlatego upadły, że jej nie było. Zabiła je kretyńska decyzja dotycząca interpretacji taryfy celnej – po prostu narzucono im 30-procentową akcyzę na materiał, który w Europie dla celów medycznych miał akcyzę zerową….
Dalej sporo interesujących szczegółów i przemyśleń.
Ja jednak zakończę uwagami Bujaka na temat Donalda Tuska i jego rządów.
Bujak: Znam się z Tuskiem od czasów stanu wojennego. Zawsze gdy mógł wbić mi szpilę to wbijał, gdy mógł powiedzieć coś krytycznego, to powiedział….
Plus Minus: Nie przepada pan za Tuskiem.
Bujak: Krytycznie oceniałem jego rządy. Za jego czasów uchwalono ustawę o cudzoziemcach, która liczyła prawie 500 paragrafów. Taka ustawa nie ma prawa powstać w demokratycznym państwie. Pod tymi samymi rządami rzecznik praw obywatelskich interweniowała w sprawie kobiet, cudzoziemek z dziećmi, ubiegających się o azyl, które były przetrzymywane w więziennych celach, co prawda otwartych, ale to jednak więzienie. Dla mnie, człowieka, który siedział w więzieniu, to było niewyobrażalne. Tak samo jak procesy sądowe ciągnące się kilkanaście lat. Gdy mi ktoś mówi, że tamte rządy były lepsze od obecnych, bardziej praworządne, to odpowiadam: wolne żarty”.
@KtośKtoś 11 PAŹDZIERNIKA 2023 19:46
100/100 🙂 🙂 🙂
@Płynna rzeczywistość 11 PAŹDZIERNIKA 2023 19:35
Jak my produkowaliśmy mikroprocesory, to Korea Południowa robiła rowery…
Teraz od Koreańczyków kupujemy najnowocześniejszą broń…
@Róża
1.Zapytam przewrotnie: Dlaczego uważa Pani, że obecna sytuacja w edukacji jest zła? Wszyscy narzekają, ale przecież narzekanie to nasz sport narodowy 🙂
Podam przykład: minister Czarnek wskazywał na przeciętne dochody nauczycieli; 11 000 PLN. Nauczyciele od razu pokazywali paski wypłat. Myślę, że minister powoływał się na dane z urzędów skarbowych, a nauczyciele na część swoich dochodów, które otrzymują z MEN. Oto cud: obydwie strony mogą mieć rację.
Za wyjątkiem piszących na blogu, wszyscy pracujemy za długo, również nauczyciele. Wszyscy mamy toksyczne środowisko pracy i szefów, którzy za oferowane pieniądze wymagają zbyt wiele, obsługujemy wrednych i upierdliwych kontrahentów, którzy wymagają nie wiadomo czego. W odróżnieniu od sytuacji jeszcze sprzed kilku lat, można zmienić pracę, co ludzie czynią. Jest akcja, jest i reakcja – na chamstwo i roszczeniowość rodziców odpowiedzią jest włoski strajk. Cały świat zachodni cierpi na brak nauczycieli i powoli zsuwa się po równi pochyłej, ale w zamian realizuje utopie – wszystkiego najlepszego 🙂
2.Społeczeństwo polskie jest mocno aspirujące, i to ponad stan własnych możliwości. Nie chodzi tylko o „zastaw się i postaw się”, auto lepsze od sąsiada, ale również edukację progenitury, nie tyle ponad stan intelektualny, co chęć do treningu. Gdyby z takim podejściem chcieli uczyć się w szkołach zachodnich, to albo w Niemczech, Austrii czy Szwajcarii trafiliby na na najniższą z trzech ścieżek edukacyjnych, albo oczywiście mogliby studiować w ich Wyższych Szkołach Gotowania na Gazie. W Belgii na 1.rok stomatologii przyjmuje się 1000 studentów, ale na drugim roku jest tylko 100 miejsc. Tych odrzuconych 900.: kim są i jak wyglądała ich edukacja na niższym szczeblu?
3.Domorośli biznesmeni upatrują szansy w bonie oświatowym. To taki święty Graal, dowodzący jak bardzo nie rozumieją własnej utopii.
4.@Grzerysz uznał wpis za debilny, a nie Panią. Dokonał zwartościowania tekstu (zasadnie lub nie), a nie osoby. Pani natomiast w swoich wpisach dokonuje również wartościowania osób 🙂 Proszę pod tym kątem przejrzeć swoje wpisy z ostatniego półrocza 🙂
5. Polecam wpis @orteq 🙂
@Martin L
Ależ partyjny trollik z ciebie. I ta wiedza, jak dobrze się wtedy żyło nauczycielom. LOL.
