Nauczyciele ujawniają swoje poglądy

Nauczyciele o skrajnych poglądach zawsze byli w szkołach, ale teraz przestali się kryć, więc ma się wrażenie, że sporo ich przybyło. Dyrektorzy ze zdumieniem odkryli, że w gronie pedagogicznym są np. narodowcy. I co z nimi zrobić? Czy można im powierzyć młodzież, aby szerzyli swoje poglądy?

Nauczyciele mówią o poglądach politycznych już podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Dyrektor nie musi pytać, kandydat do pracy sam ogłasza, jakie ma zdanie na temat kluczowych wartości, np. Boga, honoru i ojczyzny. I co z takim człowiekiem zrobić? Wierzyć, że na lekcjach będzie się hamować?

Ludzie o skrajnych poglądach zakładają, że koleżanki i koledzy, którzy okazali im uprzejmość, wyznają te same zasady. Ponieważ dobrze traktuję wszystkich, dowiedziałem się już kilka razy, że nasi górą w sondażach i niebawem zwyciężą. Może jednak nie powinienem być uprzejmy?