Polityka jest paskudna, dlatego wypinam się i na wybory nie wybieram, ale nauczyciele głosujący na PO- zaskakują niezmiennie.
Pomijam, że autor bloga wie, jak to wygląda- bo w Łodzi konkretni politycy rządzą w samorządzie. A wbrew niektórym gadkom, naprawdę wiele zależy od samorządu, jeśli chodzi o to, jak funkcjonują szkoły.
@Płynna rzeczywistość 11 PAŹDZIERNIKA 2023 19:35
Wpis nie odnoszący się do meritum sprawy i demagogiczny.
Nie neguję przecież potrzeby przejścia na gospodarkę wolnorynkową, ale zastanawia mnie rzekoma bezalternatywność transformacji w duchu ortodoksyjnego neoliberalnego turbokapitalizmu (szok bez terapii, jak mawia profesor Kołodko).
Po drugie, dlaczego ultraliberalna ortodoksja skrzyżowana z darwinizmem społecznym spod znaku Balcerowicz & Spółka trwała w zasadzie – z mniejszym lub większym natężeniem – ćwierć wieku?
Jak już rozmawiamy o Danaldzie Tusku, to posłuchajmy pewnego polityka PO, który trzy lata temu w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” porównywał Rafała Trzaskowskiego z Tuskiem:
„Z pewnością nie posiada jednej cechy, która była znakiem rozpoznawczym byłego premiera. Rafał nie ma instynktu zabójcy. Tusk nie miał problemu ze zrzuceniem z sań każdego, jeśli wymagała tego sytuacja. Albo z wbiciem noża pod żebra. Rafał tego nie potrafi. Przynajmniej w tym momencie. Tusk się tego nauczył, być może Rafał też by się nauczył”.
KtośKtoś
12 PAŹDZIERNIKA 2023
16:09
@Martin L
Ależ partyjny trollik z ciebie. I ta wiedza, jak dobrze się wtedy żyło nauczycielom. LOL.
Polityka jest paskudna, dlatego wypinam się i na wybory nie wybieram, ale nauczyciele głosujący na PO- zaskakują niezmiennie.
Pomijam, że autor bloga wie, jak to wygląda- bo w Łodzi konkretni politycy rządzą w samorządzie. A wbrew niektórym gadkom, naprawdę wiele zależy od samorządu, jeśli chodzi o to, jak funkcjonują szkoły.
Po nie ma płatnych trolli PO bo są za inteligentni ludzie żeby zrobić się w buca
Nie mówimy tu o pogardach tylko o pracy nauczycieli
Proszę, pracować jako nauczyciel za rządów PO I PIS i porównać sobie
Dlaczego za rządów PO nauczycielom było lepiej niż za PIS?
bo dzisiaj nauczyciele rezygnują z pracy z powodu głodowych pensji za PIS.
Najlepiej spytać się nauczyciela dlaczego zrezygnował z pracy ?
KtośKtoś
12 PAŹDZIERNIKA 2023
16:09
Rozumiem że jest pan wyborca PiS ale płatne pisowskie trolle robią pana w buca i powiem dlaczego.
Pracodawca nauczycieli jest rząd PiS , samorządy dodają nauczycielom dodatek motywacyjny taka premia to jest w gestii samorządów.
Płatny pisowski troll zapoda panu hasło .
PO halówka równa się zło
Pan będzie reagował jak pies Pawłowa , jak wytresowana małpka , prze osiem lat propagandy bo nie spyta pan co to jest halówka. Bo płatny pisowski troll uważa pana za głupka.
Hasło PO upokorzyło nauczycieli darmową pracą Halówkami
Halówka to 2 godziny pracy w miesiącu do dyspozycji dyrektora szkoły .ale samorządy wypłacały dodatek motywacyjny .
Płatny pisowski troll zrobił pana w buca .
A jam mam być nie wku.. na takie bzdury co wypisuje.
@KC
1.Minister nie mógł się powoływać na dane z urzędów skarbowych. Większość nauczycieli to dyplomowani, biorąc pod uwagę średni wiek nauczyciela, to wynagrodzenie ze stażowym, motywacyjnym, dodatkiem za wychowawstwo, trzynastką może być w okolicy 6,5 tys. Za goły etat, bez nadgodzin, zastępstw itp. Ale średnia liczba nadgodzin nie jest duża. I nie każdy jest dyplomowany. Korepetycje niekoniecznie są pokazane w urzędzie skarbowym, nie każdy nauczyciel może je dawać . Nie ma szans, żeby wyszło średnio na nauczyciela 11 tys.
2. Tak naprawdę liczba wakatów w edukacji jest dużo mniejsza niż nas straszono. Pracowników brakuje w całej UE, w każdej branży. U nas mamy znacznie mniej np.lekarzy w przeliczeniu na liczbę pacjentów (w stosunku do UE), niż nauczycieli w przeliczeniu na liczbę uczniów. Jest wiele branż, w których brakuje pracowników znacznie bardziej. Średni wiek nauczyciela jest taki, że widać, że pracę podejmowali w okresie dużego bezrobocia, kiedy jeszcze nie było w Polsce tylu korpo.
3. Ten post gospodarza o pijanym z przemęczenia nauczycielu był na jakiejś grupie nauczycielsko-rodzicielskiej. I widać było przepaść w komentarzach. Nauczyciele „nie będzie miał kto uczyć, sami rodzice będą uczyć swoje dzieci”. A komentarze rodziców do postu o przemęczeniu i wyliczającego godz.pracy „nasze dzieci tak mają cały czas, wy macie wybór, a nasze dzieci nie”.
4. Rodzice dzieci z SP chodzili do szkół już po 89 r. Oni nie pamiętają szkół PRL, chodzili w okresie największej wolności w szkołach, mają inną mentalność. Dla mnie jest oczywiste, że w wyborach partie prezentują nam swoje programy, mówią co chcą zmienić w poszczególnych dziedzinach, a w dziedzinie edukacji to właśnie głos rodziców uczniów musi być uwzględniany. Tak jak mają prawo wybrać ED, szkołę prywatną, przeróżne szkoły alternatywne, mają prawo też wybrać jakąś tam wizję szkoły publicznej. Chcą, żeby uczeń SP miał po szkole tyle obowiązków co uczeń SP na zachodzie, to mają prawo tak wybrać. Natomiast rozumiem, że oczekiwania części nauczycieli w stosunku do rodziców są następujące: zagłosujcie na partie, które obiecają nam podwyżki i ogólnie poprawę naszej sytuacji, bo jesteśmy przemęczeni. I realizacji tych obietnic macie od partii potem wymagać. Wprawdzie te partie obiecują też coś uczniom, czyli waszym dzieciom, jakąś poprawę ich sytuacji, ale my sobie nie życzymy, żebyście realizacji tego od tych partii wymagali. Rodzice macie skupić się na naszym przemęczeniu, nie swoich dzieci, bo inaczej będziemy was nazywać roszczeniowymi.
5. Nie mam dzieci w SP. Chciałabym, żeby były rozwiązane problemy tych ludzi, którzy je tam mają, w sposób im odpowiadający.
@KC
Żyję w bańce z nadreprezentacją lekarzy i prawników, to w tej bańce SP uważane są za katastrofę, więc nie przemawia do mnie przykład ze stomatologią w Belgii. Krajowy psychiatra dziecięcy wypowiadał się jak bardzo obecne szkoły są niszczące dla psychiki dzieci. RPD i RPO stawali w obronie praw uczniów (również prawa do wypoczynku), mieli wystąpienia (nawet niedawno RPO) o naruszeniu ich praw w szkole.
Nie potrzeba dużej wyobraźni, żeby rozumieć, że jeżeli dzieciakom zrobi się dzień pracy dłuższy niż dorosłemu człowiekowi, obłoży ich uczeniem się na pamięć podręczników, testowaniem ze wszystkiego, naukę sprowadzi wyłącznie do codziennej walki o oceny, to efekty z przedmiotów wymagających myślenia będą takie jak pokazuje E8. Wynik E8 z matematyki jest podsumowaniem efektów tego co się dzieje w SP. Jest tragiczny, egzamin łatwy, a połowa uczniów była na korkach. Na Pana pytanie co najbardziej mi się nie podoba w naszym systemie mogę odpowiedzieć: zapotrzebowanie na psychologa, psychiatrę (naćpane lekami dzieci) i korepetytora.
@Martin L.
Sokoburaczyzm to już straszny stan chorobowy- u ciebie stan zaawansowany.
Chory, który wszędzie widzi „pisowców”. LOL.
Na wybory- powtórzę- nie idę, nie zrobię nawet frekwencji, którą robiłam poprzednio, kasując wszystkich polityków.
A jeśli miałabym okreslić siebie, kim kiedyś politycznie byłam- to w l.90 UW/UD, potem PO- już nigdy.
Trochę hamletyzuję: „Stoję, wahając się, co mam wprzódy czynić. I nic nie czynię.”.